Miesiąc czasu to sporo. Coś jest nie tak, coś niedopiete albo negocjacje trwają.
Polski to może nie dotyczyć ale bym się nie założył... zobaczę to uwierzę.
Moderator: Mod's Team
No tak... Myslę, ze w tym wszystkim najsmutniejsze jest to, że finalnie dla JBJ muzyka jest na ostatnim miejscu, (kto wie, może to był powód odejścia Sambory?) a na pierwszym jest BIZNES. Moze jest to tez poniekąd główny powód dla którego środowisko nie szanuje Bon Jovi?prezes1 pisze:Swoją drogą może rzeczywiście chodzi tu tylko o promowanie Runaway to Paradise a więc o KASĘ!
Ja nie wiem, nie rozumiem, mając taki dorobek(i majątek) nie chce mu się pojechać na klubową trasę solową dla samej przyjemności grania. Ile bym dał by usłyszeć dwa albumy solo live. A te Runaway to jakiś cyrk objazdowy, Jonny niczym szejk otoczony przez harem.
Co do przyszłej płyty - uważam, że za wcześnie, poza Trumpem nie widzę żadnych tematów dla Jasia. No chyba, że będzie REUNION, to rozumiem. Ale też chyba za wcześnie...
Ogólnie słabo to widzę. Nawet jak będzie koncert w PL.
Auć!REHABILEJKO pisze:Wydaje mi się, że dla świata lepiej by było gdyby Jon juz nic nowego nigdy więcej nie nagrał...
Rozumiem, że się zgadzasz?EVENo pisze:Auć!REHABILEJKO pisze:Wydaje mi się, że dla świata lepiej by było gdyby Jon juz nic nowego nigdy więcej nie nagrał...
Zgadzać, nie zgadzać. W sumie miałem trochę więcej napisane, ale pozostałem przy samym "Auć!", bo jak sam nadmieniłeś, napisałbyś dlaczego, ale komu to potrzebne?REHABILEJKO pisze:Rozumiem, że się zgadzasz?EVENo pisze:Auć!REHABILEJKO pisze:Wydaje mi się, że dla świata lepiej by było gdyby Jon juz nic nowego nigdy więcej nie nagrał...
Jak będę miał wenę, czas i chęć to napisze dlaczego... Tylko komu to potrzebne z drugiej strony?
Widzisz, Tom, to zawsze jest kwestią tego CO NAS RUSZA. Mnie po prostu to nie rusz bo ani nie (w)zrusza ani nie daje kopa. Jest takie safety nijakie. I jeśli lubisz ten rodzaj "sztuki" to OK. Rozumiem i nie zamierzam polemizować. Przy HoF wszystkim nam towarzyszyły emocje co zapewne zamgliło obraz całości. Ja pamiętam nudny Gdańsk i tyle.Tomker pisze:po pierwsze - znowu mam kłopoty z wejściem na moje konto. Dzięki, ale się tym znowu nie przejmę
po drugie wiadomo co, a...
po trzecie...
Może... Może bym się zgodził z tym, że Jon jest słabszy od jakiejś babci... Może... Gdybym nie widział wystepu z wejścia do galerii sław RockendrollaTen występ udowodnił, że Bon Jovi nadal maja potencjał; ze mogą jednym występem wycisnąć łzy, wywołać euforię, nostalgię i zarazem nadzieję na przyszłość.
Jak na tak ciężki okres dla zespołu to bardzo dużo.
Jeśli Jonowi zechce się poukładać połamane klocki, to nadal może być zespół, który da nam wiele pozytywnych emocji.
Już nawet najprostsze rozwiązanie: choćby zatrudnić Richiego do 2-3 utworów, poluzować smycz Iksa i dać solidnego kopa Szranksowi (i nawet nie trzeba go wykopywać poza kadr, wystarczy, żeby mu wbić klepki w głowie na właściwe miejsce, odzyskać racjonalne sensowne proporcje!) może zwiększyć jakość zespołu.
Może trochę tylko ten przymus chodzenia na koncerty nudnego zespołu martwiREHABILEJKO pisze:Widzisz, Tom, to zawsze jest kwestią tego CO NAS RUSZA. Mnie po prostu to nie rusz bo ani nie (w)zrusza ani nie daje kopa. Jest takie safety nijakie. I jeśli lubisz ten rodzaj "sztuki" to OK. Rozumiem i nie zamierzam polemizować. Przy HoF wszystkim nam towarzyszyły emocje co zapewne zamgliło obraz całości. Ja pamiętam nudny Gdańsk i tyle.Tomker pisze: Może... Może bym się zgodził z tym, że Jon jest słabszy od jakiejś babci... Może... Gdybym nie widział wystepu z wejścia do galerii sław RockendrollaTen występ udowodnił, że Bon Jovi nadal maja potencjał; ze mogą jednym występem wycisnąć łzy, wywołać euforię, nostalgię i zarazem nadzieję na przyszłość.
Jak na tak ciężki okres dla zespołu to bardzo dużo.
Jeśli Jonowi zechce się poukładać połamane klocki, to nadal może być zespół, który da nam wiele pozytywnych emocji.
Już nawet najprostsze rozwiązanie: choćby zatrudnić Richiego do 2-3 utworów, poluzować smycz Iksa i dać solidnego kopa Szranksowi (i nawet nie trzeba go wykopywać poza kadr, wystarczy, żeby mu wbić klepki w głowie na właściwe miejsce, odzyskać racjonalne sensowne proporcje!) może zwiększyć jakość zespołu.
Na koncert jednak i tak bym się z chęcią wybrał. Jak pisałem kiedyś - Bon Jovi to obowiązek.