I jeszcze moje 2 grosze - rowniez pierwszy koncert BJ w zyciu, nie spodziewalam sie po nim zbyt wiele, wiec niespodzianka podwojna. Bite 3h, praktycznie bez slabszych momentow (noo, moze poza nowymi gniotami w stylu Supermanow czy WSYCGH
).
Wild Thing i Wild Is The Wind wynagrodzily wszystko. Swietnie wypadly tez BOB, Sat. Night, Runaway, In These Arms (mimo, ze Bobby zepsul solo) i Raise Your Hands na wejscie. No super, wrazenia na cale zycie. I juz wiem, ze jak tylko nadarzy sie okazja, wybiore sie kolejny raz.
I rowniez pozdrowienia dla Regie i Thorgal_30
Super bylo poznac