Adrian pisze:Zrobił to samo co z Die For You z Yokohamy. Obie wersje świetne.
Tak, tyle ze I'd die for you z Yokohamy bylo zagrane akustycznie tylko dlatego, ze mieli na to taka ochote. Santa fe nie dosc, ze bylo grane akustycznie tylko dlatego, ze nie byl w stanie tego zaspiewac, to jeszcze wykonywali ta piosenke pierwszy raz wogole. Ja bym se darowal, bo to jest dla mnie taka kwintesencja rozmieniania sie na drobne.
No zgadza sie, Santa fe moim laicznym okiem faktycznie ciezkie do zaspiewania, ale nie wierze, ze w okresie kiedy byla nagrywana Jon nie daly rady jej wyciagnac.Adrian pisze:Wiadomo, że live Santa Fe w oryginale nie jest do zaśpiewania i nie sądzę żeby kiedykolwiek byłby ją w stanie zaśpiewać z takim powerem jak w oryginale. Zapewne też dlatego nigdy jej nie śpiewał.
Adrian pisze:Tutaj kolejny filmik Hard Letting You Go. Dla mnie jedna z najgorszych piosenek w ich repertuarze
WHAT?? najgorsza?? ja wiem gusta sa rozne ale jak mozna nazywac najgorsza ich piosenką, utwor wrecz kipiacy emocjami... Jeden z najmocniejszych pktow TD.
ja nie wiem czy to wina tego nagrania czy co, ale ja tam nie slysze ani krzty oryginalu. Zespoł cos tam sobie, Jona wokalnie i na gitarce(po jaka cholere mu ona w tej piosence??) cos tam sobie i wyszlo takie niewiadomo co.Adrian pisze: ale live daje rade.http://www.youtube.com/watch?v=9ZruX8YiwQ0