Ciekawe wywiady z SAMBORĄ! :)

Forum ogólne

Moderator: Mod's Team

bartekbb23

Post autor: bartekbb23 »

Tak, jam to nie chwaląc się uczynił... ;)
A tak poważnie: Jon raczej jak każdy Amerykanin jest laikiem z geografii. Jak mu powiedziałem że z Berlina do W-wy jest 6 h pociągiem to zrobił 'wielkie oczy' i się dopytał: 'By train? Not by plane?' Taka anegdota...Zapraszałem go oczywiście do Polski i jakoś go tam zainteresowałem tym tematem bo potem to potwierdził mi jego ówczesny bodyguard Robert Kozlowski(Polak zresztą).No i mija dwa miesiące a oni przyjeżdżają do Wwy...Kurczę teraz sobie przypominam że jak gadaliśmy telefonicznie z Kozlowskim to mówił albo o 16 albo 19 czerwca 2000. Że koncert będzie w Wwie prawie na bank ale czekają na potwierdzenie strony polskiej...
Jak to się skończyło każdy wie...No ale kurczę, teraz będzie równe 13 lat w Gdańsku... :))

Ale serio serio? :D

Jak serio, to daj numer Kozłowskiego :D Tak w ogóle, to on tam nadal działa czy już nie?
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3514
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Post autor: prezes1 »

Wszystko serio...Mam fotkę z Kozłowskim. Dużo ludzi wtedy poznałem i gadałem z nimi: Ted Emporelli - road manager, fajny gość, Shari Green - szefowa BlackVelvetMagazine(wciąż mam kontakt z nią, była na prawie 300 koncertach BJ)...
Mam z nimi fotki ale nie umieszczę bo przekroczyłem limit uploadu, hehe ;)
Numer Kozlowskiego dawno nieaktualny a on działał jakoś do Bounce'a, potem już go nie było... :(
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
bartekbb23

Post autor: bartekbb23 »

prezes1 pisze:Wszystko serio...Mam fotkę z Kozłowskim. Dużo ludzi wtedy poznałem i gadałem z nimi: Ted Emporelli - road manager, fajny gość, Shari Green - szefowa BlackVelvetMagazine(wciąż mam kontakt z nią, była na prawie 300 koncertach BJ)...
Mam z nimi fotki ale nie umieszczę bo przekroczyłem limit uploadu, hehe ;)
Numer Kozlowskiego dawno nieaktualny a on działał jakoś do Bounce'a, potem już go nie było... :(
Szkoda Kozłowskiego, mieliśmy 'swojego' człowieka w środku :p
Kuba80BJ
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 389
Rejestracja: 31 stycznia 2013, o 15:58
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Kuba80BJ »

Tomker pisze:A mi się wydaje, że Jon otwarcie pokazał ileś już razy, że sukces muzyczny jest dla niego utożsamiany z ilością sprzedaży płyt, czy biletów. Czyli chcąc nie chcąc jednostką miary jego spełnienia muzycznego jest dolar ;)
Jon jest najtrudniejszy do rozgryzienia, to fakt, w sensie co jest dla niego największą motywacją. Ale mimo wszystko wg mnie kasa, dolary, rankigi, to i tak nie jest główny motywator. Gdyby tak było piosenki jak Amen czy The Fighter nie zobaczyłyby światła dziennego. Kasa to jest efekt uboczny, ale za to najbardziej mierzalny. Jon wierzy w to co robi i wierzy w swój przekaz. Niestety jest coś w tym, że dość mocno się oddalił od tego co tworzył jakieś 20-30 lat temu, ale najwyraźniej to jest to co jemu teraz gra w sercu. Coraz częściej to nie jest to czego oczekują "starzy" fani, i mam wrażenie że jak się im to nie podoba, to zaczynają szukać powodów na to czemu im się to nie podoba, i wtedy pojawia się temat kasy i rozleniwienia Jona jak bumerang. Zresztą dzisiejszy muzyczny biznes też jest zupełnie inny niż kiedyś. Wszystko się zmieniło. Oni są z epoki albumów, a dziś ludzie żyją pojedyńczymi utworami z Itunes albo nawet tylko z YT, i częściowo muszą się dostosować.

Może się mylę, ale wg mnie jak się ma setki milionów dolarów na koncie jak oni, to kolejne kilka już nie robi róźnicy. Coś tworzą, bo tak im dusza artysty podpowiada, a potem chcą się z tym podzielić. I żadne pieniądze, nie dadzą im takiej radości i satysfakcji jak krzyk 80 tys ludzi śpiewających na raz Livin czy Wanted. Żadne. To są już 50 latkowie którzy w życiu widzieli i mieli/mają wszystko, mają rodziny, dzieci itd. I się im kompletnie nie dziwię jak mówią, że podróżowanie podczas trasy ich znudziło, i częściowo robią to dla kasy, ale to moment kiedy wychodzą na te 2-3h na scenę jest właśnie tym motywatorem który ich trzyma 30 lat w tym biznesie. Szczególnie jak widzą, że publiczności zależy na ich muzyce, jak to jest w Europie czy Płd.Ameryce. Jak są w USA to się wcale nie dziwię, że często Jon leci na autopilocie bo widząc ludzi gadających, pijących browary i chodzących do kibla co chwilę, też bym pewnie tak robił po jakimś czasie. To jest brak szacunku do artysty i może ich za to ukarać krótszą set listą lub bardziej bezpłciową. Odwalą swoje, skasują i jadą dalej. Ale jak jest szacunek do siebie nawzajem, a przede wszystkim do muzyki, to oni dają z siebie wszystko, przy okazji tylko dostając za to wielką kasę.

Jon może jest najmniej wylewny w tym że muzyka go ciągle motywuje najbardziej, częściowo dlatego że to jego zespół i on ma największą odpowiedzialność na swojej głowie, i musi ponosić tego konsekwencje w każdej formie, złej czy dobrej. I to na pewno wpływa na jego podejście do tematu, i tak też jest niestety odbierany, jako CEO, lider i biznesman, bardziej niż muzyk, ale kasa to nie jest nr jego liście, przynajmniej wg mnie.

A u Richiego to już na 100% kasa nie ma większego znaczenia. I jego ostatnia solowa płyta to pokazała najbardziej. Można się spierać czy zła czy dobra, to kwestia gustu każego z nas, ale to ile serca on w nią włożył widać gołym okiem. To było jego oczko w głowie. Poczuł się wolny jako muzyk, poza wielkimi wytwórniami, poza listami przebojów. I Ci co go widzieli podczas kilku jego koncertów na żywo, mogą potwierdzić, że tak podekscytowany nie był od lat na scenie, a suma sumarum zrobił to pewnie za darmo albo i dopłacił, sądzać po ilości odwołanych koncertów w USA.

Wczoraj trafiłem na wywiad z Richiem ze stycznia, który już wcześniej widziałem, ale warto go może też przypomnieć. Część od 5min jest o tym o czym teraz mówimy.
http://youtu.be/aw8ooygQvxs?t=4m56s
KondZik

Post autor: KondZik »

Brawo. Dzięki Kuba genialnie się czyta. Zgadzam się.
Awatar użytkownika
prezes1
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 3514
Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
Ulubiona płyta: These Days i NJ
Lokalizacja: Lublin

Post autor: prezes1 »

A ja się po części zgadzam a po części nie...hehe ;)
Co do Rycha - jasna sprawa, temat zamknięty...
Ale dlaczego Jon nie wydał solowego albumu od '97 roku? Przecież mógł to zrobić 5 razy...
Dlaczego w ciągu 13 lat może było 2 lata przerwy bez albumu i trasy?
Z tą kasą to nie wiadomo jak jest...On ma 4 dzieci. w USA wszystko jest płatne(szkoły i studia to już kasa ogromna)...Taki jego apartamencik w Soho wart jest 45mln$...Więc kasa się pewnie przydaje...A właśnie rankingi to wydaje mi się 'czuły punkt' Jona...Robi wszystko aby nie stracić popularności w USA...To chyba widać...Bardzo mu zależało aby odzyskać publikę tam, aby być w czołówce gwiazd rocka wyprzedających hale i stadiony...
Aby pozostać na szczycie jak najdłużej... I robi wszystko aby to trwało cały czas...
Więc świetny z niego businessman, lider, manager etc...
Ale co gra w jego sercu w tej chwili to nie wiem...
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
Kuba80BJ
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 389
Rejestracja: 31 stycznia 2013, o 15:58
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Kuba80BJ »

I jeszcze w temacie Richiego, jeden z najlepszych i najbardziej szczerych wywiadów jakich udzielił w ciągu całej kariery wg mnie i znowu ten temat:
http://youtu.be/6bP33_raS8w?t=20m1s
Polecam cały wywiad, ale ten fragment zamyka temat motywacji Richiego.
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

Jon ma miliony ale na wydatki też potrzebuje milionów. Nie kupuje mieszkania za 500 tys zł, tylko za miliony dolarów itd, więc mówienie, że nie potrzebuje kasy jest trochę nieobiektywne.

Zresztą i Sambora nieraz dawał do zrozumienia, że do BJ idzie jak do pracy. Praca, tym bardziej w Stanach utożsamiana jest z zarabianiem a nie spełnianiem marzeń (np muzycznych).

Ja Jona za to nie winię, ale nie będę udawał, że tego nie zauważam. Gdy Jona skrytykuje jakiś krytyk to zamiast odpowiedzieć, że robi muzykę jaką lubi, tłumaczy się wysoką sprzedażą. Gratuluje sobie sukcesów dostania się na pierwsze miejsca komercyjnych list przebojów czyli de facto pokazuje nam, że nie jest dla niego ważne indywidualne podejście do tematu, tylko dotarcie do jaknajszerszego kręgu odbiorców.

Właśnie doczytałem Twoją wypowiedź Prezes - świetne dopowiedzenie.
Kuba80BJ
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 389
Rejestracja: 31 stycznia 2013, o 15:58
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Kuba80BJ »

prezes1 pisze:Ale co gra w jego sercu w tej chwili to nie wiem...
A może po prostu właśnie to co słyszymy w nowych albumach? Może dlatego nie ma solowych albumów Jona, bo wszystko to co ma do powiedzenia robi przez zespół? Może dlatego pojawiło się tyle albumów i tyle tras bo chciał się tym z fanami podzielić jako artysta? Tylko gdybam, ale kiedy ja słyszę piosenki jak Love's The Only Rule, When We Were Beautiful, Amen, Thick As Thieves - to wg mnie to jest właśnie to co gra w jego sercu. To jest przekaz który go teraz motywuje, nie zawsze mi może pasuje forma muzyczna tego przekazu (chociaż akurat wszystkie te piosenki uwielbiam), ale tematycznie, właśnie o tym on chce teraz pisać. A piosenki w stylu Because We Can, mówię o formie muzycznej, być może muszą się trafiać właśnie po to (i po to jest Shanks właśnie), żeby przypadkowy słuchacz wciągający każdy shit z radia być może jednak sięgnął przy okazji po płytę a nie tylko singiel, i odnalazł tam coś dużo bardziej ciekawego.

Zgadzam się z jednym, nie rozumiem czemu Jon jest tak zafiksowany na rynek amerykański. Wszystkie liczby o których piszecie, statystyki, ratingi itp., te na których mu zależy dotyczą USA. I jak album słabo wypadnie komercyjnie w Stanach, to wg niego jest porażką, obojętnie jak dobrze się przyjmie w reszcie świata. Tego nie kumam. A to nie znaczy wcale, że album jest zły tylko że społeczeństwo amerykańskie chłonie każdą papkę, a Jon z uporem maniaka się dziwi czemu nie kupują albumów, które naprawdę mają przekaz i na piosenkach, które są najbliższe jego sercu chodzą do kibla. Wolą pomachać łapkami przy Who Says, niż posłuchać czegoś wartościowego. To jego sfiksowanie chyba można wytłumczacyć tym ich amerykańskim patriotyzmem. Bo prawda jest taka, że naprawę doceniani są poza USA, jako artyści, a w USA większość fanów to część kobieca zapatrzona w piękny uśmiech Jona i kręcenie tyłkiem. Smutna prawda. Więc mały paradoks, zależy mu na opini rodaków, a oni mają go gdzieś jako artystę. I w konsekwencji, po pierwszych kilkunastu koncertach kiedy widzi ich znudzenie przy nowych kawałkach na trasie, wraca do hitów i robi na nich kasę i włącza auto pilot. A oni i tak są szczęśliwi bo widzą jego uśmiech. Więc idzie po najmniejszej lini oporu i po prostu trzepie kasę, co potem wychodzi w statystykach i może się tym chwalić w mediach kolejną trasę Nr1. Bo liczby było nie było wrażenie robią. Tam wykonuje rzemiosło i dobrze zarabia na tym. A jak leci do Europy to znowu sobie przypomina o ambitniejszych kawałkach, bo je ludzie doceniają. I tu z kolei zamienia się w artystę ale dalej dobrze zarabia :) To czemu zależy mu tylko na ratingach w USA? Bo kasa jest podobna na to wychodzi i tu i tu. Ech ten amerykański patriotyzm :) Ale też chyba po prostu różnice kulturowe i nic więcej.
Awatar użytkownika
Mona Tozzi
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 490
Rejestracja: 7 lutego 2013, o 17:58
Lokalizacja: Tychy

Post autor: Mona Tozzi »

Kuba80BJ pisze:I jeszcze w temacie Richiego, jeden z najlepszych i najbardziej szczerych wywiadów jakich udzielił w ciągu całej kariery wg mnie i znowu ten temat:
http://youtu.be/6bP33_raS8w?t=20m1s
Polecam cały wywiad, ale ten fragment zamyka temat motywacji Richiego.
Mam głęboki szacunek dla Richiego i ten wywiad jeszcze go umocnił. Chapeau bas!

Ostatnio wysłuchałam wielu wypowiedzi Richiego, szczególnie tych z ostatniego okresu. Biorąc pod uwagę wyrażone w kilku postach opinie i spostrzeżenia Kuby, z którymi się zgadzam, wydaje mi się, że drogi obu panów powoli, acz nieuchronnie się rozchodzą. Z wiekiem coraz trudniej idzie się na kompromisy, i to nie dlatego, że stajemy się mniej elastyczni, ale dlatego, że zaczynamy zdawać sobie sprawę, że mamy coraz mniej czasu na realizację spraw dla nas naprawdę ważnych. Kto się nie rozwija, ten się cofa i ta prawda też w pełni dociera z wraz z doświadczeniem życiowym. Życzę Richiemu, żeby się rozwijał.

Swoją drogą ciekawa jestem jak Richie brzmi w nowym albumie Heaven & Earth. Słuchał już ktoś z Was "Man and machine"?
"Don't waste your time away thinkin' 'bout yesterday's blues"
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

Mona Tozzi pisze: Słuchał już ktoś z Was "Man and machine"?
Nie słyszałem. Czytałem tylko o tym projekcie w ...?

ok, znalazłem :
http://www.vintagerock.com/index.php?op ... s&Itemid=4

i fragment Smitha o Rychu:
"Richie Sambora, he used to be my brother-in-law and we've always remained good friends since I was married to a Locklear sister, Colleen, back at the time he was married to Heather. I needed a Gibson SG, I don't have one, and I called Ritchie and said, “Hey, can I borrow an SG?” He said, “Yeah, I'm down at EastWest recording my solo album, come on down.” So I went down there and at the same time I had a guitar in the back of my car that they wanted me to sign for a charity auction and they said, “Oh, you're about to see Richie Sambora, will you have him sign it as well?” I said, “Sure.” So I went down and hung out for a few hours, listened to the album and when we signed this guitar together his producer took a photo of it for us to show it was signed by both of us and it went out on the Internet. All the fans were saying, “Hey why don't you and Ritchie do something together again? We thought that was amazing what you did on the first album,” because he sang "When A Grown Man Cries" on the first Heaven & Earth album. They said, “Why don't you do something together,” and I thought that was great. I called Richie and said, “All the fans want us to do something together. Would you be willing to sort of come in and play some guitar or something on the track or sing or something?” And he said, “Yeah, sure, why not? I get more attention for playing on your albums than I do on my own.” (Laughs). So then we were due to go in about a week later into his studio to take our stuff down and go and record there and had just a day of real technical difficulties. Everything went wrong in the studio so we couldn't do it. And then he was really busy. He started doing a promotional tour — he was playing with Bon Jovi at the same time. One day, he was on Good Morning America or something in New York, gets a plane, a G5 or whatever right over to Vegas. Lands in Vegas, takes a helicopter over to the MGM Grand, straight down into the dressing room, went on stage at the I Heart Radio Festival and then showed up again the next day. I mean, this was his life. It was pretty intense and then he started touring. So on his first day off in like three months, I mean literally, I said, “Oh man, we'd love to have you on it but it's your first day off.” He said, “Nah, I'm coming in.” So he came in on his only day off in three months and spent six hours doing his signature talk box sound and everything else. Really good, great — he's a super nice guy, one of the nicest guys in the business."
Awatar użytkownika
Yossarian
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1005
Rejestracja: 5 listopada 2012, o 10:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Yossarian »

prezes1 pisze:Wszystko serio...Mam fotkę z Kozłowskim. Dużo ludzi wtedy poznałem i gadałem z nimi: Ted Emporelli - road manager, fajny gość, Shari Green - szefowa BlackVelvetMagazine(wciąż mam kontakt z nią, była na prawie 300 koncertach BJ)...
Mam z nimi fotki ale nie umieszczę bo przekroczyłem limit uploadu, hehe ;)
Numer Kozlowskiego dawno nieaktualny a on działał jakoś do Bounce'a, potem już go nie było... :(
Skończył się Kozłowski, skończyło się BJ ;]
Why so serious?
Awatar użytkownika
Mona Tozzi
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 490
Rejestracja: 7 lutego 2013, o 17:58
Lokalizacja: Tychy

Post autor: Mona Tozzi »

Album DIG Heaven & Earth wychodzi 23 kwietnia :)

Nieco krócej ;) :
http://www.classicrockrevisited.com/sho ... php?id=953

"Stuart: Richie is the nicest guy in the business. He’s my ex-brother in law and when he was recording his latest solo album, Aftermath of a Lowdown, in East West Studios, I went down to have a listen and borrow a Gibson SG off him, as I didn’t have one at the time and we needed that particular guitar sound for one of our songs.

While I was down there, we both signed a guitar to be auctioned off at a charity event and his producer, Luke Ebins, took a photo of us both with the guitar. The picture soon got out on the Internet and I had hundreds of requests from fans who asked if we were going to do something together again, as they loved “When a Blind Man Cries” which we did together on the first album.

One day, I asked Richie what he thought about the idea and he said, “Yes, let’s do it.” We set a day to come down to East West, but on that particular day, there were some technical issues there, so we couldn’t do it. Then Richie got extremely busy, as his solo album was just released and he was flying all over the country promoting it. He, then, began playing with Bon Jovi and also started touring to support his solo album. On his first, and only, day off in three months, he came into a local studio with us and spent six hours adding all sorts of guitars and even his signature talk box on “Man & Machine”… so he has my undying love and respect for that."

I recenzja albumu:
http://www.dangerdog.com/2013-music-rev ... XFblqKeMqO
"Don't waste your time away thinkin' 'bout yesterday's blues"
usunięty użytkownik 4858

Post autor: usunięty użytkownik 4858 »

Mona Tozzi pisze:Album DIG Heaven & Earth wychodzi 23 kwietnia :)
fajna okładka - gitarowy Sokół Milenium ;)
Obrazek
kikusia28
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1310
Rejestracja: 26 maja 2008, o 20:49
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: kikusia28 »

Kuba80BJ pisze:.
Zgadzam się z jednym, nie rozumiem czemu Jon jest tak zafiksowany na rynek amerykański. Wszystkie liczby o których piszecie, statystyki, ratingi itp., te na których mu zależy dotyczą USA. I jak album słabo wypadnie komercyjnie w Stanach, to wg niego jest porażką, obojętnie jak dobrze się przyjmie w reszcie świata. Tego nie kumam.
Nie rozumiem dlaczego tak bardzo Cię to dziwi ? Przecież amerykański rynek muzyczny jest największą potęgą .
Jeśli Ty zostałbyś artystą, zależałoby Ci na tym , aby być Nr 1 we Francji czy też może w USA?
W sumie nie musisz mówić, bo i tak znam odpowiedź :))
ODPOWIEDZ

Wróć do „Richie Sambora”