Because We Can - Styl piosenki
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
Widzę, że Adrian wypisuje już takie dyrdymały, że ręce opadaja. Bezwarunkowa miłość do Bon Jovi odniesiona do miłości do rodziny. Człowieku, bądźmy dorośli...
Dlaczego "fani" Bon Jovi mają sie dososowywać do każdej kichy "swojego zespołu". Poważny jesteś? Dlaczego jako "odbiorca" muzyki Bon Jovi, a co za tym idzie również jako potencjalny nabywca najnowszego produktu nie mogę powiedzieć, że to dla mnie gniot?
Dla mnie jesteś dzieciakiem próbującym na siłę przekonać innych, że Twój sposób pojmowania czy rozwoju Bon Jovi jest najwłaściwszy. Fan wie czego oczekuje i czy zespół może mu to dać. Kogo za to obwiniać? Siebie? Mistrzu, dorosnij.
Za taki obrót spraw należy obwiniać jedynie zespół, który lgnie do masowych odbiorców i do szczytów list przebojów jak pszczoła do miodu. Nagrywa jedynie z myślą na teraz, a nie dla kogoś. W takim układzie cieżko pamiętac o jakichkolwiek fanach. Jedni czekaja 20 lat na cos dla siebie, drudzy 15, 13, 5... Jedni właśnie to dostali, inni dostaną. Gdzieś pośród wszystkich może być każdy z nas.
W wątku odejscia sporej ilości fanów po roku 1990 należało by uwzglednić szczyt popularności Guns N' Roses, pojawienie się Skid Row, odmetalizowanie się Metalliki, bardzo dobrą współpracę na linii Fairbain - Aerosmith, kres Queen, nowe brzmienia w stylu Rage'ów czy RHCP, wreszcie pojawienie sie brudnego rocka z Seatlle.
Rockstar, twoje wypowiedzi są tak chaotyczne, że ciężko wysnuc z nich jakikolwiek wniosek. Czasem piszesz tak, czasem tak...
Potańcówkowych kawałków w stylu BWC bedzie w muzyce BJ coraz więcej, głównie z racji tego, że na chwilę obecną lider grupy męczy sie z własnym głosem. Dla porównania wystarczy posłuchać wspomnianego przez Was wykonania "Dry County" z fuckiem. Przykro tego słuchać.
Dlaczego "fani" Bon Jovi mają sie dososowywać do każdej kichy "swojego zespołu". Poważny jesteś? Dlaczego jako "odbiorca" muzyki Bon Jovi, a co za tym idzie również jako potencjalny nabywca najnowszego produktu nie mogę powiedzieć, że to dla mnie gniot?
Dla mnie jesteś dzieciakiem próbującym na siłę przekonać innych, że Twój sposób pojmowania czy rozwoju Bon Jovi jest najwłaściwszy. Fan wie czego oczekuje i czy zespół może mu to dać. Kogo za to obwiniać? Siebie? Mistrzu, dorosnij.
Za taki obrót spraw należy obwiniać jedynie zespół, który lgnie do masowych odbiorców i do szczytów list przebojów jak pszczoła do miodu. Nagrywa jedynie z myślą na teraz, a nie dla kogoś. W takim układzie cieżko pamiętac o jakichkolwiek fanach. Jedni czekaja 20 lat na cos dla siebie, drudzy 15, 13, 5... Jedni właśnie to dostali, inni dostaną. Gdzieś pośród wszystkich może być każdy z nas.
W wątku odejscia sporej ilości fanów po roku 1990 należało by uwzglednić szczyt popularności Guns N' Roses, pojawienie się Skid Row, odmetalizowanie się Metalliki, bardzo dobrą współpracę na linii Fairbain - Aerosmith, kres Queen, nowe brzmienia w stylu Rage'ów czy RHCP, wreszcie pojawienie sie brudnego rocka z Seatlle.
Rockstar, twoje wypowiedzi są tak chaotyczne, że ciężko wysnuc z nich jakikolwiek wniosek. Czasem piszesz tak, czasem tak...
Potańcówkowych kawałków w stylu BWC bedzie w muzyce BJ coraz więcej, głównie z racji tego, że na chwilę obecną lider grupy męczy sie z własnym głosem. Dla porównania wystarczy posłuchać wspomnianego przez Was wykonania "Dry County" z fuckiem. Przykro tego słuchać.
- Dand
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2759
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
- Lokalizacja: Szczecin
Oczywiście analogia wydaje się trafna. Zresztą poparłeś to cytatem Jona, w którym trudno nie znaleźć powiązania BWC z KTF. Ta cała sytuacja nie jest dla mnie jednak zero jedynkowa, ma głębsze dno.Chciałbym usłyszeć od Ciebie co sądzisz o sytuacji Because We Can w odniesieniu do Keep The Faith.
Trudno mi sie postawić w skórze poprzedniej generacji fanów, która odwróciła sie od Bon Jovi ale uważam,że jest to troche inna sytuacja. Choćby dlatego,że wtedy zespół nie istniał prawie 30 lat, był oceniany za krótszy okres czasu i łatwiej było się od niego odwrócić. Teraz związanie fanów z BJ jest głębsze bo więź jest dłuższa. Dlatego gdy teraz mówimy o odwrocie, to jest to poważniejsza sytuacja a co za tym idzie pokazuje,że BWC naprawde zabolało.
Moje zdanie jest takie,że gdyby w momencie wejścia KTF, zespół przed tym istniał 29 lat a nie 8 to by sie te 10 mln fanów, o których wspominasz, tak łatwo nie odwróciło.
No ale widzisz, tu mozemy tylko gdybać, trudno odnieść się do sytuacji z przeszłości bo ani ty ani ja nie byliśmy wtedy fanami.

- ROCKSTAR
- Have A Nice Day
- Posty: 998
- Rejestracja: 10 kwietnia 2005, o 14:19
- Ulubiona płyta: NJ KTF TD
- Lokalizacja: Wałbrzych / Kair
- Kontakt:
Dokladnie tak! Generalnie w tym okresie pop metal/hair metal/glam metal przechodzil ciezki okres, wiele zespolow po prostu sie rozpadlo, albo staralo sie na sile dopasowac ( z roznym skutkiem)...Sam Bora pisze:W wątku odejscia sporej ilości fanów po roku 1990 należało by uwzglednić szczyt popularności Guns N' Roses, pojawienie się Skid Row, odmetalizowanie się Metalliki, bardzo dobrą współpracę na linii Fairbain - Aerosmith, kres Queen, nowe brzmienia w stylu Rage'ów czy RHCP, wreszcie pojawienie sie brudnego rocka z Seatlle.
"Keep The Faith" zachowalo klase - polaczylo przeszlosc z owczesnymi trendami... A ze sukces komercyjny nie byl tak spektakularny jak poprzednio... No nie wiem ,czy sprzedanie 12 mln kopii KTF jest az tak "niekomercyjne"...
Ale my tutaj o BWC...
Racja! Bo tak sie czuje w temacie Bon Jovi obecnie...Sam Bora pisze:Rockstar, twoje wypowiedzi są tak chaotyczne, że ciężko wysnuc z nich jakikolwiek wniosek. Czasem piszesz tak, czasem tak.
Czy ja powiedziałem, że chcę takiego stylu w piosenkach BJ? Tylko napisałem, które piosenki najbardziej mi się podobają na albumie, i akurat wyszło, że wolę te, które wyprodukował Duff, a nie Shanks. Przecież nie ubóstwiam tych piosenek z LH, jest to najmniej lubiana przeze mnie płyta z repertuaru BJ. Memory dla mnie jest to najlepsza piosenka na płycie, i jedna z najlepszych po 2000 roku, ale płyta mi się nie podoba, i kierunek na niej.. Jest kilka niezłych piosenek (niezłych jak na LH), i tyle.. Co do WGIGOn pisoenka przez dłuższy czas do mnie nie trafiała. Dopiero po czasie trochę ją polubiłem.Adrian pisze:
Wiesz, że wielu fanów by cię zlinczowało jakbyś powiedział, że chcesz od BJ piosenek w stylu WGIGOn? I to tutaj na forum. Zerknij na stare opinie o WGIGOn.
[
Ostatnio zmieniony 14 stycznia 2013, o 10:25 przez Smolek, łącznie zmieniany 1 raz.
Czekam na przejście z wcale nie mocnego pop rocka, tylko słabego obecnie popu bon jovi do disco polo, czekam cholernie, aż obiorą ten kierunek w następnej pokemonowej przemianieAdrian pisze:Przy Keep The Faith nawet bardziej zespół olał Die Hardsów bo BWC jest przejściem z Soft Rocka w Mocny POP-rock, a tam było przejście z Hair Metalu w Rock/Hard Rock podchodzący pod grunge, które było wtedy na topie.
- jovizna
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2595
- Rejestracja: 20 września 2005, o 17:53
- Lokalizacja: 5 567 km from New Jersey!
A ja mówię po raz kolejny: idźcie dalej. Po co nam wciąż ta sama dyskusja, która nie tworzy żadnej wartości dodanej. Za 5 czy 10 lat nic nie ulegnie zmianie. Nadal będziecie się tu logować i pisać o ich zeszmaceniu. Tamten zespół i tamte czasy już nie powrócą. Naiwni są ci, którzy z każdą nową płytą liczą na powrót BJ do korzeni. Tyle razy dano już nam do zrozumienia, że pewna era się skończyła i obrażanie kogokolwiek nic tu nie zmieni. Może udało im się w ostatnich latach nagrać parę dobrych kawałków, ale to bardziej chyba przez pomyłkę niż z zamysłu. Żadna z tych piosenek nie stała się hitem. Oczywiście wszystko przez okrutnego szefa Jona, który nie pozwala realizować się żadnemu z członków zespołu heh. BJ weszli na inną ścieżkę. Dla jednych stało się to wraz z wydaniem płyty Crush a dla innych Lost Highway. Jedni nazwali to rozwojem inni pobłądzeniem najgorszym z możliwych. Nie podoba mi się to, ale zaakceptowałam ten stan rzeczy. Nie wmawiam sobie, że BWC jest świetnym numerem (chociaż i tak lepszym od innych) Nie potrzebuje 20-stu przesłuchań, by napisać "a jednak przekonałam się do niej". Ominęłam chyba zakup dwóch ostatnich płyt. Nie opłakuję na fejsie po raz n-ty końca prawdziwego BON JOVI. Nie puszczam znajomym tego kawałka z prośbą o ocenę. Who cares. W piosence jest energia albo jej nie ma. Mimo wszystko BJ nadal są MOIM zespołem, nawet gdyby nagrali angielską wersję "ona tanczy dla mnie".
Wyluzujcie.
______________________
A o co do Berlina... to o co chodziło jak nie o wpychanie się poza kolejnością? Czemu był to jak mówicie "organizacyjny cyrk"??? krzyki, szarpanie itd? Bo ludzie w pewnym momencie zaczęli mieć wywalone na listę i na to, czy ktoś czeka w tej kolejce 30 godzin czy przyszedł może dopiero po obiadku. Nie ma znaczenia czy to koncert rockowy, disco polo czy juwenalia. Wszędzie obowiązuje jakaś kultura. A z "cwanymi polaczkami" nie będę utożsamiać się nigdy.
KM - na tamtych koncertach nie posiadałam biletów z Backstage i nie obowiązywała nas ŻADNA lista ani numerki. To, że oni wchodzą pierwsi było bezdyskusyjne i nikt nie próbował tego zmienić. Nie kombinowałam, by wepchnąć się z biletem normalnym do sektora GC tylko po prostu tuż przed koncertem dopłaciłam za zamianę biletu z trybun właśnie na golden circle. Nie istniało jeszcze coś takiego jak diamond. Przemieszczanie się w ramach jednego sektora, gdzie wszyscy mają te same bilety i jest chyba normalne i nieuniknione. Gorzej jeśli w jeden sektor nie podzielony barierkami wpuszcza się: GC FAST TRACK, GC i na dokładkę dorzuca się jeszcze ludzi z biletami za 99 zł, bo sektor niestety się nie wypełnił.
Czekałaś na ten koncert 20 lat... 20 godzin stałaś w kolejce przed stadionem, aby zająć dobre miejsce i nagle psikus, bo organizator jednak ma w dupie to czy posiadasz GC fast track czy najtańszą wejściówkę. Twoje "wystane w kolejce" miejsce, na które wydałaś ostatnie pieniądze/wzięłaś pożyczkę zajmuje ktoś po prostu cwańszy. Nie powiecie mi chyba, że nie ma to dla was znaczenia
inaczej nie kupowalibyście GC FT tylko zwykłe GC.
I tu zataczamy koło. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby BJ nie zaczęli sprzedawać stu pakietów na jeden koncert. Trzeba było trzymać się starego systemu wymyślonego przez fanów czyli listy i respektować zasady. Wtedy lepsze miejsce gwarantowała ci wczesna pobudka. Teraz grubość portfela. O to właśnie chodziło Rebece. Czy przekazała to we właściwy sposób - nie mnie to oceniać. Fakt jest taki, że miała rację a Jon zachował się jak zwykły palant.
Wyluzujcie.
______________________
A o co do Berlina... to o co chodziło jak nie o wpychanie się poza kolejnością? Czemu był to jak mówicie "organizacyjny cyrk"??? krzyki, szarpanie itd? Bo ludzie w pewnym momencie zaczęli mieć wywalone na listę i na to, czy ktoś czeka w tej kolejce 30 godzin czy przyszedł może dopiero po obiadku. Nie ma znaczenia czy to koncert rockowy, disco polo czy juwenalia. Wszędzie obowiązuje jakaś kultura. A z "cwanymi polaczkami" nie będę utożsamiać się nigdy.
KM - na tamtych koncertach nie posiadałam biletów z Backstage i nie obowiązywała nas ŻADNA lista ani numerki. To, że oni wchodzą pierwsi było bezdyskusyjne i nikt nie próbował tego zmienić. Nie kombinowałam, by wepchnąć się z biletem normalnym do sektora GC tylko po prostu tuż przed koncertem dopłaciłam za zamianę biletu z trybun właśnie na golden circle. Nie istniało jeszcze coś takiego jak diamond. Przemieszczanie się w ramach jednego sektora, gdzie wszyscy mają te same bilety i jest chyba normalne i nieuniknione. Gorzej jeśli w jeden sektor nie podzielony barierkami wpuszcza się: GC FAST TRACK, GC i na dokładkę dorzuca się jeszcze ludzi z biletami za 99 zł, bo sektor niestety się nie wypełnił.
Czekałaś na ten koncert 20 lat... 20 godzin stałaś w kolejce przed stadionem, aby zająć dobre miejsce i nagle psikus, bo organizator jednak ma w dupie to czy posiadasz GC fast track czy najtańszą wejściówkę. Twoje "wystane w kolejce" miejsce, na które wydałaś ostatnie pieniądze/wzięłaś pożyczkę zajmuje ktoś po prostu cwańszy. Nie powiecie mi chyba, że nie ma to dla was znaczenia
![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
I tu zataczamy koło. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby BJ nie zaczęli sprzedawać stu pakietów na jeden koncert. Trzeba było trzymać się starego systemu wymyślonego przez fanów czyli listy i respektować zasady. Wtedy lepsze miejsce gwarantowała ci wczesna pobudka. Teraz grubość portfela. O to właśnie chodziło Rebece. Czy przekazała to we właściwy sposób - nie mnie to oceniać. Fakt jest taki, że miała rację a Jon zachował się jak zwykły palant.
10 czerwca 2006 - Milton Keynes
11 czerwca 2006 - Milton Keynes
25 maj 2008 - Lipsk
28 maj 2008 - Hamburg
3 czerwca 2008 - Frankfurt
8 czerwca 2010 - Londyn
10 czerwca 2011-Drezno
25 czerwca 2011-Londyn
19 czerwca 2013 - GDANSK
21 czerwca 2019 - WEMBLEY
12 lipca 2019 - Warszawa
Loading... please wait...
Sorry, your time has expired.
11 czerwca 2006 - Milton Keynes
25 maj 2008 - Lipsk
28 maj 2008 - Hamburg
3 czerwca 2008 - Frankfurt
8 czerwca 2010 - Londyn
10 czerwca 2011-Drezno
25 czerwca 2011-Londyn
19 czerwca 2013 - GDANSK
21 czerwca 2019 - WEMBLEY
12 lipca 2019 - Warszawa
Loading... please wait...
Sorry, your time has expired.
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4413
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Stary masz jakiś problem ze swoim mózgiem, że posługujesz się do mnie takimi tekstami?Sam Bora pisze:Widzę, że Adrian wypisuje już takie dyrdymały, że ręce opadaja. Bezwarunkowa miłość do Bon Jovi odniesiona do miłości do rodziny. Człowieku, bądźmy dorośli...
Dlaczego "fani" Bon Jovi mają sie dososowywać do każdej kichy "swojego zespołu". Poważny jesteś? Dlaczego jako "odbiorca" muzyki Bon Jovi, a co za tym idzie również jako potencjalny nabywca najnowszego produktu nie mogę powiedzieć, że to dla mnie gniot?
Dla mnie jesteś dzieciakiem próbującym na siłę przekonać innych, że Twój sposób pojmowania czy rozwoju Bon Jovi jest najwłaściwszy. Fan wie czego oczekuje i czy zespół może mu to dać. Kogo za to obwiniać? Siebie? Mistrzu, dorosnij.
Dorośnij? Dzieciak? Mistrzu? Są pewne granice kultury i ich nie przekraczaj.
Dla mnie lament przejawiający się w nadmiernym i bezsensownym biadoleniu to istny brak dojrzałości, wybujałe ego i jakieś niedowartościowanie.
Krytyka tak, ale to co robią na Twitterze to krytyka? To mamy inne zdanie.
Czytasz co się tutaj pisze? Napisałeś dokładnie to samo co ja.a taki obrót spraw należy obwiniać jedynie zespół, który lgnie do masowych odbiorców i do szczytów list przebojów jak pszczoła do miodu. Nagrywa jedynie z myślą na teraz, a nie dla kogoś. W takim układzie cieżko pamiętac o jakichkolwiek fanach. Jedni czekaja 20 lat na cos dla siebie, drudzy 15, 13, 5... Jedni właśnie to dostali, inni dostaną. Gdzieś pośród wszystkich może być każdy z nas.
No to potwierdziłeś wszystko co do tej pory napisałem. Zmieniło się zapotrzebowanie na muzykę i KTF miało wejść w nowe trendy.W wątku odejscia sporej ilości fanów po roku 1990 należało by uwzglednić szczyt popularności Guns N' Roses, pojawienie się Skid Row, odmetalizowanie się Metalliki, bardzo dobrą współpracę na linii Fairbain - Aerosmith, kres Queen, nowe brzmienia w stylu Rage'ów czy RHCP, wreszcie pojawienie sie brudnego rocka z Seatlle.
Dzięki za odpowiedź.No ale widzisz, tu mozemy tylko gdybać, trudno odnieść się do sytuacji z przeszłości bo ani ty ani ja nie byliśmy wtedy fanami.
Tylko Rockstar w tych 12 ml tylko 2 mln to fani z USA, których przy SWW było 12-13 mln.No nie wiem ,czy sprzedanie 12 mln kopii KTF jest az tak "niekomercyjne"...
Jaki wniosek? Stracili starych fanów, zyskali nowych.
Tak?
Jaką mamy sytuacji z BWCan? Możemy stracić starych fanów a jest szansa zyskać nowych.
Identycznie.
[ Dodano: 2013-01-14, 13:30 ]
______________________jovizna pisze:A ja mówię po raz kolejny: idźcie dalej. Po co nam wciąż ta sama dyskusja, która nie tworzy żadnej wartości dodanej. Za 5 czy 10 lat nic nie ulegnie zmianie. Nadal będziecie się tu logować i pisać o ich zeszmaceniu. Tamten zespół i tamte czasy już nie powrócą. Naiwni są ci, którzy z każdą nową płytą liczą na powrót BJ do korzeni. Tyle razy dano już nam do zrozumienia, że pewna era się skończyła i obrażanie kogokolwiek nic tu nie zmieni. Może udało im się w ostatnich latach nagrać parę dobrych kawałków, ale to bardziej chyba przez pomyłkę niż z zamysłu. Żadna z tych piosenek nie stała się hitem. Oczywiście wszystko przez okrutnego szefa Jona, który nie pozwala realizować się żadnemu z członków zespołu heh. BJ weszli na inną ścieżkę. Dla jednych stało się to wraz z wydaniem płyty Crush a dla innych Lost Highway. Jedni nazwali to rozwojem inni pobłądzeniem najgorszym z możliwych. Nie podoba mi się to, ale zaakceptowałam ten stan rzeczy. Nie wmawiam sobie, że BWC jest świetnym numerem (chociaż i tak lepszym od innych) Nie potrzebuje 20-stu przesłuchań, by napisać "a jednak przekonałam się do niej". Ominęłam chyba zakup dwóch ostatnich płyt. Nie opłakuję na fejsie po raz n-ty końca prawdziwego BON JOVI. Nie puszczam znajomym tego kawałka z prośbą o ocenę. Who cares. W piosence jest energia albo jej nie ma. Mimo wszystko BJ nadal są MOIM zespołem, nawet gdyby nagrali angielską wersję "ona tanczy dla mnie".
Wyluzujcie.
Rzadko to robie, ale zgadzam się.
Podoba się to słuchajcie, nie podoba się, to nie? Who cares? Przy KTF Jona to nie obchodziło, przy TDays, przy IML, przy Who Says (takie oburzenie a on nagrął płyte Country) więc i teraz będzie miał ten lament gdzieć.
Krytyka - Tak / Lament i jakieś biadolenie - Nie.
Nie bawmy się w Seba z DCounty, który czerpie przyjemnosć z przywalenia BJ na wszystkich frontach.
- prezes1
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 3527
- Rejestracja: 4 maja 2010, o 21:48
- Ulubiona płyta: These Days i NJ
- Lokalizacja: Lublin
Witam wszystkich!
Ponieważ rzadko się udzielam na forum najpierw coś o mnie. Jestem starszym bratem Crasha, z którym to współtworzyliśmy chyba pierwszą stronę o BJ: 'Fields of Fire'. Kojarzy nas na pewno Adrian(nie wiem czy ktoś jeszcze).Z Bon Jovi jestem od czasów 'New Jersey'.
Przede wszystkim(off-topic) cieszę się, że aż tylu fanów BJ jest w Polsce(przed 2000 rokiem fanów była garstka). Super, że tworzycie stronę i forum, że tak dyskutujecie etc...
Pewnie spotkamy się na koncercie w Gdańsku bo na tak historycznym wydarzeniu nie może nas wszystkich zabraknąć...I damy czadu!
Co do singla, naszą(moją i brata) pierwszą reakcją było:'Mój Boże, masakryczny pop!'.Po tygodniu oswajania się, mogę wyrzucić słowo 'masakryczny'. Jest to pop i był to szok dla mnie(ponieważ po raz pierwszy taki song został singlem promującym). Do słodkich balladek każdy się przyzwyczaił(zresztą nie tylko BJ tworzy takie balladki) ale to już było 'przegięcie'. Owszem są tu elementy charakterystyczne dla BJ ale brak gitar i solówki niszczy piosenkę. Refren też jest za bardzo w stylu boysbandów(przynajmniej takie robi wrażenie, może z powodu tego że refrenem zaczynają BWC). To co jest solówką przypomina takie granie Jingle Bells z pozytywki.
Podsumowując, zgadzam się ze wszystkimi. Ze zwolennikami i przeciwnikami piosenki bo obie strony mają rację. I widać że obie strony są prawdziwymi fanami. Fajnie było dożyć takich czasów(tacy oddani fani i koncert w Polsce). Nie dziwię się też że niektórym puszczają nerwy(na twitterze i facebooku). Pewna granica została znowu przekroczona...Ja osobiście wierzę, że BWC jest wyjątkiem(zrobionym dla radia i komerchy) a album będzie przynajmniej dobry.
Ktoś pisał że BWC może być wyznacznikiem kolejnego etapu, zmiany BJ...Oby tak nie było...Liczę że to tylko jednorazowy skok na kasę. A album przyniesie odpowiedź... Natomiast niejaki John Shanks swoje już chyba zrobił i powinien zakończyć współpracę z BJ(z tym się każdy zgodzi...)
Co do KTF: owszem w stanach stracili miliony fanów ale zyskali drugie tyle w Europie i Azji. Pamiętam jak w 1998-99 moja koleżanka Amerykanka żaliła się że BJ w ogóle nie są popularni w jej kraju. Zazdrościła że Europa tak kocha BJ. Keep the Faith, Crossroad i These Days były mega popularne w Europie i Azji.Potem dzięki Crush i country BJ odbudowali swą pozycję w USA. Czy to dobrze dla Europy i dla nas to już zupełnie inna sprawa...
Pozdrawiam wszystkich!
Ponieważ rzadko się udzielam na forum najpierw coś o mnie. Jestem starszym bratem Crasha, z którym to współtworzyliśmy chyba pierwszą stronę o BJ: 'Fields of Fire'. Kojarzy nas na pewno Adrian(nie wiem czy ktoś jeszcze).Z Bon Jovi jestem od czasów 'New Jersey'.
Przede wszystkim(off-topic) cieszę się, że aż tylu fanów BJ jest w Polsce(przed 2000 rokiem fanów była garstka). Super, że tworzycie stronę i forum, że tak dyskutujecie etc...
Pewnie spotkamy się na koncercie w Gdańsku bo na tak historycznym wydarzeniu nie może nas wszystkich zabraknąć...I damy czadu!
Co do singla, naszą(moją i brata) pierwszą reakcją było:'Mój Boże, masakryczny pop!'.Po tygodniu oswajania się, mogę wyrzucić słowo 'masakryczny'. Jest to pop i był to szok dla mnie(ponieważ po raz pierwszy taki song został singlem promującym). Do słodkich balladek każdy się przyzwyczaił(zresztą nie tylko BJ tworzy takie balladki) ale to już było 'przegięcie'. Owszem są tu elementy charakterystyczne dla BJ ale brak gitar i solówki niszczy piosenkę. Refren też jest za bardzo w stylu boysbandów(przynajmniej takie robi wrażenie, może z powodu tego że refrenem zaczynają BWC). To co jest solówką przypomina takie granie Jingle Bells z pozytywki.
Podsumowując, zgadzam się ze wszystkimi. Ze zwolennikami i przeciwnikami piosenki bo obie strony mają rację. I widać że obie strony są prawdziwymi fanami. Fajnie było dożyć takich czasów(tacy oddani fani i koncert w Polsce). Nie dziwię się też że niektórym puszczają nerwy(na twitterze i facebooku). Pewna granica została znowu przekroczona...Ja osobiście wierzę, że BWC jest wyjątkiem(zrobionym dla radia i komerchy) a album będzie przynajmniej dobry.
Ktoś pisał że BWC może być wyznacznikiem kolejnego etapu, zmiany BJ...Oby tak nie było...Liczę że to tylko jednorazowy skok na kasę. A album przyniesie odpowiedź... Natomiast niejaki John Shanks swoje już chyba zrobił i powinien zakończyć współpracę z BJ(z tym się każdy zgodzi...)
Co do KTF: owszem w stanach stracili miliony fanów ale zyskali drugie tyle w Europie i Azji. Pamiętam jak w 1998-99 moja koleżanka Amerykanka żaliła się że BJ w ogóle nie są popularni w jej kraju. Zazdrościła że Europa tak kocha BJ. Keep the Faith, Crossroad i These Days były mega popularne w Europie i Azji.Potem dzięki Crush i country BJ odbudowali swą pozycję w USA. Czy to dobrze dla Europy i dla nas to już zupełnie inna sprawa...
Pozdrawiam wszystkich!
Większość z tutaj obecnych twierdzi, że Bon Jovi skończyło się n These Days chyba, prawda?
Tak mnie naszło, że Jon napisał samospełniającą się przepowiednię- My Guitar Lies Bleeding In My Arms. Piosenka o tym, czy kiedykolwiek jeszcze będzie w stanie napisać dobry utwór. Po These Days jakby nastąpiła równia pochyła dla większości fanów.
Tak jakoś się nostalgicznie od tego tematu zrobiło, że tak wspominamy stare Bon Jovi, niczym jakbyśmy stali nad czyimś grobem
Tak mnie naszło, że Jon napisał samospełniającą się przepowiednię- My Guitar Lies Bleeding In My Arms. Piosenka o tym, czy kiedykolwiek jeszcze będzie w stanie napisać dobry utwór. Po These Days jakby nastąpiła równia pochyła dla większości fanów.
Lekcja, którą otrzymałem, gdy tworzyliśmy “Bed Of Ross”. Nigdy nie odkładaj swojej gitary, gdy coś ci nie wychodzi, ale staraj się, staraj się. Pamiętacie może scenę z rock-opery The Who pt. Tommy, kiedy on wchodzi do pokoju i widzi te wszystkie plakaty przedstawiające jego? Miałem także podobny sen. Wszedłem do pokoju i widziałem swoją w twarz na wszystkich ścianach.
I wszystkie te plakaty wołały do mnie: Dalej Jon, napisz jeszcze jedną piosenkę. Dalej, pamiętasz chyba, jak to się robi? To jest to, z czym zawsze muszę się uporać. Przejmujący lęk przed kompletnym wypaleniem się. Zawsze nachodzą mnie podobne mysli. Czy napiszę jeszcze kiedyś dobrą piosenkę? Czy wciąż to potrafię? Czy wciąż będzie mi się podobało to, co robię? W 'Guitar lies bleeding' spisałem wszystkie moje frustracje na ten temat.-
Tak jakoś się nostalgicznie od tego tematu zrobiło, że tak wspominamy stare Bon Jovi, niczym jakbyśmy stali nad czyimś grobem
- KM
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 680
- Rejestracja: 11 marca 2006, o 22:48
- Lokalizacja: Toruń
jovizna, odnosiłam się ogólnie do kombinowania: "Pozostał tylko problem przedostania się z końca kolejki..... troszkę bliżej. Jeśli stanę na jej końcu, to równie dobrze mogłam nie kupować lepszego biletu. Trochę stresowa sytuacja. Wiem, że jeśli mi się nie uda, to zostanę spalona na stosie przez całą tą grupę za to, że dopuszczam się małego oszustwa xD w najlepszym przypadku zostanie wezwana ochrona i zaprowadzą mnie tam, gdzie moje miejsce - na koniec kolejki. Wczoraj miałam okazję widzieć podobną akcję i naprawdę nie chciałabym, aby dziś się powtórzyła ze mną w roli głównej. Nie mogę pozwolić sobie na tak stresowe sytuacje. Zostałabym wtedy napiętnowana i koncert spisałabym na straty.
Polak jednak potrafi! Trochę sprytu i ryzyka i znalazłam się o te 150 m bliżej (nie mam miary w oczach, ale tak gdzieś tyle było
) Pominę jakie zastosowałam metody i techniki, lecz grunt, że się udało!".
Ogólnie rozumiem o co chodzi z biletami - "zapłaciłam za taki bilet taką kwotę, bo w tym miejscu chciałam być i powinnam się tego trzymać, bo jest to nie fair wobec osób, które zapłaciły więcej". To jest idealna sytuacja, w której wszyscy się stosują do gry fair - życie pokazuje, że bywa różnie - sama piszesz: "grunt, że się udało!"
Polak jednak potrafi! Trochę sprytu i ryzyka i znalazłam się o te 150 m bliżej (nie mam miary w oczach, ale tak gdzieś tyle było
Ogólnie rozumiem o co chodzi z biletami - "zapłaciłam za taki bilet taką kwotę, bo w tym miejscu chciałam być i powinnam się tego trzymać, bo jest to nie fair wobec osób, które zapłaciły więcej". To jest idealna sytuacja, w której wszyscy się stosują do gry fair - życie pokazuje, że bywa różnie - sama piszesz: "grunt, że się udało!"
20.05.2008 - Leipzig
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa!!!
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa!!!
- DefLeppard
- It's My Life
- Posty: 139
- Rejestracja: 14 marca 2008, o 17:01
- Lokalizacja: Pawłowice
- ts
- It's My Life
- Posty: 108
- Rejestracja: 14 kwietnia 2010, o 16:39
- Ulubiona płyta: Crush
- Lokalizacja: Łódź
Pisałem już wcześniej krótko że BWCan mi się podoba i wciąż nie zmieniłem zdania. Jest pozytywna, melodyjna, podnosząca na duchu i sprawia że się uśmiecham (a nie śmieje, żeby nie było
) Ale ja nie w tej sprawie, chodzi o to , ze już od pierwszego przesłuchania z czymś mi się skojarzyła i tak słucham słucham i wciąż nie przestaje się kojarzyć
, więc chciałem się Was zapytać o zdanie:
Czy BWCan nie przypomina Wam trochę "Captain Crash and the Beauty Queen from Mars", a w szczególności czy początek krótkiej wstawki gitarowej z BWCan nie przypomina Wam początku tego powtarzającego się motywu po refrenie w Captain Crash?
Czy BWCan nie przypomina Wam trochę "Captain Crash and the Beauty Queen from Mars", a w szczególności czy początek krótkiej wstawki gitarowej z BWCan nie przypomina Wam początku tego powtarzającego się motywu po refrenie w Captain Crash?
Co prawda to prawdaDefLeppard pisze:nie tylko Adrianprezes1 pisze: ..., z którym to współtworzyliśmy chyba pierwszą stronę o BJ: 'Fields of Fire'. Kojarzy nas na pewno Adrian(nie wiem czy ktoś jeszcze)zapewniam
[ Dodano: 2013-01-14, 15:10 ]
Nagrywając przez 30 ciężko żeby się chwilami nie powtarzać muzycznie lub tekstowo.ts pisze:Pisałem już wcześniej krótko że BWCan mi się podoba i wciąż nie zmieniłem zdania. Jest pozytywna, melodyjna, podnosząca na duchu i sprawia że się uśmiecham (a nie śmieje, żeby nie było) Ale ja nie w tej sprawie, chodzi o to , ze już od pierwszego przesłuchania z czymś mi się skojarzyła i tak słucham słucham i wciąż nie przestaje się kojarzyć
, więc chciałem się Was zapytać o zdanie:
Czy BWCan nie przypomina Wam trochę "Captain Crash and the Beauty Queen from Mars", a w szczególności czy początek krótkiej wstawki gitarowej z BWCan nie przypomina Wam początku tego powtarzającego się motywu po refrenie w Captain Crash?
Ale mi to Captain'a niezbyt przypomina.
- wiki525
- It's My Life
- Posty: 166
- Rejestracja: 23 grudnia 2012, o 10:30
- Lokalizacja: Za daleko Gdańska:)
[quote="bartekbb23"]Większość z tutaj obecnych twierdzi, że Bon Jovi skończyło się n These Days chyba, prawda?
A czemu ?Przecież potem też były fajne kawałki np. It's my life, Have a nice day albo Everyday. Więc o co chodzi?
A czemu ?Przecież potem też były fajne kawałki np. It's my life, Have a nice day albo Everyday. Więc o co chodzi?

So I save a prayer
When I need it the most
To the Father,Son
And the Holy Ghost
And sign it from a sinner
With no name
When I need it the most
To the Father,Son
And the Holy Ghost
And sign it from a sinner
With no name