zbliża się koniec BJ ?!

Ogólne tematy.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

Scrooge pisze:Grunge to taka sama odmiana rocka, jak poprock w wykonaniu BJ ;)
Lepiej bym tego nie ujął.

[ Dodano: 2010-11-19, 23:57 ]
W każdym razie jeśli chodzi o ewentualny koniec Bon Jovi to niech przyjadą wcześniej do Polski na koncert a potem ...

http://www.youtube.com/watch?v=GrCUBHIAdv4
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Niech ktoś w dziale "Muzyka" utworzy temat "Grunge" i tam przeniesie dysputy panów Sam Bora i Scrooge. To jest temat dotyczący ewentualnej niezbyt optymistycznej przyszłości tego zespołu, a nie tego nurtu z Seattle z pierwszej połowy lat 90. Jeżeli nie, to radziłbym zamknięcie tego tematu.
Awatar użytkownika
jovizna
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2595
Rejestracja: 20 września 2005, o 17:53
Lokalizacja: 5 567 km from New Jersey!

Post autor: jovizna »

Geminiman019 pisze:Niech ktoś w dziale "Muzyka" utworzy temat "Grunge" i tam przeniesie dysputy panów Sam Bora i Scrooge. To jest temat dotyczący ewentualnej niezbyt optymistycznej przyszłości tego zespołu, a nie tego nurtu z Seattle z pierwszej połowy lat 90. Jeżeli nie, to radziłbym zamknięcie tego tematu.
:D :D :D :D

Okey...
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

Geminiman019 pisze:Niech ktoś w dziale "Muzyka" utworzy temat "Grunge" i tam przeniesie dysputy panów Sam Bora i Scrooge. To jest temat dotyczący ewentualnej niezbyt optymistycznej przyszłości tego zespołu, a nie tego nurtu z Seattle z pierwszej połowy lat 90. Jeżeli nie, to radziłbym zamknięcie tego tematu.
Ile razy jeszcze masz zamiar to napisać w tym temacie? :whoeva:
olivia
Save a Prayer
Save a Prayer
Posty: 28
Rejestracja: 21 listopada 2010, o 12:39
Lokalizacja: Trzecia planeta od Słońca

Post autor: olivia »

Zanim zacznie ktoś to czytać, to niech weźmie pod uwagę to, że nie zamierzam nikogo denerwować.

Przeczytałam wszystkie posty w tym temacie, żeby nie było, że nie odrobiłam pracy domowej.
Faktycznie, myślę że jest takie niebezpieczeństwo, że jak się muzycy rozejdą, to już mogą się nie zejść. 2-3 lata przerwy z pewnością wyszło by im na dobre, ale po takiej przerwie, kto wie czy jeszcze chcieliby grać razem, bo to już wtedy będą wszyscy panowie między 50 a 60 rokiem życia. Jeżeli dojdzie do takiej przerwy, to może się okazać, że to co uważam za jeden z powodów, dzięki którym do tej pory się nie rozpadli, może stanąć na drodze do ponownego zejścia się w studiu, a mianowicie fakt, że każdy z chłopaków oprócz grania w zespole ma jeszcze jakieś własne życie zawodowe. Jak się teraz rozejdą, to może się okazać, że w inne projekty zaangażowali się tak bardzo, że nie będą mieli siły, czasu, ani ochoty, żeby wrócić jako zespół. Niestety, mimo że będzie mi ich brakować, to taka jest kolej rzeczy.
A tego, że Jon myśli o solowej, bo mu się atmosfera indywidualnej pracy podoba, to to się nazywa fachowo 'ludziowstręt' i nie ma się czemu dziwić, ja mam dokładnie to samo. Jak się przebywa non stop z ludźmi, nawet przyjaciółmi, najlepszymi współpracownikami, to w końcu psychika nie wytrzymuje i musi odpocząć i to jest absolutnie normalne. Jon zwyczajnie zdrowo reaguje - chce się sam zamknąć w studiu - to nie jest krok do rozwiązania zespołu, przeciwnie, jak dla mnie to sposób na odreagowanie ostatnich 10 lat. Jedyne co nam, fanom grozi w związku z tym, to miejmy nadzieję świetna płyta dojrzałego artysty.
Czy kolejna studyjna płyta zespołu będzie dobra czy zła? Cóż, można tylko mieć nadzieję, że jednak dobra. Z resztą, nie wiem (nie jestem ekspertem od muzyki), czy BJ kiedykolwiek nagrali jakąś złą albo gorszą płytę, raczej były płyty mało przebojowe. Trudno wymagać od zespołu, który zaraz wejdzie w 4 dekadę swojej bytności na scenie, żeby wiąż odkrywał nowe światy i nagrywał muzykę, która wstrząśnie światem. BJ zrobili to raz, wyprowadzając ciężkie granie z zadymionych klubów dla wytatuowanych facetów na szersze wody i starczy. Ilu zespołom się udało coś takiego? A to że odcinają dziś kupony od własnej pracy - to też dobrze, źle było by gdyby żerowali na cudzej. To że niektóre ich utwory z nowszych płyt nawiązują stylistyką do starszych, to tylko dowód, że ich muzyka sama się broni. A o czym myśleli muzycy z Metalliki, kiedy weszli do studia, żeby nagrać Unforgiven II i Unforgiven III, jak nie o odcinaniu kuponów?
A to, że na każdej następnej płycie BJ zarabiają grube miliony? To tak trochę, jak Małysza krytykowano, że jak zaczęła się małyszomania, to zaczął w reklamach występować. Małysz sobie sukces i pieniądze wyskakał - to były chyba najuczciwiej zarobione pieniądze w Polsce. Nikomu niczego nie ukradł. Muzycy dokładnie tak samo zarabiają na swoim talencie, zdolnościach, wizerunku i dobrze prowadzonej polityce finansowej. A to, że bilety na koncert są drogie? Cóż, nikt nikogo nie zmusza do chodzenia na koncerty, kupowania płyt itd.
Moim zdaniem ogromnym plusem tej kapeli jest to, że zawsze głośno powtarzali, że grają dla sławy i pieniędzy, a nie że to sztuka dla sztuki. Jak jakiś muzyk nagrywa płytę, która się potem źle sprzedaje i tłumaczy, że nie zależy mu na wynikach sprzedaży, że zrobił to sam dla siebie, to zwyczajnie kłamie. Nikt z nas nie robi niczego tylko dla siebie. Nawet do kosmetyczki kobiety nie chodzą same dla siebie, tylko żeby facetowi się podobać, dzieci matek się nie wstydziły itd. Chodzi mi o to, że taka już ludzka natura, że jesteśmy nastawieni na materialny sukces. Po co ludzie latami się uczą? ?eby dostać dobrze płatną pracę. Z muzykami jest dokładnie tak samo, więc nie rozumiem dlaczego wytykać kogoś palcem. A te tzw. ambitne zespoły, które się nigdy nie sprzedały? Nie ma ambitnych zespołów, są tylko takie, których nikt nie chciał kupić. Gdyby miały szansę na sukces, to by ją wykorzystały. Odsetek tych, którym faktycznie nie zależy jest malutki albo jeszcze mniejszy, reszta się nie przebiła i zastawiała/zastawia się ambicją. A że czasami są to naprawdę świetne zespoły? A ilu świetnych aktorów gra przez całe życie w naszych prowincjonalnych teatrach i nie przebiło się do kina? Bo nie dostali albo nie wykorzystali takiej szansy, a nie dlatego, że się nie nadają.
Ktoś napisał, że BJ na koncertach unikają nowych piosenek jak ognia - zgadza się, ale jak ludzie idą na ich koncert, to chcą posłuchać największych przebojów, a w tym 10-leciu zespół zaliczył ich mało. Nic dziwnego, że grają to, czego ludzie chcą słuchać.
Czy BJ nie potrafią się odnaleźć na współczesnym rynku muzycznym? Nie sądzę. Myślę, że są raczej zmęczeni, że się wyeksploatowali i teraz faktycznie przydałaby im się przerwa.
A jak wrócą, oby wrócili, to to są dwie możliwości: albo spróbują nagrać płytę w duchu starego BJ i to moim zdanie będzie ryzykowne, bo panom po 50 trudno będzie dorównać sobie samym z lat `80, albo znów zmienią image i pójdą w inną stronę nagrywając płytę naznaczoną bagażem własnych doświadczeń, tylko że wtedy zmienia się grupa docelowa. Trudniej będzie o młodszych fanów. Ale takie podejście można zaobserwować już teraz, można było zaobserwować już na KTH, kiedy widać było, że panowie dorastają, a teraz będziemy świadkami jak się starzeją. Tak to już jest. No chyba, że Jaś na wzór Madonny zacznie rapować...
Nie wiem, czy BJ jeszcze kiedyś wróci z nową płytą, tym bardziej że JBJ odgrażał się kiedyś, że nie zamierzają grać tak długo jak Stones`i.
Ostatnio zmieniony 22 listopada 2010, o 05:26 przez olivia, łącznie zmieniany 3 razy.
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

W nawiązaniu do powyższego powiem tylko tyle, że najwięcej zależy od widzimisię Jona... Wszyscy z nich mają pęd do kasy, chwały i splendoru, mówcie co chcecie, ale po tylu latach życia w blasku fleszy ciężko byłoby im nagle stać się hmm odsuniętymi na boczny tor. Dlaczego od widzimisię Jona? Nie oszukujmy się, ale dla większości BJ = JBJ, Jon obecnie może równie dobrze egzystować jako samodzielny wokalista, aktor, filantrop... jest już na tym poziomie, że może być znany z tego, że jest znany, a chłopacy do niczego w gruncie rzeczy nie są mu potrzebni. Reszta zespołu nie ma już takiego komfortu, zaraz ktoś powie, że Tico maluje obrazy, David pisze musicale, ale to nie to samo... Tak samo Richie, poza środowiskiem fanów BJ, czy też gitarowych maniaków jest osobą praktycznie anonimową. Dlatego osobiście uważam, że David, Tico, Richie na 100% będą chcieli to ciągnąć, co do Jona to zależy jak mu wiatr zawieje, może jego solowa płyta zostanie doceniona przez krytyków co skłoni go do kontynuowania kariery jako solista? Z drugiej strony jestem też przekonany, że jeżeli postanowią zakończyć działalność zespołu to ogłoszą to za kilka lat i przy okazji odbędzie się jeszcze jedno, wielkie, pożegnalne tourne ;] bilety w kosmicznych cenach, bo kto oprze się temu, żeby nie zobaczyć ich po raz ostatni? ;]
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

John mówił że nie chce grać tak długo jak Rolling Stonesi, a jak wiemy zespół Micka Jaggera istnieje aż 48 lat. Natomiast Bon Jovi tylko 27. No to sobie trochę poczekamy na ten moment. Już prędzej rozpadnie się Aerosmith czy ZZ Top.
Awatar użytkownika
Agata BJ
Administrator
Administrator
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4227
Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Lublin / Edynburg
Kontakt:

Post autor: Agata BJ »

Geminiman019 pisze:John mówił że nie chce grać tak długo jak Rolling Stonesi, a jak wiemy zespół Micka Jaggera istnieje aż 48 lat.
Ja tam kojarzę zupełnie odwrotną wypowiedź Jona, gdzie wyraził wręcz zdziwienie spytany o to, czy zespół ma jakiś limit lat podczas których chcą dalej nagrywać. Spytany o to odpowiedział, że przecież Rolling Stonesi też nie są już młodzi, a wciąż są aktywni muzycznie. Bon Jovi również nie odliczają lat i nie planują końca kariery. Myślę, że takie rzeczy przychodzą w zależności od sytuacji.

Nie popadajmy w skrajności - nie widzę by BJ miało nagle zawiesić działalność. Przerwa? Ok. Ale potem powrót.
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa

Kontakt: agata@bonjovi.pl
kowal11
It's My Life
It's My Life
Posty: 116
Rejestracja: 31 października 2009, o 09:46
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: kowal11 »

ja tez nie wierze w ich zakonczenie dzialalnosci,przerwa tak ale koniec nie!!!napewno jeszcze nie teraz!!ps.witam cie olivio. w wiekszosci sie z toba zgadzam i fajnie ze jest tutaj nowa osoba z dlugim stazem bycia fanem,mniej wiecej w tym samym czasie zafascynowalismy sie nasza kapelą!!pozdrawiam
olivia
Save a Prayer
Save a Prayer
Posty: 28
Rejestracja: 21 listopada 2010, o 12:39
Lokalizacja: Trzecia planeta od Słońca

Post autor: olivia »

Scrooge pisze:najwięcej zależy od widzimisię Jona
Ale to nawet nie podlega dyskusji, w zespole zawsze rządził Jon i tak już pewnie zostanie. Tylko, że jak się ma grupę ludzi i trzeba z nimi pracować a czasami nawet żyć, to musi być ktoś, kto nad tym wszystkim zapanuje, bo inaczej robi się bałagan, a ludzie idą samopas. Pewnie gdyby nie rządy Jona, to zespół już dawno by się rozpadł. Demokracja to wcale nie jest taki znowu idealny system. 'Czysta wariacja ta demokracja' jak napisał Boy-?eleński. Niemniej jednak, gdyby Jon był dyktatorem, to pozostali panowie by tego nie wytrzymali. Chodzi mi tylko o to, że osoby/roli Jona w zespole nie ma co demonizować.
Jasne, że oni boją się odsunięcia na boczny tor. Splendor, kasa to jedno, inna rzecz to tempo życia. Każdemu było by trudno usiąść w kącie własnego domu, założyć kapcie i czekać na śmierć. Wcale się nie zdziwię, jeżeli za kilka lat z nową płytą wyjdą na scenę. Chodziło mi tylko, oto że trudno przewidzieć, co stanie się w ciągu tej ewentualnej przerwy, którą Jon zapowiada. ?atwiej jest mówić o czymś w kategoriach czasu jak ma się 18 lat, ale 2-3 lata po trzydziestce oznaczają już zupełnie coś innego, a co oznaczają koło pięćdziesiątki, to tego nawet nie potrafię sobie wyobrazić. Tym bardziej, że tam wcześniej ktoś pisał o zmęczeniu muzyków. Pewnie Wy więcej o tym wiecie, ale ja się tak zastanawiam nad tym zbiegiem okoliczności: najpierw Jonowi głos odmawiał posłuszeństwa, potem rzucił palenie pod pretekstem kłopotów z ubezpieczeniem....
Jon jest najbardziej rozpoznawalną osobą z zespołu - to chyba już tak jest, że świat najbardziej dostrzega wokalistę w zespole, a pozostali muzycy bywają znani szerszej masie z kolorowych pisemek papierowych lub internetowych, jak zdarzy im się narozrabiać.
Wiem, że Tico maluje, kiedyś chyba nawet prowadził galerię sztuki, David pisze musicale nawet ostatnio z powodzeniem, Richie ma wytwórnię płytową, a Jon to już człowiek-instytucja, i że to wszystko razem w żaden sposób nie zastąpi im grania w zespole, ale każdy zespół kiedyś przestaje grać. I nie jestem taka pewna, czy Jonowi reszta nie jest potrzebna. David i Tico może i faktycznie nie, ale z Richiem sprawa ma się zupełnie inaczej, bo świetny gitarzysta zawsze będzie potrzebny.
Agata BJ pisze:Ja tam kojarzę zupełnie odwrotną wypowiedź Jona, gdzie wyraził wręcz zdziwienie spytany o to, czy zespół ma jakiś limit lat podczas których chcą dalej nagrywać.
Całkiem możliwe, problem polega na tym, że sporo z tego, co czytamy w polskim tłumaczeniu (a pamiętam, że akurat to przeczytałam w jakimś polskim artykule), to radosna twórczość 'pseudo'dziennikarzy 'niby'muzycznych. Celowo napisałam 'pseudo'dziennikarzy, bo teraz każdy kto się dorwie do Internetu, albo byle jakiej gazety, ma się zaraz za wielkiego pana/panią redaktora/redaktor, a w artykułach błąd goni błąd. Poza tym wydaje mi się, że chłopaki chcą trafić do Rock and Roll Hall of Fame i jeżeli w tym roku się nie uda, to będą grać tak długo, aż się dostaną, bo zwyczajnie nie dadzą o sobie zapomnieć.
kowal11 pisze:i fajnie ze jest tutaj nowa osoba z dlugim stazem bycia fanem,mniej wiecej w tym samym czasie zafascynowalismy sie nasza kapelą!!pozdrawiam
Czyli, że są tu jednak starsi Panowie i Panie. Witam kowal11.
Ostatnio zmieniony 22 listopada 2010, o 09:11 przez olivia, łącznie zmieniany 1 raz.
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

olivia pisze:David i Tico może i faktycznie nie, ale z Richiem sprawa ma się zupełnie inaczej, bo świetny gitarzysta zawsze będzie potrzebny.
A moim zdaniem od praktycznie kilku lat Richiego właściwie nie słychać na albumach BJ, równie dobrzy mógłby "tam" grać Bobby, czy też inny po prostu solidny gitarzysta... Także nadal będę się upierał przy swoim ;)
Awatar użytkownika
jovi
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 882
Rejestracja: 22 września 2005, o 11:34
Lokalizacja: ..
Kontakt:

Post autor: jovi »

Scrooge pisze:
olivia pisze:David i Tico może i faktycznie nie, ale z Richiem sprawa ma się zupełnie inaczej, bo świetny gitarzysta zawsze będzie potrzebny.
A moim zdaniem od praktycznie kilku lat Richiego właściwie nie słychać na albumach BJ, równie dobrzy mógłby "tam" grać Bobby, czy też inny po prostu solidny gitarzysta... Także nadal będę się upierał przy swoim ;)
Podrobisz buty Nike, ale każdy zorientowany będzie wiedział że to tylko marna podróbka, tak samo z Richie ma swoje brzmienie i czy on zagra z BB King czy z kimś innym to nadal będzie Sambora i wątpię by taki gitarzysta nie mogł znaleźć pracy ;) a to że nie słyszysz ... każde solo ma charakterystycznego Sambore i ja to wyraźnie słyszę nawet w takiej płycie jak Lost Highway (Bobby tak nie odleciałby przy Any Other Day)
C'mon
olivia
Save a Prayer
Save a Prayer
Posty: 28
Rejestracja: 21 listopada 2010, o 12:39
Lokalizacja: Trzecia planeta od Słońca

Post autor: olivia »

Scrooge pisze:Także nadal będę się upierał przy swoim ;)
Ale ja absolutnie nie zamierzam kazać Ci się przestać upierać, tyle tylko, że osobiście bez problemów rozpoznaję gitarę Sambory, dokładnie tak samo jak Knopflera, perkusję Collinsa czy saksofon Dulfer. Jakby tak Sambora odszedł z BJ, to to już nie będzie BJ. Gitara Richiego jest zbyt ważną i charakterystyczną częścią brzmienia, żeby można się było bez niego obejść.
Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

olivia pisze:Zanim zacznie ktoś to czytać, to niech weźmie pod uwagę to, że nie zamierzam nikogo denerwować(...) A tego, że Jon myśli o solowej, bo mu się atmosfera indywidualnej pracy podoba, to to się nazywa fachowo 'ludziowstręt' i nie ma się czemu dziwić, ja mam dokładnie to samo. Jak się przebywa non stop z ludźmi, nawet przyjaciółmi, najlepszymi współpracownikami, to w końcu psychika nie wytrzymuje i musi odpocząć i to jest absolutnie normalne. Jon zwyczajnie zdrowo reaguje - chce się sam zamknąć w studiu - to nie jest krok do rozwiązania zespołu, przeciwnie, jak dla mnie to sposób na odreagowanie ostatnich 10 lat. Jedyne co nam, fanom grozi w związku z tym, to miejmy nadzieję świetna płyta dojrzałego artysty.(...) Czy kolejna studyjna płyta zespołu będzie dobra czy zła? Cóż, można tylko mieć nadzieję, że jednak dobra. Zresztą, nie wiem (nie jestem ekspertem od muzyki), czy BJ kiedykolwiek nagrali jakąś złą albo gorszą płytę, raczej były płyty mało przebojowe. Trudno wymagać od zespołu, który zaraz wejdzie w 4 dekadę swojej bytności na scenie, żeby wciąż odkrywał nowe światy i nagrywał muzykę, która wstrząśnie światem. BJ zrobili to raz, wyprowadzając ciężkie granie z zadymionych klubów dla wytatuowanych facetów na szersze wody i starczy. Ilu zespołom się udało coś takiego? A to że odcinają dziś kupony od własnej pracy - to też dobrze, źle było by gdyby żerowali na cudzej. To że niektóre ich utwory z nowszych płyt nawiązują stylistyką do starszych, to tylko dowód, że ich muzyka sama się broni. A o czym myśleli muzycy z Metalliki, kiedy weszli do studia, żeby nagrać Unforgiven II i Unforgiven III, jak nie o odcinaniu kuponów?(...) Moim zdaniem ogromnym plusem tej kapeli jest to, że zawsze głośno powtarzali, że grają dla sławy i pieniędzy, a nie że to sztuka dla sztuki. Jak jakiś muzyk nagrywa płytę, która się potem źle sprzedaje i tłumaczy, że nie zależy mu na wynikach sprzedaży, że zrobił to sam dla siebie, to zwyczajnie kłamie. Nikt z nas nie robi niczego tylko dla siebie. . Chodzi mi o to, że taka już ludzka natura, że jesteśmy nastawieni na materialny sukces. Po co ludzie latami się uczą? ?eby dostać dobrze płatną pracę. Z muzykami jest dokładnie tak samo, więc nie rozumiem dlaczego wytykać kogoś palcem. A te tzw. ambitne zespoły, które się nigdy nie sprzedały? Nie ma ambitnych zespołów, są tylko takie, których nikt nie chciał kupić. Gdyby miały szansę na sukces, to by ją wykorzystały. Odsetek tych, którym faktycznie nie zależy jest malutki albo jeszcze mniejszy, reszta się nie przebiła i zastawiała/zastawia się ambicją. A że czasami są to naprawdę świetne zespoły?
Ktoś napisał, że BJ na koncertach unikają nowych piosenek jak ognia - zgadza się, ale jak ludzie idą na ich koncert, to chcą posłuchać największych przebojów, a w tym 10-leciu zespół zaliczył ich mało. Nic dziwnego, że grają to, czego ludzie chcą słuchać.
Czy BJ nie potrafią się odnaleźć na współczesnym rynku muzycznym? Nie sądzę. Myślę, że są raczej zmęczeni, że się wyeksploatowali i teraz faktycznie przydałaby im się przerwa.
A jak wrócą, oby wrócili, to to są dwie możliwości: albo spróbują nagrać płytę w duchu starego BJ i to moim zdanie będzie ryzykowne, bo panom po 50 trudno będzie dorównać sobie samym z lat `80, albo znów zmienią image i pójdą w inną stronę nagrywając płytę naznaczoną bagażem własnych doświadczeń, tylko że wtedy zmienia się grupa docelowa. Trudniej będzie o młodszych fanów. Ale takie podejście można zaobserwować już teraz, można było zaobserwować już na KTH, kiedy widać było, że panowie dorastają, a teraz będziemy świadkami jak się starzeją. Tak to już jest. No chyba, że Jaś na wzór Madonny zacznie rapować...
Przepraszam,że wybiórczo pozaznaczałem twoją wypowiedź.

W wielu momentach twoje wywody są ze sobą sprzeczne.Nie zamierzam jednak na siłę z kimś się kłócić :))
Bon Jovi to produkt.
Pytasz
olivia pisze: Czy kolejna studyjna płyta zespołu będzie dobra czy zła? Cóż, można tylko mieć nadzieję, że jednak dobra. Zresztą, nie wiem (nie jestem ekspertem od muzyki), czy BJ kiedykolwiek nagrali jakąś złą albo gorszą płytę, raczej były płyty mało przebojowe. Trudno wymagać od zespołu, który zaraz wejdzie w 4 dekadę swojej bytności na scenie, żeby wciąż odkrywał nowe światy i nagrywał muzykę, która wstrząśnie światem. BJ zrobili to raz, wyprowadzając ciężkie granie z zadymionych klubów dla wytatuowanych facetów na szersze wody i starczy. Ilu zespołom się udało coś takiego?
Ilu zespołom to się udało?Kilku,kilkudziesięciu,kilkuset?Bon Jovi nie jest żadnym fenomenem jeśli chodzi o muzykę,wokal czy repertuar.Takich zespołów było/jest/będzie na pęczki.Największym sukcesem tej kapeli jest niewątpliwie to,że zaskarbili sobie sporą ,by nie rzec, dużą rzeszę fanów tudzież słuchaczy.Jednakże to cechuje wszystkie kapele ,które osiągnęły ogólnoświatowy sukces.To co ma BJ do zaoferowania to bez dwóch zdań luzackie,rajcowne granie lat 80.(na debiutanckim albumie dzięki takim utworom jak Roulette czy Love Lies odczuwa się nieopisany nastrój rosnącego podniecenia, a apogeum formy chłopaki osiągaja kilka lat później dzięki Livin', Wanted, Blood On Blood czy genialnej Living in Sin), bardzo udane twórczo lata 90 ze sztandarowym Always na czele(Osobiście uważam,że My Guitar Lies Bleeding In My Arms to zdecydowanie najlepszy kawałek tamtego okresu-delikatne intro,płynący refren, przeszywające solo po kapitalny i tragiczny koniec w refrenie.Jon jest wielki!) świetny Crush, Słabszy Bounce trochę kontrowersji w LH ale też kicz i plastik.Zespół nie potrafi jednoznacznie określić swego stylu.
Nie wiem i chyba nikt-nawet sam JBJ - nie wie ile lat pojeździ jeszcze wózek z napisem Bon Jovi.Obecna forma zespołu denerwuje mnie cholernie.Przerwa by się przydała.Swoją drogą taką politykę prowadzą Red Hot Chili Peppers czy Metallica.Płyta,pięć lat przerwy,płyta...
Zakończenie działalności Bon Jovi nie będzie z pewnością kolosalną stratą dla rocka czy dla muzyki w pojęciu ogólnym.Taki sam los spotykał wiele kapel,świat się kręci.Oczywistość.
Jednakże nam, słuchaczom, zabraknie starego dobrego przyjaciela... Pozostanie muzyka.
POZDRAWIAM
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

jovi pisze: Podrobisz buty Nike, ale każdy zorientowany będzie wiedział że to tylko marna podróbka, tak samo z Richie ma swoje brzmienie i czy on zagra z BB King czy z kimś innym to nadal będzie Sambora i wątpię by taki gitarzysta nie mogł znaleźć pracy ;) a to że nie słyszysz ... każde solo ma charakterystycznego Sambore i ja to wyraźnie słyszę nawet w takiej płycie jak Lost Highway (Bobby tak nie odleciałby przy Any Other Day)
Ma przebłyski i nic ponadto, o ile w latach 80 i 90 o Samborze było jako tako słychać w środowiskach gitarowych, o tyle obecnie koleś nie istnieje..., a biorąc pod uwagę komercyjne sukcesy BJ powinno być wręcz przeciwnie. Przy całym szacunki i sympatii do niego, ale zatrzymał się w pewnym momencie w rozwoju, z jeden strony ma jakiś swój styl, ale jak chodzę po różnych forach gitarowych, głównie zagranicznych, to bardzo często to co tutaj określamy stylem Sambory tam jest określane jako granie w kółko tego samego, spora część osób wręcz określa Sambore mianem dobrej kopii Van Hallena - coś w tym jest, szczególnie biorąc pod uwagę to co grał w latach 80'. Jeżeli chodzi o lata 00' to Sambora "studyjnie" poza paroma przebłyskami nie pokazuje nic wielkiego, wręcz cofnął się w rozwoju... a to, że zdarzyło mu się zagrać z BB Kingiem... OK fajnie, ale nie wiem czy zwróciłeś uwagę, że jego występ nie został zbyt przychylnie oceniony. Ponadto na samym tylko YT widziałem 2 kolesi, którzy chwilami idealnie kopiują Samborę, mało tego potrafią zabrzmieć lepiej, także, z tym byciem niezastąpionym to naprawdę bym uważał... w latach 80 i 90 - fakt Sambora był wielki, koncertowo - fakt, ciężko wyobrazić sobie BJ bez Sambory, ale studyjnie, poza paroma piosenkami równie dobrze mógł tam grać Bobby.

A co do znalezienia pracy, pewnie - ale koleś nigdy nie będzie w sytuacji Jona, bo JBJ to JBJ, a dla ogółu Sambora zaczyna coś znaczyć dopiero jak mu dopiszą from Bon Jovi. Na pewno pod tym względem nie jest to drugi Slash.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusja ogólna”