KondZik pisze:W WIELKIM skrócie forum podzieliło się na: zwolenników Jona (większość stanowi płeć piękna), zwolenników Richiego (większość stanowi płeć brzydsza).
Szkoda, bo oni są warci siebie. Jeden i drugi mają wielkie ego co w sumie też nie dziwi. Tylko różnica taka, że Richie przez 30 lat (z przerwami na 2 albumy) był posłuszny i robił za GITARZYSTĘ Jona.
Drogie Panie poczujcie się na miejscu gościa który w tym zespole odpowiada za gitary, ogromną część brzmienia, teksty, wokale a jest traktowany jak Jona popychadło. Również przez Was. Bardzo przykra sprawa. Jeśli ktoś zespołu słucha wiele lat i teoretycznie się interesuje to siłą rzeczy wie że Sambora to nie "gość z gitarą". Jasne, że ktoś powie że się na to godził itd, ale też problem był znany już dawno, kiedy zespół miał się już rozpaść. Temat zawsze był i będzie. Gdyby Richie tylko grał i miał głos ala Frusciante czy Slash to nie byłoby tematu. Stąd sporo ludzi ma zdanie "Richie się marnuje w BJ".
Odszedł w taki sposób i w takim momencie że szczególnie nam PL jest to jak "kopas w dupas".
Ciekawe czy nie brał pod uwagę że odejdzie po trasie czy zgrzyt był tak wielki że obaj panowie nie wytrzymali, co widać po tym, że nie odzywają się do siebie od tamtej pory. Dwóch narcyzów.

Kij ma dwa końce. Zawsze.
Kondzik myślę, że co to tego podziału to na zwolenników z podziałem na płeć to trochę bezsensowna generalizacja.
Łatwo zauważyć że krytycznie pod adresem Richiego i tego co zrobił/robi z Ori krytycznie coraz częściej wypowiadają się głównie jego fani płci męskiej. A to że Jon zawsze miał więcej zwolenników płci piękniejszej to żadna nowość.
Druga kwestia w dokumencie z WWWB Richie jasno daje laurkę Jonowi i nie widać tam żadnych spięć. Spięcia pojawiły się jak Richie wydał album solowy i nagrywał WAN. Więc traktowany jak popychadło to określenie trochę dla mnie na wyrost. Owszem na trasie BWCan Bobbie coraz częściej był bardziej eksponowany kosztem Richiego no ale właśnie dobrze wiemy że to już było m.in po przesuwaniu premiery albumu, trasy (aby Richie mógł promować swój album) i m.in po olaniu próby przez Richiego. Tam już była zła krew i widocznie nastąpił jakiś moment kulminacyjny.
Okres w którym Richiemu przestało odpowiadać co się dzieje w BJ to okres po wydaniu solowego albumu na którym w mojej opinii jako gitarzysta niewiele pokazał no ale to temat na inną dyskusje który już zresztą przewałkowaliśmy.
Uważam, że wina leży po obu stronach. Odpowiedzialność za rozwiązanie tej sytuacji również leży po obu stronach.
prezes1 pisze:Oczywiście że nie ma sensu kontynuować.
Ale spróbuję zakończyć w najbardziej prosty i łopatologiczny sposób:
DLA MNIE:
1) NIE MA ZESPOŁU BEZ RICHIEGO I NIGDY NIE BĘDZIE
2) NIE WIEM CO SIĘ WYDARZYŁO ale coś się wydarzyło
3) RICHIE NIE POTRZEBUJE ZESPOŁU DO NICZEGO BO MA WSZYSTKO I WIDAĆ MA INNE PLANY
4) JON POTRZEBUJE RICHIEGO BARDZIEJ BO BEZ NIEGO ZESPÓŁ TO PARODIA, NOWE GUNS'N'ROSES
Tak więc jeśli ktoś uważa że zespół bez Ryśka może istnieć to niestety się nie dogadamy a w mojej prywatnej opinii taki ktoś nie jest fanem zespołu a Jona.
A ja nie wierzę Kikusia że Ty masz już 45! Czas leci!

1.Zgoda
2.Zgoda
3.Zgoda - wszystko zależy od tego co chce robić. Bo sam nie zagra koncertów na kilka tysięcy. Musiał odwołać cześć trasy po USA z powodu słabej sprzedaży biletów (jako powód podano coś tam z gardłem). Do pewnego czasu na pewno poradzi sobie jako gwiazda w Europie, Japonii i Australli, ale nie wiadomo też jak długo będzie tam na niego zapotrzebowanie. Jednak artystycznie i jako lider jak najbardziej może się wyszumieć na płycie i festiwalach więc pytanie czego chce w tym momencie najbardziej.
4.Nie zgadzam się.
Jeżeli Jon chcę zapełniać stadiony to zrobi to jako Bon Jovi z Philem X czy innym dobrym gitarzysta.
Jeżeli chce się artystycznie wyszumieć to ma możliwość nagrania piosenki do filmu czy nagrać solowy album.
Jeżeli Jon chcę próbować coś nowego, trafić na listy itp to propozycje np od Aviciiego same do niego napływają.
Problem w tym że oboje siebie nie potrzebują. Jeżeli chcą robić pod siebie, a nie budować Bon Jovi takie jakie znaliśmy przez 29 lat to ani Richie Jona ani Jon Richiego nie potrzebują.
Szkoda tylko, że ten konflikt opiera się raczej na walce o popularność, niż o to, kto jest lepszym muzykiem. Ta najwyraźniej przestała się liczyć. A to dostateczny powód, aby olać i jednego i drugiego.
Bingo! Jon miał chcieć (podobno) udowodnić że i bez niego wyprzeda stadiony, a Richie podobno chce udowodnić BJ że ich w ogóle nie potrzebuje - Super mamy 2ch wygranych i przegranych jednocześnie.
Ktoś tu chciał ostrzejszej dyskujsji jak za starych dobrych burzliwych lat

Mamy namiastkę
