To coś kiepsko im idzie, bo 17 stronę czytałem z zapartym tchem, a 18 sobie odpuściłem.Yossarian pisze:tak naprawdę to kłótnia pod publiczkę, bo oboje zazdrościcie Damnedowi i już walczycie o tytuł forumowicza roku 2015
Richie Sambora
Moderator: Mod's Team
jeszcze 3 odtworzenia planują, ostatnie jak na razie 27 marca, więc raczej wcześniej nie udostępnią.
http://www.frontandcenter.com/4-richie-sambora/
http://www.frontandcenter.com/4-richie-sambora/
Why so serious?
-
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 389
- Rejestracja: 31 stycznia 2013, o 15:58
- Lokalizacja: Gdańsk
Ogólnie, co do dyspozycji wokalnej Jona, to mnie naprawdę ciekawi co się stało że tak siadła na BWC tour. Trasa 2010/2011 była dłuższa od ostatniej a wokalnie Jon był super i śpiewał kawałki których od lat nie tykał i mu świetnie wychodziły (STBI z Sydney 2010 - perła). Na pewno nie zaszkodziłoby zmniejszyć ilość koncertów na następnej trasie ale sam nie wiem czy tu leży problem, że się zajechał wokalnie. W zeszłym roku wokal miał wypoczęty a na tych pojedynczych koncertach śpiewał tak samo źle jak na BWC tour. Problem chyba jest inny.
Co do albumu z Ori, to przekładanie premiery odbieram póki co pozytywnie bo prawdopodobnie chcą go dopieścić i być pewni, że jest dobry. Lepsze to niż pisanie albumów w pośpiechu i na odwal. Ja osobiście wielkim fanem wokalu Ori nie jestem i wolałbym płytę stricte Richiego ale ciekawy też jestem co wyjdzie z tego duetu, głównie gitarowo. Jeżeli by się poprztykali jakoś, to i tak myślę, że Richie wyda album sam.

Richie FB ok.350tys < Bon Jovi FB ok.28mln (80 razy więcej)
Richie Twitter ok.150tys < Bon Jovi Twitter ok.1,5mln (10 razy więcej)
Jon jako osoba nie ma ani jednego ani drugiego ale można założyć, że jednak większość fanów na profilach zespołu to fani samego Jona. Ciężko powiedzieć czy jest to bardziej 80 razy więcej na postawie FB czy te 10 na podstawie Twittera, ale uśrednijmy że 50 razy. I stawiam wniosek, że taka też jest proporcja fanów na każdym koncercie zespołu, co mniej więcej obrazuje faktyczną ilość fanów Richego na nich. Czyli przy stadionie na 30-50 tys, ok.600-1000 osób to fani kunsztu i charyzmy Richiego. I taka też ilość osób chodzi na jego solowe koncerty, a nawet trochę więcej. Nic tu się nie zmieniło. Dlatego też pisałem, że Richie ma fanów mniej więcej tyle samo co miał przed odejściem. I jak widać z takiej ilości sam Richie jest zadowolony.
Czy ich zatem ciągle ubywa? Myślę, że bardzo mała ilość już. Osoby tu na forum czy na JT, takie jak Ty, zdegustowane odejściem i sposobem z zespołu są tymi, które pomniejszają tę liczbę ale tak jak mi się wydaje to już kropla w morzu. Mnie zastanawia coś innego - na ile przed nagłym odejściem takie osoby były faktycznie fanami Richiego-muzyka-gitarzysty-wokalisty-autora piosenek? Czy znają jego dokonania solowe, czy kupili płyty, czy ich słuchają i znają teksty jak piosenek zespołu, czy chodzili na jego koncerty solowe itd.? Odpowiedzcie sami przed sobą, szczerze, jak jest faktycznie z każdym z Was i skąd tak naprawdę taka złość i żal po jego odejściu, jeżeli większość z tych rzeczy powyżej Was nie dotyczy, i myślicie że album bez niego będzie spoko i będzie to dalej BJ. Jeżeli coś w tym jest to te osoby nie mogły przestać wielbić Richiego, bo nigdy go wcześniej nie wielbiły tak naprawdę. Owszem ceniły jako członka zespołu ale nie wielbiły i ich strata tak naprawde na Richiego, solowego artystę nie będzie miała wpływu. Nie pytam złośliwie, może błądzę ale pytam z ciekawości bo mi się to nie klei.
Adrian, ciekawa rozpiska sytuacji. Mam nadzieję, że Twoja wersja nr 1 się sprawdzi.Adrian pisze:Aby zobrazować moje podejście przedstawie warianty które uważam za najlepsze/najgorsze:
Co do albumu z Ori, to przekładanie premiery odbieram póki co pozytywnie bo prawdopodobnie chcą go dopieścić i być pewni, że jest dobry. Lepsze to niż pisanie albumów w pośpiechu i na odwal. Ja osobiście wielkim fanem wokalu Ori nie jestem i wolałbym płytę stricte Richiego ale ciekawy też jestem co wyjdzie z tego duetu, głównie gitarowo. Jeżeli by się poprztykali jakoś, to i tak myślę, że Richie wyda album sam.
To było dobreEVENo pisze:Kluczowy moment to było coś koło tej sytuacji, kiedy Bobby został zaproszony do odegrania solówki na jednym z koncertów. Może Ridge (skoro już opera mydlana to po całości) się wkurzył, gdy to zobaczył i usłyszał, Jon zaczął bronić Bobby'ego, Ridge powiedział, że skoro tak, to zespół ma nowego gitarzystę i odszedł do Ori, która w następnym odcinku zaszła w ciąże z Tico.
Agata, spójrzmy może tak i ustalmy fakty co do ilości fanów:Agata BJ pisze:Jeśli nie zauważyłeś, że traci fanów to nie wiem jakim sposobem.. Owszem, na koncerty chodzi mnóstwo ludzi, wielu go kocha i to zrozumiałe. Chodzicie grupą z forum na koncerty, ale zauważ, że na tym samym forum jest grupa, która przestała wielbić Richiego po tym jak się zachował.. wystarczy cofnąć się w temacie, w którym piszemy i poczytać wypowiedzi poszczególnych osób lub przejrzeć nasz profil na Facebooku. Nie mówię, że Ryszard stracił wszystkich fanów, wielu pozostało i to właśnie oni udzielają się na jego portalach społecznościowych - odpowiadając na Twoje pytanie![]()
Richie FB ok.350tys < Bon Jovi FB ok.28mln (80 razy więcej)
Richie Twitter ok.150tys < Bon Jovi Twitter ok.1,5mln (10 razy więcej)
Jon jako osoba nie ma ani jednego ani drugiego ale można założyć, że jednak większość fanów na profilach zespołu to fani samego Jona. Ciężko powiedzieć czy jest to bardziej 80 razy więcej na postawie FB czy te 10 na podstawie Twittera, ale uśrednijmy że 50 razy. I stawiam wniosek, że taka też jest proporcja fanów na każdym koncercie zespołu, co mniej więcej obrazuje faktyczną ilość fanów Richego na nich. Czyli przy stadionie na 30-50 tys, ok.600-1000 osób to fani kunsztu i charyzmy Richiego. I taka też ilość osób chodzi na jego solowe koncerty, a nawet trochę więcej. Nic tu się nie zmieniło. Dlatego też pisałem, że Richie ma fanów mniej więcej tyle samo co miał przed odejściem. I jak widać z takiej ilości sam Richie jest zadowolony.
Czy ich zatem ciągle ubywa? Myślę, że bardzo mała ilość już. Osoby tu na forum czy na JT, takie jak Ty, zdegustowane odejściem i sposobem z zespołu są tymi, które pomniejszają tę liczbę ale tak jak mi się wydaje to już kropla w morzu. Mnie zastanawia coś innego - na ile przed nagłym odejściem takie osoby były faktycznie fanami Richiego-muzyka-gitarzysty-wokalisty-autora piosenek? Czy znają jego dokonania solowe, czy kupili płyty, czy ich słuchają i znają teksty jak piosenek zespołu, czy chodzili na jego koncerty solowe itd.? Odpowiedzcie sami przed sobą, szczerze, jak jest faktycznie z każdym z Was i skąd tak naprawdę taka złość i żal po jego odejściu, jeżeli większość z tych rzeczy powyżej Was nie dotyczy, i myślicie że album bez niego będzie spoko i będzie to dalej BJ. Jeżeli coś w tym jest to te osoby nie mogły przestać wielbić Richiego, bo nigdy go wcześniej nie wielbiły tak naprawdę. Owszem ceniły jako członka zespołu ale nie wielbiły i ich strata tak naprawde na Richiego, solowego artystę nie będzie miała wpływu. Nie pytam złośliwie, może błądzę ale pytam z ciekawości bo mi się to nie klei.
- Agata BJ
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 4227
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Lublin / Edynburg
- Kontakt:
Pisząc, że Richie traci fanów miałam na myśli fakt, że bardzo wielu z nich wypowiada się o nim negatywnie, nie popiera jego działań i decyzji. Wśród takich osób jestem właśnie na przykład ja, ale nie przyszłoby mi do głowy, żeby go "odlubić" na Facebooku czy Twitterze. Osądziłam malejącą ilość fanów nie po numerze polubień na portalu społecznościowym, ale po wypowiedziach fanów, które czytam w internecie..Kuba80BJ pisze:Czy ich zatem ciągle ubywa? Myślę, że bardzo mała ilość już. Osoby tu na forum czy na JT, takie jak Ty, zdegustowane odejściem i sposobem z zespołu są tymi, które pomniejszają tę liczbę ale tak jak mi się wydaje to już kropla w morzu. Mnie zastanawia coś innego - na ile przed nagłym odejściem takie osoby były faktycznie fanami Richiego-muzyka-gitarzysty-wokalisty-autora piosenek? Czy znają jego dokonania solowe, czy kupili płyty, czy ich słuchają i znają teksty jak piosenek zespołu, czy chodzili na jego koncerty solowe itd.? Odpowiedzcie sami przed sobą, szczerze, jak jest faktycznie z każdym z Was i skąd tak naprawdę taka złość i żal po jego odejściu, jeżeli większość z tych rzeczy powyżej Was nie dotyczy, i myślicie że album bez niego będzie spoko i będzie to dalej BJ. Jeżeli coś w tym jest to te osoby nie mogły przestać wielbić Richiego, bo nigdy go wcześniej nie wielbiły tak naprawdę. Owszem ceniły jako członka zespołu ale nie wielbiły i ich strata tak naprawde na Richiego, solowego artystę nie będzie miała wpływu. Nie pytam złośliwie, może błądzę ale pytam z ciekawości bo mi się to nie klei.
Czy kupują płyty Richiego i zagłębiają się w jego twórczość? Pojęcia nie mam. Nie jestem w stanie znać odpowiedzi na to pytanie. Dla mnie osobiście Richie zawsze był bardzo mocnym punktem zespołu. Punktem, bez którego Bon Jovi w zasadzie wydaje się niefunkcjonalne. Znam jego płyty, czasem do nich powracam, ale przyznaję - nigdy nie był dla mnie nie wiadomo jakim bogiem muzyki.. Ale od razu zaznaczam, że solowy Jon też nigdy nim dla mnie nie był (żeby nie było znowu, że należę do jakiegoś z "obozów"). Myślę, że dla wielu tych zdegustowanych fanów liczy się po prostu Bon Jovi - zespół. Nie Richie, nie Jon, a Bon Jovi, które liczy 5 muzyków.
Raz jeszcze napiszę też, że nie chodzi tu o to, że Richie poszedł swoją drogą. Ja się bardzo cieszę, że on chce nagrywać coś swojego, spróbować czegoś nowego i świeżego. To nawet świetny pomysł. Jedyne co mnie zniechęca (i przypuszczam, że to jest właśnie kwestia u wszystkich zawiedzionych osób) to fakt, że załatwia sprawy bardzo niepoważnie, z brakiem poszanowania dla zespołu oraz przede wszystkim nas - fanów. TO jest sprawa, która mnie do niego zniechęca. Nie fakt podjęcia własnych działań, nie duet z Ori, nie chęć pobycia z Avą, ale nieumiejętne działania i nieprzemyślane decyzje. Fajnie, że wyda płytę z Ori. Życzę im powodzenia z całego serca! Zwyczajnie szkoda, że takim sposobem do tego dochodzi, a panowie mimo swojego dojrzałego już wieku nie umieją się ze sobą dogadać. OBAJ.
Mam nadzieję, że tym razem wypowiedziałam się wyczerpująco
https://www.youtube.com/watch?v=cmQFbO_dDDQ#t=27
U Jonusia nie można grać 2 solówek bo biedactwo nie wie co robić ze sobą na scenie. Oj oj oj.
U Jonusia nie można grać 2 solówek bo biedactwo nie wie co robić ze sobą na scenie. Oj oj oj.
- Dand
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2759
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
- Lokalizacja: Szczecin
Dzięki Yossarian za odpowiedz.
Co do reszty - Richie wyrabia sobie swoją grupę fanów, głównie dzięki ostatnim dwóm trasom. Za pierwszym razem zagrał świetne koncerty, dzięki temu ludzie wrócili na drugie i analogicznie wrócą na kolejne. Nie ma w tym nowych fanów, to są głównie ci co zawszy byli jednak bardziej Ryśkowi niż Jonowi. Także np. Agata, nie ważne czy ty lubisz czy odlubisz profil Ryśka, w gruncie rzeczy i tak nie jesteś jego targetem. Facet ma swoją grupę oddanych fanów, którzy pójdą na koncerty i ta grupa raczej się nie zmienia. Jest to znacznie mniejsza grupa niż "armia" Jona ale myśle,że lojalna. Wydaje mi się,że Richie już zdał sobie sprawe,że nie tylko wielkie koncerty przed 60 tysięczną widownią dają mu radość ale także te kameralne gdzie ludzie doceniają jego solowe kawałki. Pewnie dlatego też zdecydował się odejść. Przewartościował. To bez czego kiedyś nie mógł żyć, teraz zeszło na inny plan. Nie ma wielotysięcznej widowni ale gra w pełni to co lubi, jest szefem i to daje mu radość. Zarówno jeśli Jon jak i Richie osiągną takie szczęście to i ja będę szczęśliwy. Szkoda,że już ich szczęście nie jest wspólne ale cóż, takie życie.
Co do reszty - Richie wyrabia sobie swoją grupę fanów, głównie dzięki ostatnim dwóm trasom. Za pierwszym razem zagrał świetne koncerty, dzięki temu ludzie wrócili na drugie i analogicznie wrócą na kolejne. Nie ma w tym nowych fanów, to są głównie ci co zawszy byli jednak bardziej Ryśkowi niż Jonowi. Także np. Agata, nie ważne czy ty lubisz czy odlubisz profil Ryśka, w gruncie rzeczy i tak nie jesteś jego targetem. Facet ma swoją grupę oddanych fanów, którzy pójdą na koncerty i ta grupa raczej się nie zmienia. Jest to znacznie mniejsza grupa niż "armia" Jona ale myśle,że lojalna. Wydaje mi się,że Richie już zdał sobie sprawe,że nie tylko wielkie koncerty przed 60 tysięczną widownią dają mu radość ale także te kameralne gdzie ludzie doceniają jego solowe kawałki. Pewnie dlatego też zdecydował się odejść. Przewartościował. To bez czego kiedyś nie mógł żyć, teraz zeszło na inny plan. Nie ma wielotysięcznej widowni ale gra w pełni to co lubi, jest szefem i to daje mu radość. Zarówno jeśli Jon jak i Richie osiągną takie szczęście to i ja będę szczęśliwy. Szkoda,że już ich szczęście nie jest wspólne ale cóż, takie życie.

Ja właśnie obejrzałem nagranie z koncertu i wykonanie There For You. Po pierwsze publiczność słyszalna podczas refrenu, więc bawią się wyśmienicie i nie są tam przypadkiem. Po drugie Richie w znakomitej formie wokalnej. Wyciąga wszystko z rockowym charakterem w głosie i wypada świetnie pomimo słabej jakości nagrania. Po trzecie, na scenie jest aż dwóch rewelacyjnych gitarzystów. Ori jest naprawdę wyśmienita.Dand pisze:Co do reszty - Richie wyrabia sobie swoją grupę fanów, głównie dzięki ostatnim dwóm trasom. Za pierwszym razem zagrał świetne koncerty, dzięki temu ludzie wrócili na drugie i analogicznie wrócą na kolejne. Nie ma w tym nowych fanów, to są głównie ci co zawszy byli jednak bardziej Ryśkowi niż Jonowi. Także np. Agata, nie ważne czy ty lubisz czy odlubisz profil Ryśka, w gruncie rzeczy i tak nie jesteś jego targetem. Facet ma swoją grupę oddanych fanów, którzy pójdą na koncerty i ta grupa raczej się nie zmienia. Jest to znacznie mniejsza grupa niż "armia" Jona ale myśle,że lojalna. Wydaje mi się,że Richie już zdał sobie sprawe,że nie tylko wielkie koncerty przed 60 tysięczną widownią dają mu radość ale także te kameralne gdzie ludzie doceniają jego solowe kawałki. Pewnie dlatego też zdecydował się odejść. Przewartościował. To bez czego kiedyś nie mógł żyć, teraz zeszło na inny plan. Nie ma wielotysięcznej widowni ale gra w pełni to co lubi, jest szefem i to daje mu radość. Zarówno jeśli Jon jak i Richie osiągną takie szczęście to i ja będę szczęśliwy. Szkoda,że już ich szczęście nie jest wspólne ale cóż, takie życie.
Myślicie, że Jon załamie się psychicznie czy coś, jeśli zamiast pełnego stadionu z zespołem będzie musiał występować solo na hali? Znów powrócę tutaj do rozpadu Oasis. Strona Liama okazała się niewypałem i Beady Eye przestało istnieć. Noel radzi sobie świetnie, w Anglii uważają go za Boga, a ten gra przed niewielką publicznością, przez co bilety są wyprzedane na pół roku przed koncertem. Nie porywa się na stadiony. Dlaczego? Ma ktoś jakiś logiczny argument? I czy Jon zrobi to samo?
Po wsłuchaniu się i delektowaniem koncertu Richiego z Ori, załączyłem dla kontrastu Bon Jovi z MetLife Stadium, trasa BWC. Przy Bad Name z automatu zacząłem pomagać Jonowi, bo odczułem, że tego potrzebuje.
- Dand
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2759
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
- Lokalizacja: Szczecin
hahaha padłemEVENo pisze: Przy Bad Name z automatu zacząłem pomagać Jonowi, bo odczułem, że tego potrzebuje.
I'll be there for you to jest kosmos na koncercie a w Berlinie 2012 cała publika plus Richie rozłożyli mnie na łopatki tak,że trudno było wstać, niesamowite.EVENo pisze: Ja właśnie obejrzałem nagranie z koncertu i wykonanie There For You. Po pierwsze publiczność słyszalna podczas refrenu, więc bawią się wyśmienicie i nie są tam przypadkiem. Po drugie Richie w znakomitej formie wokalnej. Wyciąga wszystko z rockowym charakterem w głosie i wypada świetnie pomimo słabej jakości nagrania.

- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4413
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Prezes logika tutaj jest prosta.prezes1 pisze:Jon potrzebuje Richiego do planów związanych z zespołem. To że może się wyszumieć to plus. Na nic tak nie czekam jak na solowy Jona. I film lub muzykę do filmu etc.
Jeśli tak to Adrian postrzegasz to rozumiem doskonale.
Ale jak postrzegasz to inaczej to widzę niestety dużą sprzeczność między punktami 1 i 4. Bo jak to? Z jednej strony dla Ciebie nie ma zespołu bez Richiego a z drugiej Jon go nie potrzebuje do zespołu?
Dla mnie nie ma Bon Jovi bez Jona, Richiego, Tico I Davida. Brak każdej osoby na jakiś krótki czas np na trasie jestem w stanie normalnie zaakceptować. Nagranie albumu bez Richiego dla mnie jako fana Bon Jovi nie wchodzi w grę. Osobiście też uważam, że brak Aleca jest mocnym osłabieniem zespołu, ale da się jakoś przeżyć.
Jeżeli dojdzie do nagrania albumu pod szyldem BJ bez Richiego to będzie to dla mnie album tylko części BJ + innych muzyków. Nie będzie to prawdziwe Bon Jovi. Posłucham i może pokocham, a może będzie to ich najlepszy album. Jednak nie bedzie to album prawdziwego Bon Jovi jakie znam i kocham od dawna.
Pisząc o punkcie 4 opisałem sytuacje jaka jest generalnie , a nie z mojego punktu widzenia. A generalnie ludzie słuchający Bon Jovi (nie tacy "fanatycy" jak ludzie zaglądający i piszący tutaj na forum) mogą nawet nie wiedzieć kto jak się w zespole nazywa poza Jonem. Też są fanami zespołu kochają muzykę, jeżdżą na koncerty, ale kojarzą zespół głównie z Jonem. Richiego, Davida, Tico może gdzies na fotkach widzieli... I o tym pisze, że Jon nie potrzebuje Richiego. Bez Richiego BJ mogą stracić trochę na popularności w stosunku do tego co by było z Richiem. Jednak jestem w stanie wyobrazić sobie zabieg Jona i nagranie albumu gdzie w zastępstwie Richiego będą legendy gitary. Nagłośnienie takiego projektu może być tak duże, że sukces tej płyty mógłby być kilka razy większy niż nagranie tego samego materiału z Richiem. Wszystko tutaj zależy od kontekstu w jakim to postawimy. Zainteresowanie albumem Bon Jovi + Friends z udziałem Slasha czy Santany mógłby przebić kilkukrotnie wydanie WAN.
Dlatego też uważam, że jeżeli Jon i Richie się uprą i nie rozwiążą tego problemu to Jon ma sporą szansę na sukces i nie potrzebuje w tej sytuacji Richiego. A jak wiemy Jon podrażniony swoją ambicją potrafi sięgnąć do swoich najlepszych zasobów i zatrudnić najlepszych ludzi w branży o czym niech świadczy jego solowy album YGuns2 z udziałem m.in J.Becka czy E.Johna.
Czy potrzebuje Richiego, żeby nagrać album w duchu prawdziwego Bon Jovi? Tak, ale czy taki album będzie mu potrzebny? Jak mu Richie zajdzie za skorę to nie będzie mu ani taki album potrzebny ani Richie do tego aby pod szyldem Bon Jovi odwalić kawał rockowego grania o którym będzie głośno w dniu premiery.
Myślę, że większość fanów BJ nie są takimi fanami jak my... Tak, że znają poszczególnych członków zespołu, ich solowe dokonania itp....
Uważam się za fana wielu zespołów m.in Wilków, Myslovitz, Comy, Kultu, T.Love, Coldplay, U2, he Kooks, Linkin Park, Bloodhound Gang, Nickelback, Manic Street Preachers, The Killers, Reamonn, MCRomance, Placebo, Oasis czy Travis...
Dlaczego uważam się za fana tych zespołów? Ponieważ znam przynajmniej 90% dyskografii każdego z tych zespołów, a na podkreślonych byłem na koncertach czasami po kilka razy. (A resztę mam nadzieję kiedyś zobaczyć).
Co łączą te zespoły. To że poza U2 nie mam za chiny pojęcia jak się nazywają gitarzyści, perkusiści czy klawiszowce tych zespołów. Znam jedynie z widzenia, ale generalnie nie interesuje się nimi głębiej. Nagrywają płyte to jaram się nią kilka miesięcy, jest koncert to bawię się na całego. Tylko właśnie czasami jest tak jak na koncercie The Killers na którym się zastanawiałem czy to ten sam gitarzysta co grał w teledysku Mr. Brightside czy inny. Okazał się, że ten sam, ale generalnie czy to byłby on czy kto inny to robotę wykonywał świetną i na koncercie było kapitalnie. Myślę, że większość fanów zespołów (nie fanatyków) generalnie mało interesuje się w dzisiejszych czasach to jak się ktoś nazywa. Większość zespołów kojarzonych jest z wokalistami. I jakbym wiedział, że Killersi przyjadą bez B.Flowersa to bym na nich nie poszedł, ale to czy gitarzysta się pojawi czy nie to już nie miałoby wpływu na moją decyzję odnośnie wybrania się na koncert Tkillers. Potem jakby mi się nie podobało to sprawdziłbym czy przypadkiem coś tam w składzie nie pasowało, że zespół nie brzmiał tak jak powinien. I myślę, że tak podchodzi do Bon Jovi duża część fanów Bon Jovi.
Tutaj się w zupełności zgadzam.Raz jeszcze napiszę też, że nie chodzi tu o to, że Richie poszedł swoją drogą. Ja się bardzo cieszę, że on chce nagrywać coś swojego, spróbować czegoś nowego i świeżego. To nawet świetny pomysł. Jedyne co mnie zniechęca (i przypuszczam, że to jest właśnie kwestia u wszystkich zawiedzionych osób) to fakt, że załatwia sprawy bardzo niepoważnie, z brakiem poszanowania dla zespołu oraz przede wszystkim nas - fanów. TO jest sprawa, która mnie do niego zniechęca. Nie fakt podjęcia własnych działań, nie duet z Ori, nie chęć pobycia z Avą, ale nieumiejętne działania i nieprzemyślane decyzje. Fajnie, że wyda płytę z Ori. Życzę im powodzenia z całego serca! Zwyczajnie szkoda, że takim sposobem do tego dochodzi, a panowie mimo swojego dojrzałego już wieku nie umieją się ze sobą dogadać. OBAJ.
Ja osobiście cieszę się, że Richie wyda solowy album. Nie odpowiada mi, że z Ori, ale niech będzie i to. Niestety nie ciesze się z tego jak załatwia on jak i Jon sprawę przerwy od zespołu. Bo niestety mi to wcale nie pachnie solowym albumem Jona, ale albumem zespołu.. bez Richiego. I oboje są odpowiedzialni za to co się dalej stanie i niech do k**** n**** za przeproszeniem zamiast logować się do tweetera aby usunąć BJ consigliere wybierze numer do Jona i zapyta się czy widzi dalej szansę na współpracę w ramach Bon Jovi i kiedy mogą się spotkać aby wyjaśnić temat. Jeżeli Jon powie, że nie teraz to każdy temat Richie może ucinać mówiąc, że czeka na telefon od Jona. I koniec tematu.
01.Stuttgart 2006
02.Lipsk 2008
03.Drezno 2011
04.GDAŃSK 2013!!
05.WARSZAWA 2019!!
Please Wait.....Loading....
02.Lipsk 2008
03.Drezno 2011
04.GDAŃSK 2013!!
05.WARSZAWA 2019!!
Please Wait.....Loading....
To, co Adrian nadrukował prawie skłoniło mnie do refleksji, że Richie mógłby jak Sindey Polak zostać raperem i nikt by się nie połapał, że to jednocześnie legenda rocka. Mówię "prawie" bo chyba nie ma aż tak źle.
Słuszną refleksją jest jednak fakt, że jest wielce niesprawiedliwe, że ktoś o formie wokalnej Jona, Liama Gallaghera czy paru innych wypalonych głosów i tak zbierze tłumy pod sceną. I to samo ze zmianami w zespole. Dopóki jest frontmen, wszystko gra. Co z tego, że to Artur Gadowski i kilku przypadkowych instrumentalistów, wymienianych co płytę na nowych. Przecież to IRA, c'nie?
Słuszną refleksją jest jednak fakt, że jest wielce niesprawiedliwe, że ktoś o formie wokalnej Jona, Liama Gallaghera czy paru innych wypalonych głosów i tak zbierze tłumy pod sceną. I to samo ze zmianami w zespole. Dopóki jest frontmen, wszystko gra. Co z tego, że to Artur Gadowski i kilku przypadkowych instrumentalistów, wymienianych co płytę na nowych. Przecież to IRA, c'nie?
- Damned
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4971
- Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Gdzieś mi mignęło, że lubisz (lubiłeś) reggae. Załącz zatem These Days z BerlinaEVENo pisze:Ja właśnie obejrzałem nagranie z koncertu i wykonanie There For You.
https://www.youtube.com/watch?v=mKrNnK88MmY
To co słyszymy powyżej to jest kwintesencja muzycznego koncertu, a nie autopilot, wobec którego utwór jest wykonywany w ten sam sposób od 20-stu lat. Zawsze szanowałem Richiego za to, że gra, a nie odgrywa. Niestety koncerty Bon Jovi to prawie od zawsze granie wobec ściśle ustalonego scenariusza - ma być tak jak na płycie. Kiedyś mniej mi to przeszkadzało, ale dzisiaj chciałoby się czegoś więcej...
EVENo pisze: Myślicie, że Jon załamie się psychicznie czy coś, jeśli zamiast pełnego stadionu z zespołem będzie musiał występować solo na hali? Znów powrócę tutaj do rozpadu Oasis. Strona Liama okazała się niewypałem i Beady Eye przestało istnieć. Noel radzi sobie świetnie, w Anglii uważają go za Boga, a ten gra przed niewielką publicznością, przez co bilety są wyprzedane na pół roku przed koncertem. Nie porywa się na stadiony. Dlaczego? Ma ktoś jakiś logiczny argument? I czy Jon zrobi to samo?
Myślę, że Jon się nie załamie psychicznie, a to dlatego, że póki co nie grozi mu zejście do hal (chyba że na własne życzenie). Bowiem jak już wspominało kilka osób, może zabrać w trasę nawet Bobbyego i jemu podobnych kumpli z podwórka, dać im instrumenty, by grali i sukces będzie gwarantowany. JBJ już w latach 1997-98, porzucił stadiony na rzecz hal i klubów, choć gdyby tylko chciał, wyprzedałby wówczas stadiony. Podobnie jest i dzisiaj. Sądzę że zejście do hal/klubów postaci z taką pozycją jak on, to byłby wybór tylko i wyłącznie samego artysty. Powodów na taki krok może być wiele. Pomijając już warunki atmosferyczne, to przede wszystkim, w koncert stadionowy trzeba włożyć najwięcej energii. Muzycy po 50-tce najczęściej już jej nie mają. Dla przykładu, zauważyłem że inna stadionowa potęga, czyli zespół U2 swoją następną trasę zagra tylko i wyłącznie w halach. Co prawda będzie np. 5 koncertów dzień po dniu w jednym mieście, ale biorąc pod uwagę, że połowa osób kupi bilety na każdy z tych pięciu koncertów, to ciężko przewidzieć czy faktycznie udałoby się wyprzedać ogromny stadion w każdym z innych miast. Myślę że w tym przypadku chodzi o kondycję lidera i fakt, że nie jest on już w stanie dać z siebie wszystkiego i mówiąc kolokwialnie roznieść ogromny stadion. Inny powód, to już chęć czerpania czystej przyjemności z grania dla najwierniejszych fanów. Mówiąc krótko - im mniejszy obiekt, tym mniej przypadkowych osób i lepszy klimat
Jesteś jakimś Forumowiczem Roku, czy coś?Damned pisze:Myślę, że Jon się nie załamie psychicznie, a to dlatego, że póki co nie grozi mu zejście do hal. Bowiem jak już wspominało kilka osób, może zabrać w trasę nawet Bobbyego i jemu podobnych kumpli z podwórka, dać im instrumenty, by grali i sukces będzie gwarantowany. JBJ już w latach 1997-98, porzucił stadiony na rzecz hal i klubów, choć gdyby tylko chciał, wyprzedałby wówczas stadiony. Podobnie jest i dzisiaj. Sądzę że zejście do hal/klubów postaci z taką pozycją jak on, to byłby wybór tylko i wyłącznie samego artysty. Powodów na taki krok może być wiele. Pomijając już warunki atmosferyczne, to przede wszystkim, w koncert stadionowy trzeba włożyć najwięcej energii. Muzycy po 50-tce najczęściej już jej nie mają. Dla przykładu, zauważyłem że inna stadionowa potęga, czyli zespół U2 swoją następną trasę zagra tylko i wyłącznie w halach. Co prawda będzie np. 5 koncertów dzień po dniu w jednym mieście, ale biorąc pod uwagę, że połowa osób kupi bilety na każdy z tych pięciu koncertów, to ciężko przewidzieć czy faktycznie udałoby się wyprzedać ogromny stadion w każdym z innych miast. Myślę że tutaj chodzi jednak o kondycję lidera i fakt, że nie jest on już w stanie dać z siebie wszystkiego i mówiąc kolokwialnie roznieść ogromny stadion. Drugi powód, to już czerpanie czystej przyjemności z grania dla najwierniejszych fanów. Mówiąc krótko - im mniejszy obiekt, tym mniej przypadkowych osób i lepszy klimat
Już kiedyś ten temat był poruszony, wtedy kiedy Richie umieścił w necie alternatywną wersję jednego z kawałków, chyba Taking A Chance. Scrooge wtedy zaznaczył, że tym się Sambora od Jona różni, że potrafi spojrzeć na muzykę z każdej możliwej perspektywy i ewoluować ją. Jon daje gotowy produkt zapakowany w plastikową butelkę. Richie tworzy danie, interpretując przepis po swojemu.Damned pisze:To co słyszymy powyżej to jest kwintesencja muzycznego koncertu, a nie autopilot, wobec którego utwór jest wykonywany w ten sam sposób od 20-stu lat. Zawsze szanowałem Richiego za to, że gra, a nie odgrywa. Niestety koncerty Bon Jovi to prawie od zawsze granie wobec ściśle ustalonego scenariusza - ma być tak jak na płycie. Kiedyś mniej mi to przeszkadzało, ale dzisiaj chciałoby się czegoś więcej...
Co do tego typu wariacji - Indios Bravos zagrało raz swój kawałek Here Where I Am, dodając jak gdyby nigdy nic Another Brick In The Wall na końcu utworu. Wpasowało się idealnie. Inny zespół reggae, Tabu, także podczas Woodstocku o ile pamiętam, zastosowało stary numer i jedną sekwencję na instrumentach dętych zmieniło na motyw z popularnego numeru, jakim jest Lambada.
A to, co Jon wyprawia na koncertach przypomina mi Bednarka. Rok temu na Woodzie wydawało mi się, że gość jest pełen energii i taki mega spontaniczny. Może wtedy był. Szkoda, że w tym roku jego show było dosłownie kalką zeszłorocznego. Spontaniczne okrzyki też były takie same w tych samych momentach. Żałosne.
-
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 389
- Rejestracja: 31 stycznia 2013, o 15:58
- Lokalizacja: Gdańsk
Dzięki Agata za odpowiedź. Obeszło się bez rozlewu krwiAgata BJ pisze:Pisząc, że Richie traci fanów miałam na myśli fakt, że bardzo wielu z nich wypowiada się o nim negatywnie, nie popiera jego działań i decyzji.
Mnie właśnie najbardziej dziwi, że takie osoby z arogancją, złością i wręcz czasem nienawiścią się wypowiadają na jego temat. Atak jest wpisany już na starcie dialogu. Dziwię się po co tracą czas i energię na rzeczy, które tylko w nich wzbudzają negatywne odruchy i w dodatku na które nie mają wpływu. Tak jakby wylewając złość na Richiego na forum z każdym słowem za karę wbijali mu szpilę jak laleczce Voo Doo. Co się stało to się stało, minęło 1,5 roku i tylko dwaj Panowie mogą to zmienić. Tylko oni. Szkoda zdrowia i nerwów.
No i super. Fani Richiego też czekają na płytę solową Jona i życzą mu w tej materii samych sukcesów. I może się mylę ale chyba nie atakują Jona kiedy się tylko da?Agata BJ pisze:Ja się bardzo cieszę, że on chce nagrywać coś swojego, spróbować czegoś nowego i świeżego. To nawet świetny pomysł.
Tu się akurat jak wiesz różnimy. Richie został skreślony i potępiony bo ostatecznie to on odszedł, ale nie znamy szczegółów behind the scenes. Tak samo brak komunikatu, być może nie jest uzależniony od niego, tak długo jak "machina" nie zdecyduje co z tym fantem zrobić. Może nawet nie tylko Jon ? Wytwórnia płytowa, promotor trasy itd. To jest show-biznes, tam liczy się tylko kasa i emocjonalna wypowiedź, bo fani tak chcą i oczekują, może odebrać miliony nie tym co trzeba teraz czy w przyszłości. Nam też chodzi pewnie tylko o tę jedną rzecz, żeby nie oceniać Richiego nie znając wszystkich faktów.Agata BJ pisze:Jedyne co mnie zniechęca (i przypuszczam, że to jest właśnie kwestia u wszystkich zawiedzionych osób) to fakt, że załatwia sprawy bardzo niepoważnie, z brakiem poszanowania dla zespołu oraz przede wszystkim nas - fanów. TO jest sprawa, która mnie do niego zniechęca.
Agata, sorry, ale nie mogę się powstrzymaćAgata BJ pisze:Dla mnie osobiście Richie zawsze był bardzo mocnym punktem zespołu. Punktem, bez którego Bon Jovi w zasadzie wydaje się niefunkcjonalne
Myślę, że dla wielu tych zdegustowanych fanów liczy się po prostu Bon Jovi - zespół. Nie Richie, nie Jon, a Bon Jovi, które liczy 5 muzyków.
Rzadko udzielam się na forum i jestem tu od roku, ale trochę ta czytając wszystko z boku zmusiło mnie to do wypowiedzenia się
mam nadzeję, że nikt mi nie narzuci zaraz po której stronie jestem.
tak na prawdę to słucham BJ od niedawna
ale z wielką ciekawością czytam wszystkie fakty związane z naszym zespołem i pewnie nie tylko ja pragne by w końcu to wszystko się wyjaśniło.
Ja osobiście nie jestem ani po stronie Richiego, ani po stronie Jona. Richie zachęcił mnie do nauki gry na gitarze tak na prawdę
moim zdaniem te wszelakie kłótnie tutaj na forum są bezsensownę.
KondZik moim zdaniem też nie potrzebnie prowokujesz tym "Jonusiem"..
Ludzie jesteśmy fanami jednego zepsołu, czyli jesteśmy jak rodzina, dream team. To że ma każdy różne zdanie to normalne, ale nie potrzebne jest wytykanie sobie na siłe jakiś tekstów, błędów itd. Moim zdaniem każdy powinien trzymać kciuki za to byśmy razem jeszcze kiedykolwiek, czy to będzie za dwa czy za dziesięć lat poszli razem na koncert naszego ukochanego zespołu. 
A jak narazie musimy wspierać i Richiego i Jona w solowych albumach
jestem pewna, że to będą konkretne płyty! Bo za to ich kochamy!
Jestem pewna, że jak już się spełnią solowo to wrócą i nagrają razem coś niesamowitego! A ta rozłąka tylko im w tym pomoże! Czasem przerwy są potrzebne! Także nie kłóćmy się, a wspierajmy!
tak na prawdę to słucham BJ od niedawna
Ja osobiście nie jestem ani po stronie Richiego, ani po stronie Jona. Richie zachęcił mnie do nauki gry na gitarze tak na prawdę
KondZik moim zdaniem też nie potrzebnie prowokujesz tym "Jonusiem"..
A jak narazie musimy wspierać i Richiego i Jona w solowych albumach
Jestem pewna, że jak już się spełnią solowo to wrócą i nagrają razem coś niesamowitego! A ta rozłąka tylko im w tym pomoże! Czasem przerwy są potrzebne! Także nie kłóćmy się, a wspierajmy!
Better stand tall when they're calling you out.
Don't bend, don't break, baby, don't back down.
Don't bend, don't break, baby, don't back down.