Dnia wczorajszego do sprzedaży trafiły bilety na październikowe koncerty w New Jersey. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie ceny, które są oszałamiające! Przykładowo za pierwsze dwa rzędy trzeba zapłacić tylko 9 000 PLN (autografy bj i jedzenie)


1 800 PLN. Te ceny nie tylko przerażają mnie, ale również fanów w Ameryce i na całym świecie, mimo tego, że zarobki ich są zdecydowanie lepsze od naszych.
Obawiam się, że skończyły się czasy, gdy Bon Jovi śpiewali o ludziach klasy średniej (Tommy i Gina) i dla takich ludzi właśnie grali. Teraz wszystko sprowadza się do pieniędzy... i zdaje się być już poza zasięgiem większości z nas.
Wiem, że mieszkanie na Manhattanie i życie w Nowym Jorku troszkę Jona kosztuje, ale dlaczego odbywa się to naszym kosztem? To my jesteśmy przecież ich chlebodawcami i istnieją na rynku tylko i wyłącznie dzięki nam! Nie rozumiem całej tej polityki. To nie jest wyłącznie wina promotorów, że bilety tak zdrożały, wiele do powiedzenia na tym polu ma również zespół!
Przykra rzeczą jest również to, że jakiekolwiek poruszenie fanów w tym temacie zostaje szybko uciszone. Nie stać cię- nie kupuj.

Jeśli trasa koncertowa w 2008 roku będzie tak samo droga jak ostatnie koncerty BJ, to chyba zrezygnuję z bycia fanką, bo nie jest to niestety na moją kieszeń.