Osoba zmieniająca pogląd, bo zrozumiała i zaakceptowała inne spojrzenie na dany temat nie zmieni go po 5 minutach (chyba, że dostanie nowe fakty). Jest to najzdrowsze podejście do życia. Otwartość na zmiany pod oczywiście spełnieniem pewnych kryterium (np. dane oparte na faktach, doświadczeniach itp)TheRock pisze:Adrian napisał: - "Otwarcie na inne poglądy pozwala dostrzec inne rzeczy, mieć inne spojrzenie. Nie zamykaj się na innych bo staniesz się ograniczony w swoich poglądach. Zresztą jak chcesz".
Ja tam cenię ludzi o stałych poglądach, a nie osobę jak chorągiewka na wietrze. Ludzie, którzy dostosowują poglądy do poglądów innych lub dopasowywują swoje zdanie do potrzeby chwili, nie rzadko są dwulicowi i nieszczerzy. Sam się też czasem na tym łapę. Czasem w dyskusji człowiek chce być miły i tak jakby rozmawia, żeby nieurazić rozmówcy, ale to czasem daje odwrotny rezultat. Na drugi dzień okazuje się, że ma się inne zdanie.
Gdybyś nie zmieniał zdania to dalej wierzyłbyś w świętego mikołaja albo w rozpylanie helu w Smoleńsku. Tego typu postawa jest niebezpieczna zarówno dla takiej osoby jak i osób w jej kręgu. Mocna tego typu postawa kończy się schizofrenią i życiem w swoim świecie. To oczywiście jedno z ekstremum.
Po drugiej stronie jest to co mówisz czyli dopasowywanie zdanie pod swoje interesy, pod inne osoby itp. Trąci to brakiem tożsamości, nieumiejętnościami społecznymi (brak asertywności) itp.
Z osobami o "betonowych" poglądach jednak sobie nie pogadasz. Dla nich czarne jest białe i na odwrót i nie ważne co powiesz dla nich tak będzie. Wszystko jest ok dopóki taka osoba ma podobne zdanie do Twojego.
Ja preferuje ludzi którzy mają swoje twarde poglądy, ale oparte na doświadczeniach i faktach, a zarazem są otwarci na inny punkt widzenia. Pozwala to takiej osobie na zdrowy rozwój, a i można się od niej wiele nauczyć i dowiedzieć.
Tak więc pojechałeś po ekstremum, a dla mnie oba ekstrema są złe i nie przebywam zbyt długo w towarzystwie zarówno aroganckiego, samolubnego, egoistycznego i wszechwięcącego buca jak i przy osobach jak to nazwałeś zachowujących się jak "chorągiewki".
\
Cytując Producenta: " Jesteś producentem muzycznym, co to słowo tak naprawdę znaczy?A ja się zapytam, tylko bez bicia proszę, jaki wpływ na piosenki ma producent?
Czy to on nakazuje zespołowi "coś wymyślić" np. zagrać taką i taką solówkę, czy jest to robota Sambory (w kwestii pianin - Davida) i ogólnie całego zespołu?
Inaczej mówiąc - ile jest wpływu zespołu w piosence, a ile producenta?
Zajmuję się całą szatą muzyczną, wszystkim co ma związek z muzyką
czyli nagranie, często też kompozycja, aranżacja. Generalnie wszystko od idei powstania utworu do kompletnej formy"
----------------------
Więc generalnie jest tak, że nagrywają sobie Jon z Richiem piosenkę demo na 2ch akustycznych gitarach, przychodzą do studia i się zastanawiają w jaką stronę pójść - szybszą, bardziej akustyczną itp. Producent pomaga im znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Pokazuje co można zrobić ciekawego. Jakich instrumentów użyć aby uzyskać odpowiednie brzmienie. Muzycy (Jon, Richie) są przywiązani do swoich ulubionych instrumentów, brzmień itp a producent jest osobą, która powinna przynajmniej znać o wiele więcej brzmień, sprzętów, nowinek technicznych. Pojawi się jakaś nowość na rynku muzycznym to Richie raczej się tym nie interesuje (a jak coś to sporadycznie), a producent już powinien pojechać i sprawdzić jak takie rozwiązanie się zachowuje. Gitary, wzmacniacze, efekty itp to świat producenta. Jon np. mówi, że chciałby cieplejsze brzmienie to Shanks włącza odpowiedni efekt, podaje mu jedną z gitar i sprawdzają czy takie brzmienie ma w głowie Jon. Piosenka jest neimal gotowa, ale coś w niej nie gra. Shanks proponuje inne rozwiązania.
Z życia Bon Jovi odnośnie producentów znam takie fakty:
- Przy debiutanckim albumie albo Fahrenheicie producent ustawił brzmienie instrumentów w stosunku do wokali po swojemu tak, że Jon był wściekły. Mieli gotowy materiał, wszystko ustalone, a w efekcie finalnym producent coś tam jeszcze zmajstrował bez porozumienia z zespołem.
- Jonowi podobało się brzmienie albumów które robił Bruce Fairbain i chciał podobne brzmienie na SWW. To Bruce podawał możliwe rozwiązania, efekty itp.
- Jon chciał Born To Be My Baby w wersji akystycznej umieścić na albumie, ale Bruce zaproponował pójście z piosenką demo jaką dostał od zespołu w stronę przebojowości Livina.
- Tico w wywiadzie mówił, że często w studio grał swoją partie piosenki i producent proponował swoje rozwiązania (np zagrać szybciej, dać przerwę), ale po kilku zmianach wszystko powracało do tego co Tico proponował na początku
- Ebbin został wybrany poprzez wysłanie kilku demo nowym producentom i mieli odesłać swoje rozwiązania (efekty muzyczne, efekty na wokalu czy to w jaką stronę mogliby pójść z demówką itp). Ebbin miał zaproponować najlepsze rozwiązania pod nowoczesny, radosny Rock N Rollowy materiał.
Najprościej jednak będzie jak przesłuchasz sobie Whad do you Got w wersji z produkcją Shanksa i produkcją Bensona. Zwróć uwagę na intro, instrumenty użyte w piosence, chórki (lub ich brak), sposób przedstawienia wokalu (np poprzez dobór mikrofonu), miejsce pierwszego refrenu, ilość instrumentów, ich kolejność i miejsce pojawiania się. Posłuchaj kiedy po solówce pojawia się akustyk i jak jest głośny. ...
1) Piosenka i jej niemal finalne brzmienie przy współpracy z Shanksem (brak tu na pewno finalnego miksu i lepszej jakości):
http://www.youtube.com/watch?v=pIhBfABrjNY
2) Finalna wersja. Tutaj zapewne demówka Shanksa została wysłana do Bensona i nagrali nową wersje uwzględniając pomysły Bensona i nowe pomysły Jona& Richiego:
http://www.youtube.com/watch?v=ZAMYIKfIVSQ
Jak słyszysz jest bardzo dużo różnic począwszy od zbudowania struktury piosenki, poprzez występowanie instrumentów w rożnych miejscach czy inaczej brzmiący wokal Jona.
A wracając do Shanksa.
Shanks jak to Jon go określił jest nieoficjalnym 5 członkiem Bon Jovi co oznacza, że współpracuje im się spokojnie, na luzie i mogą sobie na dużo pozwolić.
Gdyby przyszedł Rubin, to BJ musieliby znaleźć z nim wspólny język lub iść na kompromisy. Producent podpisuje się pod tym co wydaje więc nie będzie chciał wydawać czegoś do czego nie jest przekonany. Dla takich muzyków jak Bon Jovi podporządkowywanie się komuś jest na pewno ciężkie, tym bardziej, że wiele albumów swoich i innych osób już produkowali. Wiele znanych zespołów ma swoich sprawdzonych producentów i się ich trzyma.