Raport z VIII ŚZFBJ – Katowice, 11 lutego 2006

Bon Jovi w Polsce

Wniosek ze zlotu prosty i krótki – “źródłu” gratulujemy barmana 😀 Ale zacznijmy względnie od początku… 😉
Tym razem – święcie przekonana, że znów się spóźnię – stwierdziłam, że dobiję od razu do pubu. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy wlazłszy do knajpki (fakt, że z niewielkim poślizgiem), nie ujrzałam nikogo. Chwilę zajęło mi zastanawianie się, czy aby nie pomyliłam miejsc, po czym zdecydowałam się skierować owo pytanie do Organizatora 😉 Odpowiedź była: “Zaraz tam będziemy”, więc nie pozostało mi nic innego, jak rozlokować się, zamówić coś do picia i czekać. Nie czekałam zbyt długo, już po paru minutach usłyszałam skrzypienie drzwi i ujrzałam Kasiunię, a zaraz za nią – Bon Joviątko, Ricky’ego, Elę, Marcina, Sd, Adriana i nowego w naszym gronie Mateusza vel Zb 🙂 Który zresztą już na “dzień dobry” chciał sobie załatwić HANDzikową naszywkę 😉
Oczywiście zaczęliśmy (no, żeby oddać sprawiedliwość – mężczyźni, będący w zdecydowanej przewadze, zaczęli) od razu przestawiać stoły, skutkiem czego o mało nie zostałam zgnieciona *-* W międzyczasie doszli do nas Klorcio i Culles – tak więc ekipa praktycznie w komplecie. Rozpoczęło się tradycyjnie – od podziału wszelakiej maści dóbr 😉 Tudzież chęci podziału flagi Klorcio, która wybitnie się wszystkim spodobała 😉 Cudeńko na szczęście nie odniosło poważniejszych obrażeń 😉 Następnie Trzech Wspaniałych – Ricky, Zb i Adrian – poszło do barmana prosić o puszczenie naszej płyty, co znając gościa, byłoby zadaniem godnym Chucka Norrisa 😀 Jednakże dla chłopaków nie ma rzeczy niemożliwych – po chwili z głośników popłynęło (niestety tradycyjnie już ściszone :/) Bon Jovi.
Jak zwykle przekrój poruszanych przez nas tematów mógłby przyprawić o zawrót głowy. Mówię to li i jedynie na podstawie tego, co działo się w “babskim” końcu stołu, bo tym razem jakoś dziwnym trafem jedna strona nie bardzo słyszała, co dzieje się z drugiej 😉 Dlatego na ten przykład “ptak na drucie”, tak wytrwale obśmiewany przeze mnie i Olę (ku zdziwieniu Mateusza, no bo jak można się z czegoś zaśmiewać kwadrans? xD), dla połowy towarzystwa stanowi zagadkę 😉 C’est la vie 😉 Jednakże bez względu na wszystko naszego zainteresowania nie mógł uniknąć wspomniany wyżej barman – jego niechęć do BJ była co najmniej zastanawiająca 😉 No i trzeba przyznać, że od naszej ostatniej bytności gość wyrobił się muzycznie – kitu, że Richie Sambora i Bon Jovi to nie to samo, nie dał sobie wcisnąć – stwierdził “ale on tam, k***a, na gitarze gra”, wywołując zresztą nasz ogólny śmiech. Wyjaśnił się również powód jego wybitnej antypatii do naszego ulubionego zespołu – otóż jego przyjaciel “katował” go BJ na każdej imprezie. (to my w takim razie na następny zlot prosimy za barem przyjaciela 😉
Mniej więcej w połowie zlotu opuściła nas Ela, doszli za to Lordi i Ania (Wesolutka). Pierwszy z przybyłych miał na sobie przecudnej urody koszulkę, którą również chcieliśmy rozparcelować 😉 Ekhm… nasze zapędy do dzielenia wszystkiego, co przedstawia zespół z New Jersey, zaczynają chyba być niebezpieczne. Nowych wizji świata niestety nie zapamiętałam, a szkoda 😉 (Następnym razem usadzam się bardziej w środku xD) Tym razem impreza skończyła się dla mnie ciut szybciej (wszystko przez zaśnieżone drogi), ale z tegoż samego powodu dla Oli i Mateusza trwała dłużej 😉
Dobrze, że następne spotkanie na wiosnę… 😉

Autor raportu: 99-in-the-shade

Agata Matuszewska

bratnia dusza bonjovi.pl aktywna nieprzerwanie od 2003 roku, redaktorka serwisu od 2005 roku; fotograf z zawodu i zamiłowania; sztucznie ruda na głowie, w sercu ruda naturalnie; miłośniczka muzyki, astronautyki, psów i podróży. zagorzała fanka gier komputerowych i wszystkiego co geek kochać może!

Może Ci się również spodobać...