Mam tego tyle, że wrzucać muszę w częściach, więc wolę zacząć teraz. Myślę, że Adrian dołączy ze swoimi sprawozdaniami, które mogą mnie jeszcze do kilku płyt zachęcić (mam nadzieję). Całą resztę też zapraszam do dzielenia się wrażeniami i dyskusji.
Kolejność tych prymitywnych recenzji zależy od tego, co jest na moim dysku najdłużej. I na całe szczęście, najgorsze szybko miałem za sobą.
happysad – CIAŁO OBCE
Nie jest nowością, że nowy happysad mi nie leży i nie potrafię znaleźć w nim nic interesującego. Pierwszą część płyty da się przełknąć, choć stylistycznie przypomina nie wiadomo co. Trochę jakby sami nie wiedzieli czy chcą być progresywni, czy popowi. Ale nawet gdyby takie połączenie zdało egzamin (a przy wokalu i tekstach Kuby nie ma na to szans), to i w jednym i w drugim przypadku happysad radzi sobie słabo. Później dochodzi do wszystkiego jeszcze irytująca elektronika i mamy przepis na naprawdę kiepski album.
2/10 NEGATYWNA
Gotthard – SILVER
Rockowa uczta, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Trudno przyczepić się do czegokolwiek: płyta jest żywa, w miarę różnorodna i nawet jeśli w pewnym momencie zaczyna być nieco miałka, to po chwili na fale dźwiękowe wskakuje taki „My Oh My”, który od razu przypomina słuchaczowi, na co stać grupę Gotthard. Wysoka ocena pewnie bierze się po części z tego, że to moja pierwsza styczność z zespołem, który nagrał w tym samym stylu już wiele albumów. Możliwe, że w rzeczywistości zasługuje na neutrala… ale możliwe też, że wcale nie
8/10 POZYTYWNA
Blackfield – BLACKFIELD V
Projektem Stevena Wilsona i Aviva Geffena zainteresowałem się dzięki singlowi „How Was Your Ride?”. Od dłuższego czasu szukam współczesnych zespołów, które grają stonowanego, progresywnego rocka i Blackfield spełnia moje oczekiwania z jednym zastrzeżeniem: momentami jest zbyt usypiający. Nowa płyta zdobyła jednak uznanie wśród fanów. Niektóre piosenki wyróżniają się na tle innych, a Geffen pisze naprawdę dobre teksty. Warto mieć takie albumy w bibliotece.
6/10 NEUTRALNA
Daria Zawiałow – A KYSZ!
Zaczęło się od pioseneczki, która spodobała mi się, choć nie powinna. Jak ten RMF-owy przebój, który nie chce wyjść, z ciebie wyjść. Widzicie? Nawet teraz śpiewam tę piosenkę. Chwytliwy refren, banalna melodia i prymitywny kobiecy wokal. Ale z jakiegoś powodu Daria i jej głos spodobały mi się od pierwszego wejrzenia i czekałem na jej debiutancki krążek jakby miał odmienić moje życie. Cóż, mojego oczywiście nie odmienił, ale samej artystki - jak najbardziej. W pełni zasłużenie, to naprawdę dobry polski pop.
8/10 POZYTYWNA
Amy Macdonald – UNDER STARS
Niby jestem fanem ciężkiej muzyki, cenię sobie niebanalne, techniczne granie, a oprócz tego jestem facetem twardo stąpającym po ziemi, dalekim od emocjonowania się byle czym… no ale kiedy słucham Amy to mam motylki w brzuszku <3 <3 <3
Amy to moja nowa miłość. Nie żartuję. Wygląda na to, że mam swoje słabości, bo fan ciężkiego grania nie powinien tak łatwo dawać się prostym, gitarowym dźwiękom i przyjemnym dla ucha melodiom. Prostota, jaką charakteryzuje się muzyka Amy z jakiegoś powodu sprawia jednak, że zapominam kim jestem i zaczynam zachowywać się jak baba. Ale po co mam udawać, że kocham ten stan? Płyta Under Stars ma swoje słabsze momenty, ale dzięki niej poznałem całą twórczość Szkotki, która gra piosenki tak banalne, że aż ładne.
7/10 POZYTYWNA