„Forever” na nr 1: po fejkach do celu?

Po tygodniu od premiery albumu „Forever” zaczęły spływać informacje o sprzedaży. Skupmy się na nośnikach fizycznych, pomijając streamy. Trzeba przyznać, że jest tu co sprzedawać. Winyl powstał w wielu wersjach kolorystycznych, a do tego te same „kolory” trafiały też jako „limitowane” do różnych sklepów na całym świecie, czasami zawierając jakiś dodatek, np. pocztówkę lub naszywkę. Do tego oczywistym była wersja płyty na rynek japoński, która oczywiście zawierała dodatkowe piosenki. I tutaj były też wersje „limitowane” dla różnych sklepów, z ewentualnymi dodatkami. Warto pamiętać też o kasecie magnetofonowej.

Wiele wersji płyty, czy to w internetowych sklepach zespołu (prowadzone w Wielkiej Brytanii oraz w USA), czy to w sklepach typu Amazon, można było dostać z autografem Jona Bon Joviego. Tutaj też było wiele możliwości, np. pojedyncze nośniki albo też pakiety, np. CD + winyl + kaseta, CD + winyl, winyl limitowany „kolorowy”, z koszulką… Dla nas istotny jest jednak autograf sam w sobie, o czym później. Jeszcze nigdy Bon Jovi nie mieli tyle wersji żadnego albumu w dniu premiery. Można śmiało powiedzieć, że postawiono na ilość (wersji), by osiągnąć ilość (sprzedanych egzemplarzy). Nie bez udziału sztuk podpisanych ręką Jona, czym pochwalił się na Instagramie:

I tak: w USA album sprzedał się w ilości 52 tys. egzemplarzy, co dało 5 miejsce. Podobne uplasował się w Japonii na liście „Billboard Hot Albums”. W Wielkiej Brytanii zajął miejsce 3, w Australii na liście ARIA miejsce 4, 1 miejsce w Szwajcarii, 2 w Niemczech, 4 w Belgii, 25 we Francji. Na większości rankingów „Forever” został wyprzedzony przez płyty Taylor Swift (premiera 7 tygodni przed Bon Jovi), Charli XCX i Billie Eilish. Na polskiej liście OLiS płyta na nośnikach fizycznych zadebiutowała na miejscu 4, a na 20 w sumie ze streamami. Utrzymuje się za to na #1 w iTunes w wielu krajach.

I tutaj spada na fanów i kolekcjonerów podpisów przykra informacja – autograf! Da się zauważyć, że na wielu kopiach podpis Jona jest nieprawdziwy! Pierwsi spostrzegli to kolekcjonerzy z USA. Podejrzenia wzbudziło to, że parafka muzyka wygląda sztucznie, a poszczególne egzemplarze nie różnią się od siebie. Kilka osób rozpoczęło „dochodzenie”, którego wynik zdaje się być jednoznaczny: podpisy zostały wykonane przez AutoPen. Analizie poddano wiele próbek. Na większości tych pochodzących z Wielkiej Brytanii podpis jest „ciągły”, bez widocznych „zatrzymań” markera, natomiast wiele tych z USA jest „kropkowanych”. Powstało kilka filmów, gdzie autorzy dokładnie analizują pismo.

Dla prawdziwych fanów wydaje się to nieprawdopodobne, niemniej autorzy podają dość solidne dowody. Nie będziemy tutaj powielać zawartych tam informacji. Warto się zapoznać samodzielnie:

Od czasu “wycieku” informacji klienci zaczęli zwracać zakupione płyty, a oburzenie fanów jest ogromne. Do tej pory odnośnie sprawy nie wypowiedział się nikt z otoczenia zespołu.

Album z autografem na OLX

Także na polskich Allegro, czy OLX pojawiły się ogłoszenia płyt z podpisem. Na jednym z nich sprzedający podaje: „z potwierdzeniem autentyczności”. A tym potwierdzeniem jest… post z Instagrama, który przytoczyliśmy powyżej. Akurat ten sprzedawany autograf, biorąc pod uwagę „dowody” z filmu, wydaje się prawdziwy…

Czy zatem mnogość wersji albumu i autografy miały pomóc osiągnąć nr 1 na listach sprzedaży? Wszystko na to wskazuje. Zalecamy zatem rozwagę i możemy jedno polecić: warto autograf zdobyć samodzielnie. Na pewno będzie miał on inną wartość, także sentymentalną, niż taki „maszynowy”, nawet jeżeli nakreślony jest ręką ulubionego muzyka. A czy takie działanie jest moralnie poprawne? Naszym zdaniem – nie. Zostawiamy jednak to waszej ocenie.

Zdjęcie: Instagram / Bon Jovi

Artur Bogdański

Założyciel www.bonjovi.pl, kolekcjoner płyt Bon Jovi, przemądrzały erudyta, kochający mąż, miłośnik muzyki, internetów i furiat.

Może Ci się również spodobać...

0

Dodaj komentarz