prezes1 pisze:M pisze:Tomker pisze:na olis będzie dopiero
od następnego notowania
Być może, choć równie dobrze może na oLiS nie trafić, co patrząc na sytuację sprzedażową z krajów, gdzie Jon i jego band mają mocną pozycję, wcale nie jest niemożliwe.
W Stanach klapa i porażka,bo za taką trzeba postrzegać dopiero...19(?!?) lokatę (wątpię by w następnych tygodniach to miejsce poprawili (chyba, że darmowymi wysyłkami, ale nie o to chyba chodzi).
W UK żaden post-Samborowy album nie wskoczył do trójki, a tam markę i pozycję mają wyrobioną.
Większość sklepów w Polsce dostało album z tygodniowym poślizgiem, to samo z kopiami dla dziennikarzy/recenzentów(o czym mówił Ricky). To tyle jeśli chodzi o oLis.
Klapą i porażką w USA były także These Days, Keep the Faith czy Destination. Patrząc na te płyty po latach wręcz mogę się cieszyć że to ja miałem rację a nie masy.
I dochodzi pandemia oraz kryzys(szczególnie w USA). Ludzie nie mają głowy do takich przyziemnych spraw jak nowa płyta BJ. A promocja z Jennifer zaczęła się dość późno więc jest szansa na lepsze wyniki potem.
Odpiszę Ci tak... KTF zaliczyło debiut na 5 miejscu, These Days oraz Crush - na 9.
W "erze succesful", o którym tyle Jon mówi, jest to najgorszy wynik (piszę o "2020") z jakim debiutują czasów od premiery... "Slippery when wet", które we wrześniu 1986 zadebiutowało na 45 lokacie Billboard 200, a potem kolejne 7 tygodni pięło się w górę, by w końcu trafić na szczyt zestawienia. Nawet zrobione na odwal się Burning Bridges debiutowało na miejscu 13.
Z ciekawostek... Do października 2002, kiedy to na 2 lokacie debiutował krążek "Bounce" najlepszym premierowym osiągnięciem Bon Jovi w Stanach było... właśnie 5 miejsce KTF w 1992 (New Jersey debiut zaliczył na miejscu nr 8).
To tak gwoli ciekawostek...
Co do samej dyskusji o ogólnej klapie "2020" w Stanach (co dziwi mnie dlatego, że to album pod Ju-es-ej szyty) to kwestia pandemii średnio do mnie trafia. Nie tak dawno wyblakły już mocno Marilyn Manson dobił do 8. miejsca amerykańskich bestsellerów, z kolei najnowszy Deftones zadebiutował na pozycji 4. Podobnie zresztą...koncertowe odcinanie kuponów Metalliki. Czwarte miejsce dla S&M2. I to musi, a przynajmniej powinno coś (o czymś) nam "mówić".
Jon przełożył premierę majową słusznie zapewne obawiając się klapy w box office. Dołożenie przaśnej COVID-owej piosenki nic raczej nie dało. Kiedy premierę miał "Nieograniczony"?? Szału nie było. Przynajmniej nie pamiętam. "Do What You Can" też świeżynką nie jest.
Jon robi cały czas pod tą Amerykę... Czy to "Reunion" czy ponowny duet z Nettles. Efekty mocno średnie w końcowym rozrachunku.
I wierz mi Staruszku, że temu wpisowi nie przyświeca zawiść, ani złożyczenie. Bo to również nic w końcowym rozrachunku nie zmienia.