
Szalony był wręcz występ Snoop Dogg'a czy jakoś tak- nie wiem, ile piosenek "zaśpiewał", bo odróżniam żadnej. Miałam wrażenie, że jakoś specjalnie się nie zaangażował w to, co zrobił. Wysiliły się za to radosne dziewuszki skaczące po scenie. Do okazji pasowały perfekcyjnie.
Prawdą jest to, że każdy do koncertu podszedł subiektywnie. Z drugiej strony tandety poszczególnych jego fragmentów nie mozna było nie zauważyć, nawet pomijając swoje uprzedzenia.