Każdy ocenia wg własnego gustu, własnego smaku muzycznego, własnych uczuć i własnych potrzeb. Trudno oceniać po wysłuchaniu tych krótkich urywków. Ale na dzień dzisiejszy uważam, że płyta jest dobra. Oczywiście za dużo w niej „sztuczności” a zdecydowanie brak czystego, mocnego gitarowego powera. Brakuje mi utworu, który porwał by mnie od pierwszych nut. Nie ma takiego „pieprznięcia w gary” z prawdziwego zdarzenia, które powoduje (przynajmniej u mnie), że ta muzyka wchodzi we mnie i nie chce wyjść. To jest muzyka, która jest gdzieś koło mnie. Coś mi się więcej podoba, a coś mniej, ale nic mnie nie zachwyca, nie porywa, nie doznaję uczucia ekstazy, wariacji , szału i mocy płynącej z danego utworu. Na pewno jak wysłucham w całości wszystkie utwory po raz kolejny, to znajdę na niej coś, co mnie wzruszy, rozbawi, znajdę coś tylko dla siebie. Ale czy to tak ma wyglądać
