Richie dla metro.co.uk

Richie Sambora, gitarzysta Bon Jovi, zespołu znanego z takich przebojów jak “Livin On A Prayer”, czy “You Give Love A Bad Name” udzielił wywiadu internetowemu serwisowi metro.co.uk. Nowy album Bon Jovi niedawno ujrzał światło dzienne.

Dz – O czym jest nowy album?

RS – To album rock’n’rollowy, słychać na nim muzyczny rozwój zespołu. Jesteśmy z tego dzieła bardzo dumni.

Dz – Jak zmienił się przemysł muzyczny od czasu, gdy Ty w nim zaczynałeś stawiać pierwsze kroki?

RS – Zmienił się diametralnie. Teraz wszystko kręci się wokół dzielenia się plikami muzycznymi. Dzieciaki są bardziej zainteresowane grami wideo. Kiedy ja zaczynałem, nie było takiego boomu na gry wideo, no i internet dopiero raczkował. Jeśli płacisz za możliwość ściągnięcia muzyki z sieci, ok. Natomiast darmowe ściąganie jest nie w porządku. Dla zespołu o ustabilizowanej pozycji muzycznej, takiego jak Bon Jovi, to nie robi większej różnicy, gdyż straty odbijamy sobie dochodami z tras koncertowych. Jednak jeśli jesteś nowy w biznesie muzycznym, przetrwanie bez dochodów z płyty jest trudne, bądź wręcz niemożliwe.

Dz – Złamałeś ramię dwa lata temu. Czy to w jakikolwiek sposób odbiło się na Twojej karierze?

RS – Nie, ale rzeczywiście złamałem rękę w trzech miejscach. Musiałem jednak zagrać 22 koncerty dwa tygodnie po wypadku, a nie chciałem oszukiwać ludzi, czy zostawiać moich kolegów z zespołu. Zaaplikowałem trochę ćwiczeń rehabilitacyjnych. Kiedy teraz patrzę na taśmy z tamtych show widać, że mogłem dać z siebie jedynie 95 %.

Dz – Jakiego najbardziej ekstremalnego przeżycia doświadczyłeś podczas spotkania z fanem?

RS – Ooo, naprawdę fani robią wiele, by być blisko mnie, by się spotkać. Przychodzą do domu przebrani za dostawcę pizzy, kierowców. Pewnego dnia spędzałem czas wolny w domu i nagle zdałem sobie sprawę, ze po dachu ktoś chodzi. Myślałem, że to złodzieje. Wyszedłem i naprawdę byłem gotowy zdzielić intruzów moim kijem bejsbolowym.

Dz – Czym byś się zajmował, gdyby nie wypaliła kariera muzyczna?

RS – Studiowałem psychologię na uniwersytecie, ale nie wiem, czy akurat to bym chciał robić. Od 16 roku życia wiedziałem, że chcę tworzyć muzykę. Nie miałem alternatywy. Byłem bardzo zdeterminowany, by dopiąć swego. Przed rozpoczęciem przygody z Bon Jovi miałem trzy razy obiecywany kontrakt płytowy.

Dz – Najgorsza praca, jaką podjąłeś w swoim życiu to…?

RS – Pracowałem jako sprzątacz w szpitalu. To było okropne zajęcie wiesz, sprzątanie krwi, sików i innych nieczystości. Rzuciłem to, gdy zarobiłem wystarczająco dużo pieniędzy, by kupić pierwszego Les Paula. To pozwoliło mi zacząć grać w klubach jako profesjonalny gitarzysta.

Dz – Najważniejsze momenty Twojego życia?

RS – Na pewno osiągnięcie z Bon Jovi numeru jeden pod względem sprzedaży naszego albumu. Jesteśmy szczęśliwi, że nie raz już znaleźliśmy się na pierwszym miejscu. Z innych rzeczy to np. występ na stadionie Wembley, tworzenie nowego, muzycznego materiału. Narodziny mojej córki też uważam za jedno z najszczęśliwszych momentów w swoim życiu.

Dz – Wkładasz sobie w usta na każdym show rurkę przy “Livin On A Prayer”. Czy to jakoś specjalnie negatywnie odbija się na zdrowiu Twoich zębów?

RS – Nie, nie bardzo, ale na pewno ma jakiś wpływ. Zęby jeszcze nie wyleciały. Talkboxu używam jedynie kilka minut w ciągu koncertu.

Dz – James Hetfield napisał sobie na gitarze “Zabić Bon Jovi”. To było trochę nieprzyzwoite

RS – Tak, ale James był dla mnie miły, gdy się spotkaliśmy. Nie mam z nim problemu. To, co przytoczyłeś wpisywało się w obraz jaki Metallica tworzyła. Od tego czasu złagodniali.

Dz – Czy obawiałeś się trochę grungeowej rewolucji w muzyce?

RS – My po prostu pozostaliśmy sobą. Możesz nas lubić albo nie, ale nie powiesz, że naszą karierę oparliśmy na kopiowaniu trendów innych. Dorobiliśmy się własnego stylu i się go cały czas trzymamy.

Dz – Najbardziej ekstrawagancki zakup?

RS – Nie jestem zbyt ekstrawagancki. Mam kilka fajnych samochodów m.in. Ferrari. Trochę pieniędzy włożyłem też w moją kolekcję gitar, ale na pewno nie utopiłem w tych rzeczach fortuny. Moją ulubioną gitarą cały czas pozostaje Les Paul z 1959 r

Andrew Williams, Wtorek 17.11.2009
metro.co.uk.

Może Ci się również spodobać...