https://m.facebook.com/story.php?story_ ... 4099565647
będzie solo :
Moderator: Mod's Team
Wybacz niecco uszczypliwości, ale... no tak... Totalnie nienormalne... Biedna ta Meta z Bobem Rockiem, Biedni - kolejno - Slayer i Red Hoci z Rubinem czy Aerosmith z Fairbairnem... Mało, że kilka pod rząd to w dodatku wszystkie "źle wyprodukowane". Albo robimy rocka, albo... go nie robimy.JonetteBJ pisze: Trudno się z tym nie zgodzić. A propos, zadałam kiedyś koleżance, która interesuje się takimi kwestiami, jedno pytanie - czy to normalne, że nagrywa się kilka płyt z rzędu z tym samym producentem. Odpowiedź była krótka - nie.
Też się lekko przyczepię, bo Aerosmith z Fairbainem nagrali tylko 3 albumy. Choć pełno tego było z Douglasem. Z resztą się zgadzam. Mówię to z bólem, ale to nie Shanks jest największym problemem Bon Jovi, ale sam Jon. Jon gdyby chciał, to by Shanksa już dawno pogonił, ale jak widać podoba mu się jego twórczość. Ciekaw jestem do kogo oni chcą trafić tym co nagrywają. Fanom (i ogólnie fanom rocka) w ogromnej części się to nie podoba. Nowych fanów też raczej nie znajdą, bo taka muzyka była modna jakieś 10 lat temu. Może i grają dla siebie, ale w takim razie niech Jon włoży choć trochę serca w to co śpiewa. Wystarczy porównać emocje w Something to Believe In czy I Believe, a potem w Pictures of You, albo Because We Can. Różnica kolosalna. Ciekaw jestem co David i Tico sądzą o obecnej twórczości zespołu, ale pewnie się nie dowiemy.M pisze:Aerosmith z Fairbairnem...
Masz rację, bo gitary tu na pewno brakuje.M pisze:W czasach Sambory gros utworów opierał się na gitarze prowadzącej (perkusja napędzała, ale podstawą był rozpoznawalny riff, czy to w Wanted, czy w Livin on A Prayer czy Bad Name), teraz wszystko oparte jest na automacie perkusyjnym i na to nanoszone nieskomplikowane faktury gitarowe. Tym stoi niemal cały "This House Is Not For Sale", tym stoją Shanksy z WAN-a... Tym stoi duża część Lost Highway.
Co do hitów, o jakich myślimy, to... na przykład porównując It's My Life do Livin on a prayer można byłoby się rozczarować.M pisze:Tyle, że ta ostatnia teza też jak kulą w płot, ponieważ ostatni wielki hit BJ to... leciwy już It's My Life...
A może właśnie o to chodzi. Oni starali się dostosować, i dlatego tak długo przetrwali. Mogliby skończyć np jak Europe: koniec z glamem, koniec z Europe. Czy po powrocie kiedykolwiek jeszcze coś osiągnęli? Nie. A Smokie? Czy od czasu końca ery glamu jeszcze się o nich słyszało? Właśnie nie. Poza tym BJ nie są jedyni. Podobnie jak oni zachowuje się również U2. Słysząc takie "Lights of home" nigdy nie powiedziałabym, że to ten zespół od słynnego "One".M pisze:Chyba, ze bierzemy takową jedynie jako umiejętność dostosowania się realiów... W tym przypadku trendów.
Oo, a co do Because We Can to się nie mogę zgodzićFranciszek Józef I pisze:Może i grają dla siebie, ale w takim razie niech Jon włoży choć trochę serca w to co śpiewa. Wystarczy porównać emocje w Something to Believe In czy I Believe, a potem w Pictures of You, albo Because We Can.
I Tico i Dave wiedzą o robią w BJ... Ideały - jeśli jakiekolwiek były - dawno upadły. To trochę cyniczne nawet..Franciszek Józef I pisze:Też się lekko przyczepię, bo Aerosmith z Fairbainem nagrali tylko 3 albumy. Choć pełno tego było z Douglasem. Z resztą się zgadzam. Mówię to z bólem, ale to nie Shanks jest największym problemem Bon Jovi, ale sam Jon. Jon gdyby chciał, to by Shanksa już dawno pogonił, ale jak widać podoba mu się jego twórczość. Ciekaw jestem do kogo oni chcą trafić tym co nagrywają. Fanom (i ogólnie fanom rocka) w ogromnej części się to nie podoba. Nowych fanów też raczej nie znajdą, bo taka muzyka była modna jakieś 10 lat temu. Może i grają dla siebie, ale w takim razie niech Jon włoży choć trochę serca w to co śpiewa. Wystarczy porównać emocje w Something to Believe In czy I Believe, a potem w Pictures of You, albo Because We Can. Różnica kolosalna. Ciekaw jestem co David i Tico sądzą o obecnej twórczości zespołu, ale pewnie się nie dowiemy.M pisze:Aerosmith z Fairbairnem...
Nie wyrywaj proszę moich wpisów z kontekstu bo prowadzi to do niespójności w dyskusji.JoviGirl<3 pisze:Masz rację, bo gitary tu na pewno brakuje.M pisze:W czasach Sambory gros utworów opierał się na gitarze prowadzącej (perkusja napędzała, ale podstawą był rozpoznawalny riff, czy to w Wanted, czy w Livin on A Prayer czy Bad Name), teraz wszystko oparte jest na automacie perkusyjnym i na to nanoszone nieskomplikowane faktury gitarowe. Tym stoi niemal cały "This House Is Not For Sale", tym stoją Shanksy z WAN-a... Tym stoi duża część Lost Highway.Co do hitów, o jakich myślimy, to... na przykład porównując It's My Life do Livin on a prayer można byłoby się rozczarować.M pisze:Tyle, że ta ostatnia teza też jak kulą w płot, ponieważ ostatni wielki hit BJ to... leciwy już It's My Life...Takie samo rozczarowanie nastąpiło, gdy pojawiło się Because We Can. Możliwe, że fani oczekiwali czegoś innego. I dlatego jeżeli jakaś piosenka Bon Jovi jeszcze zostanie wielkim hitem, z pewnością będzie to rozczarowanie dla osób czekających na kolejne "It's My Life".
A może właśnie o to chodzi. Oni starali się dostosować, i dlatego tak długo przetrwali. Mogliby skończyć np jak Europe: koniec z glamem, koniec z Europe. Czy po powrocie kiedykolwiek jeszcze coś osiągnęli? Nie. A Smokie? Czy od czasu końca ery glamu jeszcze się o nich słyszało? Właśnie nie. Poza tym BJ nie są jedyni. Podobnie jak oni zachowuje się również U2. Słysząc takie "Lights of home" nigdy nie powiedziałabym, że to ten zespół od słynnego "One".M pisze:Chyba, ze bierzemy takową jedynie jako umiejętność dostosowania się realiów... W tym przypadku trendów.
I, żeby nie było, ja również wolę dawniejszą twórczość Bon Jovi. Zresztą, dlatego tutaj jestem. Gdy moją ulubioną piosenką stał się ten Livin z 86 roku, początkowo nawet nie wiedziałam, że It's My Life to też BJ
Nie zapominajmy również, że właśnie taki typ muzyki, jaką obecnie tworzy Bon Jovi, osiąga największy sukces w dzisiejszych czasach. Jak dłużej nad tym pomyśleć, to "dostosowywanie się" nie jest takie głupie. Może to po prostu sposób na przetrwanie. Może to jest jakaś taktyka.
Oprócz tego warto zauważyć, że muzyka BJ co pewien czas tak nagle, gwałtownie się zmieniała. Od BJ do NJ, potem KTF i TD, następnie od Crusha do Circle. Teraz? Może to właśnie jest kolejny etap tej muzyki, który w każdej chwili może się zakończyć. Może będziemy świadkami kolejnej wielkiej zmiany. Przed 2013 rokiem nikt nie podejrzewałby, że Richie z dnia na dzień odłączy się od zespołu. Przecież nikt nie powiedział, że tak jak jest ma być już zawsze.Oo, a co do Because We Can to się nie mogę zgodzićFranciszek Józef I pisze:Może i grają dla siebie, ale w takim razie niech Jon włoży choć trochę serca w to co śpiewa. Wystarczy porównać emocje w Something to Believe In czy I Believe, a potem w Pictures of You, albo Because We Can.moim zdaniem do stworzenia tej piosenki przyłożyli się bardzo, a zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to jedna z lepszych piosenek zespołu
Generalnie współczesna muzyka mnie średnio interesuje, ale jakiś czas temu postanowiłem sobie trochę posłuchać najpopularniejszych stacji i nic w stylu współczesnego Bon Jovi nie leciało. Patrząc na wyniki sprzedaży płyt, też nie potwierdza się teza, że taka muzyka odnosi największy sukces. Zgadzam się z M, że Bon Jovi chyba chcą brzmieć współcześnie, ale nie zauważyli, że rock à la Coldplay jest już raczej passe. Ale nawet przyjmując, że faktycznie grają to co jest modne, to argument, że jest to sposób na przetrwanie do mnie kompletnie nie trafia. AC/DC czy Metallica nie dostosowują się do współczesnych trendów i mają się dobrze. Poza tym ta dostosowywania się metoda jest mało skuteczna, bo od lat nie było żadnego większego hitu, a płyty sprzedają się średnio. Może i THISNF był na pierwszym miejscu Bilboard 200, tylko, że w następnym tygodniu spadł o kilkadziesiąt pozycji, a w trzecim był już poza setką. Tak naprawdę Bon Jovi mają taką markę, że spokojnie mogliby sobie odpuścić wydawanie płyt co 3-4 lata. Czy ostatnia trasa odniosłaby mniejszy sukces, gdyby nie nagrano House. Śmiem sądzić, że nie. Wydaje się tez (choć mogę się mylić), że ostatnie płyty nie przyniosły zbyt wielu nowych fanów i kupili je głównie "starzy" fani. Myślę, że gdyby nagle wrócili do glamu wyniki sprzedaży byłyby podobne.JoviGirl<3 pisze:Nie zapominajmy również, że właśnie taki typ muzyki, jaką obecnie tworzy Bon Jovi, osiąga największy sukces w dzisiejszych czasach. Jak dłużej nad tym pomyśleć, to "dostosowywanie się" nie jest takie głupie. Może to po prostu sposób na przetrwanie. Może to jest jakaś taktyka.
Teraz ja muszę się włączyćJoviGirl<3 pisze:Z drugiej strony, prawdopodobnie muzyka ta jeszcze bardziej niż ta, którą teraz tworzą nie trafiłaby do młodzieży, która dość mocno oddziałuje na kierunek, w jakim to wszystko idzie