1. Bruce Springsteen - koniecznie!
2. David Bowie - nierealne niestety
3. The Hooters
4. Cinderella
5. Aleš Brichta (takie moje małe zboczenie względem muzyki sąsiadów z południa)
I w sumie tyle. Jasne, że jakbym miała możliwość wyskoczyć na np. Toto, Roda Stewarta, czy nie wiem, Blackmore's Night to bym zdecydowanie nie pogardziła, ale te 5 chciałabym najbardziej. Ni i tego, na Bon Jovi byłam - wybrałabym się po raz drugi, trzeci i kolejny, na Scorpions byłam 8 razy - wybrałabym się i 9, i 10.