Podczas gdy Jon był zajęty promocją Destination Anywhere i graniem w filmach Richie nie próżnował. Podczas jednej z imprez Steven Tyler przedstawił mu swojego kumpla oraz nadwornego tekściarza, który pomoże Richiemu poskładać do kupy teksty na drugą solową płytę. Facet nazywał się Richie Supa. Sam Richie powtarzał że Supa pomógł mu pisać w pierwszej osobie bez skrępowania, że to nie wstyd a wręcz przeciwnie. Wynikiem były najbardziej autobiograficzne piosenki Sambory jakie
kiedykolwiek powstały. Made in America, Who I Am czy Undiscovered Soul to najlepsze przykłady. Producentem płyty został Don Was, ówczesny współpracownik Rolling Stonesów,mający świeży sukces albumu Bridges to Babylon.
Richie w wielu wywiadach powtarzał, że ludzie postrzegają go tylko jako gitarzystę. Na tym albumie chciał się pokazać od innej strony:wokalisty, kompozytora i tekściarza. Nie rezygnując oczywiście z gitar. Co ciekawe - jednym z takich wywiadów był materiał dla Tylko Rocka, naszego magazynu rockowego,który generalnie zawsze Bon Jovi omijał szerokim łukiem. Natomiast Richiemu poświęcili całą stronę nawet! Gdy padło pytanie o koncert BJ w Polsce - oczywiście usłyszeliśmy tą samą śpiewkę:musi się opłacać, to ogromne przedsięwzięcie etc.
Album został wydany przez Mercury Records w bardzo pechowym dla Rycha okresie: podczas przejmowania firmy przez Universal.
Promocja nie była zbyt dobra i po jakimś czasie album przepadł. Richie na trasę wyjechał ale zdarzały się sytuacje, gdzie - z braku kasy - grał sam, bez zespołu i wsparcia technicznego(np.Bilbao w Hiszpanii). Mercury Records i Polygram przestały wkrótce istnieć, zbliżała się nowa era, nie tylko dla Richiego. Ale o tym potem...
Płyta 'Undiscovered Soul' jest dla niektórych najlepszą płytą Sambory. Mamy tu mix różnych gatunków ale wszystko się trzyma kupy i jest spajane przez świetne teksty. Album produkcyjnie jest równy, Don Was ma swój specyficzny styl. Na 9 z 12 kawałków Supa był współautorem. Na trzech pojawia się David Bryan. W dwóch palce maczał stary dobry znajomy Tom Marolda. A na jednym(Who I Am) inny etatowy współpracownik Aerosmith Marti Frederiksen. Co do instrumentalistów - Richie zagrał na każdej możliwej gitarze, Don Was na basie, a stary znajomy Kenny Aronoff na perkusji. Oto wszyscy współpracownicy:

Pierwszym singlem został Hard Times Come Easy podparty fajnym teledyskiem autorstwa Wayne'a Ishama. Sam teledysk ciężko było zobaczyć na Mtv czy Vivie, ale leciał w kółko na niemieckim kanale Onyx.
https://www.youtube.com/watch?v=PX2N5Gm7f6E
Drugim singlem/teledyskiem został In It For Love, piękny akustyczny kawałek, który również przepadł w ekspresowym tempie(teledysk znów na Onyx).
https://www.youtube.com/watch?v=8M3mm8pNtsk
Album otwiera Samborska autobiografia 'Made in America',dalej mamy pierwszego singla oraz piękną balladę w stylu Sambory 'Fallen From Graceland' ze świetnym tekstem. Natomiast 'If God Was a Woman' to gitarowy odlot z przezabawnym tekstem. Dalej jest trochę gorzej niestety, środek albumu ma piosenki wolne/nudne lub nijakie. Dopiero od klimatycznego 'Harlem Rain' wracamy na właściwy, wysoki poziom i już z niego nie schodzimy. 'Who I Am' i 'Undiscovered Soul' to 7-minutowe małe arcydzieła Ryszarda, zupełnie niedoceniane, co może dziwić. Ale dla mnie stojące na tej samej półce co Stranger, Father Time czy Seven Years Gone.

Warto tu wspomnieć, że w 1998 roku w Polsce miał zagrać Aerosmith promując album Nine Lives. Niestety Stevie się połamał na swoim statywie i cała trasa została odwołana. Dlaczego o tym wspominamy? Bo supportem podczas całej europejskiej trasy miał być Richie promujący Undiscovered. Można sobie coś gorszego wyobrazić?
i późniejsza ciekawa wypowiedź Rycha dla Classic Rocka, który planował wydać takie swoje solowe the best of + 3 nowe kawałki(oczywiście do niczego nie doszło):
