Kuba, zdrowe podejscie do sprawy
Wszystko jest mozliwe, nawet najgorsze czyli odejscie Ritchiego z zespolu.
Bedzie smutno, ale takie bywa zycie i co ma sie stac i tak sie stanie a my bedziemy musieli sie z tym pogodzic.
Jednak raz ze jeszcze sie nie stalo, dwa to bedziemy rozpaczac wtedy majac ku temu powod i wyzywac sie szukajac winnych. Nie mozna kogos grzebac juz za zycia bo jest przeciez chory! ( podalem przyklad, nie doslownie Ritchiego)
Natomiast gdyby tak sie stalo, to ze Jon zrezygnuje z projektow zespolu czy solowej kariery, mozemy zapomniec. Ten gosc jest niemozliwy w dazeniu do upragnionego celu, samorealizacji, dyscyplinie i organizacji.Tego brakuje reszcie czlonkow i rowniez Samborze gdzie jego slabosc widac na przykladzie problemu alkoholowego.To dlatego Jon jest szefem.
Jeszcze raz powtorze, nie mamy z czlowiekiem do czynienia, nie jestesmy z jego srodowiska, nie mamy pojecia gdzie przebywa itd.
Byc moze dobrowolny rehab i spotkania w ustalone dni w tajemnicy przed mediami.
Kobieta w jego zyciu, tez swietnie, moze dobrze na niego wplynie co zaowocuje szybszym powrotem do pelnej dyspozycji psychofizycznej a co za tym idzie na trase i trzymam kciuki ze zdarzy na Gdansk.
Jesli taki jest problem a biore go za najbardziej prawdopodobny, co musialo miec wplyw na decyzje o odejsciu/odsunieciu go tymczasowo od czynnosci na scenie, to Jon z zespolem jako przyjaciel mogl ja zakonczyc wczesniej, przerywajac tourne po Europie zeby byc z Ritchiem w jego trudnej sytuacji.Lub tez wyciagnac brudy na wierzch, na konferencji prasowej obsmarowac sprawe, poklocic sie na AMEN part 2 i ostatnia.
Jednak zobowiazania, kontrakty i wreszie jaka jest lepsza mobilizacja dla naszego bohatera niz to ze zespol koncertuje dalej, daje wspaniale show, a droga dla niego jest otwarta.Dzieki temu my fani mozemy miec wciaz nadzieje na jego powrot. Jon z chlopakami daja mu ogromny kredyt zaufania, czekaja na niego ale musza funkcjonowac w obecnej sytuacji co jest ogromnie trudne i przykre, muszac ta luke zapelnic w jakis mozliwy sposob co jest bardzo trudne, wrecz niemozliwe po tylu wspolnych latach koncertowania. Jednakj nie poddaja sie probuja a robia to dla nas wszystkich.( zaraz ktos napisze ze dla pieniedzy-dla nich rowniez, no to co)
Jon dwoi sie i troi, sam bierze gitare czesciej niz ostatnio, nowy gitarzysta swietnie spelnia swoj obowiazek, wykonuje prace wzorowo a widac ze wszyscy w zespole traktuja go z nalezytym szacunkiem. Swietna obustronna chemia niweluje do jakiegos tam stopnia brak drugiego waznego ogniwa w zespole.
Trasa trwa, BJ gra a my czekamy na szybki comeback. w co sam mocno wierze a dopoki na oficjalnej stronie nie przeczytam wiarygodnej informacji, nawet najgorszej, nie obchodzi mnie co pisza inni
