prezes1 pisze:Ja pamiętam dobrze też wywiady z roku 2000/2001 kiedy dziennikarze pytali Hugh czy teraz już jest oficjalnym członkiem(ponieważ występował w ówczesnych klipach i nazwisko widnieje w książeczce Crush). I on odpowiadał że chyba jeszcze nie ale muszą pytać Jona. I pytali Jona i wiadomo co mówił.
Oczywiście że dla Hugh to żaden problem być poza oficjalką, był i jest szczęśliwy i tak. A prywatnie skromny, sympatyczny człowiek. Nie sądzę by miał jakichkolwiek wrogów.
Był to swego rodzaju cyrk bo wystarczyło że Rycho dał nogę i wszystkie obietnice, braterstwo etc poszły...w las.
Może i jest to naturalny proces ale jest to także brak konsekwencji i złamanie słowa.
Prezes... Czy warto się o ten cały "cyrk" i "smród" kłócić? Lepiej po prostu pogodzić się z faktem, że to BYŁ i jest biznes... Tylko kiedyś Oni wszyscy byli młodsi, fajniejsi, ładniejsi, bardziej naiwni... No i - cholera - lepiej grali

Łatwiej było ich lubić.
Dziś patrzę na JBJ New Album Tracks Commentary i widzę starego manipulanta

Ale pies go gryzł... jego cyrk, jego małpy.
W erze "These Days" Huey występował w klipach ale co do samego bookletu to doskonale wiemy jak to wygląda... Jedynie wzmianka "Bass - H.McD", W erze 'Crush" są klipy i jego nazwisko wymienione w składzie BJ (cholera jedna wie czy naprawdę nie dogadali się z Jonem).
W książeczce "Bounce" również Hugh jest wymieniony wśród członków zespołu... Podobnie rzecz ma się przy LH i HAND...
ALE...
Pamiętam, że przy "Cyrklu" już się zdziwiłem, że podana jest tylko oficjalna czwórka, a Hugh dopisany w rubryce additional musicians (MusicShanks

)... WAN z kolei nie zawiera info o tym kto tworzy BJ (może już wtedy było wiadomo, że przyszłość nie jest jasna i klarowna)...
Ale pozostaje niesmak... Dla mnie osobiście BJ zdechło. Magia się ulotniła (ale nie zrozumcie mnie źle - PISZĘ ZA SIEBIE)... Cholera wie kto jest kim... Falcon-sralcon, Shanks-sranks, Iksy, Igreki itd... Album sprzedaje się słabo (już chyba nawet nie podają oficjalnych informacji na ten temat). Tylko 166 miejsce Billboardu... Red Hoci z "Getaway" w pierwszej 100 przez 24 tygodnie byli... Są jeszcze...
Tak na marginesie - zdziwiło mnie, że podczas koncertu w Red Bank przy "God Bless..." kiedy Shanksu za'ebał się przy tak prościutkiej zagrywce (3:39) Jon nie zrobił mu bury
I tak na koniec chciałoby się powiedzieć
"Come on up to our house, Jon... let us make u feel at home"...