SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
- EVENo
- Have A Nice Day
- Posty: 1584
- Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Kontakt:
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
Ja pozwolę sobie być trochę uszczypliwym i polecę Wam zakup dobrego sprzętu grającego i ponowne wysłuchanie Fahrenheita, bo ewidentnie nie słuchaliście go od dłuższego czasu
Odpada: [09] Have a Nice Day
RUNDA VII
[01] Bon Jovi
[02] 7800 Fahrenheit
[03] Slippery When Wet
[04] New Jersey
[05] Keep The Faith
[06] These Days
[07] Crush
[08] Bounce
[15] 2020
Termin: niedziela 21:00
Odpada: [09] Have a Nice Day
RUNDA VII
[01] Bon Jovi
[02] 7800 Fahrenheit
[03] Slippery When Wet
[04] New Jersey
[05] Keep The Faith
[06] These Days
[07] Crush
[08] Bounce
[15] 2020
Termin: niedziela 21:00
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
-
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 324
- Rejestracja: 23 listopada 2007, o 11:12
- Ulubiona płyta: All
- Lokalizacja: Radom
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
[02] 7800 Fahrenheit
And I blame this world for making a good man evil
It's this world that can drive a good man mad
And it's this world that turns a killer into a hero
Well I blame this world for making a good man bad
It's this world that can drive a good man mad
And it's this world that turns a killer into a hero
Well I blame this world for making a good man bad
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3514
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
Abstrahując od tego, że Lance Quinn i Tony Bongiovi wybitnymi producentami nigdy nie byli, uważam że sprzęt grający nie ma tu nic do rzeczy.EVENo pisze:Ja pozwolę sobie być trochę uszczypliwym i polecę Wam zakup dobrego sprzętu grającego i ponowne wysłuchanie Fahrenheita, bo ewidentnie nie słuchaliście go od dłuższego czasu
Chodzi po prostu o piosenki...(o tekstach nie wspominając).
Tak więc: Fahrenheit.
"Opinions are like assholes...Everybody has one!"
- Dand
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2758
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
- Lokalizacja: Szczecin
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
[15] 2020
-
- Keep The Faith
- Posty: 288
- Rejestracja: 11 czerwca 2013, o 09:22
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Łódź / Warszawa
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
Może wyjdę na upartego, ale porównując co ma odpaść pomiędzy 2020 i 7800 wybór może być tylko jeden - chodzi zarówno o warstwę muzyczną jak i tekstową:
[02] 7800 Fahrenheit
[02] 7800 Fahrenheit
Pozdrawiam
Paulska
Paulska
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
Z tą warstwą muzyczną to mocno Cię w tym przypadku poniosło.Paulska pisze:Może wyjdę na upartego, ale porównując co ma odpaść pomiędzy 2020 i 7800 wybór może być tylko jeden - chodzi zarówno o warstwę muzyczną jak i tekstową:
[02] 7800 Fahrenheit
-
- Keep The Faith
- Posty: 288
- Rejestracja: 11 czerwca 2013, o 09:22
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Łódź / Warszawa
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
Ok, wyjaśniam, chodziło mi o dojrzałość muzyki i jej dopasowanie do tekstu.
Nie o technikę ani styl grania, bo pod tym kątem trudno w ogóle obie płyty porównać.
Nie o technikę ani styl grania, bo pod tym kątem trudno w ogóle obie płyty porównać.
Pozdrawiam
Paulska
Paulska
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
Napiszę Ci tak... Choć to nie dział na takie rozwodzenie się...Paulska pisze:Ok, wyjaśniam, chodziło mi o dojrzałość muzyki i jej dopasowanie do tekstu.
Nie o technikę ani styl grania, bo pod tym kątem trudno w ogóle obie płyty porównać.
Do mnie nie trafia (a podejrzewam, że to miałeś na myśli) twierdzenie, iż stonowanie czy asceza to muzyczna dojrzałość, a podejrzewam, że wiele osób tak może postrzegać tę kwestię.
Byłoby to duże uproszczenie i poniekąd banał. W ogólnym założeniu dazżylibysmy bowiem do totalnej prostoty muzycznej i wyciszenia. Tymczasem dojrzałość to również rozwój.
Tutaj mamy problem nie tylko z tego powodu, że My jako osoby po trosze zdziadzieliśmy przez te "kilka" lat, a i same albumy pochodzą z zupełnie innych epok, hołdują innym gustom, innym trendom, innym ideologiom. To był inny skład i inni ludzie.
Najnowszy album muzycznie Everestem nie będzie, a i nawet o Rysy się nie ociera... Ot, Giewont?
Ale...
Patrząc na JBJ z ostatniego lajwa, czy z klipu What You Can nie mam do niego pretensji, że w wieku niemalże lat 60. nie chcę mu się już "rockować", kombinować i w kategoriach stadionówki Limitless to aktualny Dach Świata.
Nie sądziłem też że kiedykolwiek o tym napiszę, ale... Tak, tak... Chylę czoła przed Shanksem, bo słychać, że w ciągu ostatnich 4 lat zrobił ogromny postęp w swojej grze i kto wie czy kluczowym elementem nie była trasa koncertowa House i granie partii Sambory. Gdyby to co umie teraz umiał w 2016 to mielibyśmy zupełnie inny album...
Do sedna jednak... Należy się - z perspektywy fana - cieszyć z 2020 i kto wie czy ta perspektywa nie przecenia nieco tego albumu, ponieważ szczerze wątpię by niezaangażowany słuchacz szeroko rozumianego rocka wyżej postawił popowo-bardowy 2020 od skądinąd najbardziej gitarowego (i brudnego) albumu BJ w karierze. A że po ponad 30 latach nieco trąca myszką... Cóż, nie tylko jemu to się przytrafiło.
- EVENo
- Have A Nice Day
- Posty: 1584
- Rejestracja: 9 października 2016, o 11:51
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
- Kontakt:
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
Jeśli mam być szczery, to na ten moment SWW i NJ bardziej mi trącą myszką, niż 7800. Są bardziej przypisane do swojej epoki, która zestarzała się bardziej, niż kultowe lata 90. i, paradoksalnie, lata 70. Słabości Fahrenheita przerodziły się w zalety, tej płycie bliżej do AC/DC (nie mówię, że blisko), a jak wiemy AC/DC jest ponadczasowe cokolwiek by nie zagrało. Na SWW tymczasem mamy kilka utworów, które brzmią jak typowa tandeta lat 80. Coś, co było dobre tylko w tym konkretnym okresie, a teraz raczej wzbudza politowanie.
Telewizja kłamie, a Radio Epsilon
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
No nie wiem... Nie popadajmy w skrajnosci... Ja bym był ostrożny w dyskredytowaniu Slippery... Wnioskuję z Twojego wpisu, że być może tej płyty nie lubisz. Co by nie pisać, to była mała rewolucja. W dodatku z zaskoczenia. Album nie stał się bowiem od razu bestsellerem. Zadebiutował na 40-którymś (już dokładnie takich rzeczy nie pamiętam) miejscu Billboardu i dobicie do pierwszego miejsca zajęło mu kolejne 7 tygodni. A jak już się "dobił" i zadomowił (8 tygodni na szczycie zestawienia) to z top 10 (jeśli dobrze pamiętam) nie wyleciał przez 50 notowań. Album miał również (w przeciwieństwie do NJ) silne działanie retrospektywne, bo na listę wróciły pierwsze 2 longplaye. Gdyby 7800 miał brzmienie Slippery... to sukces być może przyszedłby wcześniej.EVENo pisze:Jeśli mam być szczery, to na ten moment SWW i NJ bardziej mi trącą myszką, niż 7800. Są bardziej przypisane do swojej epoki, która zestarzała się bardziej, niż kultowe lata 90. i, paradoksalnie, lata 70. Słabości Fahrenheita przerodziły się w zalety, tej płycie bliżej do AC/DC (nie mówię, że blisko), a jak wiemy AC/DC jest ponadczasowe cokolwiek by nie zagrało. Na SWW tymczasem mamy kilka utworów, które brzmią jak typowa tandeta lat 80. Coś, co było dobre tylko w tym konkretnym okresie, a teraz raczej wzbudza politowanie.
NJ to już inna epoka. Inny wymiar w kategoriach produkcji i z tamtych płyt nadal brzmi świeżo i potężnie. Taki zresztą miał być. Blockbuster od początku do końca. Komercyjnie napakowany, rajcowny, banalny.
Re: SURVIVOR: Albumy (edycja 2020)
7800 bliżej brzmieniowo do "Out from The Cellar" RATT niż czegokolwiek AC/DC. Lance Quinn to nie "Mutt" Lounge.
Oceniając brzmienie BJ lat 80 musielibyśmy wziąć pod uwagę jedynie szeroko pojętego Hard rocka/metal tamtej epoki. I to w rozumieniu mikro (przed SWW) jak i makro (czasy świetności i zmierzch stylistyki). Przed "SWW" BJ tak naprawdę nie mieli swojego brzmienia i Slippery jest jego zalążkiem, a późniejsze NJ to już BJ wykrystalizowane, w pełnej krasie produkcyjnej, aranżacyjnej, stylistycznej...brzmieniowej. BJ nie tak dzikie jak GNR, nie tak techniczne jak Van Halen, nie tak niesforne jak Motley Crue... Zaaranżowane jednak tak by przy tej swojej prostej grze brzmieli jak bogowie rocka.
Po SWW Hard Rock brzmiał już inaczej, co słychać m.in. na albumach "Dr Feelgood", "Sonic Temple", "Trash","1986","Hysteria", "Flesh and Blood" czy... nawet "Appetite of Destruction"... Z tym, że ten ostatni czerpał nie tylko z glamu, ale w głównej mierze od Led Zeppelin i oczywiście od Aerosmith.
Wspomnianymi płytami BJ wyznaczyli sobie standardy do których już nigdy później (komercyjnie, technicznie, stylistycznie) nie dorównali.
Tyle, że po roku 1991 nagrywanie NJ2 nie miało już sensu, bo Nirvana zakasowała alternatywnego rocka "Nevermindem", a Metallica nagrała swój Czarny Album.
Oceniając brzmienie BJ lat 80 musielibyśmy wziąć pod uwagę jedynie szeroko pojętego Hard rocka/metal tamtej epoki. I to w rozumieniu mikro (przed SWW) jak i makro (czasy świetności i zmierzch stylistyki). Przed "SWW" BJ tak naprawdę nie mieli swojego brzmienia i Slippery jest jego zalążkiem, a późniejsze NJ to już BJ wykrystalizowane, w pełnej krasie produkcyjnej, aranżacyjnej, stylistycznej...brzmieniowej. BJ nie tak dzikie jak GNR, nie tak techniczne jak Van Halen, nie tak niesforne jak Motley Crue... Zaaranżowane jednak tak by przy tej swojej prostej grze brzmieli jak bogowie rocka.
Po SWW Hard Rock brzmiał już inaczej, co słychać m.in. na albumach "Dr Feelgood", "Sonic Temple", "Trash","1986","Hysteria", "Flesh and Blood" czy... nawet "Appetite of Destruction"... Z tym, że ten ostatni czerpał nie tylko z glamu, ale w głównej mierze od Led Zeppelin i oczywiście od Aerosmith.
Wspomnianymi płytami BJ wyznaczyli sobie standardy do których już nigdy później (komercyjnie, technicznie, stylistycznie) nie dorównali.
Tyle, że po roku 1991 nagrywanie NJ2 nie miało już sensu, bo Nirvana zakasowała alternatywnego rocka "Nevermindem", a Metallica nagrała swój Czarny Album.