michael pisze:Adrian Ciebie na tym forum zawsze będę traktował jako katalizator tego co w muzyce BJ najbardziej kiczowate czy najsłabsze. Czyli jeżeli w przyszłości pojawią się zapowiedzi nowych utworów to przeczytam co napisałeś i będę już wiedział że jest odwrotnie. Pisałeś wielokrotnie, że to kwestia gustu co komu się podoba. Nie obraź się, ale Twój przypadek to nie kwestia gustu tylko jego całkowity brak.
Kompletnie się nie zgadzam. Muzyka nie jest mierzalna. Nigdy nie była, i nigdy nie będzie. Zawsze rozbije się to o gusta, tylko i wyłącznie. A o gustach się nie dyskutuje, po prostu się je ma. Dla jasności głównie mówię o muzyce z sensie kompozycji a nie słów do danego utworu (treść piosenek to osobny temat wg mnie). Jednego coś porusza a drugiego zbiera na wymioty, i odwrotnie. I który z nich ma rację, która muza jest ta "z gustem"? Wg mnie każda. To że ja nienawidzę Who Says i żałuję, że w ogóle przeszło to przez myśl Jonowi, nie znaczy że jest to gówno obiektywnie, bo masa ludzi ją uwielbia. I na odwrót, uwierzcie, że dla niektórych Dry County to nic specjalnego i wybraliby Who Says. Dla mnie to jakaś herezja, ale dla każdego coś miłego. I właśnie na tym polega urok muzyki. I urok Bon Jovi. Najlepszym dowodem są wątki, gdzie każdy ocenia swoje ulubione albumy, piosenki z poszczególnych albumów itd. I wychodzi to samo. Każdy w BJ lubi coś innego. Nie ma jednej złotej reguły.
Jeżeli ktoś nie trawi wszystkiego co BJ sobą prezentuje po 2000r to takie jego zbójeckie prawo, ale powinien uszanować to, że dla niektórych jest dokładnie odwrotnie. Wg mnie po 2000 powstało sporo zajebistej muzy. Wg mnie The Circle jest ich najlepszym albumem od czasów TD i mało tego, obecnie cenię go wyżej od SWW i NJ (a co najmniej na równi), a zawsze myślałem że nic nie rozdzieli wielkiej czwórki (KTF, TD, NJ, SWW). A jednak. Piosenki z TC dziś docierają do mnie bardziej po prostu i dalej słyszę w nich moje BJ. Owszem dziś produkcja jest inna, zupełnie inna, ale to dalej jest moje BJ. Muzycznie dalej to uderza prosto w moje serce. I co do treści też wolę dziś słuchać piosenek o treści "Love's the only rule' niż 'Lay your hands on me'. Moje postrzeganie świata zmieniło się też, tak samo jak postrzeganie Jona. W jednym z najsłabszych albumów jakim jest Lost Highway, pojawiła się Any Other Day, która jest wg mnie majstersztykiem, która bez kompleksów może stać obok hitów z lat 80 czy 90. Śmiem twierdzić, że mogłaby spokojnie być dodana do albumu KTF i idealnie by się tam wtopiła. Nie wspominam nawet o BPL, która wg mnie jest jeszcze lepsza.
Czy dziś Bon Jovi to inny zespół niż w latach 80 czy 90? I tak i nie. Produkcja jest inna, to na pewno. Ale melodyjność jest ta sama, i ten niewidzialny składnik, który właśnie ich cechował dalej jest. Obojętne jaką muzę robią, zawsze wg mnie jest o niebo lepsza od tego co mają mi do zaproponowania inni artyści. Dlatego, że wywołuje we mnie emocje, nieporównywalne z niczym innym. Ja jeszcze nie trafiłem na zespół, który by poruszał mnie tak jak oni, a latek trochę już mam i okazji było sporo.
Niektórzy tu twierdzą, że prawdziwe Bon Jovi umarło po TD. A zapytam tak prowokacyjnie - co jeżeli to dzisiejsze BJ jest prawdziwe? Wychodzi na to, że będą mieli tyle samo albumów przed i po 2000r. Co jeżeli właśnie w tym Jon i spółka czują się najlepiej? Wg mnie każdy fan powinien również wziąć pod uwagę to co Jon i reszta chcą nam przekazać jako artyści, a nie to sami chcemy usłyszeć od zespołu. Tu najbardziej objawia się nasz egoizm, to co JA chcę, nie to co ktoś mi chce dać. W momencie kiedy Jon i zespół będą robić tylko to co fani chcą, w tym momencie umrą jako artyści. To oni powinni decydować co i jak grać. I za to ich szanuję. Może się to fanom podobać albo nie. To ich problem. Mi też się nie podoba wszystko co grają po 2000 roku, ale też jest sporo rzeczy które mi się nie podobały przed. Stracą część starych fanów, zyskają nowych. Kółko się będzie kręcić dalej.
Absolutnie nie neguję wypowiedzi tych co są zawiedzeni poczynaniami zespołu. Mają do tego prawo jak najbardziej, skoro tak czują. Mi by było tylko szkoda czasu na poświęcanie tyle czasu na coś czego nie trawię, na wypisywanie jak bardzo tego czegoś nienawidzę. Wolałbym się po prostu skupić na tym co lubię. I nie wracać ciągle do przeszłości z wyrzutami "Czemu dziś tak nie jest?!!!" To jakiś masochizm.
Ja wiem jedno, BJ ma momenty lepsze lub gorsze, jak każdy. Ale moment, w którym odwieszą swoje gitary na kołkach i nie będą już nagrywać nowych płyt czy koncertować, będzie dla mnie jednym z najsmutniejszych momentów w życiu. Dlatego cieszę się z każdej nowej płyty jak dziecko, tak jakby nie było jutra. The Circle mnie niesamowicie pozytywnie zaskoczył, nie wspominając o Aftermath Richiego, który wg mnie jest genialnym albumem. Jeżeli What About Now im nie dorówna, to trudno. Ale nie będę się pastwił nad piosenkami które mi się nie będą podobały (jak np. BWC). Wcisnę "next" i będą się skupiał na tych co mnie poruszą. I nawet jeżeli będzie tylko jeden kawałek, który mnie rozwali na maxa to i tak uznam, że warto było ten album wydać. Za ok. kilkanaście dni się wypowiem więcej czy tak się stało, ale od 30 lat tak było i nie widzę powodu, żeby tym razem było inaczej.