Jeżeli chodzi o większość zespołów muzycznych, to jedna mnie nurtuje. Dlaczego wielu wykonawców nie wie kiedy należy powiedzieć sobie "dość" oraz zakończyć karierę muzyczną. Takim zespołem jest Korn, będący jednym z pionierów nu-metalu. Decyzję o konieczności rozpadu Korna, warunkuję ostatnim studyjnym albumem The Path of Totally. Ta płyta z ubiegłego została nagrana z licznymi dubstepowymi producentami, takimi jak Skrillex. Dla mnie dubstep nie jest żadną muzyką, ponieważ tego się nie da słuchać na trzeźwo. Jaka szkoda że Jonathan Davis nie zachował resztek honoru i nie rozwiązał Korna w 2008 roku, kilka miesięcy po wydaniu albumu Untitled. O kilku lat ten zespół już nikogo nie interesuje, dlatego jego rozpad powinien już wkrótce nastąpić. Jednak niektórzy artyści doskonale wiedzieli w którym momencie należy zejść ze sceny niepokonanym. Takim wykonawcą była brytyjska grupa Talk Talk. Początkowo zaczynali jako zwyczajni wykonawcy z nurtu New Romantic, jednakże ich dwie ostatnie płyty Spirit of Eden i Laughing Stock były podwalinami pod taki gatunek jak post-rock (czyli zespoły typu Sigur Rós i podobne). Po wydaniu Pośmiewiska w 1991 roku, grupa doszła do takiego miejsca, w którym rozwiązanie zespołu było jedyną słuszną alternatywą (bo zaczęli by grać w kółko to samo, a powrót do korzeni też nie wchodziłby w rachubę). Jednakże po wydaniu Laughing Stock Mark Hollis wciąż był związany kontraktem z wytwórnią Polydor na dwie studyjne płyty. Z tego powodu w 1998 roku ukazał się jego solowy album self-titled, będący tylko dopełnieniem warunków kontraktu. Po jego wydaniu Mark Hollis definitywnie zakończył karierę i przeszedł na muzyczną emeryturę (wtedy miał 43 lata). Jednakże mam wielki szacunek do tego człowieka, ponieważ świetnie wyczuł moment, kiedy należy zejść ze sceny z podniesioną głową jako niepokonany. Dlaczego inni wykonawcy nie mogą w pewnej chwili doznać takiego olśnienia?
Zauważyłem pewną ciekawą rzecz. Otóż w tym roku Wielkanoc i Boże Ciało przypadają dokładnie w te same dni w kalendarzu co pięć lat temu. Czyli powtórka z 2007 roku (ale nie do końca). Ba, nawet coś pamiętam z Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku AD MMVII.
Gdzieś znalazłem informację o najdroższym kompakcie świata. Jest nią wydana w 2009 roku przez Universal, składanka Woman, Sweet 10 Diamonds, która kosztowała 100,000$. Chcecie wiedzieć dlaczego była taka droga? Otóż pudełko zostało wykonane z platyny i dodatkowo zostało ozdobione dziesięcioma dwukaratowymi diamentami. W tym wypadku opakowanie było dużo ważniejsze od zawartości, która nie jest zbyt istotna. Na płycie znajduje się 18 piosenek, wykonywanych przez 18 różnych popowych wokalistek (dzięki Bogu nie ma wśród nich Adele). Równie dobrze mogę sobie te wszystkie piosenki ściągnąć z neta i nagrać na CD-Ra, ponieważ są to piosenki bardzo komercyjne i dobrze znane na świecie. Opakowanie warte znacznie więcej niż sama płyta. To się w pale nie mieści.
Tracklist
1. Duffy - Mercy
2. Mariah Carey - Bye Bye
3. Rihanna - Don't Stop the Music
4. The Pussycat Dolls - When I Grow Up
5. Mary J. Blige - Just Fine
6. Nelly Furtado - Do It
7. Eve - Tambourine
8. Erykah Badu - Honey
9. Keri Hilson - Energy
10. Melody Gardot - Worrisome Heart
11. Colbie Caillat - Bubbly
12. Feist - My Moon My Man
13. Fergie - Big Girls Don't Cry
14. Nicole Scherzinger feat. Will.I.Am - Baby Love
15. Amy Winehouse - Love is a Losing Game
16. Gwen Stefani - Early Winter
17. Amy MacDonald - This is the Life
18. Paula Abdul - Dance Like There's no Tomorrow
Chciałbym się dowiedzieć jacy wykonawcy nigdy nie zgrali koncertu w Polsce. Na razie wiem że do naszego kraju nigdy nie przyjechali The Beatles, Grateful Dead, The Ramones, KISS, Cher, Kate Bush, Nirvana, Jeff Buckley, Amy Winehouse czy Adele. Proszę o wasze propozycje.
sebcio14 pisze:Taki mały offtop w offtopie. Witajcie wróciłem po około półrocznej przerwie (może krócej) spowodowanej problemami z logowaniem. Jak to dobrze móc tu w końcu coś napisać.
Przepraszam za moje niedorzeczne nieskupienie, niektóre piosenki powinny być zabronione w radiu ze względu na swoje negatywne nastawienie powodujące negatywne myśli i wspomnienia i w ogóle mnie dziś wszyscy wkurzają i jest mi źle i spotkałem sie dziś z przyjacielem, ale ten musiał iść do roboty i jest mi źle i nienawidzę Was wszystkich, albo jednak lubie, nic nie zawiniliście i jest mi źle. Ale już se puściłem It's Gettin Better (Man!) od Oasis. Zaraz se machne coś od Bon Jovi, jakieś It's Alright! It's Alright! It's Alright! It's Alright!
I w ogóle odświeżam temat. Bo jest mi źle. A nie, już mi nie jest. POJ**AŁO MI MÓZG!
[ Dodano: 2012-08-23, 15:44 ] 4w5 - często skrywają swoje emocje, ale jak już się nimi dzielą to bardzo wylewnie i wybuchowo
Takie coś mi kiedyś wyszło po teście na osobowość i coś w tym jest
EVENo, Twój post, przynajmniej dla mnie, jest niezwykle czytelny i zrozumiały! Zupełnie jakbym czytała swoje własne myśli. Także nie martw się, nie jesteś sam z tym bajzlem w głowie Ja po prostu usilnie staram się unikać uzewnętrzniania tegoż na forum publicznym, co wszystkim nam wyjdzie na dobre
Będzie dobrze!
Agata BJ pisze:Twój post, przynajmniej dla mnie, jest niezwykle czytelny i zrozumiały!
Bo jesteś kobietą. Ten post właśnie jest poukładany jak kobiece myśli Tak mi się przynajmniej wydaje. I pewnie tylko wydaje. Już tyle razy myślałem, że rozumiem kobiety, ale zawsze jakiś suprajsik się znajdzie Nie ma siły. Alkohol nie pomaga, narkotyki nie pomagają, trzeba będzie spróbować samobójstwa. Czarny humor górą