Najostrzejsza piosenka BON JOVI
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
no, w sensie tekstu można by uznać, że HG jest ostre, ale wg mnie to ostrze jest bardziej nabzdyczone krzykiem małolata... No bo, żeby dorosły facet wołał: Ej, Boże co u diabła się tu dzieje? itp... No, nie wiem, mnie to bardziej zadziwia naiwnością, ale może tekst był pod "zbuntowanych" siedmiolatków;)wiki525 pisze:No tekst HG daje powera szczególnie jak się np. da na polskie tłumaczenie
P.S. Ale generalnie HG jakos tam się mieści w konwencji ostrego krzyku, natomiast ciut bardziej dziwi mnie uznanie Hook me up za ostrą piosenkę... Może to wina teledysku...?
już się cieszę, może znowu zejdziemy na roczniki winprezes1 pisze:OK Tomker widzę że znów podyskutujemy i dobrze!
Hey God ma kilku bohaterów, tekst opowiada ich historię. Więc to nie Jon tak naprawdę krzyczy a ci bohaterowie(mąż, samotna matka i dzieciak)
To ma sens, zgodzisz się?
taki krzyk siedmiolatka można uzasadnić, nad singielką można się zastanowić, ale jak dorosły facet nie kuma, że ludzie dostali wolną wolę i w jej ramach boska ingerencja byłaby jej naruszeniem to pytam kim z zawodu jest ten "mąż"? Tekściarzem przebojów dla siedmiolatków? (i od razu zastrzegam, że b. lubię Jona/Richiego jako autora tekstów, a tekst HG traktuję jako żart lub chytrą zagrywkę producenta obliczoną na wstrzelenie się w listę przebojów dla klasy 1)
Yhym. Naprawdę bez niego nie widzę/słyszę/czuję ostrza w HMU... Takie koleżeńskie klepnięcie w plechy, co najwyżejZB pisze:Z tego, co pamietam 'Hook Me Up' nie ma klipu, chyba, ze mowisz o jakims nieoficjalnym.Tomker pisze:dziwi mnie uznanie Hook me up za ostrą piosenkę... Może to wina teledysku...?
Nie rozumiem... Ten dorosly facet kuma, ze ludzie maja wolna wole, ale jest zrozpaczony, a raczej nie jest to stan, w ktorym racjonalne myslenie jest mocna strona. Przeciez zdarza sie nie dowierzac, ze wszystko idzie nie tak i (w zaleznosci w co ktos wierzy) oskarzac o to bostwo czy przeklinac swoj los.Tomker pisze:ak dorosły facet nie kuma, że ludzie dostali wolną wolę i w jej ramach boska ingerencja byłaby jej naruszeniem to pytam kim z zawodu jest ten "mąż"?
LET IT ROCK!!!!!!!!!!!!!!
"jest zrozpaczony, a raczej nie jest to stan, w ktorym racjonalne myslenie jest mocna strona"ZB pisze:Nie rozumiem... Ten dorosly facet kuma, ze ludzie maja wolna wole, ale jest zrozpaczony, a raczej nie jest to stan, w ktorym racjonalne myslenie jest mocna strona. Przeciez zdarza sie nie dowierzac, ze wszystko idzie nie tak i (w zaleznosci w co ktos wierzy) oskarzac o to bostwo czy przeklinac swoj los.Tomker pisze:ak dorosły facet nie kuma, że ludzie dostali wolną wolę i w jej ramach boska ingerencja byłaby jej naruszeniem to pytam kim z zawodu jest ten "mąż"?
Jak dla mnie to facet na którym nie można się oprzeć. Ja go nie winię, że się wkurzył, ale obrazić się na Boga, że coś nam po ziemsku nie wyszło to tak jakby obrazić się na słońce, że w nocy nie interweniowało na niebie wbrew księżycowi. Rozumiesz co mam na myśli?
[ Dodano: 2013-02-18, 14:36 ]
No Alec jako były "młody Bóg" ma szansę obrazić się na "Starego Boga w niebiesiech" hehe. A więc Jon pamięta o roczniku 51;) Może to nie "Blood on blood", ale chociaż "Wine on wine"prezes1 pisze: Kim jest z zawodu? Na pewno cienko przędzie i prawie już jest na ulicy. Ma rodzinę na utrzymaniu, to wiemy. Może tekściarz z roku '51? A może Alec?
Nie lepiej wk...ć się na obiekcie, który zawinił? Np. wygarnąć liderowi kapeli prosto w twarz, że wyrzucił z kasiastego zespołu...prezes1 pisze:Dokładnie. Tak jak napisał ZB. Nie o żadną ingerencję tu chodzi a o totalne wk...ienie.
Uważam, że wtedy tekst byłby jak żyleta , zamiast dziecinnego "łoo Boże"...
- ROCKSTAR
- Have A Nice Day
- Posty: 998
- Rejestracja: 10 kwietnia 2005, o 14:19
- Ulubiona płyta: NJ KTF TD
- Lokalizacja: Wałbrzych / Kair
- Kontakt:
"Hey God"... Ja to widze troche inaczej...
Piszecie o wolnej woli. I wlasnie to sie dzieje z bohatem tego tekstu- korzysta z niej i obraca w rebelie przeciw Bogu. I wiecie? Daleki jestem od oceny, czy to jest krzyk naiwnego, niedojrzalego myslenia, czy tez nie. Kazdy ma inna wytrzymalosc psychiczna, kazde inaczej znosi troski czy cierpienie. Jeden wezmie krzyz na swoje plecy i bedzie go dzwigac nie tracac wiary, drugi potknie sie o kamien, upadnie i bedzie plakal na swoim losem. Ale pod koniec dnia laczy ich jedno- sa tylko ludzmi.
Wszystko jest wzgledne. Nigdy nie poczujemy tak naprawde nieszczescia drugiego czlowieka, dopoki nie wskoczymy w jego buty...
To jest mocny numer, z jeszcze mocniejszy tekstem... I cholernie prawdziwym... Bo kazdy kto wierzy, wczesniej czy pozniej przechodzi kryzys... Jedni wracaja na lono Boga, inni odwracaja sie na zawsze... W obu przypadkach maja do tego prawo... A ciezkie sytuacje zyciowe sa takim testem- jedno go zdaja, inni nie... Proste.
I czasami mi sie wydaje, ze ci ktorzy watpia i zadaja najtrudniejsze pytanie, sa blizej odpowiedzi, anizeli ci ktorza podazaja za "slowem" jak owieczki...
Koncowka numeru:
I'd get down on my knees, I'm going to try this thing your way
Seen a dying man too proud to beg spit on his own grave.
Was he too gone to save ?
Did you even know his name ?
Are you the one to blame, I got something to say."
Nie ma w tym pokory- jest zlosc, ironia w pewnym sensie, ale i tez masa pytan i jakby proba trzymania sie tej wiary wbrew sobie i rowniez prosba o jakikolwiek znak istnienia... Ten tekst to taki list do Boga- "cos naprawde dzieje sie swiatem, ktory mnie otacza i to, co widze, odbiera mi wiare..." Po ludzku...
Sorry za przydluga opowiesc ( i w pewnym sensie offtop), ale o tekstach z "These Days" moge pisac godzinami
Piszecie o wolnej woli. I wlasnie to sie dzieje z bohatem tego tekstu- korzysta z niej i obraca w rebelie przeciw Bogu. I wiecie? Daleki jestem od oceny, czy to jest krzyk naiwnego, niedojrzalego myslenia, czy tez nie. Kazdy ma inna wytrzymalosc psychiczna, kazde inaczej znosi troski czy cierpienie. Jeden wezmie krzyz na swoje plecy i bedzie go dzwigac nie tracac wiary, drugi potknie sie o kamien, upadnie i bedzie plakal na swoim losem. Ale pod koniec dnia laczy ich jedno- sa tylko ludzmi.
Wszystko jest wzgledne. Nigdy nie poczujemy tak naprawde nieszczescia drugiego czlowieka, dopoki nie wskoczymy w jego buty...
To jest mocny numer, z jeszcze mocniejszy tekstem... I cholernie prawdziwym... Bo kazdy kto wierzy, wczesniej czy pozniej przechodzi kryzys... Jedni wracaja na lono Boga, inni odwracaja sie na zawsze... W obu przypadkach maja do tego prawo... A ciezkie sytuacje zyciowe sa takim testem- jedno go zdaja, inni nie... Proste.
I czasami mi sie wydaje, ze ci ktorzy watpia i zadaja najtrudniejsze pytanie, sa blizej odpowiedzi, anizeli ci ktorza podazaja za "slowem" jak owieczki...
Koncowka numeru:
I'd get down on my knees, I'm going to try this thing your way
Seen a dying man too proud to beg spit on his own grave.
Was he too gone to save ?
Did you even know his name ?
Are you the one to blame, I got something to say."
Nie ma w tym pokory- jest zlosc, ironia w pewnym sensie, ale i tez masa pytan i jakby proba trzymania sie tej wiary wbrew sobie i rowniez prosba o jakikolwiek znak istnienia... Ten tekst to taki list do Boga- "cos naprawde dzieje sie swiatem, ktory mnie otacza i to, co widze, odbiera mi wiare..." Po ludzku...
Sorry za przydluga opowiesc ( i w pewnym sensie offtop), ale o tekstach z "These Days" moge pisac godzinami
Tomker pisze:zamiast dziecinnego "łoo Boże"...
Widzisz... Wiem o co Ci chodzi.. Generalnie nazywasz osoby, ktore sobie nie radza, badz dotyka tragedia 'slabymi'. I pewnie zlosc na boga (chrzescijanskiego czy innego) wystepuje wlasnie wtedy, gdy czujemy sie bezsilni. Taka opinia nie neguje wystepowania ludzi, ktorzy maja powazne problemy. Wystarczy sie rozejrzec. Spojrz na ludzi bezdomnych. Nie wiesz nic o nich, czy zasluzyli na swa sytuacje czy nie. Byc moze dla Ciebie nie ma to znaczenia, jak sie te osoby na ulicy znalazly, a istotne jest tylko to, zeby sie zwziac, podniesc glowe i ogarnac. Ale nie wszyscy sa sobie w stanie poradzic. Nie ma ludzi naprawde niezlomnych, ewentulnie tacy, ktorych nic naprawde zlego nie spokalo. Najwiekszy twardziel moze zawsze powstnie z kolan, ale zanim sie ogarnie, w najczarniejszej chwili, gdy poczuje osuwajcy sie grunt, czy gdyby wtedy, krzyknal: 'Boze! Czemu mnie to spotyka?!' mozna miec mu za zle?Tomker pisze:"jest zrozpaczony, a raczej nie jest to stan, w ktorym racjonalne myslenie jest mocna strona"
Jak dla mnie to facet na którym nie można się oprzeć. Ja go nie winię, że się wkurzył, ale obrazić się na Boga, że coś nam po ziemsku nie wyszło to tak jakby obrazić się na słońce, że w nocy nie interweniowało na niebie wbrew księżycowi. Rozumiesz co mam na myśli?
Mysle, ze nie ma to nic wspolnego ze "zbuntowanymi" siedmiolatkami. Predzej z niemoca osoby dotknietej czy to pojedyncza tragedia, czy to z bagazem doswiadczen, bo nie kazdemu zycie potoczy sie tak, jak to zaplanowal. I naprawde wielu jest z takich ludzi.. Niewazne jak ich oceniamy. Wazne, ze sa. Wazne, ze ich krzyk: 'Hey God!' jest szczery.Tomker pisze:No bo, żeby dorosły facet wołał: Ej, Boże co u diabła się tu dzieje? itp... No, nie wiem, mnie to bardziej zadziwia naiwnością, ale może tekst był pod "zbuntowanych" siedmiolatków
LET IT ROCK!!!!!!!!!!!!!!
- ROCKSTAR
- Have A Nice Day
- Posty: 998
- Rejestracja: 10 kwietnia 2005, o 14:19
- Ulubiona płyta: NJ KTF TD
- Lokalizacja: Wałbrzych / Kair
- Kontakt:
I jeszcze cos... W sumie troche smutne, ale bedace jakby odpowiedza na tekst...
Jak wiecie mieszkam w Egipcie, przez ktory przetacza sie rewolucja... Dwa tygodnie temu moja sasiadka stracila syna (zostal zastrzelony prze policje)- kobieta, dla ktorej wiara wiele znaczyla, zostala nagle sama.... Ze zlamanym sercem i zyciem
Jeden z moich znajomych (rowniez gleboko wierzacy) stracil prace z dnia na dzien, odeszla od niego Zona....
To nie jest pytanie :" Czyja tragedia jest wieksza?" To jest pytanie- dlaczego?
"Hey God" nie daje odpowiedzi, wiecej- sugeruje, ze tak naprawde nikogo nie obchodzi nasz los, ze tak naprawde jestesmy sami...
I jezeli sie poddamy z roznych przyczyn- to nie czyni nas slabych... Wlasnie... Czasami jestesmy zbyt dlugo silni w walce o przetrwanie, a czasami po prostu nie mamy juz tych sil z wielu powodow...
Jestesmy tylko ludzmi, ale to nie znaczy, ze ta wierzaca/szukajaca czesc nas nie moze zadawac pytan...
Ja je zadaje...
Jak wiecie mieszkam w Egipcie, przez ktory przetacza sie rewolucja... Dwa tygodnie temu moja sasiadka stracila syna (zostal zastrzelony prze policje)- kobieta, dla ktorej wiara wiele znaczyla, zostala nagle sama.... Ze zlamanym sercem i zyciem
Jeden z moich znajomych (rowniez gleboko wierzacy) stracil prace z dnia na dzien, odeszla od niego Zona....
To nie jest pytanie :" Czyja tragedia jest wieksza?" To jest pytanie- dlaczego?
"Hey God" nie daje odpowiedzi, wiecej- sugeruje, ze tak naprawde nikogo nie obchodzi nasz los, ze tak naprawde jestesmy sami...
I jezeli sie poddamy z roznych przyczyn- to nie czyni nas slabych... Wlasnie... Czasami jestesmy zbyt dlugo silni w walce o przetrwanie, a czasami po prostu nie mamy juz tych sil z wielu powodow...
Jestesmy tylko ludzmi, ale to nie znaczy, ze ta wierzaca/szukajaca czesc nas nie moze zadawac pytan...
Ja je zadaje...
Otóż, nie tak powiedziałem. Spróbuję wyjaśnić inaczej: Podałeś przykład bezdomnego. Nie wiemy kto zawinił, czy on, czy jego żona, przyjaciel, wspólnik itd. Ale możemy się domyślić, że zawinił jakiś człowiek, zrobił coś źle, może właśnie na przekór Bogu okradł go itp. Obwinianie Boga za ludzkie błędy jest dla mnie ciągle dziecinne.ZB pisze:Tomker pisze:zamiast dziecinnego "łoo Boże"...Widzisz... Wiem o co Ci chodzi.. Generalnie nazywasz osoby, ktore sobie nie radza, badz dotyka tragedia 'slabymi'.Tomker pisze:"jest zrozpaczony, a raczej nie jest to stan, w ktorym racjonalne myslenie jest mocna strona"
Jak dla mnie to facet na którym nie można się oprzeć. Ja go nie winię, że się wkurzył, ale obrazić się na Boga, że coś nam po ziemsku nie wyszło to tak jakby obrazić się na słońce, że w nocy nie interweniowało na niebie wbrew księżycowi. Rozumiesz co mam na myśli?
Może jeśli podmiot liryczny w HG jak napisałeś bardzo się wk.. to dla mnie byłby wiarygodniejszy i ostry (o ostrości piosenki pisaliśmy) gdyby nie obrażał się na "niebo, że jest niebieskie" tylko np krzyknął "diable namawiający ludzi do złego, wyzywam cię na pojedynek o moją duszę! bo wszystko inne utraciłem. chromolę cię rogata świnio i zrobię wszystko, żeby nigdy nie zobaczyć twojej złej mordy" - hehe, sory za obrazowość, ale staram się wyjaśnić w czym rzecz i przy okazji nie robić epickiej napinki tylko zachować luz
[ Dodano: 2013-02-18, 16:28 ]
Ja też je zadaje, nieustannie. I wiem jedno - pytanie czy skargę należy kierować do odpowiedniego adresata... Pomylenie adresów doprowadza do... pomyłekROCKSTAR pisze: Jestesmy tylko ludzmi, ale to nie znaczy, ze ta wierzaca/szukajaca czesc nas nie moze zadawac pytan...
Ja je zadaje...