Oceny - What About Now?
Moderator: Mod's Team
- michael
- Have A Nice Day
- Posty: 632
- Rejestracja: 28 listopada 2009, o 11:40
- Ulubiona płyta: NJ Bounce SWW
- Lokalizacja: Głogów/Legnica
Kurcze miałem już nic nie pisać o tej płycie, ale w całości posłuchałem kilka razy i powiem, że ocena delikatnie urosła.
1. Because we can 3/10 - singiel, który wpada w ucho. Jest melodyjnie, ale to już nie jest BJ. Na koncertach wypada fatalnie.
2. I'm with you 3/10 - aż 3 punkty za świetną solówkę Sambory, ale całościowo utwór przypomina mi marsz żywych trupów.
3. What about now 7.5/10 - bardzo jasny punkt płyty. Za czasów These Days byłby to przeciętny numer. W tym momencie to jest coś.
4. Pictures of you 1/10 - tragedia, dramat... jakbym dostał w mordę. Co to w ogóle jest. Początek środek i koniec - melodyczny koszmarek, ale punkt za solówkę.
5. Amen 4/10 - utwór, który ma dla mnie potencjał. Został jednak zarżnięty wokalnie. Ten falset JBJ (słychać niemiłosiernie jak drży wokal i facet tego nawet w studiu nie wyciąga. Produkcja tego nie zatuszowała). Na koncertach lepiej tego nie śpiewaj Jon bo wyzioniesz ducha i będzie amen.
6. That’s What The Water Made Me 4/10 - znowu jest potencjał, ale czegoś zabrakło.
7. What’s Left of Me 2/10 - numer jakich milion
8. Army of one 5/10 - taki dość przyjemny numer, ale tylko w wersji studyjnej.
9. Thick As Thieves 4/10 - jest ok. Przyjemne pianino.
10. Beautiful World 0/10 - kolejny koszmar. Czytałem Wasze opinie, ale nie mogę wyjść z podziwu, że takie "coś" może się podobać. pitu pitu...
11. Room At The End of The World 8,5/10 - to jet to! Dla mnie najlepszy fragment całej płyty. To nic, że zalatuje U2 (bas, zagrywki gitarowe). Melodycznie to jest mój klimat. Brawo.
12. The Fighter 4,5/10 - dość przyjemny, ale po raz kolejny czegoś zabrakło. Z kim walczysz Jon?
13. With These Two Hands 8/10 - sprytny zabieg marketingowy, żeby umieścić taki fajny numer w wersji deluxe. Słuchacz zmuszony jest wydać większą kasę i mieć możliwość posłuchania tego numeru. Szału nie ma, ale 4 raz na płycie słychać perkusję.
Cała płyta została zabita przez Shanksa jego odkrywczą produkcją. W większości numerów werbel jest zlany z centralą i Torresa w ogóle nie słychać. Coś niepojętego! Sambora zrobił kilka świetnych solówek, ale głową muru nie rozbije.
Gdybym spotkał Shanksa to dałbym mu w mordę, a potem JBJ za to, że mu na to
pozwolił. Niech w ten sposób produkuje albumy dla boysbandów.
60% - Shanks
30% - JBJ
5% - Sambora
3% - Bryan
2% - Torres (taki perkusista i nie dali ci pograć)
What about now - 3.9/10 - płyta jakich biliard. Niestety.
1. Because we can 3/10 - singiel, który wpada w ucho. Jest melodyjnie, ale to już nie jest BJ. Na koncertach wypada fatalnie.
2. I'm with you 3/10 - aż 3 punkty za świetną solówkę Sambory, ale całościowo utwór przypomina mi marsz żywych trupów.
3. What about now 7.5/10 - bardzo jasny punkt płyty. Za czasów These Days byłby to przeciętny numer. W tym momencie to jest coś.
4. Pictures of you 1/10 - tragedia, dramat... jakbym dostał w mordę. Co to w ogóle jest. Początek środek i koniec - melodyczny koszmarek, ale punkt za solówkę.
5. Amen 4/10 - utwór, który ma dla mnie potencjał. Został jednak zarżnięty wokalnie. Ten falset JBJ (słychać niemiłosiernie jak drży wokal i facet tego nawet w studiu nie wyciąga. Produkcja tego nie zatuszowała). Na koncertach lepiej tego nie śpiewaj Jon bo wyzioniesz ducha i będzie amen.
6. That’s What The Water Made Me 4/10 - znowu jest potencjał, ale czegoś zabrakło.
7. What’s Left of Me 2/10 - numer jakich milion
8. Army of one 5/10 - taki dość przyjemny numer, ale tylko w wersji studyjnej.
9. Thick As Thieves 4/10 - jest ok. Przyjemne pianino.
10. Beautiful World 0/10 - kolejny koszmar. Czytałem Wasze opinie, ale nie mogę wyjść z podziwu, że takie "coś" może się podobać. pitu pitu...
11. Room At The End of The World 8,5/10 - to jet to! Dla mnie najlepszy fragment całej płyty. To nic, że zalatuje U2 (bas, zagrywki gitarowe). Melodycznie to jest mój klimat. Brawo.
12. The Fighter 4,5/10 - dość przyjemny, ale po raz kolejny czegoś zabrakło. Z kim walczysz Jon?
13. With These Two Hands 8/10 - sprytny zabieg marketingowy, żeby umieścić taki fajny numer w wersji deluxe. Słuchacz zmuszony jest wydać większą kasę i mieć możliwość posłuchania tego numeru. Szału nie ma, ale 4 raz na płycie słychać perkusję.
Cała płyta została zabita przez Shanksa jego odkrywczą produkcją. W większości numerów werbel jest zlany z centralą i Torresa w ogóle nie słychać. Coś niepojętego! Sambora zrobił kilka świetnych solówek, ale głową muru nie rozbije.
Gdybym spotkał Shanksa to dałbym mu w mordę, a potem JBJ za to, że mu na to
pozwolił. Niech w ten sposób produkuje albumy dla boysbandów.
60% - Shanks
30% - JBJ
5% - Sambora
3% - Bryan
2% - Torres (taki perkusista i nie dali ci pograć)
What about now - 3.9/10 - płyta jakich biliard. Niestety.
Let's get rocked!
cholera
im wiecej słucham tym mi sie bardziej ten "wypiek" podoba,
durne i proste to jak cep.
Te same patenty powtarzane w kazdym kawalku,granie na jedno kopyto ale mi sie podoba ...

i to jest wlasnie magia BJ
im wiecej słucham tym mi sie bardziej ten "wypiek" podoba,
durne i proste to jak cep.
Te same patenty powtarzane w kazdym kawalku,granie na jedno kopyto ale mi sie podoba ...
i to jest wlasnie magia BJ
2001 Wieden
2003 Erfurt
2003 Wieden
2010 Londyn
2010 Londyn
2011 Wiedeń
2013 Sofia
2013 Gdańsk
2013 Praga
2003 Erfurt
2003 Wieden
2010 Londyn
2010 Londyn
2011 Wiedeń
2013 Sofia
2013 Gdańsk
2013 Praga
-
- Have A Nice Day
- Posty: 2014
- Rejestracja: 7 sierpnia 2011, o 16:59
- Lokalizacja: Nowy Sącz
Wczoraj w pełnym spokoju, na luzie, odłączona zupełnie od rzeczywistości przesłuchałam WAN.
Nie będę się rozpisywać i oceniać każdej piosenki oddzielnie, raczej wyrażę swoją ogólną opinię do całości.
Płyta zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, podoba mi się i cieszę się, że została wydana mimo tego, że nie jest taka jaką bym chciała żeby była tzn. ostra, rockowa, dająca porządnego kopa. „Podporządkowali” się obecnym trendom i powstał album popowo-rockowy, wykorzystano w produkcji różne „ulepszacze” co moim zdaniem burzy szczery i prawdziwy przekaz tej płyty oraz niemały wpływ ma niestety upływający czas, który sprawia, że BJ grają i śpiewają bardziej lekko i delikatniej (ogólnie rzecz ujmując).
Najbardziej jestem zawiedziona tym, że Ryśka na tej płycie jest o wiele, wiele za mało niż powinno być! Brakuje mi powera i tej mocy gitarowej na całej płycie. Są solówki, ale zbyt ubogie, krótkie i bez siły przebicia.
Utwory, które uważam, że są wspaniałe to: I'm With You, Pictures Of You, Amen ( nie mogłam się do niej przekonać, ale jest piękna zwłaszcza w wersji live), That's What The Water Made Me, Army Of One, Thick As Thieves ( łzy same mi lecą zwłaszcza w drugiej części utworu) i Beautiful World (nie wiem co myśleć o podobieństwie do innego utworu).
Natomiast flaki z olejem i bez energii to: The Fighter, Not Running Anymore i Old Habits Die Hard. Powinny się znaleźć na solowej płycie Jaśka (chociaż nie chciałabym aby płyta była w takim nudzącym klimacie), a zamiast nich utwory, które są bonusami.
Pozostałe utwory też są dobre, ale nie porywające. Co do tekstów nie mam uwag, jak zwykle są wspaniałe, w których zawarte są przesłania, mądrość, radość, nadzieja i wiara.
Tak więc WAN na pewno będzie przeze mnie słuchane nie raz, jak i wszystkie zresztą płyty mojego ukochanego zespołu!
Mogę szczerze powiedzieć - Cholera podoba mi się!
Nie będę się rozpisywać i oceniać każdej piosenki oddzielnie, raczej wyrażę swoją ogólną opinię do całości.
Płyta zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, podoba mi się i cieszę się, że została wydana mimo tego, że nie jest taka jaką bym chciała żeby była tzn. ostra, rockowa, dająca porządnego kopa. „Podporządkowali” się obecnym trendom i powstał album popowo-rockowy, wykorzystano w produkcji różne „ulepszacze” co moim zdaniem burzy szczery i prawdziwy przekaz tej płyty oraz niemały wpływ ma niestety upływający czas, który sprawia, że BJ grają i śpiewają bardziej lekko i delikatniej (ogólnie rzecz ujmując).
Najbardziej jestem zawiedziona tym, że Ryśka na tej płycie jest o wiele, wiele za mało niż powinno być! Brakuje mi powera i tej mocy gitarowej na całej płycie. Są solówki, ale zbyt ubogie, krótkie i bez siły przebicia.
Utwory, które uważam, że są wspaniałe to: I'm With You, Pictures Of You, Amen ( nie mogłam się do niej przekonać, ale jest piękna zwłaszcza w wersji live), That's What The Water Made Me, Army Of One, Thick As Thieves ( łzy same mi lecą zwłaszcza w drugiej części utworu) i Beautiful World (nie wiem co myśleć o podobieństwie do innego utworu).
Natomiast flaki z olejem i bez energii to: The Fighter, Not Running Anymore i Old Habits Die Hard. Powinny się znaleźć na solowej płycie Jaśka (chociaż nie chciałabym aby płyta była w takim nudzącym klimacie), a zamiast nich utwory, które są bonusami.
Pozostałe utwory też są dobre, ale nie porywające. Co do tekstów nie mam uwag, jak zwykle są wspaniałe, w których zawarte są przesłania, mądrość, radość, nadzieja i wiara.
Tak więc WAN na pewno będzie przeze mnie słuchane nie raz, jak i wszystkie zresztą płyty mojego ukochanego zespołu!
Mogę szczerze powiedzieć - Cholera podoba mi się!

BJ - It's my life - Always !
- Mona Tozzi
- Keep The Faith
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 lutego 2013, o 17:58
- Lokalizacja: Tychy
Zgadzam się z Miracle-BJ, to jest jedyne czego mnie też w WAN brakuje. Na szczęście jest Aftermath, słucham go naprzemian z WANRyśka na tej płycie jest o wiele, wiele za mało niż powinno być!
Zastanawiam tylko nad łańcuchem przyczynowo-skutkowym: czy Ryśka jest mało w WAN i dlatego jest Aftermath, czy jest Aftermath i dlatego tak mało Ryśka w WAN...
"Don't waste your time away thinkin' 'bout yesterday's blues"
Oceny - What About Now?
szkoda że juz tak na albumach i na live nie śpiewa..
http://www.youtube.com/watch?v=aiqFT3F8 ... g&index=36
http://www.youtube.com/watch?v=aiqFT3F8 ... g&index=36
It's not where we're coming from
It's how we turn from here
We know where we want to go
We just need the light to get us there
It's how we turn from here
We know where we want to go
We just need the light to get us there
INTERIA.PL pisze:"Wieloletnia skłonność do obracania kliszami i pompatyczny styl oparty na szczęśliwych zakończeniach sprawia, że trudno traktować Bon Jovi poważnie" - pisze Ian Gittins z Virgin Media.
"Album składa się ze schlebiających stadionowej publiczności hymnów niebieskich kołnierzyków zmagających się z szarą codziennością oraz przesadnie rozdętych ballad" - czytamy z kolei w "The Observer". Recenzent wskazuje, że motyw "niepoddawania się" w niektórych piosenkach przybrał rozmiary niezamierzonej autoparodii.
"Oszałamiająca liczba 16 piosenek, w większości nieodróżnialnych od siebie, spokojnie mogłaby zostać zmniejszona o połowę. (...) Doszliśmy do momentu, w którym ludzie częściej dyskutują o wyglądzie twarzy Jona Bon Joviego niż o muzyce jego legendarnego zespołu" - to z kolei sarkastyczna uwaga recenzenta "Daily Express".
W większości recenzji album "What About Now" otrzymał dwie gwiazdki w pięciostopniowej skali.
http://muzyka.interia.pl/rock/news/albu ... tsZoneList
czy ktoś wie w jakich wymiarach przestrzeni i czasu było nagrane Dry County (6:20)?szkoda że juz tak na albumach i na live nie śpiewa..
http://www.youtube.com/wa...8gBUTg&index=36
Why so serious?