Richie Sambora
Moderator: Mod's Team
- ts
- It's My Life
- Posty: 108
- Rejestracja: 14 kwietnia 2010, o 16:39
- Ulubiona płyta: Crush
- Lokalizacja: Łódź
Nie będę pisał, co o tym wszystkim sadzę, bo by sie niepotrzebnie zeszło, powiem tylko, że nie wierzę, że to prawda. I podobnie jak Adriana męczy mnie dokument WWWBeautiful. Wiem że Richie nie mógł powiedzieć w nim że Jon jest złym szefem itd. Ale bez przesady. On się rozpływa nad tym jaki to Jon nie jest zajebisty w tym co robi i ile to nie jest w stanie poświęcić żeby tylko Jonowi pomóc, bo jest dumny z bycia jego prawą ręką. Serio!? 30 lat świetnej muzyki, współpracy, kasy i przede wszystkim przyjaźni ma się zakończyć w ten sposób? NIE WIERZĘ!
Też mam nadzieję że to się tak nie skończy. Strasznie smuci mnie to że w życiu nie widziałem na żywo połączenia Jon-Richie, liczyłem że gdzieś może jeszcze mi się uda, no i po cichu dalej na to licze. Chłopaki byli ze sobą 30 lat, wiedzą o sobie wszystko, takie po prostu opuszczenie zespołu wydaje mi się nierealne, no ale cóż, ciekawi mnie jeszcze czy Jon coś się odezwie w tej sprawie. Nie wiem do końca co o tym myśleć, mam mętlik w głowie.ts pisze: Serio!? 30 lat świetnej muzyki, współpracy, kasy i przede wszystkim przyjaźni ma się zakończyć w ten sposób? NIE WIERZĘ!
Zgadzam się z każdym zdaniem.AxeL pisze:Adrian a co liczyles ze w tym dokumencie richie powie ze jon to dupek i ze prowadzi zespol najgorzej na świecie? Co do Phila dla mnie w Gdansku muzycznie dobrze zastapil richiego, ale to jednak nie do konca to samo, mimo gry na podobnym poziomie. Co do płyty Jona to boje sie ze to bedzie zlepek piosenek typu old habits die hard.
A co do tego że Phil trzyma się BJ. Z całym szacunkiem ale jestem ciekawe ile on tych kawałków szczerze lubi. To świetna praca, ale nie będzie w tym serca bez gry Sambory.
Ja ogólnie nie jestem zdziwiony wypowiedzią i też nie jestem jakoś załamany.
Poczekamy, zobaczymy. Na pewno dalej tak wyglądać to nie mogło bo muzycznie ten zespół się szmacił już któryś rok. Tak kochani SZMACIŁ. Kiedyś takie WAN fani by wyśmiali a teraz łykają co otrzymują bo Bóg jeden wie ile jeszcze pograją.
ps nie tylko WAN było ostatnio słabe, ale to przelało czarę goryczy.
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3527
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Nie pamiętam żadnych wypowiedzi że coś się rozwiąże i wróci do normy.
Wręcz odwrotnie, z czasem było tylko gorzej a teraz jak już jest dość pewny siebie i złapał wiatr w żagle będzie mówił coraz więcej(lub kłamał bo w sumie co za różnica)...
Dla mnie sprawa jest bardzo prosta. Richie wróci do BJ na swoich warunkach albo w ogóle.
Jeśli ten wywiad jest dobrze przetłumaczony to można się martwić ale nie takie rzeczy się działy w innych kapelach i reunion było faktem.
Wszystko zależy od Jona, jak zawsze zresztą. Ale to przyszłość daleka, tak więc nie ma sensu myśleć o tym teraz.
Dla mnie sprawa jest bardzo prosta. Richie wróci do BJ na swoich warunkach albo w ogóle.
Jeśli ten wywiad jest dobrze przetłumaczony to można się martwić ale nie takie rzeczy się działy w innych kapelach i reunion było faktem.
Wszystko zależy od Jona, jak zawsze zresztą. Ale to przyszłość daleka, tak więc nie ma sensu myśleć o tym teraz.
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
Rozsądny i obiektywny komentarz. Nie muszę nic dodawać.prezes1 pisze:Nie pamiętam żadnych wypowiedzi że coś się rozwiąże i wróci do normy.Wręcz odwrotnie, z czasem było tylko gorzej a teraz jak już jest dość pewny siebie i złapał wiatr w żagle będzie mówił coraz więcej(lub kłamał bo w sumie co za różnica)...
Dla mnie sprawa jest bardzo prosta. Richie wróci do BJ na swoich warunkach albo w ogóle.
Jeśli ten wywiad jest dobrze przetłumaczony to można się martwić ale nie takie rzeczy się działy w innych kapelach i reunion było faktem.
Wszystko zależy od Jona, jak zawsze zresztą. Ale to przyszłość daleka, tak więc nie ma sensu myśleć o tym teraz.
Agatko rozumiem Twoją złość i w sumie to dobrze że cała sprawa budzi w Tobie emocje, bo widać jak Ci zależy na tej kapeli ale Richie nie mówił że wróci.
Przebąkiwał boś że może, że nie mówi że nigdy itd. Zastanawiam się ile w tym prawdy i z uporem maniaka wierze, że Jon to jednak gość z głową i nie będzie się bawił w wywiady tylko za jakiś czas zbierze ekipę i sobie wyjaśnią WSZYSTKO i będzie koniec albo powrót BJ. Abstrahując już od subiektywnych ocen ostatnich albumów nie wierzę, że tak zdolni muzycy (przynajmniej dobrzy) nie mają nic więcej do zaproponowania. Owszem wypalenie ciągłym graniem i tworzeniem albumów z doktorem Shanksem nastąpiło ale obawiam się, że głównie Jon nie ma ostatnio pomysłu na muzykę. Nad czym bardzo ubolewam. Nie chce go atakować ale jeśli ostatnie kompozycje to jest jego forma to potrzebuje czasu na przemyślenia.
Popieram w 100%. "Everything's tip top" czy jak to Richie pisał na twitterze. Też była mowa o jego córce z którą chciał być bardzo blisko ze względu na Jej wiek, ważny etap w życiu. Ogólnie wszystko dotyczyło tego typu spraw osobistych przez które opuścił nagle zespół w czasie trwania trasy! Jeśli dobrze pamiętam, to też nie wykluczał powrotu do zespołu.Agata BJ pisze:Chciałam jeszcze przypomnieć, że od roku słuchaliśmy w wywiadach od samego Richiego, że sprawy z Bon Jovi jeszcze się rozwiążą, że nie mamy się o co martwić i wszystko wróci do normy.
Kłamstwo za kłamstwem.
Jak dla mnie, skoro mu nie pasowała rola giermka Jona, i inne rewelacje związane z nagrywaniem płyty, odrzucaniem kogoś napisanych partii itp - to mógł od razu w ogóle nie ruszać w trasę z zespołem albo dokończyć to co zaczął i dopiero po wyciągać na zewnątrz tego typu rzeczy.
Od razu zaznaczam, uważam że wina leży po obu stronach, ale mimo wszystko trzymam stronę Jona. Gdy Richie był w totalnej rozsypce, to właśnie Jon podczas trasy dał mu odpocząć (odwyk) i wybrnął jakoś z tej sytuacji znajdując zastępstwo... teraz było to samo, tylko ktoś opuścił nagle zespół...
Wydaje mi się również, że na solowym polu... no ktoś jakby wcielił się w rolę Jona, ma do tego te swoje wszystkie partie gitarowe, lead vox (to taki miły dodatek, żeby nie kojarzono kogoś tylko i wyłącznie z gitarą) oraz swoich wiernych giermków.
PS. Chwała PhilowiX za to, że nie musiałem oglądać w Gdańsku Bandiery na gitarze prowadzącej.
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3527
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Tip top na twiterze nie oznacza że wróci do zespołu a że Richie może kłamać, kluczyć i mieszać to już temat na inną dyskusję.
Ale skąd mamy wiedzieć czy kłamie skoro druga strona milczy od półtora roku??
Pomijając już fakt że ze sobą w ogóle nie rozmawiają...
Ale skąd mamy wiedzieć czy kłamie skoro druga strona milczy od półtora roku??
Pomijając już fakt że ze sobą w ogóle nie rozmawiają...
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
No tak, po prostu wszystko wsadziłem do jednego worka, który był po prostu przykrywką wobec prawdziwych powodów opuszczenia zespołu.prezes1 pisze:Tip top na twiterze nie oznacza że wróci do zespołu a że Richie może kłamać, kluczyć i mieszać to już temat na inną dyskusję.
Przez ten czas kłamał nie podając prawdziwych powodów mówiąc co innego... skoro teraz się odsłonił to wydaje mi się, że jest to już kwestią czasu aż druga strona odniesie się do tego wszystkiego.prezes1 pisze:Ale skąd mamy wiedzieć czy kłamie skoro druga strona milczy od półtora roku??
Niestety, szkoda by było zaprzepaścić wieloletnią przyjaźń.prezes1 pisze:Pomijając już fakt że ze sobą w ogóle nie rozmawiają...
- Agata BJ
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 4227
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Lublin / Edynburg
- Kontakt:
Niestety nie pamiętam dokładnego pochodzenia każdego wywiadu, ale przez ten rok pojawiło się kilka wypowiedzi Richiego. Przebąkiwał w nich, że sprawy się rozwiążą i nie mamy się czym martwić. Nie wymyśliłam sobie tego
Po prostu nie mam linka bo zwyczajnie nie pamiętam gdzie to się pojawiło.
Jestem zła. To prawda. I to po raz kolejny. Zwyczajnie wydaje mi się, że po 30 latach przyjaźni powinno się takie sprawy rozwiązywać zupełnie inaczej. Podobnie jeśli chodzi o fanów. Oni też liczyli na jakieś słowo, cokolwiek. A nie dostali nic oprócz czekania w niewiedzy. I, jak się okazuje, mydlenia oczu kłamstwami.
Jestem zła. To prawda. I to po raz kolejny. Zwyczajnie wydaje mi się, że po 30 latach przyjaźni powinno się takie sprawy rozwiązywać zupełnie inaczej. Podobnie jeśli chodzi o fanów. Oni też liczyli na jakieś słowo, cokolwiek. A nie dostali nic oprócz czekania w niewiedzy. I, jak się okazuje, mydlenia oczu kłamstwami.
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3527
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Ja bym był delikatniejszy w osądzaniu bo to że główny powód był inny nie musi oznaczać że pozostałe były nieprawdziwe(np. córka i wypalenie trasami). Dla mnie to wszystko się układa w jedną całość. A reszta wynika z braku komunikacji i raczej końca przyjaźni. Ale to są dorośli ludzie i to ich sprawa.
Miałem szczęście być na koncercie Crush tour i widziałem jak szczęśliwi to byli ludzie i jak spragnieni grania na żywo. Richie i Hugh wtedy szaleli po scenie. Z każdą trasą po 2005 roku było tylko gorzej.
Dlatego potrzeba 4-5 lat przerwy i niestety to Jon ma pierwszy wyciągnąć rękę. Bo jest szefem który musi zmienić regulamin działania zespołu. No i ktoś musi być mądrzejszy. Ale to daleka przyszłość - jak już mówiłem wcześniej.
Ciekawa teoria Kikusi! Zostawiam jednak bez komentarza...
Miałem szczęście być na koncercie Crush tour i widziałem jak szczęśliwi to byli ludzie i jak spragnieni grania na żywo. Richie i Hugh wtedy szaleli po scenie. Z każdą trasą po 2005 roku było tylko gorzej.
Dlatego potrzeba 4-5 lat przerwy i niestety to Jon ma pierwszy wyciągnąć rękę. Bo jest szefem który musi zmienić regulamin działania zespołu. No i ktoś musi być mądrzejszy. Ale to daleka przyszłość - jak już mówiłem wcześniej.
Ciekawa teoria Kikusi! Zostawiam jednak bez komentarza...
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
- medicineman90
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 425
- Rejestracja: 30 kwietnia 2013, o 11:36
- Lokalizacja: Działdowo
- Kontakt:
Ja uważam, że JBJ nabrał wody w usta, bo wie, że czy to z RS, czy bez niego, machina Bon Jovi będzie mogła się dalej kręcić. Ostatnia trasa to (niestety) potwierdziła. Wielokrotnie był wałkowany temat tego, że poza USA, gdzie ludzie ich dobrze znają, 66% słuchaczy uważa, że istnieje zespół Jon Bon Jovi (w tym wielce obeznany redaktor Andrzej Sołtysik
)20% wie, że w Bon Jovi coś tam znaczył Sambora, a z 14% potrafi wymienić przynajmniej 3 członków zespołu
(Te procenty to moja taka przypuszczalna statystyka 
Przyjaźń tych Panów na dziś dzień jest skończona i nie będę w sumie tego oceniał, bo nikt z nas nie wie, jakie relacje panowały między nimi przez te 30 lat. Ja przypuszczam, że 3/4 ich wizerunku to czysta iluzja stworzona dla fanów, przynajmniej przez ostatnie lata. WWWBeautiful akurat nie wydaje się być obiektywnym filmem, dlatego podchodzę do niego z przymrużeniem oka. Kondycja kompozytorska JBJ (mówię tu o Not Running Anymore i Old coś tam coś tam Habbits) to dla mnie (wybaczcie osoby, które czują sympatie do Jona, nie traktujcie tego jako jakiś atak) TOTALNE GÓWNO. Ciężko uwierzyć, że napisał to ten sam koleś, który stworzył takie PETARDY jak Blaze of Glory, Santa Fe, czy nawet August 7, 4:15.
Ale nie o Jonie tutaj mowa, a o RS. Ja jako muzyk (amator, oczywiście) potrafię zrozumieć postawę Richiego. Jon chce iść z duchem czasu, unowocześniając brzmienie zespołu, który DO CHOLERY sięga korzeniami do lat '80-ych. Owszem, muzyka łagodniała z biegiem czasu, ale to był rock. Pokażcie mi na WAN dobre solo. Ja poza I'm With You i Army of One nie słysze nic interesującego. Obwiniałem o to Sambore, że się wypalił itd.
Popieram przedmówców, potrzebna jest dłuuuuga przerwa, chociaż nie wiem jak po tej długiej przerwie prezentował będzie się Tico, który swoje lata już ma...
Pozytywnym aspektem sprawy pozostaje to, że Jon faktycznie dał sobie troche siana i chyba zrozumiał, że tempem przegonił i zajechał cały band.
Bon Jovi w swojej karierze przelecieli już przez wszystkie gatunki muzyczne, od glam rocka, przez hard rock i aor, pop rock, disco (NO APOLOGIES!!!) i country. Tico i David stanęli za nim murem, OK, to nawet zrozumiałe. Ale Richiemu takie pitolenie, bo tak wg. mnie należy nazwać 3/4 materiału na WAN (nie licząc warstwy lirycznej) nie musiało się podobać. Rozwiązał to jak rozwiązał. Nie zapominajmy o wszystkich umowach i kontraktach podpisanych przez członków zespołu, o tym, co jest w tych kontraktach nie mamy bladego pojęcia. Dla mnie najważniejsze jest, by od Sambory usłyszeć dobrą muzykę, co ostatnimi laty kolidowało z jego obecnością w Bon Jovi.
Przyjaźń tych Panów na dziś dzień jest skończona i nie będę w sumie tego oceniał, bo nikt z nas nie wie, jakie relacje panowały między nimi przez te 30 lat. Ja przypuszczam, że 3/4 ich wizerunku to czysta iluzja stworzona dla fanów, przynajmniej przez ostatnie lata. WWWBeautiful akurat nie wydaje się być obiektywnym filmem, dlatego podchodzę do niego z przymrużeniem oka. Kondycja kompozytorska JBJ (mówię tu o Not Running Anymore i Old coś tam coś tam Habbits) to dla mnie (wybaczcie osoby, które czują sympatie do Jona, nie traktujcie tego jako jakiś atak) TOTALNE GÓWNO. Ciężko uwierzyć, że napisał to ten sam koleś, który stworzył takie PETARDY jak Blaze of Glory, Santa Fe, czy nawet August 7, 4:15.
Ale nie o Jonie tutaj mowa, a o RS. Ja jako muzyk (amator, oczywiście) potrafię zrozumieć postawę Richiego. Jon chce iść z duchem czasu, unowocześniając brzmienie zespołu, który DO CHOLERY sięga korzeniami do lat '80-ych. Owszem, muzyka łagodniała z biegiem czasu, ale to był rock. Pokażcie mi na WAN dobre solo. Ja poza I'm With You i Army of One nie słysze nic interesującego. Obwiniałem o to Sambore, że się wypalił itd.
Popieram przedmówców, potrzebna jest dłuuuuga przerwa, chociaż nie wiem jak po tej długiej przerwie prezentował będzie się Tico, który swoje lata już ma...
Pozytywnym aspektem sprawy pozostaje to, że Jon faktycznie dał sobie troche siana i chyba zrozumiał, że tempem przegonił i zajechał cały band.
Bon Jovi w swojej karierze przelecieli już przez wszystkie gatunki muzyczne, od glam rocka, przez hard rock i aor, pop rock, disco (NO APOLOGIES!!!) i country. Tico i David stanęli za nim murem, OK, to nawet zrozumiałe. Ale Richiemu takie pitolenie, bo tak wg. mnie należy nazwać 3/4 materiału na WAN (nie licząc warstwy lirycznej) nie musiało się podobać. Rozwiązał to jak rozwiązał. Nie zapominajmy o wszystkich umowach i kontraktach podpisanych przez członków zespołu, o tym, co jest w tych kontraktach nie mamy bladego pojęcia. Dla mnie najważniejsze jest, by od Sambory usłyszeć dobrą muzykę, co ostatnimi laty kolidowało z jego obecnością w Bon Jovi.
Harlem rain coming down,
Another shattered soul, in the lost and found.
One more night, on the street of pain,
Getting washed away by the Harlem rain.
Another shattered soul, in the lost and found.
One more night, on the street of pain,
Getting washed away by the Harlem rain.
Coś ostatnio często to piszę ale zgadzam się z kolejną osobąmedicineman90 pisze:Ja uważam, że JBJ nabrał wody w usta, bo wie, że czy to z RS, czy bez niego, machina Bon Jovi będzie mogła się dalej kręcić. Ostatnia trasa to (niestety) potwierdziła. Wielokrotnie był wałkowany temat tego, że poza USA, gdzie ludzie ich dobrze znają, 66% słuchaczy uważa, że istnieje zespół Jon Bon Jovi (w tym wielce obeznany redaktor Andrzej Sołtysik)20% wie, że w Bon Jovi coś tam znaczył Sambora, a z 14% potrafi wymienić przynajmniej 3 członków zespołu
(Te procenty to moja taka przypuszczalna statystyka
Przyjaźń tych Panów na dziś dzień jest skończona i nie będę w sumie tego oceniał, bo nikt z nas nie wie, jakie relacje panowały między nimi przez te 30 lat. Ja przypuszczam, że 3/4 ich wizerunku to czysta iluzja stworzona dla fanów, przynajmniej przez ostatnie lata. WWWBeautiful akurat nie wydaje się być obiektywnym filmem, dlatego podchodzę do niego z przymrużeniem oka. Kondycja kompozytorska JBJ (mówię tu o Not Running Anymore i Old coś tam coś tam Habbits) to dla mnie (wybaczcie osoby, które czują sympatie do Jona, nie traktujcie tego jako jakiś atak) TOTALNE GÓWNO. Ciężko uwierzyć, że napisał to ten sam koleś, który stworzył takie PETARDY jak Blaze of Glory, Santa Fe, czy nawet August 7, 4:15.
Ale nie o Jonie tutaj mowa, a o RS. Ja jako muzyk (amator, oczywiście) potrafię zrozumieć postawę Richiego. Jon chce iść z duchem czasu, unowocześniając brzmienie zespołu, który DO CHOLERY sięga korzeniami do lat '80-ych. Owszem, muzyka łagodniała z biegiem czasu, ale to był rock. Pokażcie mi na WAN dobre solo. Ja poza I'm With You i Army of One nie słysze nic interesującego. Obwiniałem o to Sambore, że się wypalił itd.
Popieram przedmówców, potrzebna jest dłuuuuga przerwa, chociaż nie wiem jak po tej długiej przerwie prezentował będzie się Tico, który swoje lata już ma...
Pozytywnym aspektem sprawy pozostaje to, że Jon faktycznie dał sobie troche siana i chyba zrozumiał, że tempem przegonił i zajechał cały band.
Bon Jovi w swojej karierze przelecieli już przez wszystkie gatunki muzyczne, od glam rocka, przez hard rock i aor, pop rock, disco (NO APOLOGIES!!!) i country. Tico i David stanęli za nim murem, OK, to nawet zrozumiałe. Ale Richiemu takie pitolenie, bo tak wg. mnie należy nazwać 3/4 materiału na WAN (nie licząc warstwy lirycznej) nie musiało się podobać. Rozwiązał to jak rozwiązał. Nie zapominajmy o wszystkich umowach i kontraktach podpisanych przez członków zespołu, o tym, co jest w tych kontraktach nie mamy bladego pojęcia. Dla mnie najważniejsze jest, by od Sambory usłyszeć dobrą muzykę, co ostatnimi laty kolidowało z jego obecnością w Bon Jovi.
Dobrze napisane, mam podobne odczucia.
Dla mnie smutna jest cała sytuacja ale też to, że chłopaki z zespołu przez większość traktowani są jak "muzycy Bonjoviego", również przez niektórych z forum.
Ja od wielu lat mam nadzieję na płytę solo Davida, na coś solo Jona w klimacie np DA (nadal uważam że stać go na to). Uwielbiam twórczość tych ludzi. Razem i osobno. I jeśli Richie chce grać sam to ze smutkiem powiem że ma do tego prawo. I niestety Jon ma prawo grać jako BJ z Philem na gitarze prowadzącej. Niestety bo sobie tego nie wyobrażam na stałe.