Był taki temat? Nie było takiego tematu! A natrafiłem na taką dyskusję na jednym z zagranicznych for i zacząłem układać swoją listę najbardziej udanych debiutów. Będziemy tu dyskutować o:
- debiutanckich albumach, które osiągnęły sukces i/lub były po prostu świetne
- zespołach, których debiutancki album był naszym zdaniem najlepszy ze wszystkich
Jak mógłbym nie zacząć od Led Zeppelin? Nie wiem, nie żyłem w tamtych czasach, ale wydaje mi się, że nikomu nie przyszło wcześniej do głowy, że po włożeniu płyty do tego ustrojstwa, które tak mozolnie ten czarny krążek kręciło, może zacząć grać muzyka dająca wrażenie, że gramofon zaraz wysadzi cały dom w powietrze. Najpiękniejsze w Led Zeppelin I jest jednak to, że został tam zachowany folkowy klimat, na dodatek tak przekonujący, że aż chce się powiedzieć "Mój Boże, jakiej ja ambitnej muzyki słucham"
Oasis - Definitely Maybe
Na nowej płycie Noela zamieszczony jest jeden numer napisany bodajże w 1996. Niestety, w 2015 roku tylko tyle możemy wydobyć ze starego brzmienia Oasis. I choć największą różnicę w brzmieniu zespołu usłyszeć można od 2000 roku, to jednak Definitely Maybe nie jest takie samo, jak inne albumy bandu wydane w latach 90. Poczuć tu można zgrzyt zardzewiałych gitar, zardzewiałego mikrofonu i zardzewiałego studia.
Aerosmith - Aerosmith
Jezu, ta okładka! Można odnieść wrażenie, że to zdjęcie zespołu było ręcznie wklejane na każdy egzemplarz z osobna. Z krążka oczywiście pochodzą Dream On i Mama Kin, a samo brzmienie nie zmieniało się w kilku kolejnych albumach.
Dżem - Cegła
Nie jest idealny, ale ma tak dużo dobrych momentów, że prawdopodobnie tylko Detox był lepszym albumem.
Zespoły, których debiutanckie albumy były najlepsze:
- Big Cyc, Z partyjnym pozdrowieniem (może mieli jakieś lepsze wydawnictwo, ale to jest symbolem upadku komuny)
- Guns N' Roses, Appetite for Destruction (co za dużo to nie zdrowo, Use Your Illusion słucham rzadziej bo po prostu nie mam tyle czasu)
- Pearl Jam, Ten (jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna)
- Metallica skończyła się na Kill'em All, co nie?
- OneRepublic, Dreaming Out Loud (naprawdę podoba mi się ta płyta, druga też się jakoś broniła, potem już masakra)
- happysad, Wszystko jedno (ostatnio wróciłem do tej płyty i wniosek był taki: jest dużo bardzo dobrych momentów, ale trzeba najpierw przebrnąć przez te złe)
- Skid Row, Skid Row (Slave To The Grind też niczego nie brakuje... poza I Remember You)
Teraz Wy. Już nie mówię, że chcę poznać nowe, fajne płyty, albo broń boże się czegoś ciekawego dowiedzieć. Po prostu napiszcie jakie debiutanckie albumy są Waszym zdaniem najlepsze.
Najlepsze debiutanckie albumy
Moderator: Mod's Team
Przypadkowo:
1) Lady Pank - Lady Pank cóż, po dziś dzień fenomen, ikona polskiego rocka. Kultowe kawałki (Kryzysowa narzeczona, Mniej niz zero, Zamki na piasku). Nie przekonuje mnie niestety brzmienie ale... takie były czasy. Kto wie czy to nie najlepszy w ogóle album Lady Pank.
2) Wilki - Wilki Od pierwszego do ostatniego dźwieku album kompletny. Bez zbędnej nuty, bez zbędnej piosenki. No i te szamańskie teksty Gawlińskiego... Aborygen, Eli Lama Sabachtani, Son Of The Blue Sky... Czego chcieć wiecej?
3) Rage Against The Machine - Rage Against The Machine Strzał za strzałem. Genialny album. Bujająca sekcja rytmiczna i ten nieprzewidywalny Tom Morello na wiośle. Jest moc.
4) Stone Temple Pilots - Core - Ech, świetna to płyta. Przebojowa i zarazem porządnie, mocarnie osadzona. Co prawda Robert De Leo nie poraża jakimiś błyskotliwymi solówkami ale... nie ma do czego się przyczepić. Nad całością dominujący wokal Scotta Weilanda. Naprawdę polecam.
5) HEY - Fire Kanon polskiego rocka. Wtedy - świetna sprzedaż, nowa jakość. Osobiście wolę album "Ho!" jednak wtym zestawieniu "Fire" musiałem uwzględnić.
6) BLAZE OF GLORY
Oczywiste oczywistości (GnR, Pearl Jam, Led Zeppelin) podał juz EVENo...
1) Lady Pank - Lady Pank cóż, po dziś dzień fenomen, ikona polskiego rocka. Kultowe kawałki (Kryzysowa narzeczona, Mniej niz zero, Zamki na piasku). Nie przekonuje mnie niestety brzmienie ale... takie były czasy. Kto wie czy to nie najlepszy w ogóle album Lady Pank.
2) Wilki - Wilki Od pierwszego do ostatniego dźwieku album kompletny. Bez zbędnej nuty, bez zbędnej piosenki. No i te szamańskie teksty Gawlińskiego... Aborygen, Eli Lama Sabachtani, Son Of The Blue Sky... Czego chcieć wiecej?
3) Rage Against The Machine - Rage Against The Machine Strzał za strzałem. Genialny album. Bujająca sekcja rytmiczna i ten nieprzewidywalny Tom Morello na wiośle. Jest moc.
4) Stone Temple Pilots - Core - Ech, świetna to płyta. Przebojowa i zarazem porządnie, mocarnie osadzona. Co prawda Robert De Leo nie poraża jakimiś błyskotliwymi solówkami ale... nie ma do czego się przyczepić. Nad całością dominujący wokal Scotta Weilanda. Naprawdę polecam.
5) HEY - Fire Kanon polskiego rocka. Wtedy - świetna sprzedaż, nowa jakość. Osobiście wolę album "Ho!" jednak wtym zestawieniu "Fire" musiałem uwzględnić.
6) BLAZE OF GLORY
Oczywiste oczywistości (GnR, Pearl Jam, Led Zeppelin) podał juz EVENo...
Ola przypomniała mi dzisiaj o debiucie Oddziału Zamkniętego. Ale widzę, że Prezes już wcześniej o nich przypomniał Republika to też świetny przykład
Od siebie dodałbym debiutanckie płyty Beatlesów, Dorsów, Ramonesów... a z nowszych Ugly Kid Joe czy Red Box - The Circle & the Square, mieszczący właściwie ich jedyne spore przeboje (For America, Chenko i Living in Domes)
Pierwsze 3 wpisałbym do kategorii "debiutanckie albumy, które osiągnęły sukces i/lub były po prostu świetne"
a UKJ i RB także do "zespołów, których debiutancki album był naszym zdaniem najlepszy ze wszystkich" (EP-ki nie biorę pod uwagę, nie uważam jej za pełny album)
Od siebie dodałbym debiutanckie płyty Beatlesów, Dorsów, Ramonesów... a z nowszych Ugly Kid Joe czy Red Box - The Circle & the Square, mieszczący właściwie ich jedyne spore przeboje (For America, Chenko i Living in Domes)
Pierwsze 3 wpisałbym do kategorii "debiutanckie albumy, które osiągnęły sukces i/lub były po prostu świetne"
a UKJ i RB także do "zespołów, których debiutancki album był naszym zdaniem najlepszy ze wszystkich" (EP-ki nie biorę pod uwagę, nie uważam jej za pełny album)