Mocna, bardzo mocna hard rockowa płyta...

Ogólne tematy.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

Dorota
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
It's My Life
It's My Life
Posty: 224
Rejestracja: 10 września 2009, o 08:40
Lokalizacja: Lublin/Kraków

Post autor: Dorota »

Wiem, że trochę spóźniona ta odpowiedz, ale trudno.
Scrooge pisze:że co niektórzy chyba nie potrafią pogodzić się z faktem komercyjności BJ i próbują tu przedstawiać bardziej lub mnie śmieszne teorie typu:

- BJ nie grają dla pieniędzy...
Tutaj nawet nie ma nad czym dyskutować, bo chyba każdy się zgodzi, że Bon Jovi (tak jak każdy inny zespół) grają dla kasy. Proste, logiczne i nie wymaga dokładniejszych wyjaśnień. Ale jeżeli ktoś mówi, że robią to TYLKO dla pieniędzy to z tym się nie zgodzę.
Scrooge pisze:dla mnie szczere byłoby wydanie kolejnej SWW w erze grungu
A dla kogoś innego byłoby to granie sprawdzonej muzyki, na której wiadomo, że się zarobi. Dla mnie osobiście byłoby to bezsensowne i głupie. Dlaczego Bon Jovi mieliby nagrywać kolejną płytę w tym samym stylu, skoro zaczęli postrzegać muzykę w inny sposób i mieli znacznie więcej do powiedzenia niż kilka lat wcześniej? Gdyby wydali coś, z czym się nie utożsamiają, to dopiero byłoby nieszczere. W ogóle nie wiem, jak definiujesz pojęcie „szczerość”. Dla mnie jest to wyrażanie tego, co się aktualnie myśli i niekoniecznie musi się to pokrywać z tym, co myślało się kiedyś.
Scrooge pisze:płyta jest genialna, ale czy taka szczera?
Dlaczego SWW ma być nieszczerą płytą? Wiadomo, że po miernym sukcesie 7800F Bon Jovi potrzebowali hitu, a że przy pisaniu piosenek pomagał Child to, wybacz, argument poniżej Twojego poziomu. Zresztą nie powiesz chyba, że wytwórnia kazała Jonowi nagrywać takie, a nie inne piosenki, biegać co noc po scenie i udawać, że czerpie z tego przyjemność. Gdyby nie robił tego, co kocha, żadne pieniądze czy sława by go nie przekonały. Na pewno chciał, aby jego twórczość podobała się ludziom, a płyty się dobrze sprzedawały. Ale przecież nie za wszelką cenę. W końcu po trasie New Jersey powiedział „dość”.
Scrooge pisze:Ale nie BJ dziwnym trafem zawsze eksperymentują z tym co jest na topie i się dobrze sprzedaje
Trzeba mieć tę intuicję ;) A tak na serio- oczywiście, że przy każdej płycie Bon Jovi korzystali z tego, co akurat było modne. Ale znowu bez przesady, przecież na początku lat 90’ nie zaczęli nagle grać typowego grungu ani po roku 2000 typowego popu. Jeżeli coś im się spodobało, to wplatali to do własnej twórczości, ale zawsze to był ich styl i to, co im samym się podobało. Jeszcze raz powtórzę, ale nie wierzę, aby którykolwiek z członków zespołu chciał śpiewać piosenki, których zupełnie nie czuje. A że akurat połączenie aktualnie obowiązujących trendów i stylistyki zespołu okazywało się zaspokajać oczekiwania większości fanów, to już inna sprawa.

I też nie przesadzajmy, że wszystko, co ostatnio tworzą jest nieszczere i zrobione pod publiczkę. Ktoś kiedyś napisał, że główna tematyka The Circle (czyt. kryzys, wybór Obamy na prezydenta itd.) powstała tylko dlatego, że to się dobrze sprzeda, a Jon ma zapędy polityczne. Nie wiem, może po części to prawda. Ale równie dobrze mogli napisać piosenkę o tym, jaki to Ch. Brown jest zły, bo pobił Rihannę (czym żyli Amerykanie przez parę miesięcy), albo złożyć hołd M. Jacksonowi, co też nie byłoby odebrane negatywnie, a wręcz przeciwnie…
Scrooge pisze:muzycy tworzący dla sztuki i własnej przyjemności tak się nie zachowują... po prostu robią to co kochają - czyli grają koncerty
No to mamy 2-letnią trasę :))

I jeszcze żeby nie było- też uważam Bon Jovi za bardzo komercyjny zespół, też uważam, że „występ” w tym nieszczęsnym Lotto to jedna z bardziej żenujących rzeczy, jakie mogli zrobić, też nie popieram wszystkiego co nam serwują po 2000 roku. Ale nie zgodzę się, że jest to zespół grający tylko dla pieniędzy, ganiający wyłącznie za modą i zaspokajający oczekiwania ludzi wbrew sobie samym.
Awatar użytkownika
sobol_77
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1988
Rejestracja: 17 września 2005, o 10:45
Ulubiona płyta: New Jersey +TD +SWW
Lokalizacja: Michałowice / Wa-wa, od lat już Głogów

Post autor: sobol_77 »

Hm... Dorota, tyle cytatów i tylko jedna osoba na tapecie?? Gorąco się robi hehe.
It's a bitch, but life's a roller coaster ride,
The ups and downs will make you scream sometimes...
Dorota
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
It's My Life
It's My Life
Posty: 224
Rejestracja: 10 września 2009, o 08:40
Lokalizacja: Lublin/Kraków

Post autor: Dorota »

Gorąco... to dopiero będzie ;)
Scrooge

Post autor: Scrooge »

Dorota pisze:Zresztą nie powiesz chyba, że wytwórnia kazała Jonowi nagrywać takie, a nie inne piosenki, biegać co noc po scenie i udawać, że czerpie z tego przyjemność. Gdyby nie robił tego, co kocha, żadne pieniądze czy sława by go nie przekonały. Na pewno chciał, aby jego twórczość podobała się ludziom, a płyty się dobrze sprzedawały. Ale przecież nie za wszelką cenę. W końcu po trasie New Jersey powiedział „dość”.
A właśnie, że powiem... poczytaj sobie trochę o historii BJ, o tym jakie warunki postawiła zespołowi wytwórnia przed wydaniem SWW, dlaczego wpompowano w nią tyle kasy, płyta jest genialna, ale jest to też najbardziej udany "muzyczny" produkt marketingowy lat 80', wszystko zostało na tej płycie dobrane pod kątem zbicia kasy... gdyby SWW nie zarobiła na siebie to kto wie czy BJ nie przestaliby istnieć...
Dorota pisze:
Scrooge pisze: dla mnie szczere byłoby wydanie kolejnej SWW w erze grungu

A dla kogoś innego byłoby to granie sprawdzonej muzyki, na której wiadomo, że się zarobi.
następna... jeżeli uważasz, że wydanie "sprawdzonej muzyki" czyli w stylu SWW na początku lat 90' (kiedy to o czym już pisałem panował grung powstały jako bunt przeciwko plastikowym latom 80', gardzący nimi...) było pewnym sukcesem to znaczy, że nie masz nawet grama wiedzy o tamtych czasach... pozwól, że Cię uświadomię... gdyby zamiast wnoszącej zmianę wizerunkową i brzmieniową KTF ukazała się kolejna SWW to byłaby klęska i kompromitacja zespołu... proszę nie pisz więcej takich głupot :(
Awatar użytkownika
sobol_77
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1988
Rejestracja: 17 września 2005, o 10:45
Ulubiona płyta: New Jersey +TD +SWW
Lokalizacja: Michałowice / Wa-wa, od lat już Głogów

Post autor: sobol_77 »

Scrooge pisze:gdyby zamiast wnoszącej zmianę wizerunkową i brzmieniową KTF ukazała się kolejna SWW to byłaby klęska i kompromitacja zespołu... proszę nie pisz więcej takich głupot :(
Jest w tym sporo racji (uwielbiam KTF) - ale czy Lost Highway nie była swego rodzaju kompromitacją w oczach fanów zapatrzonych w klasyczne nagrania? A The Circle, która jest po prostu zgrabnym popowym, acz w sumie albumem bez większych emocji? Zmiany są dobre, niestety czasem lepiej trzymać się czegoś, co wychodzi najlepiej - na złość krytykom i modom.
Aha - zacząłem słuchać Bon Jovi w 1989 - i wiele pamiętam (i bez złośliwości, że po tylu latach pamiętać można cokolwiek hehe).
It's a bitch, but life's a roller coaster ride,
The ups and downs will make you scream sometimes...
Scrooge

Post autor: Scrooge »

tak ale chodzi raczej o to, że wtedy nikt już (poza garstką maniaków) nie jarał się taką muzą, wszyscy Ci słuchacze komercyjnych mocnych brzmień przerzucili się na grung...
don_browarro
It's My Life
It's My Life
Posty: 242
Rejestracja: 3 lutego 2008, o 15:53
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: don_browarro »

Scrooge pisze:gdyby zamiast wnoszącej zmianę wizerunkową i brzmieniową KTF ukazała się kolejna SWW to byłaby klęska i kompromitacja zespołu
Idąc tym tokiem myślenia można dość do wniosku, że fani, którzy oczekują po Bon Jovi kolejnej SWW lub NJ, chcą, aby zespół skompromitował się ;)
Scrooge

Post autor: Scrooge »

idąc takim tokiem myślenia to można jedynie dojść do wniosku, że:
a) nie czytałeś co pisałem,
b) nie umiesz czytać ze zrozumieniem,
c) nie umiesz logicznie myśleć.

czy dziś mamy rok 1992? NIE... mało tego minęło od tego czasu 18 lat i wiele się zmieniło...

zrozum, że w roku 92 glamem gardzono wyszedł z mody i stał się wręcz śmieszny... teraz mamy rok 2010 i dla wielu osób (w tym dla mnie) z perspektywy czasu glam znowu stał się fajny, kultowy itp...

p.s. mam prośbę, aby do moich wypowiedzi nie odnosiły się osoby nie potrafiące myśleć "perspektywicznie" oraz osoby, których wiedza na temat tego co się działo na początku lat 90' jest zerowa ponieważ rozmowa z tego typu osobami jest bezsensowna i na zasadzie "rozmawiaj z daltonistą o kolorach"... ;)
Dorota
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
It's My Life
It's My Life
Posty: 224
Rejestracja: 10 września 2009, o 08:40
Lokalizacja: Lublin/Kraków

Post autor: Dorota »

Scrooge pisze:A właśnie, że powiem... poczytaj sobie trochę o historii BJ, o tym jakie warunki postawiła zespołowi wytwórnia przed wydaniem SWW, dlaczego wpompowano w nią tyle kasy, płyta jest genialna, ale jest to też najbardziej udany "muzyczny" produkt marketingowy lat 80', wszystko zostało na tej płycie dobrane pod kątem zbicia kasy... gdyby SWW nie zarobiła na siebie to kto wie czy BJ nie przestaliby istnieć...
Hej, Ty to wiesz, ja to wiem, tylko że w ogóle nie o to tu chodzi. Napisałeś, że płyta jest nieszczera i została wydana tylko dla pieniędzy. ?e musiała zarobić, zaznaczyłam już nawet wcześniej (że potrzebowali hitu, że chcieli, aby się dobrze sprzedawała itd.). Natomiast nie było tak, że BJ byli zmuszani do robienia czegoś, na co nie mieli ochoty. Przecież chcieli nagrać tę płytę, chcieli żeby była w takim stylu, sami napisali większość piosenek i byli zadowoleni z tego, co powstało (uprzedzając Twoje pytanie: tak, wiem, że Jonowi nie podobało się LOAP…) Dlatego uważam, że płyta jest szczera. A że zrobiono wszystko, żeby się dobrze sprzedawała- jedno nie wyklucza drugiego.
Scrooge pisze:jeżeli uważasz, że wydanie "sprawdzonej muzyki" czyli w stylu SWW na początku lat 90' było pewnym sukcesem to znaczy, że nie masz nawet grama wiedzy o tamtych czasach
Aaa tam, takie Twoje czytanie… To zdanie było tak samo bez sensu jak i Twoje, do którego się odniosłam. To, co ja myślę na ten temat zaczyna się słowami „dla mnie osobiście”.
TheRock
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 735
Rejestracja: 21 września 2006, o 14:59
Lokalizacja: Belfast

:)

Post autor: TheRock »

Scrooge - masz sporo racji, ale to nie wyglądało tak ostro jak piszesz. Po trosze media i możni świata muzycznego podkręcili atmosferę.

"Grunge charakteryzuje się dość ponurym nastrojem, często naładowanym złością, frustracją, goryczą i ostrą negacją rzeczywistości. Charakterystyczne dla tego stylu są też klimaty autodestrukcji i nienawiści do samego siebie. Skłonności te są czasami wyrażane w tekstach i muzyce pełnej agresji, buntu i ostrych brzmień, czasem wręcz przeciwnie w formie powolnych, naładowanych rezygnacją i zniechęceniem ballad "psychodelicznych". Często występują tu też teksty pełne gryzącej ironii i autoironii, nierzadko połączone z rozmaitymi eksperymentami formalnymi, ale zawsze czynionymi wyłącznie za pomocą "standardowych" instrumentów rockowych.

Grunge powstał w Seattle i jego okolicach, które to rejony przeżywały w latach 80. silne trudności gospodarcze, wyraźnie skontrastowane z boomem ekonomicznym, jaki w tym samym czasie przeżywała Kalifornia. Rejon ten był przez to dość długo odseparowany kulturowo i psychologicznie od reszty USA, a setki amatorskich zespołów działających tutaj nie miało "pokus komercyjnych", gdyż nie zaglądali tutaj przedstawiciele firm fonograficznych. W końcu jednak, w drugiej połowie lat '80 dostrzeżono unikatowość i swoistą świeżość muzyki powstającej w tym regionie i wypłynęła ona na szersze wody, stając się w końcu jednym z najbardziej popularnych stylów rockowych w USA końca lat 80. i początku 90"

żródło wikipedia

chłopaki z Pearl Jam nie mają teraz co do gara włożyć??

nie generalizujmy, że grunge powstał przeciwko pudel-metalowi, bo to nie prawda - oni raczej mieli problemy własne byli zamknięci w sobie, potem ciocia komercja ich zobaczyła (mowa o biednym Seattle gdzie grunge sie narodził) i wypłynęli - Nirvana Pearl Jam Soundgarden, po prostu ktoś wreszcie ich zauważył ktoś docenił ich muzykę.
Media dopisały sobie swoją historie wojny grunge z latami 80. bullshits wszystko i tak to jedno drzewo muzyczne tylko inne gałęzie.

Nirvana to alternatywa do Bon Jovi czy Europe ale nie oponent.

I co z Nirvaną, Pearl Jam Guns n Roses Aerosmith - jeden wór???

Ludzie rock 'n' roll ma łączyć a nie dzielić, zresztą gro ludzi którzy lubią wszystkie wymienione zespoły a jest ich sporo mają się naparzać?

tak apropo Richie ostatnio chyba był mocno grungowy z tą koszulą flanelową w kratę.

Tak naprawdę to wszystko były mody i tak powinniśmy to postrzegać....

Axl Rose jak trzeba było to wyglądał jak metal innym razem pudel metal innym razem Steven Tyler go ubierał a wiele razy był grungem.

TO JEST MODA i nic poza tym

Jedyną kwestią tylko jest to, że jedni lubią przebierać w ciuchach inni pozostają przy jednym stylu i o to cała wojna.

To,że Bon Jovi mają wiele szaf to nie zależy od kasy, oni po prostu to lubią, lubią sie podobać to jest charakter nic innego.

Desmond Child to człowiek który współpracował z wieloma zespołami rockowymi nie chce wyjsc na kretyna, ale z Metallicą chyba tez Aerosmith GNR Wielu ludzi było powiązanych z wieloma muzykami i moim zdaniem te prawdziwe relacje miedzy wielkimi tego świata muzycznego są troche inne niż myslimy. A media robią ten cały dym.
...and just only rock...
Scrooge

Post autor: Scrooge »

Dorota pisze: Natomiast nie było tak, że BJ byli zmuszani do robienia czegoś, na co nie mieli ochoty. Przecież chcieli nagrać tę płytę, chcieli żeby była w takim stylu, sami napisali większość piosenek i byli zadowoleni z tego, co powstało (uprzedzając Twoje pytanie: tak, wiem, że Jonowi nie podobało się LOAP…) Dlatego uważam, że płyta jest szczera. A że zrobiono wszystko, żeby się dobrze sprzedawała- jedno nie wyklucza drugiego.
Mówimy tutaj o innym rodzaju szczerości, jeżeli Tobie jednak chodzi o szczerą miłość do pieniędzy i szczerą chęć bycia sławnym i bogatym - to fakt SWW była pod tym względem szczera xD
TheRock pisze: nie generalizujmy, że grunge powstał przeciwko pudel-metalowi, bo to nie prawda - oni raczej mieli problemy własne byli zamknięci w sobie, potem ciocia komercja ich zobaczyła (mowa o biednym Seattle gdzie grunge sie narodził) i wypłynęli - Nirvana Pearl Jam Soundgarden, po prostu ktoś wreszcie ich zauważył ktoś docenił ich muzykę.
Tak dokładnie grunge powstał jako bunt przeciwko tandecie i przepychowi lat 80'... przeczytaj sobie takie książki jak Guitar World Presents Nirvana and the Grunge Revolution, Accidental Revolution: The Story of Grunge albo Grunge Is Dead: The Oral History of Seattle Rock Music (którą w szczególności polecam)... w każdej z nich jest co najmniej "trochę" miejsca poświęcone odniesieniom do glamu...
TheRock pisze: Media dopisały sobie swoją historie wojny grunge z latami 80. bullshits wszystko i tak to jedno drzewo muzyczne tylko inne gałęzie.
Znowu nie masz racji, swego czasu wypowiadały się na tym forum osoby, które pamiętają te czasy (odnośnie naśmiewania się z BJ), sam również znam wielu grungowców z tego okresu i do dziś delikatnie mówiąc ich opinia na temat zespołów typu BJ jest lekceważąca... a są to takie pozostałości po tamtym okresie bo obecnie są to faceci grubo po 30 wykonujący poważne zawody, mający rodziny i nie identyfikujący się obecnie z żadną subkulturą ;)
TheRock pisze: Desmond Child to człowiek który współpracował z wieloma zespołami rockowymi nie chce wyjsc na kretyna, ale z Metallicą chyba tez Aerosmith GNR
Gdybyś wymienił tylko Metę to bym uznał, że myślałeś o Bobie Rocku (on faktycznie był inżynierem na SWW i potem u Mety m.in. na czarnym albumie)... Desmond nie miał nic wspólnego ani z Metą, ani z Gunsami...
TheRock pisze: Nirvana to alternatywa do Bon Jovi czy Europe ale nie oponent.
Co ty gadasz... pod względem komercyjnym był to ich wielki oponent w walce o tych tzw. popowych, przypadkowych słuchaczy, zbuntowane dziewczynki kochające się w liderach zespołów (w Jonie, Kurcie...) itp, którzy to nabijali sprzedaż płyt...

[ Dodano: 2010-01-22, 12:09 ]
TheRock pisze: tak apropo Richie ostatnio chyba był mocno grungowy z tą koszulą flanelową w kratę.

Tak naprawdę to wszystko były mody i tak powinniśmy to postrzegać....
Jeżeli dla Ciebie jedyną różnicą pomiędzy tym co gra dziś Richie z BJ, a tym co grali grungowcy jest ubiór i sugerujesz, że założenie przez Richiego koszuli w kratę załatwia sprawę to ręce opadają ;)

[ Dodano: 2010-01-22, 12:15 ]
Jeszcze mały cyctat def. grungu:
"Grunge - styl w muzyce rockowej powstały w drugiej połowie lat '80 w USA, charakteryzujący się dość ostrym, agresywnym brzmieniem, ale zdecydowanie różnym od metalu, bardziej zbliżonym do brzmienia "tradycyjnego" rocka lat '60, odrzuceniem i pogardą dla typowego sztafażu scenicznego muzyków rockowych lat '80, sztucznych brzmień elektronicznych, oraz większym zwróceniem uwagi na przekaz jaki niesie tekst."
Awatar użytkownika
Adrian
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4413
Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: Adrian »

następna... jeżeli uważasz, że wydanie "sprawdzonej muzyki" czyli w stylu SWW na początku lat 90' (kiedy to o czym już pisałem panował grung powstały jako bunt przeciwko plastikowym latom 80', gardzący nimi...) było pewnym sukcesem to znaczy, że nie masz nawet grama wiedzy o tamtych czasach... pozwól, że Cię uświadomię... gdyby zamiast wnoszącej zmianę wizerunkową i brzmieniową KTF ukazała się kolejna SWW to byłaby klęska i kompromitacja zespołu... proszę nie pisz więcej takich głupot :(
Ale masz dobry przykład zespołu Guns N Roses, który w latach 91-93 odniósł wielki sukces z muzyką niewiele różniącą się od BJ i ich SWW. Tz "niewiele" oczywiście chodzi mi o to, że to byl też Glam Rock/Glam Metal. Dzisiaj w wszelkich podsumowaniach na najlepszy Glam Metalowy zespół w historii często Bon Jovi wymieniają się miejscami z Gunsami na szczytach tych list.
Istnieje wiele zespołów odnoszących sukces bo grają cały czas w podobnym stylu nie zważając na zmiany muzyki. Wydając wtedy takie SWW 3 mogliby pójść w ślady np Iron Maiden, którzy nie zmieniali aż tak znacznie stylu a ciągle osiągają sukces.
To jest czysta teoria, ale przykład Gunsów pokazuje, ze byłaby szansa na kolejny sukces.

Mówimy tutaj o innym rodzaju szczerości, jeżeli Tobie jednak chodzi o szczerą miłość do pieniędzy i szczerą chęć bycia sławnym i bogatym - to fakt SWW była pod tym względem szczera xD
Ale moment. Podsumujmy pewne fakty:
1.SWW powstawało pod cisnieniem, ze jeśli się nie sprzeda to jest to ostatnia płyta BJ w tej wytwórni,
2.Zatrudniono Childa, który miał wspomóc Jona i Richiego w powstawaniu tektów, ale nie miał ich w tym wyręczać. Child nie był wtedy bogiem tekściarskim. Miał 2 hity na swoim koncie wiec nie był kimś wielkim.
Jon mówił w jakimś wywiadzie, ze Child nie przyszedł do nch jako legenda tylko on pomógł im a oni jemu, aby stał się królem teksciarstwa. Sukces pomógł stać się sławnym obu strononm.
3.Zatrudniono Kinga, aby zmienił ich wizerunek. Zmienił się on niewiele. Myślę, że i bez jego pomocy z tym albumem osiągneliby sukces.
4.Dzieciaki, które mialy pomóc w wyborze piosenek na album faktycznie mieli swój wkład w album i tego typu zabiegi są cały czas stosowane. Powiem, że szkoda iż Jon nie skorzystał przy Bounce z tego typu opinii bo może nie weszłoby na niego tyle ballad a dodałby kilka rockersów, które pozostały demówkami. Crush i Bounce były jednak albumami, na których Jon nie był podatny na opinie innych.
W większości single promujące nie wybierają sobie zespoły, tylko wytwórnie, które robią badania co w tym momencie ma szanse stać się hitem. Na takiej zasadzie działa min promosquat gdzie można było słuchać snippetów z LHighway, gdzie sprawdzano która z danych piosenek jest popularna i nadawałaby się na singiel. Słuchając wtedy muzyki na tej stronce pojawiło się tam masę przyszłych hitów różnych zespołów ot np RHCPeppers czy Modest Mouse.
5.Piosenki powstawały na bazie swoich osobistych historii (LOP, YGLABN, WITS, TYHans) i tego do czego zespół dążył (WDOA).
6.Producent został wybrany nie przez wytwórnie, a przez Jona, bo spodobał mu się album (brzmienie) jakieś kapeli wyprodukowany przez Bruca.
7.Punkt 5 i 6 mówi, że album pomimo, ze był nagrywany, aby odnieść sukces był szczery. Nagrywali co chcieli, o czym chcieli i jak chcieli. Producenci często odwalają robotę za zespół pracując i nadajac brzmieniu albumowi. Jon podkreślał, że producent potrzebny im jest tylko po to, aby podsuwał pomysły i rozwiązania na które oni by nigdy nie wpadli mając jak każdy pewne schematy pracy w swojej głowie. Niektóre pomysły producenta akceptują a niektóre nie.
Na zakończenie Jon mówi w wywiadach, że nie wyobraża siebie znowu grającego coś w stylu SWW. Był czas kiedy najważniejsza była zabawa i dlatego powstało SWW i NJ. Był to okres wielkich balang, popijaw itp. Wtedy nie byłby w stanie nagrać piosenek w stylu "AODay", tak jak dzisiaj nie byłby nagrać piosenek takich jak na SWW, bo już tego nie czuje.
Mamy 2 piosenki zachaczajce problemy prostytucji kobiet - Runaway i Someday. Obie stylistycznie róznią się bardzo dużo. Obie jednak uważam, że są napisane od serca i w takim stylu w jakim zespól się wtedy czuł dobrze

ps.
Zapomniałem jeszcze dodać, że 4 ikona - Soundgarden - zawiesiła swoją działalność w 95' także w przeciągu roku wybiło wszystkich ;)
Kumpel chcial, abym poprawił Cie i dodał, że SG wydali w 96 bardzo dobry album Down on the Upside a zawiesili się w 97 roku.
Scrooge

Post autor: Scrooge »

Adi co do tekstów piosenek z tego okresu to nie będę się spierał czy były szczere czy nie bo co by o nich nie mówić były bardzo płytkie, banalne i odnosiły się do takich kwestii, że nawet gdybym ja je napisał to mógłbym z czystym sumieniem w 90% powiedzieć, że odnoszą się do moich przeżyć... także to nie jest żaden argument.

Co do Gunsów to wybacz, ale ich muzyka jest nieporównywalna z muzyką BJ, Gunsi grali zdecydowanie mocniej, zdecydowanie mniej cukierkowo i byli zdecydowanie bardziej hmm, że tak powiem odnosząc się do 1 z twoich wypowiedzi - "nie spedaleni", może poza latającym w gaciach Axlem xD... a na potwierdzenie mojej teorii prosty przykład - niby dlaczego z Gunsów nigdy nie naśmiewano się w taki sposób jak z BJ, no i Gunsi do dziś są szanowani i traktowani poważnie nawet przez najbardziej zatwardziałych metali... Gunsi potrafili wokół siebie wytworzyć klimat prawdziwego hard rockowego bandu, z resztą ich historią jest jakże inna od historii BJ, zdecydowanie bardziej prawdziwa, czasami wręcz dramatyczna... w Polsce wydana jest fajna książka o historii Gunsów "Patrząc jak krwawisz" (na allegro ok 50zł nówka - polecam)... Właśnie naszła mnie taka refleksja, że wokół historii BJ bez końca przewijają się hasła typu wytwórnia, producent, marketing, popularność... zestawić ze sobą historię BJ i Gunsów to jak zestawić ze sobą tandetną, plastikową bajkę o kopciuszku z pięknym (na swój sposób), dramatycznym, fascynującym i co najważniejsze PRAWDZIWYM życiorysem... Myślę, że kolega Tatar będzie mógł też dorzucić na ten temat parę swoich groszy ;)

[ Dodano: 2010-01-22, 14:21 ]
Co do ogrodników - mój błąd :D
TheRock
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 735
Rejestracja: 21 września 2006, o 14:59
Lokalizacja: Belfast

:)

Post autor: TheRock »

Scrooge co do Richiego to była ironia... no co Ty... !!!

Masz wiedzę dużo wiekszą niż ja - połapałeś mnie za zdania i masz rację. Jednak nie zrozumiałeś całości mojej wypowiedzi, która miała być kontrą do Twoich dosyć ostrych wypowiedzi na temat relacji pop-metal - grunge. Owszem Grungowcy a dystansem podchodzili do fanów np. BJ, ale nie było jakiegoś naparzania. Miałem kumpli w szkole słuchających tego rodzaju muzyki i traktowaliśmy się normalnie fajni kolesie. Tyle, że raczej zakręceni wiadomo dlaczego hehe!!! gandzią i innym stuffem to oni nie gardzili, zamknięci w ich świecie zajęci sobą i swoją muzą a nie jakimiś bitwami słownymi ze mną np. A jeżeli ktoś ma nierówno pod kopułą to zawsze znajdzie pretekst do napinki tym bardziej jeśli chodzi o gusta muzyczne.

Zgadzam się z Twoimi kontr-argumentami, tyle że musimy także pamiętać, że ktoś z tych znienawidzonych "komercjanolistów" zainteresował się tą garażową muzyką i o tym wyraźnie też piszą...
...and just only rock...
Awatar użytkownika
Tatar
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 941
Rejestracja: 12 grudnia 2007, o 19:44
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka

Post autor: Tatar »

Ja w kwestii Gunsów jestem nie obiektywny, bo to mój ulubiony zespół, więc nie będę się tu z nikim spierał o szczerość, czy wyższość któregoś z bandów. Natomiast "Patrząc jak krawisz" to książka do dupy, mająca tyle błędów rzeczowych, że aż strach do niej zaglądać. Niestety żadna z biografii Gn'R przetłumaczona na język polski nie jest godna kupienia. Jedyne warte uwagi wydawnictwa to autobiografia Slash'a, która ukazuje wydarzenia w zespole na przestrzeni lat z jego punktu widzenia. Axl podobno pracuje nad swoją autobiografią, narazie jednak nie mamy pełnego obrazu tego co się działo w Gunsach, bo prawda leży pewnie gdzieś pośrodku między teoriami Axl'a i Slash'a. Ale to tak tylko na marginesie. ;)
Bon Jovi skończyło sie na Kill 'em All
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusja ogólna”