No to co? Zaczynamy?Adrian pisze:Cytat:
Adrian naprawdę jesteś śmieszny.
Powtórzcie to jeszcze z 984 razy to uznam to jako argument (nawet dość inteligentny żeby nie było) i przyznam wam racje.
/nieoficjalny/ XVI zlot Fanów Bon Jovi!!
Moderator: Mod's Team
Adrian, Sobol i Ratt robią sobie z nas wszystkich jawne jaja, a ty jak zwykle wszystko bierzesz na poważnie.

- Misiek
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 329
- Rejestracja: 13 października 2006, o 18:17
- Lokalizacja: Jarosław
- Kontakt:
Ja z Pippo też kiedyś robiliśmy sobie dwu-, a nawet trzyosobowe, zloty rzeszowskie
Ale człowiek odłożył picie, stał się "poważniejszy"
i jakoś przestał planować następne spotkania.
Ale tak teraz siedzę w pracy, czytam ten temat... i dochodzę do pewnego wniosku, że ludzie z czasem (gdy trzeba poważnie wziąć się za życie, pracę i takie tam) zapominają jak to było, gdy byli młodsi i wystarczył jeden telefon do spotkania ze znajomymi. NIESTETY - JA TE?
Tylko, że między tymi wszystkimi obowiązkami zawsze można znaleźć czas na trochę szaleństwa. Niektórzy mają go mniej, inni więcej. Normalka...
Pozostaje też kwestia tego, czy wszystkich stać na przejechanie 500 km. Jak ktoś ma pracę, to ma na to. Licealiści niekoniecznie. Ja mam staż i ledwo odłożyłem sobie na koncert BJ w Londynie. Ale zrobiłem to, nie dlatego, że taki mam obowiązek jako fan, ale dlatego, że takie miałem marzenie. A że dopiero teraz, gdy muzycy mają po 4 albo 5 dych na karku - trudno, nie mam wpływu na to kiedy się urodziłem. sorki za odjechanie od tematu
A wracając do sedna: sam przed chwilą, po przeczytaniu tego tematu, napisałem do Pippo i 13-14.06. pijemy w Rzeszowie na juwenaliach. Nie jest to 500 km ale zawsze coś
Pora nadrobić stracony czas i nie dać się zwariować przez ten cały świat.
PEACE
PS. Chętnie zaprosiłbym innych fanów, ale jest 1 problem: nocleg
Sam muszę coś wykombinować...

Ale tak teraz siedzę w pracy, czytam ten temat... i dochodzę do pewnego wniosku, że ludzie z czasem (gdy trzeba poważnie wziąć się za życie, pracę i takie tam) zapominają jak to było, gdy byli młodsi i wystarczył jeden telefon do spotkania ze znajomymi. NIESTETY - JA TE?

Tylko, że między tymi wszystkimi obowiązkami zawsze można znaleźć czas na trochę szaleństwa. Niektórzy mają go mniej, inni więcej. Normalka...
Pozostaje też kwestia tego, czy wszystkich stać na przejechanie 500 km. Jak ktoś ma pracę, to ma na to. Licealiści niekoniecznie. Ja mam staż i ledwo odłożyłem sobie na koncert BJ w Londynie. Ale zrobiłem to, nie dlatego, że taki mam obowiązek jako fan, ale dlatego, że takie miałem marzenie. A że dopiero teraz, gdy muzycy mają po 4 albo 5 dych na karku - trudno, nie mam wpływu na to kiedy się urodziłem. sorki za odjechanie od tematu
A wracając do sedna: sam przed chwilą, po przeczytaniu tego tematu, napisałem do Pippo i 13-14.06. pijemy w Rzeszowie na juwenaliach. Nie jest to 500 km ale zawsze coś
PEACE
PS. Chętnie zaprosiłbym innych fanów, ale jest 1 problem: nocleg

"If You believe in something,
You can't give up"
R.S.
You can't give up"
R.S.