

Artykuły, które pojawiły się ostatnio w internecie, mówiące, iż Jon Bon Jovi rozważa rozpoczęcie kariery politycznej, były mocno przesadzone. Muzyk zdementował te doniesienia podczas pobytu w Australii, gdzie obecnie trwa promocja płyty Lost Highway. „Zawsze pojawiają się jakieś nieprawdziwe doniesienia na mój temat. Nie ma we mnie pragnienia, by zostać politykiem. Ta praca nie jest tak dobrze opłacana”- zażartował.
„Kilka lat temu mocno wierzyłem, że coś się może zmienić. Byłem pełen podziwu dla tego, co zrobił prezydent Clinton dla Ameryki. Jak nikt potrafił złagodzić negatywne postrzeganie Amerykanów za granicą, co niestety nie udaje się prezydentowi Bushowi.”
„Gdy pojechaliśmy pierwszy raz do byłego Związku Radzieckiego wciąż istniała żelazna kurtyna. Rosyjska młodzież zrobiłaby wtedy wszystko, by zdobyć jakikolwiek amerykański rockowy album. Ludzie byli spragnieni naszej kultury. Teraz, gdy włączysz jakikolwiek kanał informacyjny- wszędzie widzisz Władimira Putina i młode pokolenia, które krzyczą- do diabła z Ameryką. Nie było tego 10 lat temu.” powiedział Jon, który zamierza zaangażować się w tegoroczne wybory prezydenckie w swoim kraju. W tym właśnie celu spotkał się już z trójką kandydatów startujących do fotelu prezydenta, lecz nie wiadomo jeszcze, którego z nich poprze.
Mimo wszystko przyznaje, że ” zespól jest dla niego sprawą priorytetową”