Gdy gasną światła

Czy zastanawialiście się kiedyś co się dzieje, gdy wybrzmią ostatnie takty utworu Bon Jovi kończącego wspaniały, energetyzujący show, a naładowani emocjami fani opuszczą już miejsce koncertu? Jedną z takich osób był Richard Bennett – dziennikarz Daily Record, który postanowił się temu przyjrzeć z bliska. Dla wszystkich, którzy są ciekawi co zobaczył poniżej prezentujemy pełne tłumaczenie artykułu jego autorstwa. Link do oryginalnego tekstu w poniższym odnośniku. Życzymy miłej lektury.

Gdy spocony i przemoczony Jon Bon Jovi kończy trzygodzinny show wcale nie oznacza to końca pracy dla 190 osobowej grupy osób pracujących przy obsłudze trasy.

W kilka minut po zejściu zespołu ze sceny, pracownicy wkraczają do akcji, rozmontowując ogromną scenę, pakując jej elementy do tysiąca walizek i ładując je na 18 czekających ciężarówek.

Mike Rew – szef obsługi sceny nazywa to “uporządkowanym chaosem”.

Gdy podjeżdżają wózki widłowe, grupy zajmujące się oświetleniem, operatorzy dźwięku i obrazu zabierają się do pracy. Dla Mike’a Devlina – odpowiedzialnego za montaż sceny – to jest ostatni etap 21 godzinnego dnia pracy, który rozpoczął się o godzinie 6 rano, kiedy zaczęto rozładunek ciężarówek i ośmiogodzinny montaż sceny.

MD – “Rozładowujemy ciężarówki zgodnie z określoną kolejnością ich ustawienia. Oświetlenie zawsze idzie jako pierwsze ponieważ jest najbardziej pracochłonne. Następnie elementy obsługi audio – video. Istny labirynt przewodów.”

18 miesięczna trasa The Circle Tour wkracza w ostatnią fazę – sześć tygodni w Europie – wliczając w to show w Edynburgu w najbliższą środę na Murrayfield Stadium. Wszyscy uwijają się jak w ukropie by zapewnić fanom niezapomniane przeżycia.

Zespół zabiera ze sobą cztery sceny, każda potrzebuje 3 dni do budowy. Na tych scenach staje później reszta sprzętu, do którego zaliczyć można m.in. 4.5 tonowe ekrany, po złączeniu zamieniające się w ekran o największej przekątnej na świecie, znajdujący się na scenie za zespołem.

Głównym zamierzeniem jest osiągnięcie wrażenia bliskości sceny z każdego punktu na widowni. Nagłośnienie generuje 80 tys. Watów mocy przy pomocy 9 tys. 200 wzmacniaczy pochłaniając 905 kilowatów mocy. W okolicach popołudnia sprzęt członków zespołu jest wnoszony na scenę. Techniczni przygotowują miejsce dla Tico Torresa oraz 24 egzemplarzowy zestaw gitar Richiego Sambory.

“Zabiera mi ok. godziny by tak rozstawić sprzęt dla Tico, aby mógł swobodnie usiąść i grać.” zwierza się członek ekipy technicznej odpowiedzialny za sprzęt Tico Torresa.

Bycie długi okres czasu w trasie pozwoliło członkom tak wielkiego zespołu techników zaznajomić się z konstrukcją sceny itp. Jednak to wcale nie oznacza, że nieprzewidziane rzeczy się nie zdarzają.

Szef sekcji video – Mark “Marko” O’Herlihy -“Na tej trasie Jon powiedział, że nie życzy sobie żadnych kamerzystów na scenie bo ograniczają widok fanom. Dlatego wprowadziliśmy rozwiązanie bardziej zaawansowane technologicznie. Mianowicie – kamery sterowane drogą radiową, które operują od frontu sceny po określonym torze. Kontroluje je za kulisami czterech operatorów. Przez pierwsze kilka koncertów zauważyliśmy, że są niedobrze wyważone przez co trzęsą się poruszając.

“Rozwiązaliśmy problem wizytą w jednym ze sklepów z wyposażeniem sportowym. Kupiliśmy kilka ciężarków i obciążyliśmy nimi kamery. Problem został rozwiązany.”

Inne sytuacje z jakimi trzeba było się zmierzyć to np. bycie eskortowanym wokół stadionów w Ameryce Południowej przez uzbrojonych strażników.

W Australii kierowca ciężarówki zjawił się na miejscu koncertu bez odpowiednego załadunku.

Inżynier dźwięku – David Eisenhauer – przekonał się, że problemy mogą się pojawić z dosłownie każdej strony. Pewnego razu gość wylał napój na konsoletę Eisenhauera. Z cieczą udało się mu na szczęście poradzić, a współpracownicy obdarowali później swojego szefa oryginalnym kubkiem, którego motywem przewodnim były przyciski konsolety.

“Czasami musimy sobie nawzajem przypominać, że film “Spinal Tap” (przyp. tłum. pełny tytuł “This Is Spinal Tap” – film z gatunku comedy rock z 1984 roku o na wpół fikcyjnym zespole heavymetalowym.) nie jest filmem instruktażowym.” – mówi Bill St Amour techniczny klawiszowca Davida Bryana.

Żarty na bok, życie w trasie jest ciężkie. Długie dni pracy, miesiące spędzane w rozłące z rodziną.

Na tej trasie dołączyły nowe “ofiary” takiego życia. Część z grupy, która rozpoczęła pracę w lutym 2010 r nie wytrzymała takiego trybu życia. Nieliczni zostali – zafascynowani specjalną więzią jaka ich łączy ze sobą i z samym zespołem Bon Jovi.

JD – “Spędzam z tymi chłopakami więcej czasu niż z własną rodziną”.

JD – “Pracujesz z nimi, jesz razem posiłki. Czasami szukasz odrobiny prywatności,ale na trasie wszyscy stanowimy jedną wielką rodzinę. To pozwala ci przetrwać ten szalony czas.”

W podobnym tonie wypowiada się Meg Macrae koordynator produkcji: “Obsługiwałem wiele tras koncertowych, podczas których nie było tyle pozytywnych wibracji między pracownikami jak tutaj”.

Jak przyznaje O’Herlihy załoga jest rozpieszczana przez zespół.

“Żyjemy trochę w takiej rock’n’rollowej bańce. Wejdź tylko do naszej improwizowanej kuchni. Wybór jedzenia przechodzi ludzkie pojęcie.”

“Specjalna obsługa dba byśmy zawsze mieli wyprane ubrania, byśmy mieli wygodnie pościelone łóżka. Jest tylko jeden problem z takim rozpieszczaniem. Zawsze, jak wracam do domu dostaję od żony burę za nieumiejętność powrócenia do normalnego życia, pełnego obowiązków domowych.”

Dla niektórych, podróżowanie po całym globie jest świetną okazją do powrotu w miejsca wspaniałych wspomnień.

Dla St Amour takim miejscem jest Edynburg: “Byłem tam 20 lat temu podczas jednej z wcześniejszych tras i spotkałem gościa, który powiedział mi, że jest tu taki bar, gdzie możesz wygrać krawat jeśli wypijesz siedem kolejek McEwansa.”

“Mimo tego, że nie miałem zielonego pojęcia co to McEwans (przyp. tłum. pewien rodzaj szkockiej), pomyślałem – “eee to nie może być takie trudne”-. Cóż dałem radę wypić jedynie dwie kolejki. Tym razem zamierzam tam wrócić i zdobyć ten krawat.”

Wracamy na stadion o 2.30 rano. Odjeżdża ostatnia ciężarówka. Devlin i menadżer produkcji show Jesse Sandler udają się w kierunku jednego z siedmiu busów by zaczerpnąć choć trochę snu zanim wszystko zacznie się od nowa.

“Witamy ponownie przyjaciele podczas show, którego końca nie sposób dojrzeć”….

Może Ci się również spodobać...