Nie wiem od czego zacząc nawet.. hm ok.. nigdy się bym nie spodziewała, ze zagrają aż tyle piosenek to raz, dwa.. JON - co za koleś!! Myślałam, ze ten wesoły, charyzmatyczny świetny, normalny facet odszedł dawno w niepamięć a tu proszę - WRÓCIŁ!

Jestem w szoku jak to wszystko wyszło, stresowałam się widząc te puste trybuny na Irze, myślałam ze będzie klapa z taką frekwencją, ale na szczęście stadion wyglądał dobrze!
Jon już przy Bad Name gdy usłyszał jak publika śpiewa był zaskoczony i w tym momencie chyba MY go kupiliśmy, pewnie do końca nie wiedział jak się ma zachować, bo nie był nas pewien, mogliśmy go równie dobrze wygwizdać za to, zę zespół nas olewał tyle czasu, i pewnie dlatego taka ''wazelinka'' z jego strony poszła do nas i cudownie!! Wyszło pięknie, flaga (gesty dłonią od serca w stronę fanów!), wspólne śpiewanie, koszulka (łezka się w oku zakręciła jak go w niej zobaczyłam- to ogromny wyraz szacunku dla nas), i potem te piękne oświadczyny, usłyszałam "Never Say Goodbye" a nawet nie marzyłam o tym

wszystkie słowa, przeprosiny za omijanie Polski na każdej trasie, obietnice powrotu, i to ''I LIKE IT I LIKE IT"" powtarzane wielokrotnie, to było tak niesamowicie sympatyczne, nie dało sie odczuć jakiegokolwiek gwiazdorzenia, kupili mnie w 100%

David jak pomagał i dyrygował tłumem, gdy nam troche nie wychodziło, zwłaszcza przy ''Rock n' roll...''

Filuś fajny gość, uśmiech od ucha do ucha, daje radę, niestety odczuwalny brak Rycha.. ale byłam już na tyle pogodzona z jego absencją, ze wiedziałam co mnie czeka i wzięłam co mi dali

W porównaniu do Drezna, totalnie coś innego tam Jon był dość obojętny, odśpiewał co musiał i poszedł a tutaj wulkan energii, miły, uroczy, cudny!
Jedyne co mnie zdenerwowało brak I'll be there.... no cholera, w ogóle setlista dość słaba ;| za to uratowali się grając Always i NSG, a i za dużo LH :/
Mimo iż miałam zwykłe GC, byłam przy samym wybiegu, Jon podszedł do nas nachylił się przybijał piątki, gdyby nie to, ze dwóch uroczych gentlemanów wypchnęło mnie bezczelnie, przybiłabym piątkę również, cóż co widziałam to moje!

Ira... nigdy ich nie lubiłam, wg mnie podczas ich występu było tragiczne nagłośnienie, jeden wielki łomot (a moze po prostu oni mają taki piosenki O_o), przynajmniej tam gdzie ja stałam było strasznie, a gdy weszło BJ o niebo lepiej.
Bransoletki totalny niewypał, to był minus, ludzie nie wiedzieli o co kaman, jak im je rozdawałam byli w zdziwieni co to i po co, nie mówiąc o tym, ze świecili z trybun czerwonymi wyświetlaczami, kasa wyrzucona w błoto niestety. Kuzynka siedziała na trybunach i mówiła, ze nie było żadnego efektu. Na Wanted za to bardzo ładnie wyszły gwiazdki
Podsumowując Panowie są jak narkotyk, zobaczysz jeden koncert i chcesz za chwile kolejny i kolejny i kolejny, nie ma się nigdy dość, a detoks nie pomaga, wczoraj koncert się skończył a ja już myśle o następnym, mam nadzieje, że Jon nie kłamał z tym powrotem, jak dla mnie mogą wydać ten Boxset w przyszłym roku i jechać znowu w trasę (ale z Ryszardem), ja się nie obrażę, bo chyba długo nie wytrzymam, bez kolejnej dawki hehe
PS aa.. gdzie był mój idol Matt(tweet)?...miałam nadzieje że go zobacze, a tu nic schował się albo go wcale nie było, zazwyczaj wchodzi miedzy wybieg a GC ;< jestem niepocieszona.