Masterpiece zagrane w Grammy Museum:
[BBvideo 560,340]
https://www.youtube.com/watch?v=crxWAVvfm1A[/BBvideo]
Bardzo fajny jest ten początek Steve'a (zrzyna czy nie zrzyna -wg mnie nie, to tylko podobieństwo - i tak dobrze wychodzi) (chociaż na wersji studyjnej jest lepiej

), potem akustyk też spoko, ale jak wchodzi wokal Ori to hmm... To nadal nie jest kobiecy głos, który bym chciał usłyszeć przy Ryśku...
A to, że Ori zaśpiewała partię Richiego to już na to powinien wejść prokurator! 
Trochę byłbym rozczarowany, gdyby na ewentualnych koncertach w Europie Ori w tym momencie też wyręczała Samborę... Lubie wokal Ori w agresywnych piosenkach, ale ballady czy middle tempo to nadal nie moja bajka

Nadal nie mogę się przez to przekonać do tej piosenki... Na plus wersji live - dyskretny bas zamiast bębnów z albumu, w tej kwestii zdecydowanie wolę wersję koncertową
