Między Madrytem a Oslo, czyli Bon Jovi w Warszawie

Bon Jovi w Polsce

Wiadomość tym, że jeden z najsłynniejszych rockowych zespołów świata Bon Jovi przyjeżdża do naszego kraju, była tak pilnie strzeżona, ze jeszcze na kilka dni przed wizytą Jona i kolegów o szczegółach pobytu nie wiedział nikt, -ani dziennikarze, ani fani, ani nawet większość pracowników telewizji czyli organizatora wizyty.

Informacja o tym, że grupa przyleci do Polski w sobotę 9 grudnia, pojawiła się w serwisach informacyjnych dokładnie na 24 godziny przed planowanym ładowaniem samolotu BJ na warszawskim lotnisku Okęcie. Zespół przeleciał do Polski z Madrytu, a jego wizyta trwała niecałe 3 godziny. W tym czasie zdążyli udzielić kilku wywiadów dla stacji radiowych i zarejestrować mini-recital dla Telewizji Polskiej. Ich występ w warszawskim klubie „Lokomotywa” ściągnął grupkę kilkudziesięciu najwierniejszych fanów oraz sporo gwiazd polskiej estrady (wśród nich wypatrzyliśmy m.in. członków Lady Pank, Anitę Lipnicką i Marka „Temerlane” Sośnickiego) Na recital Bon Jovi złożyły się 4 piosenki-„It’s my life”, „Thank you for loving me”, „Just older” z najnowszej płyty oraz najcieplej przyjęty stary hit „Livin on a prayer”.

Niestety jak to z reguły bywa w przypadku produkcji telewizyjnych, wszystko zostało odegrane z playbacku i widać było, że zespół-jak każda prawdziwa kapela rockowa –niezbyt komfortowo czuje się w roli „dodatku do taśmy”. Dało się odczuć, że muzycy są zmęczeni ( nic dziwnego, byli już w trasie od tygodnia, rankiem rejestrowali podobny występ w Hiszpanii, jeszcze tego samego dnia mieli w planach nagranie dla telewizji niemieckiej., a nazajutrz próby i koncert w czasie gali wręczenia nagród Nobla w Norwegii.) rozkręcili się jedynie w czasie przeprowadzonego po koncercie wywiadu, w którym zdradzili między innymi to, że najprawdopodobniej w czasie wakacji ponownie odwiedzą nasz kraj i tym razem dadzą porządny koncert na żywo. Na zakończenie „wieczoru z Bon Jovi” szef wytwórni Universal wręczył Jonowi i kolegom złote płyty za sprzedaż ponad 50 tysięcy sztuk krążka „Crush” w Polsce i dokładnie w pół godziny później grupa leciała już w stronę Niemiec.

Oczywiście fanki Jona nie darowałyby nam, gdybyśmy nie napisali, jak też ich idol prezentuje się w sytuacji „oko w oko” Hmmm… gdyby nie zbyt troskliwa opieka „specjalistów od make-upu” niewątpliwie moglibyśmy opisać Jona jedynie w superlatywach –przede wszystkim widać, że Bon Jovi dba o kondycję ( przy okazji-lubi to podkreślać strojem) i dzięki temu ciągle wygląda na mniej niż ma w rzeczywistości. Poza tym należy do tej nielicznej grupy osób, które prezentują się „na żywo” dokładnie tak, jak na ekranie telewizyjnym (zaskoczeniem w pierwszej chwili może być jedynie jego wzrost, nie ma bowiem co ukrywać, że Jon jest o wiele niższy niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.) Na polski koncert za bardzo go „wytapetowano”, ale napiszemy po raz kolejny niestety- telewizja rządzi się swoimi prawami i nie wiedzieć czemu, każdy występujący przed kamerami musi najwyraźniej ilością balsamu dorównywać egipskiej mumii.

Koledzy Jona prezentują się różnie- najbardziej sympatyczne wrażenie zrobił gitarzysta Richie Sambora (najpewniej dlatego, że nie dał się za bardzo wymalować) Jednak gwiazdą wieczoru niespodziewanie został szef ochrony zespołu-Polak z pochodzenia, wywołany przez Jona w celu powiedzenia kilku słów w najbardziej zrozumiałym dla publiczności języku. Wkrótce okazało się, że sami członkowie Bon Jovi potrafią powiedzieć co nieco po polsku, choć z niewiadomych przyczyn usiłowali wszystkim wmówić, że naszą narodową potrawą są „pierogi ruskie”. Tak czy tak, śmiechu było sporo, a Jon i koledzy pozostawili po sobie bardzo pozytywne wrażenie.

ROCK FAN MAGAZYN

Agata Matuszewska

bratnia dusza bonjovi.pl aktywna nieprzerwanie od 2003 roku, redaktorka serwisu od 2005 roku; fotograf z zawodu i zamiłowania; sztucznie ruda na głowie, w sercu ruda naturalnie; miłośniczka muzyki, astronautyki, psów i podróży. zagorzała fanka gier komputerowych i wszystkiego co geek kochać może!

Może Ci się również spodobać...