Dzisiaj w trasę zabrałem obie te płyty i ku mojemu zaskoczeniu (zdziwieniu, a może nawet lekkiemu przerażeniu

) lepiej słuchało mi się "House'a". Który album jest Waszym zdaniem lepszy, który bardziej cenicie, za co? Nawet biorąc pod uwagę kryterium "piosenka po piosence".
Zachęcam do dyskusji.
Dobrej nocy