Na początku pomyślałem, że to kolejny forumowy cyrk, ale przeistoczył się w normalną dyskusję, więc też się wypowiem.
Jest wiele rzeczy, które sprawiają, że stare czasy były lepsze i mam prawo narzekać, że urodziłem się tak późno... chociaż nie, cofam to, przynajmniej mnie komuna ominęła
1. Jak już wspomniał dario_esik raczej nie warto szukać w tamtych czasach piosenek, w których głównym wątkiem tekstu piosenki jest "Yeah, yeah". No może na początku "Social Disease" jest pewne "Yeah, yeah", ale nie o takie coś mi chodzi
2. Płyty od SWW do TD to krążki, w których zdarzają się co najwyżej dwie nieco słabsze piosenki, odstające od reszty. W tej dekadzie trudno byłoby im zrobić składankę z ostatnich 5 płyt, w których znalazłoby się 12 naprawdę dobrych utworów. Są takie utwory jak "Dirty Little Secret", które mi się naprawdę bardzo podoba, ale to są pojedyncze piosenki.
3. It's My Life, Everyday, Have a Nice Day, Make a Memory. Tak więc pierwsze single płyt, nie licząc The Circle. O czym mowa? O teledyskach. Te cztery teledyski to jedyne, które mi się podobają. Nie będę tu mówił o latach 80. bo tam po pierwsze nie było wielu możliwości, po drugie chłopaki ciągle byli w trasie, ale skoro technika idzie do przodu to na ludzki rozum dzisiejsze videoklipy powinny byc lepsze niz te z lat 90., a jest moim zdaniem odwrotnie.
4. Forma. Po prostu byli młodsi i stać ich było na więcej podczas koncertów.
Krótko: Stare BJ było lepsze, bo piosenki mieli lepsze. Jedno niezbyt składnie napisane zdanie, a tak naprawdę prawie wszystko tłumaczy.