mst pisze:
EDIT:
Słuchajcie ludziska: trochę wnerwiacie tekstami, że Always powinien sobie odpuścić. To zbyt zajebisty kawałek, a Phil-X za grubo wycina na wiośle, żeby go odpuszczać. Istnieje coś takiego jak TONACJA i transpozycja. I tak - jeżeli Always jest w oryginalnej tonacji z E-duru - tak cztery półtony w dół na C-Dur i Jasio spokojnie ogarnie kawałek. To nie są lata 90, gdzie na pyk ogarniało się takie wysokie tonacje i spokojnie osiągało się wokalnie wysokie dźwięki. Gwarantuję, że 95% obecnych na koncercie osób nawet nie zorientuje się, że zrobili taki myk i wyjdą ze stadionu nie pamiętając jak się nazywają (vide Gdańsk). Utwór nie straci również nic ze swojego wdzięku i blasku.
Dokładnie tak, zgadzam się w 100%, właściwie przyszłam, żeby o tym napisać. Z resztą utwory i tak nie są grane na koncertach w oryginalnej tonacji od lat, Always grane jest już półtonu niżej do wersji albumowej - w tonacji Es-dur, i co ktoś się zorientował? A więc nie rozumiem dlaczego by znowu tego nie zmienić na korzyść Jona ! Tutaj niestety została przekroczona pewna granica, obawiam ie, że pewnego pięknego dnia JBJ obudzi się i nie będzie mógł wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Jeśli dalej tak pójdzie to niestety nie usłyszymy już wielu starszych utworów, ja pewnie pożegnam się z moim I'll Be There, nie mówiąc o Dry County, Hey God itp. Bardzo przykro się na to patrzy, sam sobie kopie grób, a znając jego uparty charakterek nie dopuszcza do świadomości faktu, jak bardzo źle jest z jego wokalem...
Jedyny plus tego wykonania to wspaniała solówka Phila-Xa !
Już po tej setliście z Bangkoku i dopiskach można zauważyć jak utwory są zmodyfikowane i w jakich kosmicznych tonacjach grane - Ab czy F#, Capo 1, Capo 2 itd.
