Jon Bon Jovi dla Japonii

JBJ udzielił wywiadu japońskiej telewizji. Poniżej znajdziecie moje autorskie tłumaczenie tej rozmowy. Dowiecie się z niej m.in. jak przebiegały prace nad dokumentem “When We Were Beautiful”, co było inspiracją do napisania “Work For The Working Man” i jak chciano początkowo zatytułować nowy album Bon Jovi. Zapraszam do czytania.

JBJ – “Zrobiliśmy film, by ukazać zespół takim, jaki jest obecnie. Chcieliśmy zrobic coś specjalnego. Pokazać wszystkim fanom – Bon Jovi “od kuchni”. Jeśli jesteś prawdziwym wielbicielem zespołu, myślę że ta koncepcja Ci się bardzo spodoba. Fani widzieli już nas na koncertach, w telewizji, czy na video. Teraz chcemy im pokazać jacy jesteśmy naprawdę. Ten film jest właśnie o tym.”

JBJ – “Na początku rozważaliśmy jedynie wydanie książki. Prace się rozpoczęły, ale początkowy zarys się nam nie spodobał, więc zrezygnowaliśmy zwracając pieniądze. Projekt zaczął się sypać. Do momentu, gdy nie poznaliśmy Phila Griffina, współpracującego z nami przy teledysku do “Whole lot Of Leavin”. Świetnie się nam z nim rozmawiało. Pomyśleliśmy – dlaczegoby z nim nie spróbować? Daliśmy mu swobodę. Mógł wejść wszędzie i być z zespołem, a my mu zaufaliśmy. Niedawno sprzedaliśmy prawa do dokumentu telewizji Showtime, która pokaże finalny efekt naszych wspólnych starań bez żadnych cięć, czy obróbek.
Chcieliśmy po prostu pokazać coś nowego. Ludzie, którzy nas znają przez 25 lat wiedzą o nas wiele. Chodziło o to, by fani (także w Japonii) przekonali się jak to jest być w środku naszego kręgu (jechać z zespołem samochodem, przebywać z nami w hotelu). Plan był taki, by pokazać prawdę o Bon Jovi.”

JBJ – “Pierwotnie dokument miał nosić tytuł “Bon Jovi: 25 lat w bieli i czerni”. To nie był jednak dobry tytuł. Phil towarzyszył nam, gdy pracowaliśmy nad piosenką “When We Were Beautiful”, która ukaże się na naszym nowym albumie – “The Circle”. Był pod wrażeniem mocy jaka drzemie w tym utworze. Stwierdził, że to by był świetny tytuł dla filmu. Wszystko wskazywało na to, że tak właśnie będzie się nazywac nasz nowy album. Stało się jednak inaczej.”

JBJ – “Gdy z Richiem zaczynaliśmy pisać materiał na nową płytę, nie mieliśmy solidnego punktu oparcia. Nie wiedzieliśmy o czym chcemy pisać. Co prawda nagraliśmy kilka ckliwych kawałków bez znaczenia m.in. o odwyku itp., jednak zmierzaliśmy donikąd. Potem nadszedł pażdziernik 2008 i wybór Baracka Obamy na Prezydenta USA oraz światowa zapaść gospodarcza. Sytuacja ekonomiczna w naszym kraju – w tamtym czasie – była niezbyt wesoła. Natchnienie przyszło w najbardziej oczekiwanym momencie. Wiedzieliśmy na czym mamy się skupić.
Na początku planowaliśmy jedynie kilka nowych kawałków na album “The Best Of”. Wydawnictwo by się ukazało, a my zyskalibyśmy czas na zastanowienie się, jaki kształt ma przybrać nowy studyjny album. Nagraliśmy kilka fajnych piosenek na “The Best Of”, które były gotowe już jakiś czas temu i piosenki na nowy album. Obie płyty są naprawdę ok. Mieliśmy bardzo owocny proces tworzenia. Mam nadzieję, że ludziom spodoba się “The Circle” tak bardzo jak mnie. To naprawdę fajne uczucie, gdy singiel od dwóch tygodni jest w stacjach radiowych na całym świecie, a my przygotowujemy się do trasy koncertowej. Cieszę się na to, co ma już niedługo nastąpić.”

JBJ – “We Werent Born To Follow” to wielki hymn, coś z czym ludzie mogą się utożsamiać jeśli chodzi o przesłanie. Przez ostatni rok wszyscy razem z bliskimi, rodzinami starali sobie jakoś poradzić w tej trudnej ekonomicznej sytuacji. Wiadomo, że wyjście z zapści nie będzie łatwe, ale jest możliwe. Nie można czekać, aż rząd odwali za nas całą robotę. Trzeba samemu zacząć sobie radzić z sytuacją.”

JBJ – “Robimy to, co umiemy najlepiej. Jednak nie można z góry zakładać, że napisze się drugie “You Give Love A Bad Name” czy “Livin On A Prayer”. Ten cały proces tworzenia to coś w rodzaju ewolucji. Nieustannie trzeba się rozwijać. WWBTF to właśnie efekt naszej ewolucji i cieszymy się z tego, jak brzmi. Kto mógł przewidzieć, że ostatni utwór, jaki napisaliśmy podczas prac nad albumem stanie się pierwszym singlem promującym płytę?

JBJ – “Słyszałeś Work For The Working Man?”

Dziennikarz – “Tak, świetny kawałek. Brzmi jak stare, dobre Bon Jovi.”

JBJ – “Dzięki, historia tekstu jest dość złożona. Utwór inspirowany jest wydarzeniami, które miały miejsce w Ohio, dotyczące fabryki DHL. Dla miasta to było wybawienie, wiesz…nowe miejsca pracy itd. Ludzie mogli się pochwalić, że pracują dla dużej firmy o wyrobionej marce. (DHL – firma zajmująca się przesyłkami ekspresowymi, krajowymi i międzynarodowymi).”

Dziennikarz – “Tak, rzeczywiście to musiało mieć dla miasta ogromne znaczenie.”

JBJ – “Więc…wyobraź sobie, że przez zawirowania w gospodarce DHL musiała opuścić Ohio. Z dnia na dzień, pozbawiono wiele osób miejsca utrzymania. Ich przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. Widziałem przekaz w telewizji. Pani inspektor nadzoru musiała zabrać pracownikom identyfikatory i zamknąć przed nimi bramę. Dla niej też to było trudne bo, jak mówiła w telewizji, to byli jej przyjaciele. Cóż, straszny obrazek.
Firma działala dobrze, była produktywna, jednak ze względu na kryzys ekonomiczny ktoś z ważnych osób zdecydował o jej zamknięciu. Takie wydarzenia obecnie mają miejsce w całym USA. Byłem tym wszystkim bardzo poruszony. Zdecydowałem się napisać piosenkę. Zobaczyłem później dokument o redukcji zatrudnienia w General Motors. Tak powstają piosenki. Tekst jest prawdziwy. Pewną inspiracją był też napis, jaki zobaczyłem w Białym Domu o oddaniu dla ciężkiej pracy.”

JBJ – “Na albumie nie znajduje się żaden utwór o nazwie – “The Circle”.
Mieliśmy kilka pomysłów na tytuł płyty. Jak mówiłem wcześniej, pierwszym był – “When We Were Beautiful”. Ale pod tym samym tytułem miała się ukazać książka i dokument więc ta opcja odpadała. Kolejna propozycja , jaka padła to -“Shine”, jednak nie do końca pasowała do nagranego materiału.
Na pomysł – “The Circle” – wpadła Linda, nasza stara znajoma. Od razu sobie wszystko wyobraziłem: jak będzie wyglądać okładka (zdjęcie “z lotu ptaka” – nas czterech stojących i trzymających się za ręce, wewnątrz książeczki Richie i snop światła wychodzący z jego serca, bo tak naprawdę Sambora dał z siebie wiele na tej płycie, kółeczko na głowie Tico, wskazujące na jego niesamowite poczucie rytmu, kółeczko na jednej z dłoni Davida, bo to nimi gra na instrumentach klawiszowych, no i oczywiście snop światła wychodzący z moich ust. Wszysko to mi się przyśniło. Gdy rozmawiałem o pomyśłe z żoną, do pokoju wpadł mój syn Romeo z zapaloną latarką, którą trzymał na wysokości serca, a snop światła roznosił się po pomieszczeniu.
Powiedziałem wtedy: tak jest! Sen stał się rzeczywistością.
Skończyliśmy prace nad okładką w zeszłym tygodniu i jestem bardzo zadowolony.
Circle – do naszego, muzycznego, kręgu strasznie trudno wejść i jeszcze trudniej się w nim utrzymać. Circle, czyli także powrót na właściwe muzyczne tory po przygodzie z Nashville.
Nie musimy juz nikomu niczego udowadniać.”

Poniżej cały wywiad w oryginale.

Może Ci się również spodobać...