Richie czy Orianthi?
Moderator: Mod's Team
- Damned
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4971
- Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Richie czy Orianthi?
Temat ten pozornie może wywołać kontrowersje, jednak myślę że najwyższa pora postawić głośno to pytanie. Kto ma obecnie większe umiejętności gry? Kto jest na ten moment "lepszym" gitarzystą? Richie czy Orianthi?
Za pewne wielu fanów Bon Jovi popuka się teraz po głowie i zapyta: "Jak to? Richie miałby być gorszy od niej? Przecież to on jest legendą muzyki. Nie ona." Pełna zgoda. Chciałbym jednak skupić się tylko i wyłącznie na aktualnych umiejętnościach gitarowych. Nie tych wokalnych, kompozytorskich, dorobku artystycznym czy tekstach, ponieważ w tych czterech punktach pozycja Richiego wydaje się być niezagrożona.
Do postawienia takiego pytania skłoniła mnie nie tylko obserwacja ich wspólnych występów, w tym zwłaszcza niezobowiązującego jammowania w utworach takich jak Voodoo Child, ale także wypowiedzi obydwojga, z których wynika jasno, że zdaniem Richiego, Orianthi jest jedną z najlepszych "gitarzystów" wszech czasów. Ta z kolei mówiąc o jego zaletach, wymienia przede wszystkim: wspaniały wokalista i tekściarz. Dodając dopiero gdzieś na szarym końcu... gitarzysta.
Jako, że jesteśmy na forum Bon Jovi, a nie Orianthi, proszę o obiektywne podejście do tego zagadnienia. Choć wiem że to trudne
Mile widziane aktualne filmy/nagrania podpierające Wasze tezy
Richie ma przewagę, bo jest facetem. Środowisko gitarzystek-kobiet nie jest licznie obsadzoną grupą, a Orianthi jest w jej ścisłej czołówce. Kobieta potrafiąca robić coś równie dobrze jak mężczyzna to ewenement, wręcz niemożliwość, więc jeśli nie patrząc na płeć, mam pewne problemy z odpowiedzią na to pytanie, to zdaje się, że właściwym krokiem będzie postawienie na Ori.
Tylko teraz pytanie, czy to mój mózg mnie czasem nie oszukuje i tylko wydaje mi się, że patrzę na jej grę obiektywnie. Może gdyby była facetem, przeszedłbym obok tego obojętnie. Sama świadomość, że to babka trzyma gitarę i potrafi wyczyniać takie rzeczy sprawia, że wydaje mi się być lepsza, niż naprawdę jest. Ale chyba jest. Nie można nie zauważyć jej ogromnego talentu.
Tylko teraz pytanie, czy to mój mózg mnie czasem nie oszukuje i tylko wydaje mi się, że patrzę na jej grę obiektywnie. Może gdyby była facetem, przeszedłbym obok tego obojętnie. Sama świadomość, że to babka trzyma gitarę i potrafi wyczyniać takie rzeczy sprawia, że wydaje mi się być lepsza, niż naprawdę jest. Ale chyba jest. Nie można nie zauważyć jej ogromnego talentu.
- Mona Tozzi
- Keep The Faith
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 lutego 2013, o 17:58
- Lokalizacja: Tychy
Najnowszy materiał poglądowy z Adelajdy
https://www.youtube.com/watch?v=EiKyHGW ... e=youtu.be
Richie sam niejednokrotnie stwierdzał w wywiadach, że Orianthi jest lepsza od niego
Moim zdaniem Tomker trafił w sedno
https://www.youtube.com/watch?v=EiKyHGW ... e=youtu.be
Richie sam niejednokrotnie stwierdzał w wywiadach, że Orianthi jest lepsza od niego
Moim zdaniem Tomker trafił w sedno
"Don't waste your time away thinkin' 'bout yesterday's blues"
Zgodzę się. Już gdzieś też o tym pisałem że Richie sam sobie przegrał wiele spraw.Yossarian pisze:Wg mnie Richie się zmarnował i gdyby nie jego słabość do kobiet i używek, zaszedłby daleko dalej.
ale w sumie to nie na temat. Ori chyba urodziła się za późno, czas gitarzystów albo przeminął, albo jest w minimum lokalnym.
Dla mnie może i Ori ma więcej do zaproponowania przy improwizacji, no ale czy jest lepsza, hm... Może faktycznie technicznie, o czym tutaj Tomker wspomniał. Chyba ma też szybsze palce, sam Richie kiedyś wspominał że on do szybkich nie należy.
Ogólnie ciężko powiedzieć, to nie układanie płytek.
- medicineman90
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 425
- Rejestracja: 30 kwietnia 2013, o 11:36
- Lokalizacja: Działdowo
- Kontakt:
Pomijając fakt, że muzyka to nie sport i na takim poziomie "wtajemniczenia" nie ma lepszych/gorszych - są po prostu inni, postaram się jakoś logicznie ustosunkować do tego pytania Hmmm... Richie. Jest (a może był?) zdecydowanie bardziej wszechstronnym gitarzystą. Udowodnił do na "Undiscovered Soul". "Harlem Rain", czy "In it For Love" to jak dla mnie powinny być kanony dla wszystkich osób chcących rozpocząć swoją przygodę z gitarą akustyczną. Ileż tam jest ciekawych rozwiązań harmonicznych, ile serca i feelingu - piękna sprawa Pamiętajmy więc, że szybkość i ten cały shredding to nie wszystko. Owszem, Ori zasuwa po gryfie, ale grając z Richiem dość często (jak na jej rangę) zdarzało jej się mylić grając gitarę rytmiczną Sambora też ostatnio troche przysiadł porównując jego możliwości z latami ubiegłymi, jednak - tak jak mówiłem - jest zdecydowanie o wiele bardziej wszechstronny w grze na gitarze. Przypomnijcie sobie intro do Wanted z Moscow Peace Festival i tą jego 3-gryfową gitarę ovation (mandolina, 6-tka, 12-tka). Ma te swoje oklepane schematy, bo porusza się często po prostu po pentatonice, ale to już jego styl. Porównując Richiego z czasów NJ z obecną Ori - z całym szacunkiem dla płci pięknej - nie miałaby z nim szans w gitarowej bitwie
Harlem rain coming down,
Another shattered soul, in the lost and found.
One more night, on the street of pain,
Getting washed away by the Harlem rain.
Another shattered soul, in the lost and found.
One more night, on the street of pain,
Getting washed away by the Harlem rain.
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4411
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Ja jestem po stronie tych osób które twierdzą, że:
- Richie ma lepszy feeling, duszę, klimat
- Orianthi jest bardziej wszechstronna
Dlaczego?
Richie ma swój styl, który oczywiście można podrobić i są gitarzyści co grają podobnie, ale jakby dać mi 3 kawałki w których jedna solówka jest autorstwa Richiego (w swoim stylu oczywiscie), a pozostałe w 2ch odmiennych stylach to jestem pewien, że odgadłbym ktróra jest jego. To tak samo jak z wokalem Jona. Jest kilka podobnych wokalistów, ale oryginał jeden. Richiego zawsze ceniłem za klimat i dusze jaką nadawał swoim partiom. Nigdy nie zachwycał mnie szybkością czy bajerami, a w większości tego typu jego popisy są w utworach które najmniej lubię. Gitara w Wanted, DCounty czy AODay to coś co chwyta za serce.
Orianthi - w wieku 14 lat grała z Santaną. Szacunek. Stylu jej nie rozpoznaję, bo pewnie musiąłbym zapoznać się z większą ilością materiału niż solowy album, kilka piosenek + utwory live z Richiem.
Współpraca z: ZZ Top, Steve Vai, Jo Satriani, Buddy Guy, Steve Tyler, Marilyn Manson, Joe Bonamassa, BB King, Michael Jackson, Dave Stewart czy Adam Lambert świadczy o tym, ze potrafi się odnaleźć w wielu muzycznych gatunkach. To jest jej przewaga nad Richiem.
Tak więc technicznie odrobinę lepsza jest pewnie Orianthi aczkolwiek całokształt na plus Ryśka i to zdecydowanie.
- Richie ma lepszy feeling, duszę, klimat
- Orianthi jest bardziej wszechstronna
Dlaczego?
Richie ma swój styl, który oczywiście można podrobić i są gitarzyści co grają podobnie, ale jakby dać mi 3 kawałki w których jedna solówka jest autorstwa Richiego (w swoim stylu oczywiscie), a pozostałe w 2ch odmiennych stylach to jestem pewien, że odgadłbym ktróra jest jego. To tak samo jak z wokalem Jona. Jest kilka podobnych wokalistów, ale oryginał jeden. Richiego zawsze ceniłem za klimat i dusze jaką nadawał swoim partiom. Nigdy nie zachwycał mnie szybkością czy bajerami, a w większości tego typu jego popisy są w utworach które najmniej lubię. Gitara w Wanted, DCounty czy AODay to coś co chwyta za serce.
Orianthi - w wieku 14 lat grała z Santaną. Szacunek. Stylu jej nie rozpoznaję, bo pewnie musiąłbym zapoznać się z większą ilością materiału niż solowy album, kilka piosenek + utwory live z Richiem.
Współpraca z: ZZ Top, Steve Vai, Jo Satriani, Buddy Guy, Steve Tyler, Marilyn Manson, Joe Bonamassa, BB King, Michael Jackson, Dave Stewart czy Adam Lambert świadczy o tym, ze potrafi się odnaleźć w wielu muzycznych gatunkach. To jest jej przewaga nad Richiem.
Tak więc technicznie odrobinę lepsza jest pewnie Orianthi aczkolwiek całokształt na plus Ryśka i to zdecydowanie.
01.Stuttgart 2006
02.Lipsk 2008
03.Drezno 2011
04.GDAŃSK 2013!!
05.WARSZAWA 2019!!
Please Wait.....Loading....
02.Lipsk 2008
03.Drezno 2011
04.GDAŃSK 2013!!
05.WARSZAWA 2019!!
Please Wait.....Loading....
- Damned
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4971
- Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Rozumiem skonsternowanie. Gdyby było łatwo i przyjemnie odpowiedzieć na to pytanie, to nie zakładałbym tego tematu, tylko np. kolejny wątek w stylu "Wymień swoje 3 ulubione piosenki Bon Jovi". Byłoby łatwo i przyjemnie. A tak odpowiedź zmusza do głębszej refleksji, szerszego spojrzenia na problem, odrzucenia sentymentów i sympatii, a w niektórych przypadkach może nawet bezkrytycznego fanatyzmu. Dlatego każdy odzew wnoszący coś nowego wydaje mi się być ciekawy i cenny
Wszyscy wiemy, że Sambora wyczyniał kiedyś cuda i że w latach '90 był rozchwytywanym gitarzystą, z którym skłonni byli współpracować najbardziej uznani muzycy i producenci. Ale ten czas przeminął. Dzisiaj Richie nie ma już takiej pozycji jak kiedyś, dlatego podkreślałem, że chodzi mi o jego aktualne umiejętności i dokonania. Posługiwanie się przykładami sprzed 20-stu lat mogłoby bardzo szybko przechylić debatę na stronę Richiego, ponieważ jego dorobek jest niepodważalny. Tyle że obecnie nasz gitarzysta nie reprezentuje już takiej formy jak kiedyś i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo lata lecą...
Sambora posiada renomę, którą wypracował sobie w latach 1986-1998. Sam na każdym kroku podkreśla swoje osiągnięcia odwołując się do przeszłości. Niewątpliwie wypracował własny, charakterystyczny styl i brzmienie. Od zawsze był specjalistą w popisowych solówkach. Dzisiaj co raz mniej jest już gitarzystów, którzy potrafią udoskonalić utwór z takim wyczuciem jak on. Jeżeli natomiast chodzi o grę akustyczną, to nie jestem przesadnym optymistą. Pamiętam oczywiście o jego wybitnych dziełach sprzed lat takich jak In it for Love, Harlem Rain, Diamond Ring, intro na gitarze flamenco do Wild is the Wind czy oczywiście nieśmiertelne Wanted Dead or Alive, ale obecnie gra akustyczna Richiego to już nie to samo. Pierwszą objawom spadku formy w grze akustycznej był moim zdaniem rok 2003, kiedy to Bon Jovi nagrali album bez prądu, w którym Sambora nie pokazał kompletnie nic. Pamiętam, że był to czas, w którym dotarło do mnie, że Sambora wcale nie jest takim mistrzem w swoim fachu, za jakiego chciałem go uważać. Oczekiwałem profesorskiej akustycznej gry, a na albumie nic takiego nie miało miejsca. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że taka była koncepcja płyty i że gitary miały być na trzecim planie. Jednak ciężko mi sobie wyobrazić, aby Slash, Joe Perry czy inni gitarzyści cieszący się wówczas podobną renomą jak on, będąc współproducentami danego krążka zgodziliby się pełnić na nim rolę zaledwie skromnych gitarzystów rytmicznych. Moja diagnoza jest taka, że Samborę ówcześnie nie było stać na nic więcej, a utwierdza mnie w tym przeszło trzygodzinny akustyczny koncert w Yokohamie, który Bon Jovi zagrali tego samego roku, podczas którego King of Swing również nie pokazał nic nadzwyczajnego. Od tamtego czasu nie pamiętam żadnego wybitnego akustycznego utworu nagranego przy udziale Sambory. Trasy Every Road i Aftermath of the Lowdown pokazały z kolei, że Richie nie jest w stanie skupić się na gitarze prowadzącej i wokalu jednocześnie. Jak słusznie zauważył mój znajomy, James Hetfield potrafi grać trudniejsze partie, jednocześnie śpiewając.
W mojej ocenie Orianthi sprawia wrażenie bardziej rzetelnego gracza (rzadziej się myli). Przy czym błędy w grze Sambory mogą obecnie wynikać również z nie najmłodszego już wieku. Richie swoje złote lata ma już raczej za sobą. Australijka wciąż jest na fali wznoszącej i lata najlepszej formy pewnie wciąż przed nią... W grze Orianthi widać swobodę i pewność siebie, którą potwierdziła w wielu ważnych występach o tzw. podwyższonej presji. Fenomenalnie radzi sobie w improwizacji, w której Richiemu zdarza się znacznie częściej zabłądzić... Nie znam jej twórczości i nie wiem co dokładnie prezentuje na swoich autorskich albumach, dlatego ciekaw jest opinii Rickiego, lub innych osób, które znają szerzej temat i mogliby podeprzeć się jakimiś przykładami.
Czytając powyższe opinie widać, że fani Bon Jovi nie są jednogłośni w ogłoszeniu Richiego wiodącą gitarą w duecie z Orianthi. Co ciekawe wśród fanów gitarzystki można spotkać wiele poglądów świadczących o tym, że ta marnuje się przy boku Sambory. Na forum jej fanów (gdyby takie istniało) odpowiedzi na tak postawione pytanie byłyby za pewne znacznie mniej korzystne dla Richiego, niż tutaj. Myślę że jednoznaczna odpowiedź będzie znacznie łatwiejsza, gdy usłyszymy ich wspólny krążek, a także zobaczymy co prezentują podczas trasy go promującej.
Czasy, w których uważałem Richiego za jednego z najlepszych gitarzystów na świecie minęły, gdy miałem jakieś 15 lat. Dzisiaj uważam, że Sambora nie mieści się nawet w TOP100 wszech czasów. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż jest i będzie moim ulubionym graczem! I nie ma tu mowy o żadnej sprzeczności
Wszyscy wiemy, że Sambora wyczyniał kiedyś cuda i że w latach '90 był rozchwytywanym gitarzystą, z którym skłonni byli współpracować najbardziej uznani muzycy i producenci. Ale ten czas przeminął. Dzisiaj Richie nie ma już takiej pozycji jak kiedyś, dlatego podkreślałem, że chodzi mi o jego aktualne umiejętności i dokonania. Posługiwanie się przykładami sprzed 20-stu lat mogłoby bardzo szybko przechylić debatę na stronę Richiego, ponieważ jego dorobek jest niepodważalny. Tyle że obecnie nasz gitarzysta nie reprezentuje już takiej formy jak kiedyś i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo lata lecą...
Sambora posiada renomę, którą wypracował sobie w latach 1986-1998. Sam na każdym kroku podkreśla swoje osiągnięcia odwołując się do przeszłości. Niewątpliwie wypracował własny, charakterystyczny styl i brzmienie. Od zawsze był specjalistą w popisowych solówkach. Dzisiaj co raz mniej jest już gitarzystów, którzy potrafią udoskonalić utwór z takim wyczuciem jak on. Jeżeli natomiast chodzi o grę akustyczną, to nie jestem przesadnym optymistą. Pamiętam oczywiście o jego wybitnych dziełach sprzed lat takich jak In it for Love, Harlem Rain, Diamond Ring, intro na gitarze flamenco do Wild is the Wind czy oczywiście nieśmiertelne Wanted Dead or Alive, ale obecnie gra akustyczna Richiego to już nie to samo. Pierwszą objawom spadku formy w grze akustycznej był moim zdaniem rok 2003, kiedy to Bon Jovi nagrali album bez prądu, w którym Sambora nie pokazał kompletnie nic. Pamiętam, że był to czas, w którym dotarło do mnie, że Sambora wcale nie jest takim mistrzem w swoim fachu, za jakiego chciałem go uważać. Oczekiwałem profesorskiej akustycznej gry, a na albumie nic takiego nie miało miejsca. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że taka była koncepcja płyty i że gitary miały być na trzecim planie. Jednak ciężko mi sobie wyobrazić, aby Slash, Joe Perry czy inni gitarzyści cieszący się wówczas podobną renomą jak on, będąc współproducentami danego krążka zgodziliby się pełnić na nim rolę zaledwie skromnych gitarzystów rytmicznych. Moja diagnoza jest taka, że Samborę ówcześnie nie było stać na nic więcej, a utwierdza mnie w tym przeszło trzygodzinny akustyczny koncert w Yokohamie, który Bon Jovi zagrali tego samego roku, podczas którego King of Swing również nie pokazał nic nadzwyczajnego. Od tamtego czasu nie pamiętam żadnego wybitnego akustycznego utworu nagranego przy udziale Sambory. Trasy Every Road i Aftermath of the Lowdown pokazały z kolei, że Richie nie jest w stanie skupić się na gitarze prowadzącej i wokalu jednocześnie. Jak słusznie zauważył mój znajomy, James Hetfield potrafi grać trudniejsze partie, jednocześnie śpiewając.
W mojej ocenie Orianthi sprawia wrażenie bardziej rzetelnego gracza (rzadziej się myli). Przy czym błędy w grze Sambory mogą obecnie wynikać również z nie najmłodszego już wieku. Richie swoje złote lata ma już raczej za sobą. Australijka wciąż jest na fali wznoszącej i lata najlepszej formy pewnie wciąż przed nią... W grze Orianthi widać swobodę i pewność siebie, którą potwierdziła w wielu ważnych występach o tzw. podwyższonej presji. Fenomenalnie radzi sobie w improwizacji, w której Richiemu zdarza się znacznie częściej zabłądzić... Nie znam jej twórczości i nie wiem co dokładnie prezentuje na swoich autorskich albumach, dlatego ciekaw jest opinii Rickiego, lub innych osób, które znają szerzej temat i mogliby podeprzeć się jakimiś przykładami.
Czytając powyższe opinie widać, że fani Bon Jovi nie są jednogłośni w ogłoszeniu Richiego wiodącą gitarą w duecie z Orianthi. Co ciekawe wśród fanów gitarzystki można spotkać wiele poglądów świadczących o tym, że ta marnuje się przy boku Sambory. Na forum jej fanów (gdyby takie istniało) odpowiedzi na tak postawione pytanie byłyby za pewne znacznie mniej korzystne dla Richiego, niż tutaj. Myślę że jednoznaczna odpowiedź będzie znacznie łatwiejsza, gdy usłyszymy ich wspólny krążek, a także zobaczymy co prezentują podczas trasy go promującej.
Czasy, w których uważałem Richiego za jednego z najlepszych gitarzystów na świecie minęły, gdy miałem jakieś 15 lat. Dzisiaj uważam, że Sambora nie mieści się nawet w TOP100 wszech czasów. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż jest i będzie moim ulubionym graczem! I nie ma tu mowy o żadnej sprzeczności
- Agata BJ
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 4227
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Lublin / Edynburg
- Kontakt:
Najwyraźniej spotkałeś w swoim życiu bardzo mało kobiet.. Na szczęście młody jesteś i całe życie masz na toEVENo pisze:Kobieta potrafiąca robić coś równie dobrze jak mężczyzna to ewenement, wręcz niemożliwość
Nie znam twórczości Orianthi, więc nie czuję się w pełni doinformowana by móc się wypowiedzieć obiektywnie. Dla mnie Richie wygrywa ten "pojedynek" w przedbiegach, ale ze zwyczajnej niewiedzy.
Ori podobała mi się za to BARDZO, gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy. Było to przy okazji premiery filmu "This Is It" o przygotowaniach Michaela Jaksona do jego ostatniej trasy koncertowej, której niestety nie dożył. Tam Orianthi zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Piękna, młoda kobieta wyczyniająca z gitarą rzeczy niestworzone.. Kopara mi opadła, nie powiem Jednak poza tym nie miałam z nią wielkiej styczności. Nie śledzę też jej poczynań w towarzystwie Richiego, dlatego dla mnie ciężko wybrać w pełni świadomie
I właśnie tu trzeba coś ustalić.Damned pisze:Co ciekawe wśród fanów gitarzystki można spotkać wiele poglądów świadczących o tym, że ta marnuje się przy boku Sambory.
Ori grała u boku takich sław i gigantów, że Richie wydaje się przy tym wszystkim małym palcem prawej nogi u mańkuta. Wszyscy ci artyści jednak zapięci w jeden worek nie pozostawiają wątpliwości, że Bon Jovi do tego worka by idealnie pasowało. Nikt nie bierze pod uwagi faktu, że Richie jest współtwórcą wielu piosenek zespołu, w naszych oczach jest takim samym gigantem, co Jon.
Ktoś, kto spojrzy na to z boku na pewno stwierdzi, że dla Ori to krok wstecz, ale gdyby miała zastąpić Samborę w Bon Jovi, byłoby inaczej - byłby to kolejny krok, w skali podobny do wszystkich poprzednich jej sukcesów. Można wręcz powiedzieć, że portal Always to jedyne miejsce, w którym znajdziemy ludzi uważających, że projekt z Richiem może być lepszy, ambitniejszy i mające większe szanse na stworzenie czegoś dobrego, niż współpraca z Jonem Bon Jovi. Bo jako jedyni wiemy, na co stać Samborę.
Wesoło na świętaEVENo pisze:I właśnie tu trzeba coś ustalić.Damned pisze:Co ciekawe wśród fanów gitarzystki można spotkać wiele poglądów świadczących o tym, że ta marnuje się przy boku Sambory.
Ori grała u boku takich sław i gigantów, że Richie wydaje się przy tym wszystkim małym palcem prawej nogi u mańkuta. Wszyscy ci artyści jednak zapięci w jeden worek nie pozostawiają wątpliwości, że Bon Jovi do tego worka by idealnie pasowało. Nikt nie bierze pod uwagi faktu, że Richie jest współtwórcą wielu piosenek zespołu, w naszych oczach jest takim samym gigantem, co Jon.
Ktoś, kto spojrzy na to z boku na pewno stwierdzi, że dla Ori to krok wstecz, ale gdyby miała zastąpić Samborę w Bon Jovi, byłoby inaczej - byłby to kolejny krok, w skali podobny do wszystkich poprzednich jej sukcesów. Można wręcz powiedzieć, że portal Always to jedyne miejsce, w którym znajdziemy ludzi uważających, że projekt z Richiem może być lepszy, ambitniejszy i mające większe szanse na stworzenie czegoś dobrego, niż współpraca z Jonem Bon Jovi. Bo jako jedyni wiemy, na co stać Samborę.