Bucharest 10.07.2011

Moderator: Mod's Team

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Adrian
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4410
Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: Adrian »

pokazujecie swoją naiwność i zaślepienie. Jon zawsze był pozerem, aktorem i robił wszystko pod publikę i dopasowywał swoje zachowanie do reszty otoczki. Jak wydali rock n' rollowe Keep The Faith to robił z siebie luzaka w obcisłych spodniach, jak się zorientował, że panuje moda na bardziej surowy wizerunek to wydał These Days i zamienił się w rozczochranego Jonnego w rozciągniętym swetrze... Co płyta to zmiana wizerunku... Jon gra całe życie i jestem pewny, że Jon Bon Jovi prywatnie to zupełnie inna osoba, niż Jon Bon Jovi stojący przed kamerą, obiektywem... koleś potrafi wyczuć jakim chcieliby go widzieć fani i takim się staje - na tym polega jego geniusz i wielkość.
Wracając do słynnego palca to nie rozumiem o co Wam chodzi... laska go prowokowała to pokazał co o niej myśli w najłagodniejszy możliwy sposób... tymczasem podniecacie się jakby co najmniej napluł jej w twarz albo zwyzywał za pomocą mikrofonu przed całym tłumem ludzi... laska chciała go sprowokować i jej się udało, proste, w końcu po co zrobiła te bannery? Liczyła, że zajedzie kleknie przed nią i zaśpiewa IBTFY? Jedyne co dobre wynika z tej całej sytuacji to może chociaż kilka osób wydorośleje, obudzi się i zrozumie, że BJ to komercyjna machina nastawiona na zyski, ludzie taki jest show biznes, show must go on, a bajki o tym, że wasz boski Jon kocha Was i Wasze Town wsadzcie sobie wiecie gdzie ;) jedyne na czym im zależy to wasza kasa i chociaż zaraz jedna z drugą się popłacze to jest to uczciwy układ. BJ robią show i dostarczają Wam muzykę rozrywkową, Wy im za to płacicie - simple. Sentymenty i cała reszta otoczki to wytwór waszej naiwności na której oni żerują.
Po częsci zgadzam się a po części mam trochę odmienne zdanie.

1.Uważam, że większośc tekstów wychodzi z ich faktycznych poglądów, ale na czas w którym pisali dany utwór / piosenkę. Dlatego też Jon tak niechetnie gra utwory z pierwszych 2ch płyt, bo tekstowo teraz się z nimi zupełnie nie zgadza. Dlatego też powiedział iż już nigdy nie zagra I&OOLove.
Nie wiem co tutaj dziwnego, bo czasay się zmieniają, sytuacje i wraz z nimi poglądy. Najprościej można to przedstawić na przykładzie politycznym. W HAND Jon jechał po prezydencie swojego kraju a w HNow go bronił. 2 sprzeczne postawy a jak najbardziej logiczne.

2.Nie rozumiem logiki porównywania np przesłania LTORule do fakersa. To tak jakby Jon napisał piosenke o tym, ze nie pije alkocholu i po tym jak się napije szampana na sylwestra wyzywać go od hipokrytów. A swoją droga "You've got your sins And I got mine" to niech tym grzechem będzie ten fakers i możemy mówić, że Jon trzyma się ideałów zapisywanych w swoich utworach.
ale takie porównania i oskarżenia uważam za zupełnie niestosowne i nieuzasadnione.

3.Co do wydawania albumów pod publike to tutaj się w dużej mierze zgodze. Na tym polega urok zepsołu, że porusza tematy aktualne i próbują wbić się w rynek. Stąd J.King przy SWW czy dopasowywanie brzmienia pod współczesne trendy.
W jednym z ostatnich wywiadów Jon zapowiedział płytke w spokojnym akustyczno-organowym stylu. Powiedział, że na solowych albumach moze się bardziej otworzyć i dać większą swobode wokalną, bo w zespole piosenki musza być obarczone sporą ilością dźwięku instrumentów w tym gitary.
Zawsze uważałem, że tak naprawde Jon chce grać RNRolla ( mówił to w wywiadach) i nie wazne dla niego czy to jest bardziej Hard Rock/ Country Rock czy Soft Rock. Gra to na co ma ochotę w danym momencie i również to co czuje, że będzie pasowało w czasach kiedy nagrwają dana płytke. Zmiana stylistyki przychodzi mu bardzo łatwo bo Jon wychował się na wszystkich tych rodzajach muzyki która gra. Dlatego też robiąc solowe projekty wykonuje utwory np. Soulowe czy Gospel.
Jest wielu wielkich artystów którzy na przestrzeni lat tak jak Jon bawili się muzyką i zmieniali brzmienie jak np Jagger, Mercury czy Presley -> Czyli czołówka jego ulubionych artystów.

4,Z tym graniem tylko dla kasy trochę przesadziłeś. Oczywiście jest to jego zawód, ale taki który kocha. Bardzo podobała mi się jego wypowiedź, ze opinia Dylana (że Sambora jest jego ulubionym gitarzystą) i Cohena (że Jona wersja Hallelujah mu się najbardziej podoba) to opinie osób które są faktycznie dla niego ważne. Opinie krytyków i innych osób go nie interesują. Widać, że Jon też jest dumny z tego iż jego piosenki trafiają do ludzi dając im otuche, wiare, nadzieje. Ostatnio tez się wypowiadał, że nie nagrywa drugiego TD choć fani by tego chcieli bo w czasach kryzysu on chce ludziom pomóc dając im nadzieje, dając im powiew optymizmu w jego piosenkach.
A to, że pewne rzeczy robi się dlatego aby zarobić to sprawa dla mnie dosyć oczywista i nie nazywałbym tego hipokryzją. Ostatnio U2 się oberwało za to iż przenieśli swoją działanośc zespołu z Irlandi gdzie w ramach ratowania kraju politycy nałożyli jakiś dodatkowy podatek. U2 aby ratowac dorobek i zyski przenieśli działalność i rozliczenia podatkowe do innego kraju. Irlandczycy oczywiście się oburzyli . Tutaj oczywiście można jechac też po Bono i spółce, ze sa hipokrytami, ale oni po prostu zadbali o swoje interesy.

I myślę, że nie ważne tak naprawdę że różnimy się bardzo w wielu kwestiach. Każdy ma swoje zdanie. Ważne dla mnie jest to, ze jak włączę TDays i odpływam rozkoszując się muzyką wiem, ze Ty też tak masz. I pomimo, że oceniasz tak czy inaczej zespół ta maszynka do robienia kasy (Jon) zrobił na Tobie takie wrażenie na koncercie i dał z siebie tak wiele, że z bananem na twarzy śpiewałeś na cały głos piosenkę za którą lekko mówiąc nie przepadasz - WSYCGHome ;D A myśle, ze za kilkanaście lat jak włączysz sobie filmik z np STBIn na którym Ja, Ty Ricky wraz z zespołem śpiewaliśmy w niebogłosy STBIn to powiesz sobie... nie ważne, że Jon byłeś jednym wielkim **(dowolne obraźliwe słowo)**, ale dziękuje Ci za te emocje, wspomnienia.
Awatar użytkownika
jovizna
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2595
Rejestracja: 20 września 2005, o 17:53
Lokalizacja: 5 567 km from New Jersey!

Post autor: jovizna »

Fakt to już jest naprawdę nudne.

Załóżmy, że jesteśmy na koncercie w Niemczech. Spora cześć ludzi z sektora przed sceną to Polacy. Nagle wszyscy wyciągają swoje flagi z błagalnymi napisami np. WHY NOT IN POLAND (było!), BOUNCE TO POLAND (było!) itp. Oczywiście "rujnujemy" koncert innym, którzy przez nasze flagi nie mogą w pełni rozkoszować się występem i mają również ograniczone pole widzenia. Jesteśmy w tym bardzo natrętni. Nagle Jon zdenerwowany tym przedstawieniem pokazuje wam w końcu FUCK YOU :D jesteśmy przecież w Niemczech, więc guzik mnie obchodzą wasze błagalne prośby polusy. No i co? Przechodzicie nad tym do porządku dziennego, bo przecież to jego koncert i może robić co chce? bo to takie rock n rollowe zachowanie!!!
Skoro jest naprawdę taki, jakim go tu nakreślacie, to w Dreźnie również miał (za przeproszeniem) wysrane na was i waszą/naszą flagę, dlatego ją odrzucił! Ale nie, każdy dorabia potem sobie do tego taką historię, jaka mu akurat pasuje.
Cóż, mówcie co chcecie, ale ja widziałam go jako innego faceta.

A co do budżetu Rebekki :D to proooszę was.
10 czerwca 2006 - Milton Keynes
11 czerwca 2006 - Milton Keynes
25 maj 2008 - Lipsk
28 maj 2008 - Hamburg
3 czerwca 2008 - Frankfurt
8 czerwca 2010 - Londyn
10 czerwca 2011-Drezno
25 czerwca 2011-Londyn
19 czerwca 2013 - GDANSK
21 czerwca 2019 - WEMBLEY
12 lipca 2019 - Warszawa
Loading... please wait...
Sorry, your time has expired.
kikusia28
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1310
Rejestracja: 26 maja 2008, o 20:49
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: kikusia28 »

aaa tzn ,że odrzucenie polskiej flagi było równoznaczne z pokazniem Fucka ??? Matko Boska dziewczyno !!! Po co Ty właściwie słuchasz tego zespołu i na każdym koncercie patrzysz na twarz człowieka ,którego nienawidzisz???!!! Dziwię Ci się naprawdę.
Ja drogi Adrianie czekałam na Twoją wypowiedź , liczyłam na taki post i dzięki Bogu się nie pomyliłam . Jesteś konsekwentny w tym co mówisz i myślisz i to mi sie podoba!
Po pierwsze , każdy ma prawo wyrażać swoje zdania, jakie by ono nie było. Ja również nie mam zamiaru publicznie wyzywać i obrażać faceta, który pokazał jakiejś niemce FY, bo mnie ta sytuacja, aż tak bardzo nie poruszyła.
Po drugie "WIDZIA?Y GA?Y CO BRA?Y"!!!- tzn ,że chyba każdy fan tego zespołu zdaje sobie sprawę , że Jon to nie Bono 2 ! Nie od dziś wiadomo jaki to jest charakterek... I albo się Go kocha ( i akceptuje) albo nienawidzi ( i nie słucha)
Ja mam zamiar trwać przy tym 1 , dopóki nie zrobi czegoś bardziej kontrowersyjnego.
EVENo

Post autor: EVENo »

kikusia28 pisze:Matko Boska dziewczyno
Słowo "Matko" Ci się przypadkowo napisało.
Awatar użytkownika
jovizna
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2595
Rejestracja: 20 września 2005, o 17:53
Lokalizacja: 5 567 km from New Jersey!

Post autor: jovizna »

kikusia28 pisze:aaa tzn ,że odrzucenie polskiej flagi było równoznaczne z pokazniem Fucka
Przeczytaj jeszcze raz i wróć do mnie.
Po co Ty właściwie słuchasz tego zespołu
W sumie to nie słucham. Przygrywają mi tylko w aucie, bo radio mi źle odbiera.
kikusia28 pisze:na każdym koncercie patrzysz na twarz człowieka ,którego nienawidzisz??
Ok. Tylko kiedy ja napisałam, że go nienawidzę? :)
Brak akceptacji z mojej strony co do jego zachowania nie jest równoznaczny z nienawiścią.
kikusia28 pisze:Ja drogi Adrianie czekałam na Twoją wypowiedź , liczyłam na taki post i dzięki Bogu się nie pomyliłam . Jesteś konsekwentny w tym co mówisz i myślisz i to mi sie podoba!
"LUBIę TO"

EVENo pisze:
kikusia28 pisze:Matko Boska dziewczyno
Słowo "Matko" Ci się przypadkowo napisało.
;)
10 czerwca 2006 - Milton Keynes
11 czerwca 2006 - Milton Keynes
25 maj 2008 - Lipsk
28 maj 2008 - Hamburg
3 czerwca 2008 - Frankfurt
8 czerwca 2010 - Londyn
10 czerwca 2011-Drezno
25 czerwca 2011-Londyn
19 czerwca 2013 - GDANSK
21 czerwca 2019 - WEMBLEY
12 lipca 2019 - Warszawa
Loading... please wait...
Sorry, your time has expired.
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

KondZik pisze:Scrooge no fajnie i masz racje. Ja nie mówie na Jona, że jest wielki itp. Tylko zastanawia mnie, skoro wszystko kręci się wokół pieniędzy i to pozer, a w tekstach tego zespołu nie ma nic szczerego to dlaczego jesteś fanem BJ? No chyba, że już nie jesteś. I pytam na poważnie, nie mówiąc, że nie masz racji z tą kasą i popisówą Jona. Czekam na szczerą odpowiedź :))
A cała ta sprawa to już mi lata koło... :PPP Nudne się to zrobiło.
Sorry Kondzik, ale w tym momencie mnie rozbawiłeś do łez... człowieku to jest Bon Jovi - najbardziej popowy i komercyjny z rockowych zespołów świata, ostatnią rzeczą jakiej powinieneś tu szukać jest głębokie przesłanie i szczerość, równie dobrze możesz iść jej szukać u Biebera, Britney, Lady Gagi i Rihanny - tutaj chodzi o dobrą zabawę i generalnie na tym opiera się cała historia i kariera Bon Jovi, grają muzykę prostą i przyjemną dla mas, muzykę, której fajnie się słucha, która stara się budzić emocje, ale w bardzo prosty i dosadny sposób - jak zabawa to piosenki o dupach, imprezach i alkoholu, jak ma być romantycznie to również tak prosto, słodko i dosadnie, że chwilami wręcz kiczowato. Jeżeli zatem kolego szukasz w muzyce głębszych doznań i szczerości to nie chcę Cię martwić, ale chyba trafiłeś pod zły adres i lepiej zweryfikuj swoje poglądy bo jeszcze popadniesz w depresję ;) Dlaczego lubię Bon Jovi? Bo podoba mi się ich muzyka, jest dobra i spełnia w wielu przypadkach moje oczekiwania, nie interesuje mnie natomiast to kto i dlaczego to śpiewa, interesuje mnie MUZYKA. Nie interesują mnie prywatne poglądy Jona na temat tego czy tamtego, to czy woli slipy czy bokserki, ile litrów piwa wypija tygodniowo, to komu daje bilety na SWÓJ KONCERT, co myśli o Tuski u Kaczyńskim i co robi, gdy ktoś go zdenerwuje.

A wracając do fucka na chwilę, to jeszcze tego brakowało, żeby jakaś laska od listy kolejkowej rozkazywała 50 letniemu facetowi, który co by nie mówić jest jedną z większych postaci rocka w historii, co ma grać na koncertach, komu może dawać bilety i może jeszcze dyktowała ich ceny... spotkało ją pewnego rodzaju wyróżnienie ze strony managmentu Bon Jovi i chyba uderzyła jej woda sodowa do głowy. Na tym właśnie polega dramat zaślepienia i traktowania tego zespołu jako coś więcej niż rozrywkę i swego rodzaju przedstawienie, takim fanatycznym fanom zaczyna się mieszać rzeczywistość ze światem show biznesu i dochodzi do rozczarowań i frustracji czego najlepszym przykładem jest Rebeka.

Muzyki się słucha dla muzyki, a nie dla tyłka i pięknego uśmiechu wokalisty, może w końcu to do co niektórych dotrze ;]
Awatar użytkownika
Adrian
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4410
Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: Adrian »

Po co Ty właściwie słuchasz tego zespołu i na każdym koncercie patrzysz na twarz człowieka ,którego nienawidzisz???!!! Dziwię Ci się naprawdę.
Niektórzy ludzie czerpią energie i radość z wytykania innym ich słabości i nadrabiają tym swoje jakieś niepowodzenia.
Krytyka zawsze jest potrzebna ale taka konstruktywna a nie "je**nie" kogoś za wszystko co zrobi. A to muzyka to dno, a zachowanie idiotyczne, a koncerty to grają tylko dla kasy itp. Jak ktoś nagminnie wygłasza takie teorie to już nie jest krytyka. Dla mnie szczytem dopierniczenia się do czegoś czego nie dało się dopierniczyć była awantura o to, ze Jon odrzucił moją flagę.Jest to coś co będę wspominał z uśmiechem jako przykład jak można znaleźć jakiś bardzo idiotyczny powód aby po kimś pojechać. Pisząc to nie wierze, że ktoś coś takiego napisał i mam uśmiech na twarzy.
Ja drogi Adrianie czekałam na Twoją wypowiedź , liczyłam na taki post i dzięki Bogu się nie pomyliłam . Jesteś konsekwentny w tym co mówisz i myślisz i to mi sie podoba!
Mnie się podoba, że po krótkiej fali oburzenia i po często przesadzonej krytyce odzywają się osoby z poglądami podobnymi do mnie. Podoba mi się też zdrowa krytyka typu, ze to co zrobił Jon to było słabe, ale te lamenty na to jakim okazał się draniem mnie bawią.

A swoją drogą jak widze te niektóre dyskusje anty Bon Jovi to mi się ten filmik przypomina
http://www.youtube.com/watch?v=V2sedTLIRWU
Z tym, ze co niektórzy kierują ta modlitwę do Bon Jovi i w szczególności Jona ;)
że chyba każdy fan tego zespołu zdaje sobie sprawę , że Jon to nie Bono 2 ! Nie od dziś wiadomo jaki to jest charakterek...
I taki jest jego urok. Gdyby nie taki zadziorny charakter to dalej pucowałby buty w lokalnym sklepiku w NJersey.
Załóżmy, że jesteśmy na koncercie w Niemczech. Spora cześć ludzi z sektora przed sceną to Polacy. Nagle wszyscy wyciągają swoje flagi z błagalnymi napisami np. WHY NOT IN POLAND (było!), BOUNCE TO POLAND (było!) itp. Oczywiście "rujnujemy" koncert innym, którzy przez nasze flagi nie mogą w pełni rozkoszować się występem i mają również ograniczone pole widzenia. Jesteśmy w tym bardzo natrętni. Nagle Jon zdenerwowany tym przedstawieniem pokazuje wam w końcu FUCK YOU :D jesteśmy przecież w Niemczech, więc guzik mnie obchodzą wasze błagalne prośby polusy. No i co? Przechodzicie nad tym do porządku dziennego, bo przecież to jego koncert i może robić co chce? bo to takie rock n rollowe zachowanie!!!
Zdziwię Cię, ale nie miałbym do niego żalu. Nawet jeśli nie byłyby to PL flagi itp a po prostu mielibyśmy reklamy Pepsi na tabliczkach które zasłaniałyby widoczność innym. Wszelkie flagi, transparenty itp są fajne jeśli ktoś trzyma je 2 góra 3 piosenki, albo wyciąga co jakiś czas. Ja jednak nie chodzę na koncerty i płace grubą kasę aby oglądać banery od tyłu. Jeśli jest sytuacja w której natrętnie przeszkadzasz komuś w zabawie to powinni Cię wyprosić z koncertu albo zabrać transparenty. Są koncerty na które nie wpuszcza Cię z flagą czy bannerami.
- Jeśli by poprosił fanów o ściągnięcie transparentów/flag itp - byłoby to ok
- Jeśli by się wnerwił, że namolnie komuś przeszkadzamy i ludzie za nami są niezadowoleni i pokazał nam fakersa abyśmy się ogarnęli - ok przełknąłbym, bo miałby racje, ale mógłby to zrobić w bardziej cywilizowany sposób, to jest jednak koncert i działamy pod wpływem chwili
- Jeśli powiedziałby - w**dalać j*ani brudni Polacy do swej niedorozwiniętej wsi, bo mi psujecie koncert.. to tak obraziłbym się i prawdopodobnie nigdy nie pojechałbym na ich koncert. Ale muzyki bym dalej słuchał, bo tak jak Scrooge mówi najważniejsza jest muzyka a nie to czy Jon woli Kaczyńskiego czy Tuska ;]
Skoro jest naprawdę taki, jakim go tu nakreślacie, to w Dreźnie również miał (za przeproszeniem) wysrane na was i waszą/naszą flagę, dlatego ją odrzucił!
Fajny świat sobie zbudowałaś. I dorabiasz niespotykane ideologie do spraw dosyć prostych.
Cóż, mówcie co chcecie, ale ja widziałam go jako innego faceta.
I tutaj tkwi chyba przyczyna Twojej wewnętrznej tragedii.
Sorry Kondzik, ale w tym momencie mnie rozbawiłeś do łez... człowieku to jest Bon Jovi - najbardziej popowy i komercyjny z rockowych zespołów świata, ostatnią rzeczą jakiej powinieneś tu szukać jest głębokie przesłanie i szczerość, równie dobrze możesz iść jej szukać u Biebera, Britney, Lady Gagi i Rihanny - tutaj chodzi o dobrą zabawę i generalnie na tym opiera się cała historia i kariera Bon Jovi, grają muzykę prostą i przyjemną dla mas, muzykę, której fajnie się słucha, która stara się budzić emocje, ale w bardzo prosty i dosadny sposób - jak zabawa to piosenki o dupach, imprezach i alkoholu, jak ma być romantycznie to również tak prosto, słodko i dosadnie, że chwilami wręcz kiczowato. Jeżeli zatem kolego szukasz w muzyce głębszych doznań i szczerości to nie chcę Cię martwić, ale chyba trafiłeś pod zły adres i lepiej zweryfikuj swoje poglądy bo jeszcze popadniesz w depresję ;)
I tak i nie.
Wiadomo, ze linie melodyczną, słowa układane sa tak aby wpadały w ucho - czysta komercja. Nie jest więc to muzyka na miare Chopina czy Czajkowskiego, ale jak na zespół typowo komercyjny jest to często muzyka wysokiego lotu. Takie DCounty, AODay czy STBIn stoją na bardzo wysokim poziomie.
Teksty jednak niosą za sobą pewne wartości i chociaż często podawane są w prostej formie to mają swój przekaz. Tekst DCounty, WLOALeaving, MGLBIMArms, Santa Fe itp czasami całe teksty, fragmenty zahaczają o naprawdę wysoki poziom artystyczny. Jak na muzykę komercyjną jest to czasami tekst bardziej ambitny niż powinien być.

- Typowym utworem komercyjnym dla mnie są WGIGOn, LYHOM, YGLABName, BIOALORNR, ISWIDead, 99 ITShade czy OWN - piosenki nastawione na typową zabawę. Bardzo potrzebne dla słuchacza, aby oderwał się od problemów i po prostu bawił.

- Typowymi utworami komercyjnymi, ale z przesłaniem są dla mnie IML, LOP, Always, STonigh, BOGlory, Undivided itp. Piosenki które mają przesłanie ambitniejsze niż tylko zabawa, ale podane są w formie chwytliwej dla ucha. Często są to slogany do których łatwo się odnieść (chwyć moją dłoń i uda nam się - przyrzekam / To jest moje życie, teraz albo nigdy). Często też slogany te są przeplatane ambitniejszymi porównaniami.

- Utwory ambitne z przesłaniem - DCounty, WLOAL, SIBSNight, AOD, LTOR (poza tym cool ;]), HGod - czyli piosenki w których porusza się tematy egzystencjalne, podawane w bardziej wysublimowanych metaforach (np. Alive like a lonely note from John Coltrane ). Piosenki których wartość odkrywa się nie słuchając ich na dyskotekach a leżąc wieczorem w łóżku ze słuchawkami na uszach i wgłębiając się w każde słowo i dźwięk. Są to utwory których jestem pewien, ze artyści z najwyższej komercyjnej półki by się nie powstydzili czyli np taki Bob Dylan.

Dlatego nie do końca się zgodze. Owszem ogólnie jest to muzyka komercyjna więc musi być chwytliwa, ale przesłania, ambicji bym im nie odbierał. Chyba, ze mamy pogląd iż muzyka ambitna to tylko klasyczna (np Bach) a teksty ambitne to tylko poezja śpiewana (np Osiecka).
A wracając do fucka na chwilę, to jeszcze tego brakowało, żeby jakaś laska od listy kolejkowej rozkazywała 50 letniemu facetowi, który co by nie mówić jest jedną z większych postaci rocka w historii, co ma grać na koncertach, komu może dawać bilety i może jeszcze dyktowała ich ceny...
Ty, ale ona przecież 19 lat oddała Jonowi więc chyba powinien jej się kłaniać ;D Nie no od razu o tej akcji pomyślałem to samo. Nie wyobrażam sobie w pracy abym dyktował szefowi co ma robić. Nie wyobrażam sobie aby jakaś fanka podeszła do Bono i powiedziała "Co ty odp***" grasz dzisiaj taką setliste, ubierasz się tak, mówisz to a i wywalasz rodzinę z trybun bo nie zapłacili za bilet i nie koczowali w kolejce od 2 tygodni.
spotkało ją pewnego rodzaju wyróżnienie ze strony managmentu Bon Jovi i chyba uderzyła jej woda sodowa do głowy. Na tym właśnie polega dramat zaślepienia i traktowania tego zespołu jako coś więcej niż rozrywkę i swego rodzaju przedstawienie, takim fanatycznym fanom zaczyna się mieszać rzeczywistość ze światem show biznesu i dochodzi do rozczarowań i frustracji czego najlepszym przykładem jest Rebeka.
Nie sądziłem, że miewamy na pewne poglądy identyczne spostrzeżenia ;) Tak naprawdę to może ta cała historia pomóc Rebece żyć swoim życiem i cieszyć się swoim szczęściem a nie pokładać cała energie w życie innych.
Muzyki się słucha dla muzyki, a nie dla tyłka i pięknego uśmiechu wokalisty, może w końcu to do co niektórych dotrze ;]
Bingo ;)
lawenda
I Believe
I Believe
Posty: 68
Rejestracja: 14 maja 2011, o 15:54
Lokalizacja: Palau

Post autor: lawenda »

Scrooge pisze:
Wracając do słynnego palca to nie rozumiem o co Wam chodzi... laska go prowokowała to pokazał co o niej myśli w najłagodniejszy możliwy sposób...


Jedyne co dobre wynika z tej całej sytuacji to może chociaż kilka osób wydorośleje, obudzi się i zrozumie, że BJ to komercyjna machina nastawiona na zyski, ludzie taki jest show biznes, show must go on, a bajki o tym, że wasz boski Jon kocha Was i Wasze Town wsadzcie sobie wiecie gdzie ;) jedyne na czym im zależy to wasza kasa i chociaż zaraz jedna z drugą się popłacze to jest to uczciwy układ. BJ robią show i dostarczają Wam muzykę rozrywkową, Wy im za to płacicie - simple. Sentymenty i cała reszta otoczki to wytwór waszej naiwności na której oni żerują.
Zgadzam się w większości z tym, co piszesz. To, że Jon jest "great pretender" wszem i wobec wiadomo. Wiadomo, ze kasa, komercja, aktorstwo, zyski, etc., etc....

Mnie zabolała tylko jedna rzecz: jego niekonsekwencja - nie powiesz, że cała działalność społeczna, to coś z czym się nie identyfikuje. A moim zdaniem, jeśli ktoś chce uchodzić za społecznika, tak bardzo uwrażliwionego na problemy innych, powinien i publicznie zachować się fair wobec drugiego człowieka. Tyle.
Nie wnikam w zawiłości sytuacji, bo jej nie poznamy. I zgadzam się, że wałkowanie tego jest już nudne. ja po prostu uważam, że postępowanie wobec jednostki, równa się potwierdzaniu własnych poglądów "społecznych" etc. Możesz nie podzielać mojej wrażliwości w tych kwestiach, ale mam prawo ją wyrażać.

Nie zgadzam się z kilkoma kwestiami:
- nie uważam żeby pokazywanie fucka, było najłagodniejszym możliwym sposobem zareagowania,

- co to Love's the only rule - wystarczy posłuchać tego "kazanka" Jona przed tym kawałkiem (choćby z Mannheim bodajże), żeby nie zgodzić się z tym, ze to kawałek, który nie ma wyrażać jego poglądów. Jeśli zaś nie wyraża - niech daruje sobie te gadki i dorabianie przesłania społecznego do niego, jak i do wielu innych.

Oczywiście, rację ma Adrian, że to się zmienia i że kawałki się "dezaktualizują", ale moim zdaniem Jon sam wybierając to co gra i akcentując w pewien sposób tym ględzeniem pewne sprawy, jednak coś chce przekazać. Czy jest to czysta hipokryzja z jego strony? Otóż możesz mnie nazwać naiwną, ale ja zawsze wierzyłam, że nie. ?e jednak "autor miał coś na myśli" pisząc te właśnie, a nie inne słowa - i nie były one obliczone tylko na stosy zielonych (choć także ;P).

Prawdą jest, że nie musi być wierny temu, co chce przekazywać - to nie pierwszy i nie ostatni tego rodzaju przypadek... Sztuka rządzi się swoimi prawami.
Powiem tylko, jak jovizna - widziałam go jednak jako innego faceta. Choć nie sprawiło to, wbrew temu co sądzisz, Drogi Scrooge ;), że płaczę teraz nocami w poduszkę i że mój świat legł w skorupkach. Po prostu cieszę się, że BJ to nie tylko Jon i jego fochy. ;))
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

Dobra Adi, może się niejasno w pewnym momencie wyraziłem... owszem BJ mają również piosenki bardziej ambitne, ale również do nich podchodzę (i uważam, że to słuszne podejście) jako do dobrze przygotowanego, wysokiej jakości produktu, którego nie należy utożsamiać z osobą wytwórcy. Johnny i jego banda tworzą muzykę dla ludzi, a nie dla siebie, jeżeli przykładowo do kogoś trafia tekst STBI i osoba utożsamia się z jej przesłaniem i treścią to wszystko jest OK, prawdopodobnie po to powstała ta piosenka, żeby trafić i zaspokoić oczekiwania tego typu odbiorcy. Problem pojawia się, gdy dla danej osoby zaciera się granica między piosenką, a osobą wykonawcy - w tym momencie pojawiają się chore wymagania, bezzasadne żądania obniżki cen biletów "bo przecież on śpiewa o bezrobotnych ludziach", jakieś dziwne idealizowanie artysty, a przecież to zwykły człowiek... przestańcie budować wizerunek JBJ na podstawie tekstów piosenek bo potem dochodzi do takich sytuacji jak ta. Czy Waszym zdaniem muzycy metalowi śpiewający przykładowo o gwałtach i morderstwach powinni w ramach szczerości wobec swoich fanów w życiu prywatnym być gwałcicielami i mordercami? Są na świecie artyści, którzy faktycznie za pomocą muzyki starają się nieść jakieś przesłanie, czy też wyrażają swój styl życia, ale na pewno nie są to muzycy z świata POP - tutaj liczy się kasa, a żeby zarobić kasę trzeba się dobrze sprzedać, żeby się sprzedać trzeba grać po publiczkę i dawać jej to czego oczekuje, czyli przykładowo w czasach kryzysu i bezrobocia piosenki, które podniosą ich na duchu i powiedzą "to nie Twoja wina, że nie masz pracy to ten zły i niesprawiedliwy świat nie daje Ci szansy, ale nie poddawaj się i walcz o swoje..." - dostają to, płacą za to, być może dzięki temu czują się lepiej i wszyscy są zadowoleni... a doszukiwanie się w tym nie wiadomo czego i robienie z JBJ romantycznego bohatera naszych czasów świadczy jedynie o niedojrzałości emocjonalnej słuchacza.

Jak idziecie do teatru i widzicie świetną sztukę z ujmującym serce przesłaniem i świetną przekonującą grą aktorów to potem wymagacie od nich, żeby w swoim życiu prywatnym byli tacy jak grane przez nich idealne postacie i żyli zgodnie z wygłaszanymi przez nich pięknymi przesłaniami? Jeśli tak to współczuję... muzyka pop, cały show biznes i wszystko to gdzie pojawia się wielka kasa to jedno wielkie przedstawienie i tak do tego należy podchodzić...
lawenda
I Believe
I Believe
Posty: 68
Rejestracja: 14 maja 2011, o 15:54
Lokalizacja: Palau

Post autor: lawenda »

Scrooge pisze:Dobra Adi, może się niejasno w pewnym momencie wyraziłem... owszem BJ mają również piosenki bardziej ambitne, ale również do nich podchodzę (i uważam, że to słuszne podejście) jako do dobrze przygotowanego, wysokiej jakości produktu, którego nie należy utożsamiać z osobą wytwórcy. Johnny i jego banda tworzą muzykę dla ludzi, a nie dla siebie, jeżeli przykładowo do kogoś trafia tekst STBI i osoba utożsamia się z jej przesłaniem i treścią to wszystko jest OK, prawdopodobnie po to powstała ta piosenka, żeby trafić i zaspokoić oczekiwania tego typu odbiorcy. Problem pojawia się, gdy dla danej osoby zaciera się granica między piosenką, a osobą wykonawcy - w tym momencie pojawiają się chore wymagania, bezzasadne żądania obniżki cen biletów "bo przecież on śpiewa o bezrobotnych ludziach", jakieś dziwne idealizowanie artysty, a przecież to zwykły człowiek... przestańcie budować wizerunek JBJ na podstawie tekstów piosenek bo potem dochodzi do takich sytuacji jak ta. Czy Waszym zdaniem muzycy metalowi śpiewający przykładowo o gwałtach i morderstwach powinni w ramach szczerości wobec swoich fanów w życiu prywatnym być gwałcicielami i mordercami? Są na świecie artyści, którzy faktycznie za pomocą muzyki starają się nieść jakieś przesłanie, czy też wyrażają swój styl życia, ale na pewno nie są to muzycy z świata POP - tutaj liczy się kasa, a żeby zarobić kasę trzeba się dobrze sprzedać, żeby się sprzedać trzeba grać po publiczkę i dawać jej to czego oczekuje, czyli przykładowo w czasach kryzysu i bezrobocia piosenki, które podniosą ich na duchu i powiedzą "to nie Twoja wina, że nie masz pracy to ten zły i niesprawiedliwy świat nie daje Ci szansy, ale nie poddawaj się i walcz o swoje..." - dostają to, płacą za to, być może dzięki temu czują się lepiej i wszyscy są zadowoleni... a doszukiwanie się w tym nie wiadomo czego i robienie z JBJ romantycznego bohatera naszych czasów świadczy jedynie o niedojrzałości emocjonalnej słuchacza.

Jak idziecie do teatru i widzicie świetną sztukę z ujmującym serce przesłaniem i świetną przekonującą grą aktorów to potem wymagacie od nich, żeby w swoim życiu prywatnym byli tacy jak grane przez nich idealne postacie i żyli zgodnie z wygłaszanymi przez nich pięknymi przesłaniami? Jeśli tak to współczuję... muzyka pop, cały show biznes i wszystko to gdzie pojawia się wielka kasa to jedno wielkie przedstawienie i tak do tego należy podchodzić...
Masz sporo racji, ale uważam, że trochę przejaskrawiasz. Nie słyszałam, żeby ktoś żądał obniżki biletów, bo śpiewają o bezrobotnych - jeśli tak, jest chyba niespełna rozumu. A konsekwencja pt. morduję bo śpiewam o mordercy, albo oczekiwania w odniesieniu do aktorów, to wybacz... Chyba bierzesz mnie (bo wnoszę że to aluzje do mojej 'wrażliwości') za idiotkę. ;)

Adrian fajnie napisał o piosenkach BJ. I ja się z tym co napisał zgadzam.

Co do mojej opinii o całej sprawie, chyba nie zauważyłeś że odnoszę się do działań i poglądów Jona, które sprzedaje jako JBJ. I dla mnie, jak pisałam bolesna jest ta niespójność. Teksty to już inna bajka - i jak pisałam, nie musi być im wierny, choć, jak mówię, wierzyłam, że po części takie kawałki jak LTOR są dla niego ważne, bo sam o tym mówi, notabene podkreślając nie raz swój romantyzm...:) Więc ja (tak bardzo nawinie i prostolinijnie) wierzę, że jak ktoś mowi, ze cos jest dla niego wazne, to jest.:) i jak pisałam nie musisz podzielać moich poglądów.
Awatar użytkownika
Adrian
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4410
Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: Adrian »

Mnie zabolała tylko jedna rzecz: jego niekonsekwencja - nie powiesz, że cała działalność społeczna, to coś z czym się nie identyfikuje. A moim zdaniem, jeśli ktoś chce uchodzić za społecznika, tak bardzo uwrażliwionego na problemy innych, powinien i publicznie zachować się fair wobec drugiego człowieka. Tyle.
Nie zgadzam się. Jeśli ktoś Ci pluje w twarz zawsze masz się uśmiechać i dziękować (taka szybka id dosadna metafora)?? To jest ściśle ideologiczna postawa i nie ma ludzi którzy tak postępowali. Podejrzewam, że JP2 kiedyś tez się z kimś pokłócił i o zgrozo może nawet przeklął ;/ Taka jest natura ludzka i nie możesz winić kogoś, ze nie dziękuje jak ktoś mu robi syf.

Postapił nagannie, ale co ma działalnośc charytatywna/społeczna do jego prywatnej sprzeczki. Logika w której fakers do osoby z którą jest w konflikcie oznacza, że coś co robi w zupełnie innej dziedzinie jest nieszczere jest jak dla mnie bez podstaw.

On jest osobą która odpowiedzialna jest za krzywde i biede ludzi (formalnie) a nie psychologiem odpowiedzialnym za problemy osobiste fanów i ich problemy egzystencjalne. 2 zupełnie inne sprawy.

Nie rozumiem czemu tak próbujecie wszystko łączyć. To, że ja pokaże komuś kto mnie zdenerwował fakersa, to od razu oznacza, ze jestem psychopata niezdolnym do miłości, niesienia pomocy innym i rozumienia ich problemów??

Myśle, że Ty też pokłóciłaś się kiedyś z rodzicami, przyjaciółmi, znajomymi itp tak, że krzyczaliście na siebie albo leciały przekleństwa?? Czy taka kłótnia która dotyczy jednego konretnego wyarzenia ze swoimi podstawami, powodami itp przekreśla cię jako osobe która trzyma się pewnych ideałów i próbuje je szerzyć??
Czy jest to czysta hipokryzja z jego strony?
Nie. uważam, że to jest niepotrzebne łączenie zupełnie nie powiązanych ze sobą spraw. Pojechał po bandzie i okazał swoje niezadowolenie w prostacki sposób, ale nie przekreśla to go jako kochającego ojca, męża, kochanka, wolontariusza, osobę wrażliwą na krzywdę innych, dobrego muzyka, wytrawnego kgracza w bierki pod stołem itp (niepotrzebne skreślić).

--------
Problem pojawia się, gdy dla danej osoby zaciera się granica między piosenką, a osobą wykonawcy - w tym momencie pojawiają się chore wymagania, bezzasadne żądania obniżki cen biletów "bo przecież on śpiewa o bezrobotnych ludziach"
Jasne. Piosenka pisana o pracownikach firmy DHL podana w sposób taki, ze moga się do niej odnosić także inni ludzie odebrana została jako czysta hipokryzja -> patrz ceny biletów.
Tak jak mówisz niektórzy ludzie łączą pewne rzeczy które nie mają prawa być połączone ze sobą i nie było takiego zamiaru, a potem mają swoje jakieś żale.
- dostają to, płacą za to, być może dzięki temu czują się lepiej i wszyscy są zadowoleni... a doszukiwanie się w tym nie wiadomo czego i robienie z JBJ romantycznego bohatera naszych czasów świadczy jedynie o niedojrzałości emocjonalnej słuchacza
Zaskakujesz mnie z każdym postem, bo mamy identyczne poglądy ;)
Mnie najbardziej zawsze bawi jak zespół wydaje płytę i jeśli nie trafia ona w gusta fana to wg niego zespół ją napisał pod publiczkę/ dla kasy a nie ze swojej potrzeby artystycznej itp.
Takie LH powstało na bazie sukcesu WSYCGHome i chęci sprawdzenia się Jona w tej stylistyce. Wspominał nawet w książce, ze prosił kolesia od wytwórni o pozwolenie na tego typu płytę. Powiedział "pozwolisz mi nagrać LH a ja w zamian pozwolę wydać wam GH." Świadczy to tylko o tym, ze chciał to zrobić, bo czuł w tym pewnie jakiś dreszczyk emocji, świeżości, wolności artystycznej. Wyszło jak wyszło, ale wiem, ze Jon jest z niej dumny, bo uważa LH za jedną z jego najlepszych piosenek. Jak słyszę, ze to płytka nagrana tylko dla kasy to widzę takiego fana jak Ty opisujesz o dużej ilości niedojrzałości emocjonalnej.
Jak idziecie do teatru i widzicie świetną sztukę z ujmującym serce przesłaniem i świetną przekonującą grą aktorów to potem wymagacie od nich, żeby w swoim życiu prywatnym byli tacy jak grane przez nich idealne postacie i żyli zgodnie z wygłaszanymi przez nich pięknymi przesłaniami? Jeśli tak to współczuję... muzyka pop, cały show biznes i wszystko to gdzie pojawia się wielka kasa to jedno wielkie przedstawienie i tak do tego należy podchodzić...
Wiele osób tak ma a potem rozczarowują się, bo dany aktor jest zupełnie inny niż w jego ulubionym serialu.

----
Masz sporo racji, ale uważam, że trochę przejaskrawiasz. Nie słyszałam, żeby ktoś żądał obniżki biletów, bo śpiewają o bezrobotnych - jeśli tak, jest chyba niespełna rozumu.
A ile było oskarżeń Jona o hipokryzje nawet przez główne osoby tutejszej dyskusji??
Uważam, że łączenie fakersa do konkretnej osoby w konkretnej sprawie z jego działalnością charytatywno/społeczną jest takim samym łaczeniem wysokich cen biletów z przesłaniem piosenki WFTWMan.
Pewne rzeczy łączy się niepotrzebnie na silę, ale macie do tego prawo.
KondZik

Post autor: KondZik »

Scrooge po pierwsze miło, że Cie rozbawiłem ale nie moja wina, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem albo źle mnie zrozumiałeś. To już pozostawiam Ci do rozstrzygnięcia w domowym zaciszu. Nigdy nie powiedziałem, że BJ to zespół gdzie WSZYSTKIE kawałki są o czymś i mają dla mnie przesłanie czy jak tam to zwał. Pewnie, że obrali drogę rozrywkowego rock n' rolla. A co do tekstów mówiłem tylko, że dla mnie teksty się liczą a nie tylko same "dźwięki" i mówiłem to nie tylko o BJ.
Po drugie BJ mają kawałki ambitniejsze i temu nie zaprzeczysz, jak też wyżej pisał Adrian i również Ty.
Więc o tym się powtarzać nie będe.
A po trzecie nie zapominaj, że muzyka i teksty to twórczość i tak jak w szkole na polskim każdy w głupim wierszyku widział co innego tak i tutaj może być. To jak mój kumpel kiedyś przychodzi i mówi do mnie, że słuchał uważnie It's my life w wolnej wersji i on tam odnalazł coś co ma sens, o Franku itd... I tak machnąłem ręką bo każdy interpretuje inaczej. Bo każdy ma w głowie co innego i inaczej to widzi. Dla przykładu porównaj sobie teksty RHCP czy AC/DC do tekstów BJ. Prosty przykład. Ja uwielbiam Angusa i spółke, ale czasem potrzebuje kawałków o czymś więcej niż o piciu, dupach i jaraniu. Jak sobie odnajdu powiedzmy w These Days czy STBI czy w czymś tam jeszcze jakiś sens to myśle, że nie powinno Cię to bawić. ;] Ja wierze w to, że niektóre ich kawałki powstały o czymś i mają jakiś sens. I mam to gdzieś czy mam racje czy nie, jeśli muzyka mi daje powera czy otuchy kiedy tego potrzebuje to myśle, że na tym to polega. A jak Tobie daje dobrą zabawe to też fajnie. Jesteśmy fanami tego samego zespołu a inaczej pojmujemy ich twórczość. Tyle. I nie wiem czy to było do mnie "a doszukiwanie się w tym nie wiadomo czego i robienie z JBJ romantycznego bohatera naszych czasów świadczy jedynie o niedojrzałości emocjonalnej słuchacza." bo bynajmniej ja Johny Boy'a tak nie postrzegam.
pozdrawiam
lawenda
I Believe
I Believe
Posty: 68
Rejestracja: 14 maja 2011, o 15:54
Lokalizacja: Palau

Post autor: lawenda »

Albo nie mam daru artykulacji swoich poglądów w sposób jasny, albo niektorzy nie potrafią zrozumieć tekstu pisanego...
Nie, nie uważam że Jon powinien zachowywać się jak ideał, nie uważam, że nie mamy prawa do błędów, nie uważam, że powinien być zawsze nieskazitelny. Nie sądzę, że to co zrobił przekreśla jego działalność, wierność, piękno jego miłości, ojcostwa czy co tam jeszcze chcesz.... Pozwalam mu łaskawie przeklinać i pokazywać fucki, ale... (uwaga, tu następuje artykulacja moich poglądów)

To co chciałam powiedzieć w swoich postach od początku straszczę tu dosadnie i zakończę swoje polemiki: skoro jest osobą publiczną pracującą na jakiś wizerunek swoją działalnością społeczną, wypowiedziami, ideałami dopisywanymi do fundacji, piosenek etc., to publiczne działanie tego rodzaju jest dla mnie niespójnością. Ponieważ jak pisałam, dla mnie od szacunku dla jednostki zaczyna się cała reszta, a w konkretnych działaniach własnie przejawia się postawa ogólna. Streszczając moje poglądy: gadać sobie można o pomaganiu, pokaż mi jak rozwiązujesz konkretny (mały w skali globalnej, etc.) problem, a wtedy uwierzę Twoim ideałom.

Co do tego kłocenia się ,etc. o którym piszesz...
Nie był to "prywatny fuck" tylko "publiczny", nawet jeśli kontekst był po częsci prywatny, nie była to "domowa kłótnia przy obiedzie" do któej każdy ma prawo... Zatem, biorąc pod uwagę to co napisałam wcześniej, uważam, cytując kogoś, kto już to napisał wcześniej, że pokazał go także sam sobie. Takie jest moje zdanie, do którego przyjęcia nie zmuszam. Kropka.

Pomijam kwestie kultury osobistej i dobrego wychowania.

Moje pytanie o hipokryzję wyrwałeś z kontekstu, przez co nabiera innego znaczenia, więc nie bede z tym dyskutować.
Awatar użytkownika
Adrian
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4410
Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: Adrian »

Nie, nie uważam że Jon powinien zachowywać się jak ideał, nie uważam, że nie mamy prawa do błędów, nie uważam, że powinien być zawsze nieskazitelny. Nie sądzę, że to co zrobił przekreśla jego działalność, wierność, piękno jego miłości, ojcostwa czy co tam jeszcze chcesz.... Pozwalam mu łaskawie przeklinać i pokazywać fucki, ale... (uwaga, tu następuje artykulacja moich poglądów)

To co chciałam powiedzieć w swoich postach od początku straszczę tu dosadnie i zakończę swoje polemiki: skoro jest osobą publiczną pracującą na jakiś wizerunek swoją działalnością społeczną, wypowiedziami, ideałami dopisywanymi do fundacji, piosenek etc., to publiczne działanie tego rodzaju jest dla mnie niespójnością. Ponieważ jak pisałam, dla mnie od szacunku dla jednostki zaczyna się cała reszta, a w konkretnych działaniach własnie przejawia się postawa ogólna. Streszczając moje poglądy: gadać sobie można o pomaganiu, pokaż mi jak rozwiązujesz konkretny (mały w skali globalnej, etc.) problem, a wtedy uwierzę Twoim ideałom.
lawenda wyrażasz dosyć jasno swój pogląd i ja go po prostu rozbijałem na szczegóły.

Tutaj tak jak piszesz w pierwszej części - Jon ma prawo do błędów, pójścia w zaparte chociaż nie ma racji itp jest po prostu człowiekiem.
W drugiej części piszesz, że to jak rozwiązuje problem jednostki świadczy o jego ideałach itp. Ok też super i też się zgadzam. Nie ważne co mówisz, ważne co robisz.

A teraz ja powiem co mi w całej tej dyskusji przeszkadza. Przez 25 całe życie Jon rozwiązywał rożne kwestie rożny sposób. Były działania godne podziwu i takie co nie przysparzają mu chwały (bijatyka z Bachem ten fakers itp). I w tej tutejszej dyskusji powstaje wrażenie, że ten jeden jedyny fakers przekreśla jego ideały, poglądy, to co dobrego robił, robi i będzie robił. Piszesz, ze ma prawo do błędu, ale zarazem coś się u Ciebie/innych zmieniło w podejściu do jego. Dla niektórych jest on przekreślony. To ma prawo do błędów za co możemy go jechać czy nie ma prawa i od razu go skreślamy bo nie jest ideałem i odmawiamy mu prawa do czystości jego intencji w zupełnie różnych sprawach (działalność charytatywna/społeczna)??
Tylko tyle i aż tyle. Dla mnie postąpił źle. Został sprowokowany, ale nie powinien tak postąpić. Wcześniej też był jechany (np ceny biletów) i potrafił to rozwiązać w kulturalny sposób (wyjaśnienia w wywiadach, swoja interwencja w ceny biletów itp). Tutaj nie wytrzymał i powinien ją oficjalnie przeprosić i koniec. Ale tak jak mówisz każdy ma prawo do własnej oceny i przyjmuje Twoje odczucia.
cytując kogoś, kto już to napisał wcześniej, że pokazał go także sam sobie. Takie jest moje zdanie, do którego przyjęcia nie zmuszam. Kropka.
ale ja w zupełności podzielam wasze zdanie. Nie wytrzymał i dał upust złym emocjom. Ten fakers już obraca się przeciw niemu, bo tak musi być. Jest to sytuacja którą nie powinno się tolerować, ale zauważ, że nie wyszedł na koncert z intencją dokopać specjalnie Rebece. Nie przygotował sobie jakiegoś przemówienia, banerów itp. Czytał po kolei bannery i w pewnym momencie nie wytrzymał. Nie wiadomo jak wyglądała ich wcześniejsza rozmowa itp. Fakers sprowokowany, na pewno nie planowany i tak się odwróci przeciwko niemu. Wspomniana kropka.
olivia
Save a Prayer
Save a Prayer
Posty: 28
Rejestracja: 21 listopada 2010, o 12:39
Lokalizacja: Trzecia planeta od Słońca

Post autor: olivia »

Witam wszystkich i przepraszam, że się wtrącam w tę wymianę zdań, ale czytam ten temat od kilku dni i raz mnie skręca ze śmiechu, a raz drażni.

Lawenda, bardzo dokładnie przeczytałam Twoje posty i choć rozumiem, co chcesz powiedzieć, to i tak nie wiem dlaczego?
lawenda pisze:Mnie zabolała tylko jedna rzecz: jego niekonsekwencja - nie powiesz, że cała działalność społeczna, to coś z czym się nie identyfikuje. A moim zdaniem, jeśli ktoś chce uchodzić za społecznika, tak bardzo uwrażliwionego na problemy innych, powinien i publicznie zachować się fair wobec drugiego człowieka. Tyle.
Wybacz, ale dlaczego stawiasz działalność charytatywną, czyli na rzecz ludzi, którzy rzeczywiście pomocy potrzebują, z "jakąś" tam listą społeczną z "jakiegoś" tam koncertu? Dla mnie te dwie rzeczy znajdują się na dwóch całkowicie różnych poziomach i jeden gest nie przekreśla innych działań.

A co do tematu przewodniego: na koncercie Jon był w pracy, ktoś z publiczności mu bruździł, to mu pokazał, co myśli. ?e nie elegancko? A gdzie jest napisane, że wszyscy jesteśmy dyplomatami, cały protokół mamy w małych paluszkach i jesteśmy cudownie wolni od nawet nieładnych odruchów?

Druga sprawa: Jon pokazał palucha za tam którymś banerem, chyba nawet nie chodziło o dany baner, tylko o całokształt. Dziewucha pokazała banery, Jasiu palec, ale czy ktoś wie, czy czasami ona nie napsuła krwi ekipie jeszcze zanim cała sprawa trafiła na strony internetowe? I dlaczego ona właściwie wypisywała cokolwiek na Facebooku czy tam czymś innym? Dajcie spokój. Ktoś tam napisał, o tym jak ta cała Rebecka od 19 lat jeździ za zespołem, tak? Jak to było? Dwa lata ciuła, żeby przez dwa miesiące jeździć na koncerty i robić listy społeczne. Sorki, ale kto z Was odda ciężko zarobioną kasą na jeżdżenie za zespołem i to przez 19 lat? Nawet jeżeli to BJ? Ja rozumiem, że taki numer, to można zrobić raz albo dwa, jak się ma dwadzieścia lat, ale w końcu i nawet to by się przejadło. A ile lat może mieć Rebecka? Koło 35-40? I co, nie ma innych zobowiązań? Rodziny np? Sorki, ale ona wydaje albo nie swoją kasę, albo to już fanatyzm. Obstaję za tą drugą opcją, a to niestety oznacza poważne zaburzenia psychiczne. Tak wiem, zaraz mi ktoś napisze, że co się odzywam, skoro jej nie znam. Z miejsca odpowiem: żadne z Was też jej nie zna, bo nie czytałam, żeby któreś napisało, że poszło z nią chociażby na piwo. A z jej zachowania i moich zawodowych doświadczeń wynika, że nie jest to osoba, którą Matt Bongiovi powinien prosić o cokolwiek. Ktoś tam gdzieś napisał, że w zamian za wykonaną pracę, mogła za free wchodzić na koncerty (bo nie uwierzę, że jakiś tam bonusów za to nie dostała), więc jednak to była umowa wiązana, nawet jeżeli nie na piśmie. A potem już było z górki: dziewczyna przeceniła swoją pozycję w łańcuchu dowodzenia i tyle. Wydawało jej się, że jak ona ma zrobić listę, to Jasiowi, albo też innemu członkowi zespołu nie wolno zaprosić kogoś spoza niej. Większość osób, które znalazłyby się na jej miejscu pewnie by tylko zapytały, ile miejsc należy zarezerwować dla vipów i dalej robiły swoje. I jeszcze to wylewanie żali na stronach internetowych - kolejne niedojrzałe zachowanie, a i bannery na koncercie - litości, przecież to jak liściki obrażonej dzierlatki z podstawówki i łapanie drugiej strony za słówka, a nie rozwiązywanie konfliktu przez dorosłą osobę. I jeszcze jakiego konfliktu? Chyba tylko takiego w jej własnej wyobraźni, bo nie wiem jak jej się uroiło, że BJ to dla niej partnerzy, a nie "siła wyższa". Nic dziwnego, że jej Jon pokazał palucha. Może doszedł do wniosku, że tylko tak coś do niej dotrze. A że publicznie? Tak jak napisałam, to że jest osobą publiczną, nie oznacza jeszcze, że ma mieć maniery królowej Elżbiety II. Nie wiem dlaczego ktoś się spodziewa, że osoba publiczna musi zaraz być idealna, nieskazitelna i kryształowo czysta. Takie myślenie prowadzi tylko do rozczarowań i niczego więcej. Nie chodzi mi, żeby po ludziach spodziewać się czegoś złego, ale zdecydowanie nie powinno się nikogo idealizować, bo wszyscy mamy swoje a uszami i nie mówcie, że i Wam się parę razy ręka nie złożyła w rzekomy gest. Poza tym, Jasiu nie byłby teraz tam gdzie jest, gdyby nie rozpychał się łokciami, kłaniał się wszystkim w pas i zawsze nadstawiał drugi policzek. Mnie się wydaje, że tak naprawdę to Jasiu ma w głębokim poważaniu co i kto na ten temat sobie pomyśli i jak tylko będzie chciał, to zrobi coś takiego jeszcze raz. Piszecie o tym, że Jon "gra", że nie ma w jego zachowaniu/piosenkach wiele prawdy. Wybaczcie, ale dla nie ten palec to była jednocześnie taka mała manifestacja: taki właśnie jestem i albo mnie takiego bierzecie, albo spadajcie. Musiał przecież zdawać sobie sprawę, że to na Youtube trafi na bank.
To jest facet pod pięćdziesiątkę, który ma z całą pewnością większe problemy w życiu, niż dziewucha z banerami na koncercie, która z jakiegoś powodu nie ma własnego życia, tylko próbuje żyć cudzym i byle problem rozdmuchuje do wielkości dramatu w trzech aktach. Właściwie największym błędem, jaki Jon mógłby teraz zrobić, to ją publicznie przeprosić, to by dopiero była niekonsekwencja zachowania, a nie sam paluch. Owszem, mógłby wytłumaczyć fanom, jak to wyglądało z jego punktu widzenia, ale to się raczej nie stanie.
Adrian pisze: Nie wiadomo jak wyglądała ich wcześniejsza rozmowa itp. Fakers sprowokowany, na pewno nie planowany i tak się odwróci przeciwko niemu.
Jakoś w to wątpię i mam wrażenie, że niepotrzebnie się całą tę sprawę demonizuje, bo o ile Jon w ogóle nie powinien był tego palucha pokazywać, to o tyle poza jakąś tam grupą fanów nikogo to nie obeszło i szybko cały incydent zostanie zapomniany.
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Circle Tour 2010 / Open Air Tour 2011”