Albumy studyjne czy składanki The Best of, co jest lepsze?

Wszystko co dotyczy szeroko pojętego działu muzyki, innych zespołów itp.

Moderator: Mod's Team

Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Jak już wspomniałem, kompilacje The Best Of w ogóle mnie nie interesują, gdyż dla mnie album studyjny jest jedną, zamkniętą koncepcyjnie całością, zupełnie jak książka podzielona na rozdziały i stanowi pewną autorską całość. Chyba wiecie co to są albumy koncepcyjne, gdzie piosenki często są połączone ze sobą (dosłownie) i nie ma przerw ciszy między nimi.
Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

Geminiman019 pisze:Jak już wspomniałem, kompilacje The Best Of w ogóle mnie nie interesują, gdyż dla mnie album studyjny jest jedną, zamkniętą koncepcyjnie całością, zupełnie jak książka podzielona na rozdziały i stanowi pewną autorską całość. Chyba wiecie co to są albumy koncepcyjne, gdzie piosenki często są połączone ze sobą (dosłownie) i nie ma przerw ciszy między nimi.
Masz syndrom zapętlenia. Powtarzasz w jednym poście 10 razy tę samą myśl. Jest różnica między concept albumem, a normalnym albumem. W to, że słuchasz jedynie concept albumów nie uwierzę.
W kwestii albumu konceptualnego polecam "Operation:Mindcrime" z 1988 roku. Rewelacja.
Konceptualnie brzmi jeszcze kultowy "Reign In Blood" Slayera. Głównie za sprawą nazistowsko-satanistycznej zawartośći i muzycznej jednorodności - czy też spójności - materiału. Zresztą o spójność tu własnie chodzi.

Biorąc przykład z klasyka powtórzę po raz 10-ty. Nie ma nic złego w wydawnictwach typu "The Best Of". Wręcz przeciwnie. Często bywają bardzo pociesznymi płytkami do słuchania. tutaj przykład: http://www.youtube.com/watch?v=_7EQlfpr ... 39B5D81A21
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

W to, że słuchasz jedynie concept albumów nie uwierzę.
Racja, ja się po prostu źle się wyraziłem. Ponadto uważam, że podstawowym formatem wydawniczym każdego piosenkarza świata są długogrające albumy studyjne i to one stanowią postawę jego regularnej dyskografii. Natomiast wszelakie kompilacje Greatest Hits są dla osób, które nie potrzebują zbierać płyt należących do regularnej dyskografii, gdyż wystarczają im największe przeboje, które grają media. Ja na szczęście się do nich nie zaliczam.
Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

Geminiman019 pisze:Natomiast wszelakie kompilacje Greatest Hits są dla osób, które nie potrzebują zbierać płyt należących do regularnej dyskografii, gdyż wystarczają im największe przeboje, które grają media. Ja na szczęście się do nich nie zaliczam.
Co Ty za bzdury pleciesz?! Zdaniem innych osób możesz słuchać totalnej popeliny (np. Madonna). Zresztą nie każdy wykonawca musi trafiać każda płytą w czyjeś (np. moje) gusta. Dla przykładu podam coś co każdy zna - większość płyt Aerosmith do mnie w ogóle nie przemawia. Nuda i tyle. Czy jeśli lubię "PUMP" albo "Get A Grip" muszę mieć z automatu "Just Push Play", "Rocks" czy "Nine Lives"?
Jeśli lubię "Back In Black", "Highway To Hell" i "Stiff Upper Lip" muszę lubić "Black Ice"?
Jeżeli odnajduję coś dla siebie w 4-ech pierwszych płytach Metalliki i je mam to czy muszę wyrzucac pieniądze w błoto na popeliny z lat 90-tych, których i tak nie przesłucham więcej niż raz? Ale gdyby Metallica wydała "The Best Of" z "Bleeding Me", "Mama Said", "Devil's Dance" albo "Fuel" to dlaczego miałbym tego nie kupić?

W ciemno to moge kupic Bon Jovi...
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Jeśli chodzi o mnie, to też nie kupuję wszystkich płyt danego wykonawcy. Weźmy takie Extreme. Grupa wydała pięć płyt, a ja mam ich cztery. Te albumy to self-titled, III Sides to Every Story, Waiting for the Punchline i Saudades de Rock. Dlaczego nie kupiłem sobie Pornograffitti? To proste, ze względu na piątą ścieżkę na tej płycie, będącą ich jedynym przebojem, który zaistniał w świadomości. Zaprawdę powiadam was, NIGDY nie kupię sobie Pornograffitti, ponieważ powód uniemożliwiający mi jej zakup zwie się More than Words. Podobnie jest z Primusem, ponieważ nie mam trzech albumów tego zespołu. Te płyty to Frizzle Fry, Brown Album i Green Naugahyde. Jednak nie mam tych trzech płyt z zupełnie innego powodu. Frizzle Fry jest niedostępne w Polsce, a opakowania Brown Album i Green Naugahyde nie podobają mi się.
Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

Geminiman019 pisze:Jeśli chodzi o mnie, to też nie kupuję wszystkich płyt danego wykonawcy. Weźmy takie Extreme. Grupa wydała pięć płyt, a ja mam ich cztery. Te albumy to self-titled, III Sides to Every Story, Waiting for the Punchline i Saudades de Rock. Dlaczego nie kupiłem sobie Pornograffitti? To proste, ze względu na piątą ścieżkę na tej płycie, będącą ich jedynym przebojem, który zaistniał w świadomości. Zaprawdę powiadam was, NIGDY nie kupię sobie Pornograffitti, ponieważ powód uniemożliwiający mi jej zakup zwie się More than Words. Podobnie jest z Primusem, ponieważ nie mam trzech albumów tego zespołu. Te płyty to Frizzle Fry, Brown Album i Green Naugahyde. Jednak nie mam tych trzech płyt z zupełnie innego powodu. Frizzle Fry jest niedostępne w Polsce, a opakowania Brown Album i Green Naugahyde nie podobają mi się.
Nie myślałeś o terapii? To naprawdę głupie. Mam na myśli to co piszesz.

Opakowanie jest tylko opakowaniem. tekturowym czy nie, brzydkim czy ładnym... Liczy się muzyka. Jakby ludzie myśleli w podobny sposób świat byłby smutny. To czy cos jest masówa, hitem, czy undergroundowym kawałkiem z szuflady nie ma żadnego znaczenia. Liczy się jedynie to czy muzyka jest dobra.
Geminiman019

Post autor: Geminiman019 »

Dla mnie opakowanie jest istotne, jeśli chodzi o zakup kompaktu, gdyż dla mnie liczy się tylko plastikowe pudełko jewelcase. Nigdy nie kupię sobie żadnej płyty CD wydanej w digipacku (bo to łatwo niszcząca się tandetna tekturka, która wygląda nieestetycznie na stojaku). Tylko jewelcase mnie interesuje. A właśnie, które wydanie z kolei, jest dla was ważniejsze. Pierwsze w pudełku jewelcase, czy zremasterowana reedycja z bonusami w digipacku. Bo dla mnie tylko pierwsza opcja wchodzi w rachubę. Oryginał to jednak oryginał, a mimo wszystko pierwsze wydania są najbardziej pożądane.
Geminiman

Post autor: Geminiman »

Dyskurs album studyjny czy kompilacja przekrojowa, należy rozpatrzyć pod kątem gatunku muzycznego. Albumy studyjne to podstawa w wypadku muzyki rockowej, gdyż piosenki znajdujące się na albumach stanowią pewną spójną całość, która nie jest wyrwana z kontekstu. Co innego jest w popie, gdyż tam single są ważniejsze od albumów i stanowią podstawowy materiał promujący danego wykonawcę. Dlatego w wypadku popu, kompilacje Greatest Hits mają znaczącą przewagę nad albumami studyjnymi (gdyż zawierają wszystko to co najlepsze od danego wykonawcy). Nie ma wyraźniej odpowiedzi, co jest lepsze, gdyż jest to kryterium płynne. W wypadku rocka jest to album studyjny, a w popie kompilacja The Best of (lecz są też wyjątki). Ponadto pop czy muzyka dyskotekowa nigdy nie były zorientowane pod kątem albumu długogrającego, a cały ruch odbywa się tam w singlach. To dlatego takie kompilacje przekrojowe mają sens głównie w popie czy elektronicznej muzyce tanecznej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muzyka”