BJ w latach '90

Ogólne tematy.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

studentmibm
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 582
Rejestracja: 14 maja 2006, o 16:38
Lokalizacja: Bytom

BJ w latach '90

Post autor: studentmibm »

Moje pytanie brzmi : w jaki sposób ludzie postrzegali BJ w latach 90?, czyli od momentu wydania KTF, poprzez Crossroad do TD. Tak samo jak dzisiaj? czyli z przymruzeniem oka?. Jakby nie bylo, artystycznie byly to dla nich zdecydowanie najlepsze lata.

Pytanie skierowane do osob, ktore juz wtedy sluchaly zespolu.

Jesli taki temat juz byl to prosze usunac a mnie skierowac do wlasciwego.
teken020
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1221
Rejestracja: 24 września 2005, o 15:10
Lokalizacja: szczytno

BJ w latach '90

Post autor: teken020 »

tematu chyba nie było. Ale kiedyś gdzieś o tym pisano tu na forum.
Sam chętnie bym się dowiedział.
It's not where we're coming from
It's how we turn from here
We know where we want to go
We just need the light to get us there
Awatar użytkownika
sobol_77
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1988
Rejestracja: 17 września 2005, o 10:45
Ulubiona płyta: New Jersey +TD +SWW
Lokalizacja: Michałowice / Wa-wa, od lat już Głogów

Post autor: sobol_77 »

Cóż, to może ja się wypowiem, w maju minie 21 lat odkąd słucham Bon Jovi. Przy okazji różnych tematów nie raz pisałem odnośnie tamtych lat, ale chyba to dobra okazja, by wspomnienia zebrać w jedną spójną wypowiedź.

BJ pierwszy raz usłyszałem kilka miesięcy po wydaniu New Jersey i mój pierwszy walkman Sony męczył tą kasetę całą wiosnę i lato 89'. Temat dotyczy lat 90tych, więc przeskoczę moją ogromną fascynację NJ :).

Na Keep The Faith wszyscy czekali z ogromnym napięciem, po pogłoskach o rozpadzie grupy, solowych projektach liderów, mając na uwadze fatalną końcówkę trasy New Jersey Syndicate Tour, tak naprawdę do końca nie było wiadomo nic. Jeszcze przed wydaniem KTF pojawiły informacje o uzależnieniu Aleca od różnych używek [plotki rosły wraz ze spadkiem wagi Sucha :)], więc późniejsze odejście basisty nie było już takim szokiem. Dla mnie był to 3-ci rok z BJ, oczekiwania miałem na miarę SWW i NJ, więc zawartość albumu bardzo mnie zaskoczyła. Pomijam już ścięte włosy Jona, choć w tamtej chwili była to dla mnie zdrada rockowych ideałów (sam już miałem całkiem długie włosy - jeszcze hehe), jednak oczekiwałem czegoś zupełnie innego. Prasa rozpisywała się o zespole niesamowicie, pisemka typu Bravo czy Popcorn wręcz były zasypane artykułami, również raczkujący Tylko Rock i Metal Hammer, bardziej opiniotwórcze pisma zaczęły pisać o zespole. Najfajniejsze w tym wszystkim było to, że zespół był postrzegany zupełnie inaczej - owszem, uwielbiany przez rzesze rozemocjonowanych nastolatek, ale to wciąż był zespół, na którego koncerty chodzili "prawdziwi fani rocka" - jeśli można tak sprawę uprościć.
Grupa była legendą już wtedy, teraz moim zdaniem to tylko wspomnienie legendy wielkiego kiedyś zespołu, dziś to tylko rozmienianie swoich dokonań na drobne - a raczej mnożenie kasy i nic więcej...
Kumple słuchający zespołów typu Metallica, Kreator, Megadeth, Overkill czy Anthrax złego słowa na temat Bon Jovi nie powiedzieli, tym bardziej Ci z kręgów Def Leppard, Motley Crue czy Poison. BJ nigdy jakiejś dobrej prasy nie mieli, ale wtedy i tak wyglądało to o niebo lepiej, pisano o nich wciąż przez pryzmat lat 80tych i dwóch przełomowych w historii zespołu jak i muzyki w ogóle albumach: Slippery When Wet i New Jersey. Niemal każdy koncert to artykuł, na ulicach dzieciaki z logo BJ na koszulce to nie był wcale rzadki widok. Ja wśród nich, dumnie obnoszący się swoim uwielbieniem dla twórczości zespołu :D.

Wydanie Crossroad było poprzedzone ogromną promocją w MTV (podobnie jak KTF), weekendy z Bon Jovi - i to nie takie, gdzie puszcze się przez 3 godziny teledyski, ale całodzienne programy z zespołem w studio MTV opowiadającym niesamowite historie, przeplatane starymi wywiadami, fragmentami koncertów, czy najważniejsze - z chłopakami grającymi na żywo.
Always - znów ogromny hit trochę innego BJ, wszyscy ufryzowani jak na sesję foto, fajne video i numer, który wszedł jak burza do największych hitów w historii zespołu. Nagrywałem wtedy te weekendy z MTV jak szalony :).

Później oczekiwanie na These Days. Pierwsze przesłuchanie mnie nie powaliło, pisało się wtedy często o ponownej rejestracji materiału od zera, nowy basista, płyta strasznie długa i jakże inna od poprzednich... Recenzje zebrała średnie, choć pisano o niej jako o czymś świeżym dla zespołu, nowym spojrzeniu na tworzenie kompozycji i mimo nie najlepszych recenzji, krytycy zauważyli "wydoroślenie" zespołu, szkoda tylko, że był to jednorazowy przejaw męskiego spojrzenia na muzykę. Nie miałem wtedy pojęcia o rejestracji koncertu na Wembley, jakiś cudem dostałem video An Evening With Bon Jovi oraz New Jersey i to katowałem bez przerwy.

Potem znów długa przerwa, ponowne pogłoski o kłopotach ze składem (Real Life bez Davida) i oczekiwanie na Sex Sells, finalnie zmienione na Crush, od którego większość z Was zaczęła i tą historię znacie już doskonale.

Tak podsumowując - drobiazgi takie jak choćby strach przed ostrzejszymi tytułami płyt (przemianowane Sons Of The Bitches na New Jersey i Sex Sells na Crush) dość jednoznacznie określa to, jakim zespołem jest dzisiaj Bon Jovi. Kto wie, jakby potoczyła się dalsza historia zespołu, gdyby tytuły zostały oryginalne, a track listy były troszkę inne, wszyscy wiemy, ile fajnych mocnych numerów wypadło poza regularne albumy na single. Wiem, to teoria mocno naciągana, ale lubię zastanowić się nad tym, co byłoby gdyby...

Tak to wszystko pamiętam - i co najbardziej rzuca się w oczy - stare Bon Jovi było dla mnie o niebo bardziej prawdziwe i szczere od miękkiej odsłony grupy w XXI, a co najważniejsze nie tylko dla mnie - było postrzegane i przez krytyków i przez fanów podobnie, jako zespół tworzący coś więcej niż 3 minutowe piosenki do radia.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem, za dłużyzny przepraszam ;].
Ostatnio zmieniony 17 kwietnia 2010, o 10:25 przez sobol_77, łącznie zmieniany 1 raz.
It's a bitch, but life's a roller coaster ride,
The ups and downs will make you scream sometimes...
Awatar użytkownika
Dand
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2759
Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Dand »

Jakże miło przeczytać post taki jak ten sobola na forum :)
Aż sie można rozmarzyć na temat tego jakie kiedyś było BJ...
Obrazek
studentmibm
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 582
Rejestracja: 14 maja 2006, o 16:38
Lokalizacja: Bytom

Post autor: studentmibm »

Dzieki Sobol. Zgadzam sie z Dand'im, milo sie czyta takie rzeczy. O pierwotnej nazwie NJ nie wiedzialem. Zreszta tak samo jak o tym ze Real Life bylo bez Davida.
stare Bon Jovi było dla mnie o niebo bardziej prawdziwe i szczere od miękkiej odsłony grupy w XXI
nie masz pojecia jak sie z Toba zgadzam.
Awatar użytkownika
Dand
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2759
Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Dand »

Zreszta tak samo jak o tym ze Real Life bylo bez Davida.
W sumie w teledysku się pojawił :D
Obrazek
kowal11
It's My Life
It's My Life
Posty: 116
Rejestracja: 31 października 2009, o 09:46
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: kowal11 »

w sumie sie pojawil!!!hehe kto ogladal to wie!!!ale czy teraz Bon jovi robi 3 minutowe piosenki do radia chyba nie!!!tez wole stara tworczosc ale ja osobiscie odnosze wrazenie ze wcale tak o to radio teraz nie zabiegaja!!!tak ogolnie rzecz biorac malo jest tak bardzo komercyjnych plyt jak SWW i New Jersey,chyba wtedy bardziej im na tym radiu zalezalo niz teraz!!!ja tez zaczalem sluchac Bon Jovi od 1990r i tez przezylem te wielkie fascynacje naszym zespolem(plakaty w Bravo itd)!!!Na codzien slucham toche ostrzejszej muzy niz Bon Jovi(uwielbiam slayera,maidenow itd) ale mimo wszytsko nie zgadzam sie ze rozmieniaja sie na drobne,wedlug mnie daja rade!!!jedynego czego mi brakuje to tej mlodzienczej energii z tamtych lat,ale to juz nie wroci !!ja sie z tym pogodzilem i to rozumiem!!!jak beda takie plyty jak have nice day to niech graja caly czas!!tylko zmiana na bardziej rockowego producenta i czekam na nastepna plyte z niecierpliowscia
KondZik

Post autor: KondZik »

Zgadzam się z Tobą sobol i fajnie, że te swoje odczucia nam opisales. Szczerze Ci zazdroszcze, ja w '89 dopiero się urodziłem i niestety przegapiłem wiele z kariery tego zespołu ;)
kowal11
It's My Life
It's My Life
Posty: 116
Rejestracja: 31 października 2009, o 09:46
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: kowal11 »

Jeszcze jedną rzecz wam opowiem o postrzeganiu Bon Jovi,nie tylko lat 90 ale ogolnie zespolu,mam kumpla dziennikarza,ktory pisze dla pewnej metalowej gazety,ogolnie jest fanem ostrej muzy trash, death metal ale przy tym wszystkim lubi tez bon Jovi(chociaz nie powiem woli to starsze,no moze poza have nice day i Bounce ktore bardzo mu sie podobaja).Kiedys wpadl na pomysl zeby na pewnym metalowym forum death metalowcow wstawic post na temat Bon Jovi,poprostu zaryzykowal i chcial sie dowiedziec co o nich mysla,to poprostu do tej pory jest w szoku(za kazdym razem jak sie opije to opowiada).Bylo ponad 100 postow w tym wiekszosc pozytywnych i to mega pozytywnych,bardzo malo krytycznych i okazuje sie ze wiekszosc tych metalowcow zna i jakies tam plyty posiada!przede wszystkim New jersey zbieralo bardzo dobre opinie!!i nikt nie wysmiewal ze zespol dla dziewczynek,naprawde!!wiec ten nasz zespol nie jest wcale tak zlepostrzegany jak sie nam wydaje
Awatar użytkownika
Marimo
It's My Life
It's My Life
Posty: 115
Rejestracja: 24 listopada 2009, o 23:21
Lokalizacja: ?osice

Post autor: Marimo »

Mam nadzieję, że nie zanudziłem, za dłużyzny przepraszam ;] .
Przepraszać za tak trafną relację z lat dziewięćdziesiątych to grzech wołający o pomstę do nieba. Bardzo miło się czytało, i strasznie mi smutno, że nie będzie mi dane przeżyć tego na własnej skórze. Obecnie próżno szukać zespołu pokroju największych rockowych zespołów lat 80, a o klasyce z wcześniejszego dziesięciolecia nie wspomnę. Jest Ci czego zazdrościć.
studentmibm
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 582
Rejestracja: 14 maja 2006, o 16:38
Lokalizacja: Bytom

Post autor: studentmibm »

Hako pisze:Obecnie próżno szukać zespołu pokroju największych rockowych zespołów lat 80, a o klasyce z wcześniejszego dziesięciolecia nie wspomnę. Jest Ci czego zazdrościć.
Zgadza sie. Teraz w muzyca sa inne priorytety. Licza sie cycki, dziwne fryzury/stroje i jakies wiesniackie zachowania. Czysta komercja. Podobnie jesli idzie o stacje radiowe typu rmf, radiozet. Probowaliscie kiedys ktorejs z nich sluchac? Poprostu sie nie da, tam w ciagu dnia leca w kolko i te same piosenki, czasami po 5-6 razy. Tylko kasa kasa kasa, jak najwiecej sie nachapac. Walory artystyczne odeszly na dalszy plan. Oczywiscie nie mozna tutaj generalizowac, i odnosic sie w ten sposob do wszystkich.
Awatar użytkownika
alniac
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1260
Rejestracja: 14 kwietnia 2010, o 10:50

Post autor: alniac »

Wypowiedź sobola jest jak, hmm, miód na oczy? Chyba tak mogę się wyrazić. Pomimo, że bardzo lubię BJ i wszystkie płyt przesłuchuję non stop, jednak stare kawałki i stary image mi bardziej pasuje. Wiadomo, chłopaki już są dorośli i może mają inne priorytety, niż rockowy wygląd. (chociaż tutaj nie w stu procentach się sama ze sobą zgadzam, bo nie raz na koncertach wyglądają tak, że dech zapiera) W każdym razie, ja preferuję BJ z lat 80tych. I pomimo, że jestem jedną z młodszych forumowiczek (uprzedzając Wasze pytania, mam swoje jedyne 15 lat), potrafię rozróżnić ten mocny, dobry rock typu BJ czy Guns'n'Roses albo AC/DC, niż dzisiejsze gwiazdki Vivy czy Disney Channel. I ze smutkiem muszę przyznać, że nie potrafię rozmawiać ze znajomymi o muzyce, ponieważ mają tego typu zapatrywania. To jest smutne, ale chyba tak wygląda 90% nastoletniego społeczeństwa w dzisiejszych czasach.

Cóż, wypowiedziałam się. Teraz z chęcią poczytam, co Wy sądzicie o BJ w latach 90tych.
19.06.2013 – Gdańsk, Polska
12.07.2019 – Warszawa, Polska
Awatar użytkownika
sobol_77
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1988
Rejestracja: 17 września 2005, o 10:45
Ulubiona płyta: New Jersey +TD +SWW
Lokalizacja: Michałowice / Wa-wa, od lat już Głogów

Post autor: sobol_77 »

Aż miło przeczytać taką opinię kogoś młodszego :). ?yczę 20letniej wytrwałości z Bon Jovi - jak mojej .
It's a bitch, but life's a roller coaster ride,
The ups and downs will make you scream sometimes...
Awatar użytkownika
kami
It's My Life
It's My Life
Posty: 109
Rejestracja: 29 sierpnia 2009, o 13:14
Lokalizacja: chwilowo Warszawa

Post autor: kami »

Ja zaczęłam słuchać BJ w 1996, wiadomo These Days. Byłam wtedy w podstawówce i też było mi ciężko. Nie było może gwiazdek typu Miley Cyrus czu Jonas Brothers, ale wkoło mnie wszyscy słuchali jakiegoś Kelly Family, Backstreet Boys czy innych takich :/

Nie było z kim pogadać o BJ, o postrzeganiu BJ w latach 90-tych "na moim podwórku" mogę tylko napisać, że każdy kto dowiadywał się czego słucham robił wielkie oczy.
We need something to believe in
Awatar użytkownika
alniac
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1260
Rejestracja: 14 kwietnia 2010, o 10:50

Post autor: alniac »

Taka prawda, to zjawisko występuje również teraz. Mówiąc, że nie mam z kim porozmawiać o dobrej muzyce, chciałam dodać jednak, że jest parę osób w szkole, którzy są inni. Mówię "inni", a powinnam powiedzieć normalni. Chyba zamotałam się w poprzednich zdaniach, ale postaram się wytłumaczyć. To przykre, że ludzi słuchających dobrej muzyki nazywa się "innymi". Bo o zgrozo, jeśli przejdziesz szkolnym korytarzem w koszulce z logiem BJ czy Gunsów zostaniesz wyśmiany, albo uznany dziwakiem. Jak prawdopodobnie większość nastoletniej populacji nie chce mi się chodzić do szkoły. Ale tu jest haczyk. Nie dlatego, że mi się uczyć nie chce, a dlatego, że skręca mnie w środku, jak patrzę na tych ludzi. Jestem pewna, że kilka czy nawet kilkanaście lat temu tak nie było. Urozmaiceniem jest nauczyciel geografii. Świetny gust muzyczny! Ale nie będę się wypowiadać nie na temat. Już tak mam, że jak nie mam nic do powiedzenia, to się nie wypowiadam. Jak już mnie coś nurtuje i drażni, to wiąchę puszczę, że samej mi się potem nie chce tego czytać.
Kończąc chcę powiedzieć, że jedyne czego żałuję w życiu to to, że nie urodziłam się 30 lat wcześniej...

Bo w latach 80tych i 90tych ludzie wymachiwali winylami na koncertach. Amen.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusja ogólna”