BON JOVI – WHAT ABOUT NOW <2013>
Because We Can – 7/10 – O tym kawałku napisaliśmy już chyba wszystko. Najpierw było rozczarowania, a potem całkiem spora przyjemność ze słuchania. Jego problemem jest to iż był pierwszym singlem, innym od tego co oczekiwałem. Generalnie kawałek jest spoko, ale zmieniłbym mu produkcję na mocno rockową. Produkcja rodem z Fun. mnie nie kupuję. Chociaż patrząc z boku mamy fajną Ryskową gitarke po refrenie i w zwrotkach, ale za cichą. Jon śpiewa w zwrotkach z pasją. W refrenie brzmią marszowo i moi znajomi to kupują. Przy nich to ja wychodzę na jakiegoś malkontenta odnośnie muzyki BJ
I’m With You – 10/10 – Nowocześnie i chwytliwie - to mi się od razu nasuwa na język. Kurde refren śpiewany jest z niesamowitą pasją. Jest utwór na który czekałem od wielu lat! Takim kawałkiem miało być „We Weren’t Born To Follow”. Buntowniczy utwór, który mógłby być idealnym hymnem niejednej rewolucji. Produkcja kapitalna, nowoczesna, świeża i dzieje się niesamowicie dużo. Solówka – cudo. Swoją drogą chyba coś się Jonowi rządy Obamy nie podobają, bo jeśli odniesiemy tekst do tego co się dzieje w USA to jest to niesamowicie mocne podważenie haseł Obamy -> „When Hope Is Gone And All You Want Is The Truth”. Jon jest takim samym idealistą jak ja. Kupuję jego teksty bo on opisuję idealnie co czuję w niejednym utworze.
What About Now – 8/10 – Brzmi jak dziesiątki innych kawałków Bon Jovi. Od razu przychodzą mi na myśl „Just Older” czy „Story Of My Life”. Dodatkowo brak solówki. Produkcja trochę to nadrabia. Jednak utwór najwięcej zyskuje tekstowo. Jon zrobił pewien zabieg pode mnie. Nie wiem czy gdzieś chodził koło mnie i obserwował moje życie z myślą – „Napiszemy kawałek który opisze ten punkt życia w którym jest”. I udało mu się to! Może w prosty sposób, ale udało! Jeszcze zanim poznaliśmy tytuł w mojej głowie pojawiały się teksty typu „Co teraz?”, gdzie zmierzam, gdzie chcę iść? Jon zmusza mnie do podania odpowiedzi. Jestem jej coraz bliżej, a Bon Jovi wspierają mnie przy podejmowaniu odpowiednich decyzji.
Pictures Of You – 10/10 – Ktoś napisał, że jest to ich In These Arms 2013, ktoś inny powiedział, że to ich „Human” od The Killers . Cholera. To jest tak nowoczesne i wpisujące się w obecną Muzykę Alternatywno – Indie Rockową, że aż trudno mi ją ogarnąć. Dla mnie to brzmi jakby Brandon Flowers (The Killers) oddał jedną ze swoich demówek z czasów ich pierwszego albumu i powiedział – macie chłopaki, popracujcie tylko odrobinę z producentem naszego trzeciego albumu (Day & Age). No i BJ wzięli, nagrali po swojemu i opakowali w produkcję łączącą pierwszy i trzeci album Killersów. Wyszedł Killer! Chwytliwy jak cholera. Tekstowo faktycznie przypomina mi „In These Arms”. Bardzo klimatyczny.
Amen – 8.5/10 – Powiem szczerze, że ja średnio lubię tego typu piosenki. Są to takie kołysanki i zazwyczaj mnie nudzą. I słysząc początek pomyślałem, że będzie nudno i tak samo jak „Learn To Love” czy ballady z Bounce będą mi obojętne. Kurde. Połowa rzeczywiście jest spokojna i w stylu Roxettowego albumu Crash! Boom! Bang! Ale elementy podniosłego Amen są przepiękne i chwytają za serducho! Widać, że Jon uwielbia takie kawałki i chciał mieć coś w stylu Halleluyah. Ja Halleluyah średnio lubię, a w sumie tylko chyba kiedy mam na nią nastrój. Tu część od połowy jest cudowna. Smyczki, podniosłe Amen, gitarka Richiego, organy.. coś pięknego.
That’s What Water Made Me – 8.5/10 – Moje zastrzeżenia do utworów typu „Sleep When I’m Dead” czy „Blame It On A Love” to jest brak w nich tego czegoś co ten utwór ma. Jest w nim Rock N Roll, pasja, szalony tekst (np. Bejbe, bejbe), chwytliwy riff, szybkie solówki. Uwielbiam to co Jon śpiewa z czuciem przed ostatnim refrenem. W sumie nie wiem czemu nie daję 10/10 bo słuchając i pisząc recenzję nogi mi latają na wszystkie strony przy tym kawałku.
What’s Left Of Me – 10/10 – Można nagrać utwór o kryzysie w wersji lat 80tych (Work For The Working Man) i można nagrać to w tym stylu. Mnie kupuję całościowo ta wersja. Nostalgia, optymizm, wiara… ja bym to określił mianem szczerej spowiedzi. Tekstowo chwyta za serducho. Jest może dosyć prosto, ale jak prawdziwie! Ja chcę to na koncercie!! Muzycznie lekko Countrowato i w stylu Someday oraz odrobine nowocześnie (przed ostatnim refrenem). Kocham kawałek.
Army Of One – 10/10 – idealny przykład, że można zrobić artystyczny komercyjny kawałek bez specjalnie poetyckiego tekstu. Muzyczna perełka, którą odbieram jak najlepsze kawałki z These Days. Wspaniały klimat. Refren masakrycznie chwytliwy mi w nim nic nie przeszkadza i wręcz przeciwnie jest taki jaki powinien być. Wspaniała praca Richiego zarówno wokalnie jak i gitarowo. Ogólnie jest to numer w którym każdy z chłopaków ma swój moment!
Thick As Thieves – 10/10 – Jak usłyszałem, że jest tyle ballad na albumie to pomyślałem sobie, że po prostu szkoda. Na myśl przywołały mi się ballady z Bounce, które są mi obojętne. To nie jest jednak ballada na miarę Bounce. Początek nastrojowy, ale ciekawy i w przeciwieństwie do „Amen” ma to coś co mnie ciekawi. Część po „ huh, we'd just kiss” autentycznie sprawia, że mam ciarki na ciele i łzy się cisną do oczu. Jedna z ich najlepszych spokojnych ballad w historii. Świetny zabieg z głośnym Richiem! Może jeszcze ciekawiej jakby byłoby to śpiewane na zmianę, ale niewątpliwie chłopaki razem brzmią dobrze. Cholera. Dawno nie było takiej pięknej ballady w ich wykonaniu.
Beautiful World – 12/10! – GENIUSZ nad geniuszami! Jedna z ich najlepszych piosenek jaką kiedykolwiek nagrali. Jak dla mnie ląduje w moim TOP10 ich ulubionych piosenek. Szybkie i chwytliwe, powodujące, że chcę chodzić po pokoju. Normalnie energia rozsadza mnie od środka. Nie ma co się rozpisywać kawałek kupuję mnie od ciszy znajdującej się przed jego rozpoczęciem aż do momentu kiedy wychodzi z mojej głowy po kilku godzinach dudnienia. Utwór przy którym mam łzy w oczach jak słyszę „Look at it, just sticks and bricks Makes you wonder how the pieces fit”.
Room At The End Of The World – 10/10 – niby wolna, niby rockowa, niby spokojna, niby.. kurde ciężko mi ją gdziekolwiek wcisnąć. Wiem tylko, że to co się muzycznie tam dzieje jest przepiękne. Gdybym wyłączył Jona i wsłuchał się tylko w muzykę to powiedziałbym, że to artystyczne arcydzieło. To co śpiewa Jon może nie chwyta mnie jakoś za serce, ale jest dobrze. Riff po refrenie prawie jak solówka do BrokenPromiseLand. To co Rysiek z Shanksem zrobili w tej piosence jest naprawdę mistrzowskie!
The Fighter – 7.5/10 – Taka kołysanka na dobranoc. Coś w stylu „Open All Night” z Bounce. Widać ewidentnie, że Jon w tego typie piosenkach najbardziej odnajduję. Ląduję na składance na wieczorne, chłodne dni. Lubię taką gitarkę akustyczną. Refren też super klimatyczny.
Bonus:
With These Two Hands – 8.5/10 - riff oczywiście przypomina Coldplay, ale nie aż tak bardzo jak sobie wyobrażałem po tym co mówiliście. Pewnie się nie znalazła na albumie, bo przypomina „Pictures Of You”. Inaczej chwytliwy refren, szybkie gitary, pasja sprawiłyby, że utwór znalazłby się na płycie.
OCENA ALBUMU: 10/10
NAJLEPSZY UTWÓR: Beautiful World
===============================
Teksty:
Jon jest niesamowitym romantykiem, optymistą i idealistą. Czyli ma wszystko to co ja mam i dlatego kupuję od razu to co on piszę. Czasami jest prosto (może nawet zbyt prosto), a czasami Jon używa słów, które translator mi nie tłumaczy

Kawałki jak „I’m With You”, „These Two Hands” czy „What About Now” Jon piszę z dedykacją dla mnie. Oczywiście wiernie przy jego boku stoi Richie i wspiera go swoim talentem.
Produkcja:
Wokal: Jon ma niewątpliwie słabszy głos niż w latach swojej świetlności. Wtedy mógł ciąć nim jak żyletka. Jednak wraz z utratą tej ostrości zyskał bardzo ciepłą barwę. Jednym się będzie to podobało. Innym nie i jedynym wyjściem to akceptacja takiego stanu. Można oczywiście wzmacniać wokal efektami jak to Richie robił np. w „Nowadays” a Jon robi to w „I’m With You”. Dla mnie najważniejsze jednak jest pasja Jona, która nie zmienia się mimo lat. „I’m With You”, „Beautiful World” czy „Thick Of Thieves” dla mnie to po prostu mistrzostwo.
Warto podkreślić bardzo mocny wkład w niektóre piosenki Richiego. Ilość wokalna Richiego na tym albumie jest dla mnie niesamowicie pozytywnym zaskoczeniem.
Gitara: Mam podzielone zdanie. Oczywiście brakuje mi z jednej strony takiej wyrazistości jak np. na „New Jersey”. Z drugiej jednak strony to co się dzieje w „Room”, „Water”, „I’m With You”, „Amen” czy „Army Of One” trudno nie określić niczym innym jak geniuszem Pana Richiego Sambory! Solówki w „I’m With You”, „Army Of One” są mistrzowskie. Riffy jak w „Beautiful World” czy np. w „Room” kapitalne. Szkoda tylko, że momentami trochę za bardzo wyciszone. Generalnie w „Aftermath” Richie pokazał swoją jedną naturę którą kupuję na 90%. Na „WAN” kupuję go w 100%. Cenie jego różnorodność. „I’m With You”, „Room”, „Amen”, „Water”, „Left Of Me” itp. Każdy numer to niemal inny styl grania.
Perkusja: W przeciwieństwie do np. HANDa perkusja jest tutaj tłem. Z jednej strony wybija się rzadko (np. w Army), ale z drugiej strony nie przeszkadza i buduje nastrój. Na pewno Tico ma swoją dużą rolę w świetnym brzmieniu „Army”, „Thick As Thieves” czy „Water”. Nie wiem też czy pewnych efektów nie mógłbym przypisać pracy Tico, ale trudno mi ocenić kto to wykonuje. Jego pracę opisałbym jako solidną.
Klawisze: David Bryan jest tu najbardziej wyróżniony z wszystkich albumów Bon Jovi. Album brzmi jakby momentami był robiony pod niego. Tak jakby Jon powiedział – „Stary zdobywasz najważniejsze nagrody” solo, a teraz przełożysz swoją pasję na nasz album

Bez niego np. „Army Of One”, „Pictures Of You”, „Thick As Thieves” byłyby o wiele gorszymi kawałkami.
Inne: Zastosowanie smyczków w wolnych utworach zwala z nóg. Dodatkowo jakieś zaskakujące wstawki jak w „Water” czy w „Pictures Of You” jak najbardziej na plus.
Brzmienie: Słuchałem wczoraj audycji z muzyką alternatywną. Razem z 40letnim kumplem zgadzaliśmy się co do tego, że muzyka alternatywna, Indie mają w dźwiękach, w muzyce tak ogromną pasję, że nie da się przejść koło nich obojętnie. To jest to co ja kupuję i od razu mnie chwyta za serducho. Na „What About Now” mamy momentami takie brzmienie, efekty, że idealnie pasowałyby kawałki z tej płyty do takiej audycji. Leciał w niej pewien kawałek alternatywnej grupy i normalnie, tak jakbym słyszał „Pictures Of You”. Z drugiej strony mamy ballady z bajerami w postaci smyczków jak „Amen” czy „Thick Of Thieves” nadające niesamowity bajeczny klimat.
Płyta jest różnorodna. Dzieje się tu niesamowicie dużo różnych rzeczy. Produkcja naprawdę na wysokim różnorodnym poziomie. Dla jednych będzie to atut dla drugich zarzut.
Generalnie dziękuję im za odwagę, bo robić w tym wieku coś brzmiącego tak świeżo jak ten album to trzeba mieć jaja. Można było nagrać pół albumu w stylu These Days i drugą połówkę w stylu New Jersey i fani nosiliby ich na rękach. Czy to byłoby dobre czy złe? Ja uwielbiam ewolucję. Tutaj ta ewolucja poszła w zaskakującą, ale momentami niesamowitą stronę. W takiej sytuacji łatwo o produkcyjną porażkę jak w „Because We Can”, ale dlaczego nie ryzykować aby otrzymać takie perły jak „Room At The End Of The World” czy „Army Of One”?
Single – Mój Wybór:
1.Beautiful World
2.I’m With You
3.What’s Left Of Me
4.Thick As Thieves
Ogólnie:
Płytę oceniam bez porównań, bo nie jestem z tych osób co będzie porównywać każdy album do swojego ulubionego. Gdybym miał porównywać These Days, Keep The Faith czy Slippery When Wet do pasji, przebojowości, emocjonalności czy buntowniczości HANDA, to oceny byłyby dosyć średnie. Dlatego uważam, że każdy album powinien być oceniany w swojej kategorii.
To co tutaj słyszymy to niewątpliwie nowoczesny rock osadzony mocno w Popie i brzmieniu rocka alternatysnego. Łatwo powiedzieć o to jest jak Snow PAtrol, to jak Coldplay, The Killers itp czyli główni przedstawiciele nurtuPop-Rockowo-Alternatywnego. Ja to kupuję.
Chłopaki podali mi to czego od dawna od nich chciałem. Dostałem piosenkę rewolucyjną (I’m With You), utwór śpiewany na 2 głosy (Thick As Thieves) czy absolutną nowoczesność „Pictures Of You”.
To jest album gdzie słychać wszystkich na najwyższym poziomie. Richie występuje tu w 2ch rolach. Gitarzysty i 2go wokalisty. Magia Born To Be My Baby czy I’ll Be There For You polegała właśnie na tej wspaniałej współpracy. Tutaj słyszymy to w „Thick Of Thieves” czy „Room At The End Of The World” .
Uwielbiam teksty z którymi się mogę utożsamiać. Tutaj jest kilka napisanych idealnie pode mnie, tak jakby Jon czytał mój pamiętnik (którego nie pisze

).
Zarzut? Jakbym miał się czepiać to podrasować gitary w „Because We Can” i „What About Now” na mocne rockery i byłoby wyśmienicie.
Generalnie płyta ląduje u mnie na 3 miejscu w ich dorobku. Za HAND i NJ a razem z Crushem, TD i KTF.
Jak na tle innych:
Generalnie przez ostatnie miesiące przewinęło się w moich rękach dużo przeróżnych albumów. Kilka moich ulubionych artystów wydali swoje wydawnictwa i poznałem też kilka fantastycznych nowości.
Bon Jovi ze swoim dziełem pokazują starym jak i młodym jak się powinno nagrywać albumy, aby trwać 30 lat na topie. Produkcyjnie świeżo, ale nie tak odpychająco jak np. w ostatnich Killersach, a wręcz przeciwnie, zachęcająco do poznawania każdego utworu z osobna. „Room At The End..” będę słuchał setki razy zanim wyłapie wszystkie smaczki. W zeszłym roku albumem nr#1 było u mnie Aerosmith. Jak mam porównywać te 2 albumy, to Aero brzmią jak stara frania, którą znam już dobrze i lubię, ale nie pasjonuje i nie emocjonuje jak kiedyś. Nowy album Bon Jovi wgniata rozwiązaniami, którymi od tego zespołu nie mógłbym się spodziewać. Ja jestem osobą, która lubi nowości, zmiany, jak coś jest nietypowego. Ten album ma tyle innowacyjności w ich brzmieniu, że pewnie będę wałkował miesiąc zanim wszystko wyłapię. Czy jest szansa aby jakiś album przebił „What About Now”? w tym roku? Nie widzę takiej możliwości. W zeszłym roku najlepszy album dostał notę 8.5 a WANow ma spokojnie 10/10. Ale niech inni próbują
Podsumowując:
Zawsze kochałem to co robili w większym i mniejszym stopniu. Teraz stworzyli coś nieprzewidywalnego, oryginalnego, pasjonującego, innego i jakże pięknego. Dziękuję!