prezes1 pisze:M pisze: jednakże Something to believe in, Dry County, KTF to jednak "coś więcej". Namiastka dojrzałości, chęci zerwania z pewną konwencją i jednocześnie piękny komentarz czy to wydarzeń czy uczuć , ale penetrujących sferę głębszą niż naiwna miłość. Bo tam i zawód, i lęk, i mnóstwo rozterek, a tak naprawdę nie uzyskujesz odpowiedzi. Po prostu przeżywasz pewien stan.
(...) Dlatego też po latach zacząłem się zastanawiać czy większości kawałków na TD - tym tekstu My Guitar - nie popełnił pełen rozterek Richie Sambora.
M pisze: Nie mi oceniać stopień zaangażowania Jona muzyką w rzeczy trudne, w sprawy osobiste. Najwyraźniej w przeciwieństwie do wielu innych wielkich artystów nie lubi/nie umie/nie chcę o tym pisać. Tak naprawdę nie znamy go z perspektywy artysty zaangażowanego, piszącego o swoich uczuciach, ocenie jakiegoś stanu jego oczami. Jon pisze piosenki o mnie i Tobie, o ludziach dla ludzi. Nie jest jednak artystą litrycznie tak zaangażowanym (...)
Uff, naprawdę nie widzisz w swoich własnych wypowiedziach sprzeczności?
Jednego dnia - tak, drugiego -siak?
Napisał kilkadziesiąt świetnych tekstów - osobistych a także zaangażowanych na wielu płaszczyznach. Nie chcę mi się wymieniać bo każdy wie.
Co do TD i My Guitar - nie, nie Rycho popełnił ten tekst. Większość tekstów pisał Jon z pomocą Richiego a to różnica. A o 'My Guitar' mówił w wywiadach, że jest to piosenka osobista o niemożności napisania tekstu. I po prostu opisał ten stan, dodając że to niby o miłości nie mógł napisać.
Skoro zareagowałeś (w sensie odpowiedzi, komentarza) to znaczy, że mój wpis jest... dobry?
Czasami tak jest że trudno zachować spójność wypowiedzi spoglądając na sprawę dwutorowo. Wiesz, wiek, wspomnienia, przywiązanie...etc. Myślę że tutaj nie ma co się rozwodzić, ponieważ każdy wie co mam na myśli.
I to są te elementy decydujące... Plus nasze oczekiwania, osobowość, nasz życiowy background, preferencje.
Nie zgodzę się w kwestii autonegowania czy jak tam to nazwać. W punkcie widzenia, który przedstawiłem argumenty są spójne. Choćbym chciał (a nie chciałbym ?) nie będę już 15-,20-,30-latkiem...
Pozostają sentymenty.
Jak się cofniesz o moje 2-3 posty przeczytasz, że nie twierdzę, iż BJ (Jon, Richie) nie mają/mieli kiedykolwiek nic do powiedzenia ?
Myślę, że temat dotyczył "sprzeczki", w której porównywaliśmy pewnych artystów, songwriterow, ich biegłości w sztuce pisanej, itd.
Zauważ, że zdecydowana większość tego co wyszło spod literackiej ręki Jona jest raczej potwierdzeniem tego, że nie umie pisać dobrych tekstów ?, pomijając nawet najnowsza historię.
Możemy się oczywiście chwytać za słówka, po męsku wydrapywac sobie oczy ?, dzielić na obozy.
Ja nie odbieram Jonny'emu wielkości, nie próbuje wykazać bądź dowieść twórczej czy artystycznej niepełnosprawności Bon Jovi.
Muzyka JBJ zawsze będzie ważna dla jakiejś części mnie (głównie tamtej, gdy wszystko było takie nowe i świeże). I choć te emocje przysłaniają zdrowy rozsądek, to gdy popatrzymy jakie piękne rzeczy potrafił pisać taki Bono to można spokojnie uznać, że mam rację.
Pozdrawiam Cię serdecznie