Wreszcie miałem czas, żeby przesłuchać nową płytę Dino Jelusica z nowym składem:
Animal Drive - Bite!
Jelusicowi kibicuję od czasu gdy zauważyłem, że ma wokal co najmniej jak syn Coveralea!
...i, że lubi Bon Jovi. I tak jak przepadł wg mnie totalnie jako dzieciak coverując Keep the Faith (chłe chłe chłe ;D Ale kto by się na tym nie wyłożył, intencje się liczą

) tak już wtedy czułem, że mimo bondżowiowego romantyzmu siedzącego w tym chłopaku jego droga to nieco mocniejsze wyrażanie muzyki
1. Goddamn Marathon.
Już na początku mocnej męskiej (jak na młodych wiekiem muzyków

) płyty choolernie miło było usłyszeć inspirację bondżowiowym Pink Flamingos!
Poza tym otwierający płytę utwór jest dość przeciętny. Albo inaczej: to tylko zapowiedź tego gdzie drzemie w zespole jego olbrzymi potencjał.
Gitarowo postawili tu na mocne riffy (skoro nawet najlepsze zespoły mogą całe życie jechać wyłącznie na riffowych zagrywkach to czemu nie?

Let's check it! ). Dobry refren. I te riffy też ;D Zresztą podcięcia strun też brzmią bardzo dobrze, jak i wstawki rodem z trashmetalu. No, ok niby napisałem, że utwór dość przecietny, ale jednak uczciwie muszę dać co najmniej 6/10. I cos czuję, że po ponownym przesłuchaniu może być lepiej.
2. Tower Of Lies (I Walk Alone)
Utwór drugi to już pełnoplanowe rozwinięcie skrzydeł. Młodzi pokazują pazur co najmniej jak młody Seb Bach!

I znowu ten fenomenalny wokal "młodego Coverdalea"! Świetny utwór, mocny wokal i instrumenty. Taką młodzież to rozumiem!

Bardzo podoba mi sie to, że nie wchodzą w śmieszny (IMO) schemat trasha i , że nie przedobrzają w mocnej artykulacji instrumentalnej i wokalnej
Taki numer z chęcią usłyszałbym jako rozgrzewkę podczas supportu Whitesnake. 10/10
jutubowa wersja:
https://www.youtube.com/watch?v=Ef1mmBdWUtY
3. Had Enough
Trójka na płycie trzyma poziom. Chociaz tu przewaga talentu wokalisty nad muzykami jest bardziej słyszalna. Za to kompozycyjnie jest dobrze po całości!

Silne 8/10. Dodać innych instrumentalistów pod tę ścieżkę wokalu, ciut inaczej wyprodukować i dałbym 9-10! Ale jak na debiut, jest ok! Szkoda, że u nas nie ma młodych muzyków potrafiących zagrac w tym stylu
jutubowa wersja:
https://www.youtube.com/watch?v=CpOyM14eubg
4. Hands Of Time
W tym mniej więcej miejscu płyty za zwyczaj pora na ochłonięcie podczas jakiejś balladki... Zamieniam się w słuch... I niestety "skip". Póki co młodzi chyba nie potrafią przetopić drzemiącej w nich energii w power balladę (innych od nich nie wymagam, ustawiam poprzeczkę wysoko

). Pierwsze większe rozczarowanie. No może gdyby to była piosenka nr 8-9, a nie 4...
Nr 5. Lights Of The Damned
Dobry początek. Młody i gniewny miks Anthraxu ze Skid Row? Mi to pasuje, jestem na tak! Silne 8/10
(I ta podstępna handlowa myśl, że wokalistę powinny podchwycić natychmiast bogatsze Zespoły - ze sztabem kompozytorskim na skinienie ręką. Taki wokal nie ma prawa się marnować i musi być doceniony!) Z drugiej strony choolernie miło, że chłopak sam robi to co lubi. Bez ogromnych pieniędzy, własną ścieżką.
Po tym co usłyszałem na tej płycie znowu muszę stwierdzić, że będę mu nadal kibicował w kolejnych latach
Propozycja nr 6. Time Machine.
Miodzio. 10/10! Utwór znany z "singla". Słuchając ponownie po premierze całości płyty nadal nie znajduję żadnych minusów.
https://www.youtube.com/watch?v=IdPPCv5UETI
Takt nr 7. Father
Naprawdę po takiej dawce mocnej muzyki potrzeba już oddechu, wody! Ballady! I JEST! Mamy chooolernie dobrą balladę! Szok nawet dla mnie. Jak wokalista umiał w końcu powściągnąć rozsadzający go testosteron i zaśpiewać z takim melodyjnie balladowym luzem?
Może nagrali to po 2 dniach wrzasków kiedy już był odrobinkę zmęczony? ;D Jakiej by nie miał metody to tym razem wyszło świetnie. 9/10 i przycisk "play again".
Ta piosenka powinna być w trackliście zamiast nr 4! Wytwórnia dała ciała.
8. Fade Away
Ósemka to znowu niedopatrzenie wytwórni. Nie ta kolejność. Nie potrzebujemy oddechu po balladowym Father, bo my na nim zyskaliśmy tyle pozytywnej nastrojowej energii, że czekamy teraz na bombę, torpedę, a dostajemy - nazwę to balladowe middletempo

Poza tym wszystko ok, kolejny dobry utwór. 7/10
9. Carry On
Dziewiąte pukanie do uszu i... znowu ballada? WTF!!?? W tym miejscu już mam wyjechane na beznadziejną kolejność prezentowanych na płycie piosenek. W tym momencie daję czyste 10/10 za styl. Dać tu jeszcze lepszego producenta i byłby numer kandydujący do miana ballady roku w tej kategorii
10. Devil Took My Beer Again
Po takim tytule oczekiwałem większego woogie boogie rock n rolla

Większego "czucia bluesa". I dokładnie bluesa. Niestety/stety chłopaki na pewno nie są bluesmanami, to typowi hardrockowcy. Nie jest źle, ale to trochę taka podstawówka trashu jeśli mogę pozwolić sobie na małą konstruktywną złośliwość

no, a ja, nie wiedzieć dlaczego nastawiałem się na bluesrocka ;D Wstępnie daję 6/10
11. Deliver Me
Ostatni utwór miał być zapewne popisem keybordzisty, nie wiem bo dość dziwna produkcja spowodowała, że już nie pamiętam kto tak napierdzielał... Niemniej jednak utwór jako całość na pewno zachęcający (może nie wszystkich zachęci, ale na pewno rockerów jak ja) do sięgnięcia po inne propozycje grupy Animal Drive!
Do tej pory słuchałem albumu tylko raz (nie licząc przesłanych mi singli) i szczerze mogę powiedzieć jedno: Zaraz zabiorę się do puszczenia płyty ponownie!
W czasach globalnego odchodzenia przez młodych od męskiego hard rocka (nie mylić z melodic rockiem czy powrotami starych wyjadaczy ;D ) ta płyta to bardzo dobry mocny filar podtrzymujący szuflady z tym gatunkiem muzyki!