jak wyzej (moj poprzedni post) Smieszne to jest dorabianie tego typu filozofii do czynnosci sprzedania biletu na widowisko, ktorego jednak nie ma sie ochoty ogladac.Kondzik pisze:
A co do sprzedawania / oddawania biletów to Wasza sprawa.
Ale zgodzie się z Adrianem. To nawet troche śmieszne. Chyba nie możecie się pogodzić z rzeczywistoscią (która sama czasem mnie wku***) no i jeszcze piszecie o tym w sposób, jakby "popatrz taki jestem kozakObraziłem się na zespół, mam ich w dupie i bilety oddałem. Ja to jestem facet z jajami." A nie do końca tak to wygląda
![]()
Uncasville 09.02.2013
Moderator: Mod's Team
To Ty wiesz jak jest naprawde. Ja tylko mówie jak to chwilami wygląda z zewnątrz.Scrooge pisze:jak wyzej... Smieszne jest dorabianie tego typu filozofiiKondzik pisze:
A co do sprzedawania / oddawania biletów to Wasza sprawa.
Ale zgodzie się z Adrianem. To nawet troche śmieszne. Chyba nie możecie się pogodzić z rzeczywistoscią (która sama czasem mnie wku***) no i jeszcze piszecie o tym w sposób, jakby "popatrz taki jestem kozakObraziłem się na zespół, mam ich w dupie i bilety oddałem. Ja to jestem facet z jajami." A nie do końca tak to wygląda
![]()
A że modne jest jechanie na swój zespół na tym forum, szczególnie ostatnimi czasy...
Tak na marginesie.
Chciałbym żebyśmy wszyscy pamiętali dlaczego tutaj jesteśmy i wzajemnie sobie nie jechali bo ktoś za dużo krytukuje a ktoś za dużo broni.
-
- Have A Nice Day
- Posty: 582
- Rejestracja: 14 maja 2006, o 16:38
- Lokalizacja: Bytom
Ja chcę trafić 6 w totka i wygrać paręnaście milionów. Tak samo nierealne i tak samo totalizator sportowy ma wy$ebane na moje życzenia, jak zgromadzeni tu na Twoje. Jest tu jak jest, lubimy jechać po zespole, po sobie, po to mamy to forum, napędza nas to do egzystencji, to nasze miejsce sieci, po to dokładamy się na serwer żeby móc sobie pogadać w taki a nie inny sposóbKondZik pisze:Tak na marginesie.
Chciałbym żebyśmy wszyscy pamiętali dlaczego tutaj jesteśmy i wzajemnie sobie nie jechali bo ktoś za dużo krytukuje a ktoś za dużo broni.
No raczejbartekbb23 pisze:Ja chcę trafić 6 w totka i wygrać paręnaście milionów. Tak samo nierealne i tak samo totalizator sportowy ma wy$ebane na moje życzenia, jak zgromadzeni tu na Twoje. Jest tu jak jest, lubimy jechać po zespole, po sobie, po to mamy to forum, napędza nas to do egzystencji, to nasze miejsce sieci, po to dokładamy się na serwer żeby móc sobie pogadać w taki a nie inny sposóbKondZik pisze:Tak na marginesie.
Chciałbym żebyśmy wszyscy pamiętali dlaczego tutaj jesteśmy i wzajemnie sobie nie jechali bo ktoś za dużo krytukuje a ktoś za dużo broni.
Chodzi mi jedynie o takie przesadne teksty, gdzie naprawde jest to bezsensowne jak pisanie kto jest fanem a kto nie "bo mi się tak wydaje, że Ty Jonusia nie lubisz".
A forum faktycznie po to jest i skoro to zespół rockowy to możemy być troche "niegrzeczni". Hahaha
v
ja kocham stare bon jovi ale nowe tez lubie,moze nie w calosci ale jest tam tyle perełek ze naprawdę warto czekac na plyte choćby jeden utwor był zajebisty. bo naprawdę wiele utworow po 2000 r cenie wyżej niż stare np.DLS ,Undivided,czy z ostatniej plyty Brokenpromisland nikt mi nie wmówi ze to pop czy jakas lipa bo ku.... sa rewelacyjne. a tutaj to chyba niektórym puszczają nerwy bo już pisza takie bzdury ze masakra np.bad name slaby utwor!!!kur.... to jest symbol bon jovi jak ty słuchasz tego zespołu jak dla ciebie to jest slabe?
kowal
Ja zrozumiałem, że o płycie. A co Livin jest dużo niżej niby? Hm sam się nie znam.
Śpiewający fani teraz niech się wypowiedzą.
[ Dodano: 2013-02-10, 14:21 ]
Ja np z kawałków po 2000r i to z LH
uwielbiam We got it. Dla mnie to stare świetne Bon Jovi w nowym wydaniu. Jest rockowo, świetny riff, świetne partie bassu i perkusji. Jon daje spokojnie rade. Jest z przytupem, rockandrollowo i super.
I takich kawałków byms obie życzył. A w nowych nawet nie ma riffów ciekawych i chyba na TC też nie było zbytnio porządnych riffów. Jakby wogóle Richie przestał tworzyć coś na riffach. Równie dobrze może jechać na wakacje a to pitu pitu Bobby grać. Jedynie po solówkach byśmy poznali, że nie ma RS. I to jest straszne IMO.
Śpiewający fani teraz niech się wypowiedzą.
[ Dodano: 2013-02-10, 14:21 ]
Ja np z kawałków po 2000r i to z LH

I takich kawałków byms obie życzył. A w nowych nawet nie ma riffów ciekawych i chyba na TC też nie było zbytnio porządnych riffów. Jakby wogóle Richie przestał tworzyć coś na riffach. Równie dobrze może jechać na wakacje a to pitu pitu Bobby grać. Jedynie po solówkach byśmy poznali, że nie ma RS. I to jest straszne IMO.
- madm
- Have A Nice Day
- Posty: 947
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 14:20
- Ulubiona płyta: NJ
- Lokalizacja: Rzeszów/Kraków
Adrian...
Załóżmy że Bon Jovi powstaje w 2000 roku a ich 1 albumem jest Crush. Nie ma TD, KTF,SWW i NJ. Jest CRUSH, jest BOUNCE, jest HAND, jest LH i TC. Czy zespół miałby choć 10% dzisiejszej popularności? Wole słyszeć poraz 5-tysięczny You give love a bad name niż Lost highway. Bo Bad name sie nigdy nie nudzi. Natomiast ta druga nudzi sie już po 10 sekundach. Na koncert jade na pewno, natomiast mam coraz większe wątpliwości co do tego czy w Gdańsku usłysze BON JOVI czy bon jovi. Nie wymagam Always czy These days bo przy obecnej formie Jona pół stadionu zapewne by uciekło. Wymagam rockowego grania od podobno rockowego zespołu. Przeżyje Who says, przeżyje 2-3 piosenki country. Ale nie przeżyje braku tego, za co ten zespół jest znany, ceniony i kochany.
Załóżmy że Bon Jovi powstaje w 2000 roku a ich 1 albumem jest Crush. Nie ma TD, KTF,SWW i NJ. Jest CRUSH, jest BOUNCE, jest HAND, jest LH i TC. Czy zespół miałby choć 10% dzisiejszej popularności? Wole słyszeć poraz 5-tysięczny You give love a bad name niż Lost highway. Bo Bad name sie nigdy nie nudzi. Natomiast ta druga nudzi sie już po 10 sekundach. Na koncert jade na pewno, natomiast mam coraz większe wątpliwości co do tego czy w Gdańsku usłysze BON JOVI czy bon jovi. Nie wymagam Always czy These days bo przy obecnej formie Jona pół stadionu zapewne by uciekło. Wymagam rockowego grania od podobno rockowego zespołu. Przeżyje Who says, przeżyje 2-3 piosenki country. Ale nie przeżyje braku tego, za co ten zespół jest znany, ceniony i kochany.
It's my life!
n
ja tez kocham we got.... ,fakt masz racje jest mniej wyrazistych riffow niż dawniej.ja sam zaczalem sluchac bon jovi od KTF według mnie najbardziej rockowej plyty,ale powiem wam szczerze ze ostatnio było na forum o hair metalu lat 80 i dużo sluchalem tych starych kapel z tamtego okresu to doszedłem do wniosku ze oni wtedy grali i tak najłagodniej!!!!oni grali najbardziej popowo.jak na okres gdzie krolowaly gitary to Bon Jovi grali najmniej rockowo,wiec nie oczekujmy ze teraz nagle zaczna grac hard rocka bo ini go nigdy nie grali.zawsze to był pop pomieszany z rockiem i tak jest nadal
kowal
-
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 389
- Rejestracja: 31 stycznia 2013, o 15:58
- Lokalizacja: Gdańsk
Przede wszystkim jestem pod wrażeniem ostatecznej decyzji co do koncertu. Z sytuacji gdzie obojętnie co zrobią będzie źle, skończyło się na tym, że wszyscy wygrali. Super decyzja.
Co do set listy. Fakt jest daleka od porywającej ale mi się bardzo podoba fakt, że zagrali tak dużo piosenek z nowego albumu. Nowa płyta, nowa trasa - to grajcie je z głowami uniesionymi w górze. I mam nadzieję, że do czasu kiedy dotrą do Europy nie przestaną grać większości z nich.
Ilość piosenek z LH czy Cpt. Crash jest już męcząca, i ja osobiście chciałbym żeby zniknęły. O wywaleniu Who Says nawet nie marzę bo wiem, że to niemożliwe bo sam Jon uwielbia tę piosenkę, więc z jej obecnością trzeba się pogodzić (na TC Tour nie była zagrana chyba tylko raz na ok.150 koncertów). Trochę też dziwnym eksperymentem jest Bad Name jako opener.
Mimo wszystko nie ma zupełnie powodu do paniki. Pierwsze koncerty nigdy nie były wykładową trasy. Jak spojrzeć na te piosenki to są to utwory dość proste wokalnie, jakby na rozgrzewkę dla Jona, żeby powoli przygotować struny głosowe na długą trasę. Z czasem jak wokal Jona będzie się wzmacniał to i pojawią się lepsze piosenki. Obstawiam, że pierwszych kilka/kilkanaście koncertów będzie tego formatu co wczoraj a potem stopniowo zaczną się roszady. Poza tym, set listy w Stanach znacząco się różnią od tych w Europie. Inna publika, inna kultura, inne oczekiwania. Jon to wie doskonale i podkreślał to w wywiadach nie raz więc nie ma co się obawiać, że hitów czy rarytasów z lat 80 i 90 zabraknie chociażby w Gdańsku.
Fajnym gestem było za to zaproszenie fanki na scenę podczas Who Says. Mimo, że ja akurat nie cierpię tej piosenki, to chciałbym być w jej skórze wczoraj, i zaśpiewać z nimi cokolwiek (chociaż wolałbym coś z lat 90
).
Pierwsze koty za płoty, trasa odpaliła, zespół gotowy, catwalk pozostał
- nic tylko się cieszyć i trenować śpiewanie do czerwca a być może Jon wyciągnie na scenę kogoś z nas. Marzenia są po to, żeby je spełniać. A na koncertach BJ dzieją się cuda i nie ma rzeczy niemożliwych - mówię to z doświadczenia 
Co do set listy. Fakt jest daleka od porywającej ale mi się bardzo podoba fakt, że zagrali tak dużo piosenek z nowego albumu. Nowa płyta, nowa trasa - to grajcie je z głowami uniesionymi w górze. I mam nadzieję, że do czasu kiedy dotrą do Europy nie przestaną grać większości z nich.
Ilość piosenek z LH czy Cpt. Crash jest już męcząca, i ja osobiście chciałbym żeby zniknęły. O wywaleniu Who Says nawet nie marzę bo wiem, że to niemożliwe bo sam Jon uwielbia tę piosenkę, więc z jej obecnością trzeba się pogodzić (na TC Tour nie była zagrana chyba tylko raz na ok.150 koncertów). Trochę też dziwnym eksperymentem jest Bad Name jako opener.
Mimo wszystko nie ma zupełnie powodu do paniki. Pierwsze koncerty nigdy nie były wykładową trasy. Jak spojrzeć na te piosenki to są to utwory dość proste wokalnie, jakby na rozgrzewkę dla Jona, żeby powoli przygotować struny głosowe na długą trasę. Z czasem jak wokal Jona będzie się wzmacniał to i pojawią się lepsze piosenki. Obstawiam, że pierwszych kilka/kilkanaście koncertów będzie tego formatu co wczoraj a potem stopniowo zaczną się roszady. Poza tym, set listy w Stanach znacząco się różnią od tych w Europie. Inna publika, inna kultura, inne oczekiwania. Jon to wie doskonale i podkreślał to w wywiadach nie raz więc nie ma co się obawiać, że hitów czy rarytasów z lat 80 i 90 zabraknie chociażby w Gdańsku.
Fajnym gestem było za to zaproszenie fanki na scenę podczas Who Says. Mimo, że ja akurat nie cierpię tej piosenki, to chciałbym być w jej skórze wczoraj, i zaśpiewać z nimi cokolwiek (chociaż wolałbym coś z lat 90
Pierwsze koty za płoty, trasa odpaliła, zespół gotowy, catwalk pozostał
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4413
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
To inaczej, abyś odebrał moje intencje. Ja jestem znudzony BM i Bad Name koncertowym (tak samo Who says, LH, Sleep itp). BM jeszcze czasami potrafi zaskoczyć. WLOAL to moja piosenka z Top5 BJ i jeszcze mi się nie znudziła.KondZik pisze:
Dokładnie tak.
I Adrian jak Ty uważasz, że Whole lot jest lepsze niż Bad Medicine, Bad name itd (NA KONCERT) to chyba coś jest nie tak.
Ja naprawde rozumiem ten kawałek, jest o Richiem itd. Nie przeszkadza mi. Może nawet go toleruje, ale do zagrania raz na jakiś czas. A pojawia się zdecydowanie za często w moim odczuciu. To ma być koncert rockowy, power, energia![]()
Dlatego wolimy (pozwole sobie napisać za kilka osób) Hey God, I believe, Raise U hands i "many many more".
Ja nie chce Cię obrazić Adrian, ale czasem wydaje mi się, że zapomniałeś czym ten zespół był/jest. To rockowa kapela. Podobno. A koncertowo zawsze się bronili jako zespół rockowy, bo płytami oczywiście że nie.
Ale ja też wolałbym usłyszeć częściej rockowe Undivided, czy ARTBelieve. Zdecydowanie np wolałbym usłyszeć live Hook Me Up, Next 100 Years, AODay, czy Roulette niz WLOAL które już słyszałem. Jednak wolałbym usłyszeć WLOAL bardziej niż BName czy BMedicine. W Dreźnie gdy zaczęli grać BM, Sleep i who Says miałem reakcje takie że , ze szkoda, ze to graja pomimo iż zaraz mnie porwali i bawiłem się z nimi. Bad Name jest już jednak dla mnie nudne koncertowo.
I mnie też bardziej kręcą rockowe numery z przytupem, zwłaszcza na koncertach niż np. Halleluyah.
Ok to ja to widze tak:Adrian wyrzucając wszystko co bardziej żywiołowe (rockadnrollowe Sleep, Bad name, czy Bad Medicine) pozwalasz żeby Twoi fani usneli. A starsi, którzy pamiętają prawdziwego rocka umarli z nudów.
Wyrzucamy - Wstawiamy:
Bad Medicine - 99 ITShade
Sleep - If I Was Your Mother
Bad Name - Shot TTHeart
Who Says - I Want To Be Loved
Raise Your Hands - Hey God
HAND - Undivided
LH - AODay
Wanted - MGLBIMArms
IBTFY (Ryśka) - Father Time/ SYGone
Jakby dokonać takich zmian dla mnie byłoby o niebo lepiej i chyba bardziej rockowo - zgodzisz się? I mówi tutaj serio. chociaż wiem, ze nie realnie.
Ok. Odebrałem to jako chwalenie się jaki to jestem "zaje*ty" i orginalny, bo sprzedałem bilet. Jak widzisz zresztą nie tylko ja.Scrooge pisze: Gdzie się tym chwalę? Zrobiłem to już dawno temu i pierwszy raz o tym wspomniałem bo taka mnie naszła refleksja. Antyfan, fan, kurde Adrian jesteś bliżej 30 niż 20, a ciągle bawisz się w takie określenia, to jest smutnebilet jak bilet, koncert jak koncert, uznałem, że jednak nie mam ochoty jechać to po prostu sprzedałem - cała filozofia. Nie widzę tu powodu do smutku i kreowania jakiś teorii. Jak uznam, ze jednak mam ochotę to sobie kupię znowu... To tylko bilety, ktorych z reszta pod dostatkiem
Co do wspaniałych rozwiązań to podejrzewam, że jak by Ci Jon naplul na głowe na koncercie to bys to uznal, za blogoslawienstwo i podziekowanie za lata bycia wiernym FANEM, takie fanatyczne zachowania to akurat realny powod do smutku mojego, ale przedewszystkim Twojego...
Niestety malkontentowa otoczka tego forum tak nakierowała mi Twoją wypowiedź. Coś na styl niedawnej wypowiedzi EVENo o koncercie.
Pozwolisz, ze ostatniej części nie skomentuje. Dziwie się, ze coś takiego napisałeś.
I wydaje mi się, że ludzie mają swoje różne określenia na fanatyzm. Moje widocznie jest inne od Twojego. I co więcej uważam, że np Ty stosujesz zabieg z fanatykiem nie dlatego, że tak uważasz, ale dlatego, aby coś ugrać.
Każdy ma swoje spostrzeżenie.Malkolit pisze: No właśnie nie. Od Crusha to już nie jest zespół rockowy, tylko popowy,
Dla mnie to zespół, który zawsze miał popowy wokal (Bad Name, Livin, BTBMBaby, ITArms, Always, TAALSong itp). Jedynie zmieniała się otoczka instrumentalna w zależności od tego co było na topie w danym czasie.
To chyba do mnie. Źle zrozumiałeś. Numer genialny. Oglądanie go jednak na streamie czy live już jest nużące. Wolałbym usłyszeć Hey god czu Hook Me Up. to że z listy pewnie nie wyleci to pewne na 99% więc nie będe na to narzekał, bo dla mnie sytuacja oczywista. Jednak dalej pozostaje przy tym, ze wolałbym usłyszeć coś innego.adam2311 pisze:np.bad name slaby utwor!!!kur.... to jest symbol bon jovi jak ty słuchasz tego zespołu jak dla ciebie to jest slabe?
Jak jest pokazuje wczorajsza sytuacja:Malkolit pisze:Też prawda. Ludzie, którzy pokazowo odrzucają jakiegoś artystę "już mi się nie podoba" i próbują wszystkich "oświecić, że zeszli na drogę komercji/wydają same gnioty/są nie fair w stosunku do fanów/itd." są z leksza irytujący. Pytanie, które się nasuwa: gościu, słuchasz ich dla przyjemności, żeby się rozwijać, czy po to, żeby mieć komu nawrzucać? Nie rozumiem takiej postawy.
- Brak info o odwołaniu i koncertu - Na FB wyzwiska odnośnie Jona, ze jest H*jem pazernym na kase
- Pojawiło się info, że koncert przeniesiony i zagrają za darmo - kolejne wyzwiska od tych samych osób , ale teraz za "tempo" podjęcia decyzji itp.
Wydaje mi się, że taka osoba powinna znaleźć sobie lepsze zajęcie niż interesowanie się zespołem. Mówię to ze swojego czysto egoistycznego punktu widzenia, bo tacy idioci dla mnie zaśmiecają tylko przestrzeń publiczną. Nie mówię tu o osobach krytycznych, ale o takich osobach jak z wczorajszej sytuacji.
tu wychodzi mój egoizm który mówi, ze słysząłem Bad Name 3 razy i już mnie nudzi i wolałbym usłyszeć za to np Hey God.bartekbb23 pisze: Kto tu jest antyfanem, skoro chce wyrzucić takie utwory? To tak jakbyś chciał wyrzucić z podstawówki naukę alfabetu, elementarza czy podstaw matematyki. Jakoś nowe piosenki ( nie umniejszając osobom ,które je lubią, bo sam wiele z nich lubię), nie wynoszą od 12 lat Bon Jovi na żadne szczyty, poza dwoma wyjątkami, z których jeden szczyt jest bardzo wątpliwy ( who says).
Ok. To o popularności to na 99% nie mieliby takiej popularności.Adrian...
Załóżmy że Bon Jovi powstaje w 2000 roku a ich 1 albumem jest Crush. Nie ma TD, KTF,SWW i NJ. Jest CRUSH, jest BOUNCE, jest HAND, jest LH i TC. Czy zespół miałby choć 10% dzisiejszej popularności? Wole słyszeć poraz 5-tysięczny You give love a bad name niż Lost highway. Bo Bad name sie nigdy nie nudzi. Natomiast ta druga nudzi sie już po 10 sekundach. Na koncert jade na pewno, natomiast mam coraz większe wątpliwości co do tego czy w Gdańsku usłysze BON JOVI czy bon jovi. Nie wymagam Always czy These days bo przy obecnej formie Jona pół stadionu zapewne by uciekło. Wymagam rockowego grania od podobno rockowego zespołu. Przeżyje Who says, przeżyje 2-3 piosenki country. Ale nie przeżyje braku tego, za co ten zespół jest znany, ceniony i kochany.
Ja wole usłyszeć Whole Lot niż Bad Name, bo mi BName już sie znudziło a WLOAL jest w moim Top 5 ich najlepszych piosenek. Adekwatna sytuacja co do Twojego podejścia, ale inna o 180*.
Ja licze na Always i mocno się zawiode jak nie usłysze Always w Gdańsku.
Kuba na ciebie jak zwykle można liczyć
akurat z bad name nie było do ciebie Adrian,ktos inny napisał ze to slaby utwor!!ja mogę to zrozumieć ze wolisz hey god niż bad name ok.tylko tak z mojej strony jest tak ze ja nigdy nie byłem na koncercie bon jovi i bym się wkur... gdybym go w gdansku nie uslyszal!ale rozumiem ze ty to slyszales i wolisz cos innego.no tak szczerze to tez bym wolal hey god ale najbardziej na mój pierwszy koncert chciałbym to i to.a to ze chcialbys uslyszec zajebiste rockowe utwory po 2000 to nie mam nic przeciwko!!na pewno wole hook me up niż ill slep when... czy if i was your mother albo dirty little secret ale to niestety marzenie
kowal
- Damned
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4971
- Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Proponowałbym, abyście nie emocjonowali się zbyt pochopnie tą setlistą, bo jest ona mocno skrócona, to oczywiste.
Z filmików wynika że koncert miał bardzo kameralny charakter. Przemowy Jona pomiędzy utworami, czy wykonanie Who Says z jedną z fanek, która tego dnia miała urodziny... to wszystko wyglądało jak soundcheck, nie koncert.
Z filmików wynika że koncert miał bardzo kameralny charakter. Przemowy Jona pomiędzy utworami, czy wykonanie Who Says z jedną z fanek, która tego dnia miała urodziny... to wszystko wyglądało jak soundcheck, nie koncert.