ale najlepsze jest to że on od zawsze oszczędzał się na koncertach. od czasów KTF widać/słychać to. większość piosenek była "one/half step down" do tego śpiewania bez żadnych fajerwerków typu distortion czy screams, (tu i ówdzie "ill be there czy DC) jego wokal brzmiał strasznie miękko i bez wyrazu. wystarczy posłuchać IML studio, a live,. coć to niebo a ziemia. A i tak nie ocaliło mu to głosu. Pierwsza duża zauważalna zmiana w wokalu była w 2000r. nie wiem co się stało między 97 a 2000 że tak mu się głos zmienił.. dużo nie koncertował w tamtym okresie.REHABILEJKO pisze:Madm, myślę, że głównym powodem było robienie/pisanie trudnych piosenek, z którymi radził sobie tylko w studio. Jon np. nie miał wypracowanego distortion ani jakiejś mega skali. Nawet w epoce względem Bono, Veddera, Cornella, Tylera w wersji live brzmiał raczej przeciętnie/nieprzekonywująco (tu niepotrzebne skreślić)... Zresztą JJBJ chyba zawsze był lepszym tancerzem niż wokalistą.
Od albumu BWC jego wokal zaczął brzmieć w studio jak i live tak samo. już tak poleciał z formą zę nawet w studio nie potrafi śpiewać "w starym stylu"
Przypatrzcie się na jego oko jak śpiewa, wygląda to jakby jakieś porażenie mózgowe miał. coś musi być na rzeczy.