Najbardziej oczekiwane albumy roku - 2014

Wszystko co dotyczy szeroko pojętego działu muzyki, innych zespołów itp.

Moderator: Mod's Team

Awatar użytkownika
Ricky Skywalker
Administrator
Administrator
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1648
Rejestracja: 1 sierpnia 2005, o 21:17
Ulubiona płyta: NJ+KTF+SITT+AOTL
Lokalizacja: Bydgoszcz
Kontakt:

Post autor: Ricky Skywalker »

Wybitne? Chyba wybitnie usypiające... :P Sorry, ale U2 to dla mnie totalny przerost formy nad treścią. Bono w ostatnich latach głównie niemiłosiernie wyje lub jęczy, a w grze The Edge'a jakoś nigdy nie potrafiłem dostrzec mistrzostwa - ten facet zdaje się znać 2-3 akordy :P

A ten album to naprawdę w najlepszym razie przeciętna płytka. Na słabszym jako całość "No Line On The Horizon" była przynajmniej naprawdę świetna, magiczna "Magnificent", tu ponad marność wybija się może tylko "The Miracle (Of Joey Ramone)" i "Raised By Wolves", ewentualnie jeszcze "Cedarwood Road". Reszta do odstrzału ;)

Tak z kronikarskiego obowiązku - nową płytę potwierdził wczoraj także Ricky Martin! Tytuł i data wydania jeszcze nieznane, na razie wiadomy jest tylko tytuł i okładka pierwszego singla - "Adios" :)

Obrazek
***
"these days all we got is hope, we got redemption and we got forgiveness. And we got one more thing - we got us these days..."
- Richie Sambora, 29-10-2007
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3527
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Post autor: prezes1 »

Sorry ale czy ktoś z Was czeka na Ricky'ego Martina? ;)
Co do U2 - wiadomo że jak ktoś ma jakieś uprzedzenia z góry to mu nic nie podejdzie albo nie lubi albo się zmusza lub też ma God knows jakie oczekiwania. :)
Ja słucham kolejny raz i słyszę naprawdę dobre utwory(The Miracle, Sleep, California, Volcano). Ale czy cała płyta się obroni będę wiedział next year a nie po 2 przesłuchaniach. ;)
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
Awatar użytkownika
Damned
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4971
Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: Damned »

Ricky Skywalker pisze:U2 to dla mnie totalny przerost formy nad treścią. Bono w ostatnich latach głównie niemiłosiernie wyje lub jęczy, a w grze The Edge'a jakoś nigdy nie potrafiłem dostrzec mistrzostwa - ten facet zdaje się znać 2-3 akordy :P
Czyli z góry byłeś na "nie", więc ciężko nazwać taką opinię obiektywną :)
Dlatego też ja np. się nie podejmę recenzowania albumu Rickiego Martina ;)

Wielkim fanem U2 nie jestem, ale mam ogromny sentyment do ich twórczości. Ich muzyka towarzyszy mi (w mniejszym lub większym stopniu) odkąd pamiętam. Nigdy nie próbowałem ich zdyskredytować jako twórców. Podobnie jak Bon Jovi, są stadionowymi wymiataczami i specjalistami w tej dziedzinie. Bono - jak na swoje lata, a jest niewiele starszy od Jona - wokal ma wciąż doskonały. Pewnie dlatego, że grają 2x mniej tras niż nasi kowboje i dzięki temu ich organizmy nie są aż tak wyniszczone. The Edge to bardzo specyficzny gitarzysta. Jego wielkości nie mierzy się po rozbudowanych solówkach, ani szybkości palców. To nie ten typ muzyka. Jest minimalistą. Tworzy proste i zarazem bardzo charakterystyczne riffy, które rozpozna każdy. Ma swój niepowtarzalny styl, nie naśladuje nikogo i w całym zestawie setek gitarzystów rockowych jest unikatem. Za to należy mu się szacunek.

A obiektywnej opinii na temat ich nowego albumu raczej wysłuchałbym od ludzi, którzy choć w minimalnym stopniu cenią sobie ich muzykę :)
KondZik

Post autor: KondZik »

Damned pisze:
Ricky Skywalker pisze:U2 to dla mnie totalny przerost formy nad treścią. Bono w ostatnich latach głównie niemiłosiernie wyje lub jęczy, a w grze The Edge'a jakoś nigdy nie potrafiłem dostrzec mistrzostwa - ten facet zdaje się znać 2-3 akordy :P
Czyli z góry byłeś na "nie", więc ciężko nazwać taką opinię obiektywną :)
Dlatego też ja np. się nie podejmę recenzowania albumu Rickiego Martina ;)

Wielkim fanem U2 nie jestem, ale mam ogromny sentyment do ich twórczości. Ich muzyka towarzyszy mi (w mniejszym lub większym stopniu) odkąd pamiętam. Nigdy nie próbowałem ich zdyskredytować jako twórców. Podobnie jak Bon Jovi, są stadionowymi wymiataczami i specjalistami w tej dziedzinie. Bono - jak na swoje lata, a jest niewiele starszy od Jona - wokal ma wciąż doskonały. Pewnie dlatego, że grają 2x mniej tras niż nasi kowboje i dzięki temu ich organizmy nie są aż tak wyniszczone. The Edge to bardzo specyficzny gitarzysta. Jego wielkości nie mierzy się po rozbudowanych solówkach, ani szybkości palców. To nie ten typ muzyka. Jest minimalistą. Tworzy proste i zarazem bardzo charakterystyczne riffy, które rozpozna każdy. Ma swój niepowtarzalny styl, nie naśladuje nikogo i w całym zestawie setek gitarzystów rockowych jest unikatem. Za to należy mu się szacunek.

A obiektywnej opinii na temat ich nowego albumu raczej wysłuchałbym od ludzi, którzy choć w minimalnym stopniu cenią sobie ich muzykę :)
Do Twojego opisu Edge'a dodałbym to, że on uwielbia efekty. Swoje riffy, zagrywki przepuszcza przez to wszystko i wychodzi niepowtarzalne brzmienie Edge'a.
Zobaczcie sobie jak w It Might Get Loud Page, White grają a Edge bawi się efektami.
To efekciarz jeśli można tak określić. :) Mnie to średnio rajcuje ale szacunek dla niego.
Swoją drogą dla mnie U2 zawsze było delikatniejsze nawet od BJ. Jon i spółka mają kawałki wręcz hard rockowe (niewiele ale zawsze) natomiast U2 grają lżej, wykorzystując te przesterowane gitary.

Ja album przesłuchałem kilka razy i momentami coś tam jest niezłego ale szczerze mnie U2 od kilku ładnych lat nie przekonuje. Niby wszystko na swoim miejscu ale takie to jakieś zbyt popowo indie coś tam. Nie wiem sam. Są fajne melodie, linie wokalu ale nie porywa mnie to. Nie twierdzę, że za 3 przesłuchaniem album jest na +/- i do kosza z nim, ale nie potrzebuję słuchania czegoś 20 razy żeby stwierdzić czy jest dobre.
To jak z radiem, które częstując codziennie tym samym uszy, przekonuje że to dobre i człowiek się przyzwyczaja i przyjmuje. IMO oczywiście :D
Awatar użytkownika
Ricky Skywalker
Administrator
Administrator
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1648
Rejestracja: 1 sierpnia 2005, o 21:17
Ulubiona płyta: NJ+KTF+SITT+AOTL
Lokalizacja: Bydgoszcz
Kontakt:

Post autor: Ricky Skywalker »

KondZik pisze:
Damned pisze:
Ricky Skywalker pisze:U2 to dla mnie totalny przerost formy nad treścią. Bono w ostatnich latach głównie niemiłosiernie wyje lub jęczy, a w grze The Edge'a jakoś nigdy nie potrafiłem dostrzec mistrzostwa - ten facet zdaje się znać 2-3 akordy :P
Czyli z góry byłeś na "nie", więc ciężko nazwać taką opinię obiektywną :)
Dlatego też ja np. się nie podejmę recenzowania albumu Rickiego Martina ;)

Wielkim fanem U2 nie jestem, ale mam ogromny sentyment do ich twórczości. Ich muzyka towarzyszy mi (w mniejszym lub większym stopniu) odkąd pamiętam. Nigdy nie próbowałem ich zdyskredytować jako twórców. Podobnie jak Bon Jovi, są stadionowymi wymiataczami i specjalistami w tej dziedzinie. Bono - jak na swoje lata, a jest niewiele starszy od Jona - wokal ma wciąż doskonały. Pewnie dlatego, że grają 2x mniej tras niż nasi kowboje i dzięki temu ich organizmy nie są aż tak wyniszczone. The Edge to bardzo specyficzny gitarzysta. Jego wielkości nie mierzy się po rozbudowanych solówkach, ani szybkości palców. To nie ten typ muzyka. Jest minimalistą. Tworzy proste i zarazem bardzo charakterystyczne riffy, które rozpozna każdy. Ma swój niepowtarzalny styl, nie naśladuje nikogo i w całym zestawie setek gitarzystów rockowych jest unikatem. Za to należy mu się szacunek.

A obiektywnej opinii na temat ich nowego albumu raczej wysłuchałbym od ludzi, którzy choć w minimalnym stopniu cenią sobie ich muzykę :)
Do Twojego opisu Edge'a dodałbym to, że on uwielbia efekty. Swoje riffy, zagrywki przepuszcza przez to wszystko i wychodzi niepowtarzalne brzmienie Edge'a.
Zobaczcie sobie jak w It Might Get Loud Page, White grają a Edge bawi się efektami.
To efekciarz jeśli można tak określić. :) Mnie to średnio rajcuje ale szacunek dla niego.
Swoją drogą dla mnie U2 zawsze było delikatniejsze nawet od BJ. Jon i spółka mają kawałki wręcz hard rockowe (niewiele ale zawsze) natomiast U2 grają lżej, wykorzystując te przesterowane gitary.

Ja album przesłuchałem kilka razy i momentami coś tam jest niezłego ale szczerze mnie U2 od kilku ładnych lat nie przekonuje. Niby wszystko na swoim miejscu ale takie to jakieś zbyt popowo indie coś tam. Nie wiem sam. Są fajne melodie, linie wokalu ale nie porywa mnie to. Nie twierdzę, że za 3 przesłuchaniem album jest na +/- i do kosza z nim, ale nie potrzebuję słuchania czegoś 20 razy żeby stwierdzić czy jest dobre.
To jak z radiem, które częstując codziennie tym samym uszy, przekonuje że to dobre i człowiek się przyzwyczaja i przyjmuje. IMO oczywiście :D
Nie, skąd, ja zawsze daję im szansę :P Oni po prostu mają jak dla mnie 2 dobre płyty - "War" i "Joshua Tree", z pozostałych dałoby się złożyć z dobrych kawałków takie dwupłytowe The Best Of. Takie "Vertigo", przykładowo, jest dla mnie zajebistą piosenką, co nie zmienia faktu, że reszta albumu, z którego ona jest, mi raczej nie podeszła :) I tak jest z kilkoma innymi utworami :)
***
"these days all we got is hope, we got redemption and we got forgiveness. And we got one more thing - we got us these days..."
- Richie Sambora, 29-10-2007
Geminiman

Post autor: Geminiman »

O nowym albumie Leonarda Cohena noszącym nazwę Popular Problems, który ukaże się 23 września tego roku, mogę powiedzieć że to The Future AD 2014. Wszystko dlatego że jest na nim 9 piosenek, oraz to że nie są one tak ascetyczne jak na Old Ideas. Brzmią znacznie żywiej niż na poprzednich dwóch albumach tego wykonawcy.
Awatar użytkownika
Adrian
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4413
Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: Adrian »

U2 przesłuchane. Póki co 1 raz.
Jak na 1 raz jest ok. Dosyć spokojnie i lekko.
U2 cenie, ale jest to dla mnie zespół mocno przereklamowany.
Byłem na koncercie w Chorzowie (2009) i jest to jeden z lepszych koncertów na jakich byłem (jednak poza top3) i Panowie dali super show.
Jedno mnie jednak uderzyło, że wokal Bono był o klase gorszy niż Jona w tamtym czasie (porównując do koncertu w Lipsku czy Dreźnie). Coś w tylu wokalu Jona w Gdańsku.

Na płytke czekałem, ale nie jakoś z niecierpliwością, bo albumy U2 są dosyć średnie, ale zawsze jakieś perełki się znajdą. Nowe dzieło nie może być słabsze od ich ostatniego albumu, który był bardzo słaby. Słucham właśnie drugi raz i słucha się przyjemnie. Mało przebojowości, ale dla tekiego U2 jestem na tak. Lekkie, popowe, przyjemne.


Co do Nickelback - to jestem na nie odnośnie ich singlowego Edge OR.
Dolkin

Post autor: Dolkin »

Ja pozwolę sobie wtrącić "swoje 3 grosze" w dyskusję Damneda, KonDzika i Skywalker'a.

U2 dyskredytują chyba jedynie fani stricte komercyjnego grania. Fani czegoś ostrzejszego raczej maja ten zespół w głębokim poważaniu. Koniec końców to zespół, który wniósł dużo do szeroko pojętego rocka (a takich zespołów jest w gruncie rzeczy NIEWIELE) i dorobił się całej rzeszy naśladowców. U2 nie musi grać wielu koncertów by dobrze zarobić - TO INSTYTUCJA.

Zobaczcie jak z U2 zrzyna Bon Jovi. Momentami wręcz nachalnie. To zupełnie dwa różne style, zupełnie inne klimaty, inspiracje. Teksty BJ nigdy nie były tak zaangażowane (New Year's Day, Sunday Bloody Sunday), z kolei U2 rzadko grał tak przebojowo i nośnie jak Bon Jovi.

U2 mają rewelacyjne ponadczasowe "One", Bon Jovi "Livin...". I na koniec... U2 jakiejkolwiek płyty by nie nagrał będzie OK. Ten zespół sam wyznaczał (nie tylko) swoje standardy. Bon Jovi pozostanie z łatka tandety niestety...
Awatar użytkownika
Adrian
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4413
Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: Adrian »

Dolkin pisze: Zobaczcie jak z U2 zrzyna Bon Jovi. Momentami wręcz nachalnie. To zupełnie dwa różne style, zupełnie inne klimaty, inspiracje. Teksty BJ nigdy nie były tak zaangażowane (New Year's Day, Sunday Bloody Sunday), z kolei U2 rzadko grał tak przebojowo i nośnie jak Bon Jovi.
W druga stronę też można się doszukać podobieństw.
B.Day brzmi jakby powstało na fali sukcesu It's My Life. Ten sam typ utworu i również duża zmiana w repertuarze U2. Vertigo to kolejny tego typu utwór trochę mocniejszy jak to BJ zrobili z Everyday.
Do tego All You CLBehind i HDTABomb to albumy, które są bliżej dyskografi Bon Jovi po 2000 roku (najbardziej podobne do Bounce) niż do dyskografii U2 do Pop i od NLOTHorizon.

Takie moje odczucia, ale i fani odczuwali zmianę muzyki U2 z tymi 2 albumami.
BJ najbardziej zbliżyli się do U2 na The Circle, ale Jon tez nie ukrywał inspiracji U2 na tamtym albumie.

U2 jest znany jako zespół, który inspirował, ale dziwie się, że o BJ się również tak nie mówi, a przecież do inspiracji przyznawały się takie zespoły/artyści jak Nickelback, MCRomance, Kiss, Queens OTSAge czy u nas IRA i Lady Pank.
Dolkin

Post autor: Dolkin »

Adrian, jedno jest pewne i nie powinno podlegać dyskusji. BON JOVI to wielki zespół,maszyna. Oni przeszli chyba przez wszystkie style łagodnego rocka. Myślę, że tutaj kluczem są lata 80. Korporacyjny rock, błahe teksty i cała ta otoczka. U2 natomiast nigdy nie dali się zaszuflafkowac. Można ich nie lubić ale...

Co do twojej wypowiedzi z Beautiful Day itd. to wolę przemilczeć...
Awatar użytkownika
Badmotorfinger
It's My Life
It's My Life
Posty: 212
Rejestracja: 9 października 2013, o 22:20
Lokalizacja: Paradise City

Post autor: Badmotorfinger »

Dolkin - Za każdym razem jak czytam twoje posty, to mam wrażenie, że masz się za kogoś lepszego od innych. Mimo wiedzy, którą niewątpliwie posiadasz odnośnie muzyki i pewnie innych sfer życia bije od ciebie pychą. Pozdrawiam :)
"It's a bitch, but life's a roller coaster ride
The ups and downs will make you scream sometimes"
Dolkin

Post autor: Dolkin »

Badmotorfinger pisze: Dolkin - Za każdym razem jak czytam twoje posty, to mam wrażenie, że masz się za kogoś lepszego od innych. Mimo wiedzy, którą niewątpliwie posiadasz odnośnie muzyki i pewnie innych sfer życia bije od ciebie pychą. Pozdrawiam :)
Zapewne wiesz, że w życiu bywa tak, że "nie da się wszystkim dogodzić" (jakkolwiek by to czy też jakkolwiek to zabrzmiało). Dyrdymały pozostaną dyrdymałami. Pycha, buta czy jakiekolwiek inne słowo byś tutaj wstawił/a (przepraszam - nie spojrzałem w profil) nie mają znaczenia. Piszemy o muzyce i pewnych - wydawałoby się - oczywistościach z nią związanych. W sumie błahostka...

Jeśli natomiast rażą Cię moje wpisy. Cóż... Przepraszać nie zamierzam.

I również pozdrawiam ;)
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

KondZik pisze: A kto słyszał/widział nowy singiel Nickelback?

http://www.youtube.com/watch?v=rlSYabmJuzM

Heh, nie wiem jak to skomentować. Całe Nickelback :)
KondZik, to nic w porównaniu z nowym singlem:
Nickelback - What Are You Waiting For?
http://www.youtube.com/watch?v=5QQRfXn1 ... e=youtu.be
:peace:

:D

przy tym Edge Of A Revolution nabiera solidnych rumieńców :D Ale oczywiście to tylko moje zdanie ;)
Dolkin

Post autor: Dolkin »

Tomker pisze:
KondZik pisze: A kto słyszał/widział nowy singiel Nickelback?

http://www.youtube.com/watch?v=rlSYabmJuzM

Heh, nie wiem jak to skomentować. Całe Nickelback :)
KondZik, to nic w porównaniu z nowym singlem:
Nickelback - What Are You Waiting For?
http://www.youtube.com/watch?v=5QQRfXn1 ... e=youtu.be
:peace:

:D

przy tym Edge Of A Revolution nabiera solidnych rumieńców :D Ale oczywiście to tylko moje zdanie ;)
Problem Nickelback polega na tym, ze nie umieją wyjść poza pewien schemat. Kiedyś było to proste ale fajne przybrudzone komercyjne granie ("Fly", "Where?") http://www.youtube.com/watch?v=7NX07ywLW-0 nawiązujące brzmieniowo do Pearl Jam i Nirvany.

Pierwsze trzy płyty - w moim przypadku - da się jeszcze słuchać. Przy "Long Road" bywa różnie,a potem...hm, dramatycznie.

Szkoda, bo ten zespół miał potencjał. Widzę jednak, że wiele osób nadal słucha Kanadyjczyków i czeka na ich nowe albumy.
KondZik

Post autor: KondZik »

Ja już wyrosłem z ich grania. Dolkin dobrze to ująłeś. Kiedyś to miało sens, ale teraz?
Jakbym miał znowu 17 lat i nie wiedział o różnych innych zespołach to może bym ich słuchał ale dziś pozostają w pamięci niektóre stare dobre kawałki i tyle.
Singiel - no comment.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muzyka”